piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 39 "Zostawienie jej samej"

LOUIS' POV

Szedłem przez park trzymając za rękę Eleanor. Opowiadała mi jakąś historię o dziecko, które goniło ją w tym parku udając psa. To zdecydowanie jedna z najdziwniejszych historii jakie słyszałem.

-Chłopiec miał około ośmiu lat. Mijałam go, kiedy on odwrócił się i spojrzał na mnie. Oczywiście starałam się go ignorować i szłam dalej, ale kiedy ustał na kolanach i oparł ręce o ziemię...Zaczął na mnie szczekać i próbował warczeć, nie będę kłamać, przestraszył mnie! Im dłużej go ignorowałam tym bardziej on zaczął się denerwować. Próbował ugryźć mnie w nogę! Odepchnęłam go, w sumie kopnęłam, a on otarł o brudną ziemię! Ale to przez przypadek. Zaczął na mnie szczekać, no więc zaczęłam biec, gonił mnie i...-powiedziała

Przestałem słuchać jej historii gdy w pobliżu zabrzmiał śmiech. Ale to nie był zwykły śmiech.  To był znajomy śmiech, nie mogłem jednak się dowiedzieć do kogo on należał, jestem pewien jednak, że słyszałem go wcześniej.

-Coś się stało kochanie?- zapytała Eleanor

-Nic, ja tylko myślę-odpowiedziałem

-O Amandzie?-dopytywała

-Nie, o czymś innym-wymamrotałem

Dziewczyna skinęła głową i kontynuowała swoją opowieść. Skanowałem park kiedy moje oczy natrafiły na czwórkę ludzi stojących niezbyt daleko. Trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Grali w koszykówkę, lub chociaż próbowali. Od razu poznałem trzech chłopaków Josha, Nialla i Harry'ego, ale nie mogłem poznać kim była dziewczyna. Siedziała ona na plecach Nialla i próbowała zabrać piłkę z jego rąk śmiejąc się przy tym. Trzymał on jedną z jej nóg, tak aby nie mogła upaść podczas jego biegu i skoków do jednej z  obręczy kosza. Dziewczyna skończyła zabierając od niego piłkę. Postawił ją na ziemie i ustał na przeciw niej tak, że teraz stali twarzą w twarz do siebie. Niall uśmiechnął się owijając ręce wokół jej talii, a ona owinęła ręce wokół jego szyi. Swoją czapkę z Chicago Bulls przekręcił tył na przód, tak, że daszek był z tyłu głowy. Pochylił się zostawiając pocałunek na ustach dziewczyny, a to oddała go. Nie mogłem uwierzyć jak ta dziewczyna była podobna, jak przypominała mi kogoś...

-Chodźcie parko! Wyjeżdżamy!- Harry zachichotał, ale ta dwójka kontynuowała pocałunki.

-Oh chodź Amanda! Niall, Amanda chcemy dostać lody...chodźcie już!- Josh powiedział, a mały uśmieszek przeszedł przez jego usta.

To rozwaliło mnie na dwa. Uśmiech na obu twarzach. Kiedy Amanda zeszła z pola spojrzała na mnie. Zatrzymała na mnie wzrok, ale chwilę potem przeniosła go na Nialla, który akurat chwytał jej rękę. Popatrzył na mnie szukając tego na co patrzyła ona, a jego uśmiech zniknął. Odwrócił się i zaczął iść w przeciwnym kierunku z Amandą. Moją Amandą.

-El t-to Amanda-powiedziałem z szeroko otwartymi oczami wskazując na dziewczynę.

-Louis, jesteś pewien?-zapytała Eleanor

-Jestem pewien El! To ona!- powiedziałem, bardziej krzycząc.- Chodźmy muszę z nią porozmawiać!

-Nie! Ona ma chłopaka, ty masz mnie, obydwoje jesteście szczęśliwi, daj spokój zostaw ją.-powiedziała

-Nie El! Nie widziałem jej cały rok, muszę z nią porozmawiać-powiedziałem przez zaciśnięte zęby-muszę z nią porozmawiać-Jeśli nie chcesz iść ze mną, pójdę sam

-Oh Louis proszę! Kocham cię, nie musisz za nią biegać, proszę Louis...-błagała

-Eleanor muszę się z nią zobaczyć, muszę porozmawiać- odpowiedziałem.

Puściłem jej rękę i pobiegłem w kierunku, w którym ostatni raz widziałem Amandę. Kiedy w końcu ją dogoniłem wszyscy wchodzili do lodziarni. Niall trzymał jej dłoń kiedy przekraczali próg. Chłopak spojrzał się za siebie, szepnął coś do Amandy i pozwolił jej wejść do środka z Harry'm i Joshem. Blondyn podszedł do mnie i westchnął.

-Słuchaj Louis. Nie chcę, żebyś choćby znajdował się w pobliżu Amandy. Ona już cię nie potrzebuje, ma Harry'ego ma Josha ma mnie. Ona już cię nie pamięta. Okay? Straciła pamięć i jedyny powód dlaczego nas pamięta to ten, że my czekaliśmy, aż ona się obudzi, nie poddaliśmy się tak jak ty-powiedział

-Niall, chcę tylko z nią pomówić- próbowałem wszystkiego

-Nie! Zostań z dala- Niall powiedział

-Niall chodź!-powiedziała Amanda przychodząc po niego i bawiąc się jego czapką- Trzymaj czapkę, mała!-powiedział Niall- Wyglądasz w niej lepiej, kochanie-odpowiedział kładąc swoją czapkę na jej twarz, a jego twarz od razu rozpromieniła się. Przycisnął jej usta do swoich całując ją zanim złapał za rękę i wchodząc do lodziarni. Zostałem tu sam. Ze złamanym sercem.

---------------------------------
Rozdział weekendowy.
Kolejny za tydzień.
Zapraszam także na nasze drugie tłumaczenie: http://damaged-story.blogspot.com/

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 38 "Nowe życie"

LOUIS' POV

Amanda została przewieziona do szpitala zaraz po tym całym zderzeniu. Lekarze podłączyli  ją do tych wszystkich maszyn ale nie pozwolili mi się z nią zobaczyć. Powiedzieli mi że Amanda potrzebuje teraz przestrzeni i mogą ją odwiedzić jutro. Powiedzieli mi również że jest w poważnej śpiączce i nie wiedzą kiedy się obudzi, jeśli w ogóle się obudzi.

Usiadłem w poczekalni, czekałem i czekałem aby móc ją odwiedzić. Potrzebowałem ją zobaczyć. Ale kiedy w końcu wszedłem do sali w której leżała nie mogłem uwierzyć. Miała pełno stłuczeń, rozcięcia i złamane kości. Amanda nie wyglądała tak samo. Wyglądała strasznie. Wyglądała martwo. Na jej usta wdał się mały uśmiech. Amanda nie może się ruszyć dopóki ktoś jej nie pomoże. Chciałbym często ją całować podląc się aby oddała pocałunek ale to nigdy nie nastąpi.

Po kilku miesiącach czekania na to aż się obudzi, po kilku miesiącach niekontrolowanego wylewania łez doktorzy powiedzieli mi że  jest to  nieprzydatne. Powiedzieli mi że się nigdy nie obudzi i powinienem ją zostawić i zapomnieć o niej. Próbowałem o niej zapomnieć ale jest trudno zapomnieć o osobie która się kocha. Jest trudno zapomnieć o osobie z którą chciałeś spędzić resztę swojego całego  życia.

Spędziłem wiele miesięcy prawie sam pomijając chwilę gdy  Niall odwiedzał Amandę. Często przynosił i zostawiał balony i kwiaty dla niej ale ja nie widziałem w tym sensu. Wolałem być obok niej gdy się obudzi.
Doktorzy błagali mnie abym odszedł, błagali abym odszedł i zapomniał o niej, abym zajął się własnym życiem. Ale ja nie mogłem. ONA BYŁA MOIM ŻYCIEM.

Doktorzy w końcu przekonali mnie abym poszedł do domu i został w nim ale ja  nadal nie mogłem o niej zapomnieć. Do było tak że gdzie się nie spojrzałem mój dom w jakiś sposób przypominał mi o niej. Spędzałem moje noce płacząc do poduszki a całe dnie leżałem w łóżku również płacząc. Budziłem się i miałem nadzieję że ujrzę Amandę obok mnie ale nigdy tak nie było.

...Hary próbował pomóc mi zapomnieć o niej on również próbował wymazać wszystko z pamięci.  Pewnego dnia zaciągnął mnie do kawiarni oczywiście nie miałem najmniejszej ochoty opuszczać mojego domu. Byłem nieszczęśliwy nigdy wcześniej nie miałem w życiu takiego niepowodzenia. W tej kawiarni pierwszy raz zobaczyłem Eleanor. Harry przestał umawiać się z Eleanor tylko po to aby ja mógł pójść z nią na randkę. Ona nie była jak Amanda ale pomagała mi o niej zapomnieć.

Eleanor i ja zostaliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi aż w końcu zaczęliśmy się umawiać. Kilka miesięcy później nie myślałem o Amandzie nigdy więcej ale nie zapomniałem o niej. Eleanor i ja byliśmy praktycznie nie rozłączni. Dziękowałem Amandzie że nauczyła mnie jak nie być nadopiekuńczym , ponieważ Eleanor pewnie była by  na mnie zła że jest wobec niej taki.

El nauczyła mnie kontrolowania złości. To było coś z czym miałem zawsze problem gdy byłem z Amandą. Eleanor pomogła mi w wielu rzeczach. Była zawsze gdy jej potrzebowałem a ja byłem zawsze gdy ona mnie potrzebowała.

Straciłem kontakt z Harrym , Niall'em  i Josh'em któego wcale nie potrzebowałem bo oni tylko przypominali mi o Amandzie. Mijał właśnie ponad rok odkąd zacząłem  umawiać  się z Eleanor. Moje życie zmierzało w dobrym kierunku. Miałem nową dziewczynę, nowych przyjaciół, nowe nastawienie. Wszystko było inne. Lubiłem moje nowe życie. Nie chciałem niczego zmieniać. Myślałem że moje życie było perfekcyjne a ja byłem szczęśliwy.

Zayn and Liam zmienili się nie ścigali Eleanor i nikogo innego. .. Często widziałem ich idących po ulicy. Zatrzymywałem się i rozmawiałem z nimi. Byli mili ale nigdy nie będę z nimi blisko. Nie ufałem im tak bardzo.
Nie chciałem aby zrobili cokolwiek Eleanor.

Kilka miesięcy później ludzie zaczęli pytać się  mnie czy widziałem Amande. Wydawało mi się to dziwne bo nie znałem żadnej innej Amandy . Rozmowa z ludźmi zawsze przebiegała tak samo.

- Widziałeś Amandę- pytali się ludzie

- Masz na myśli tą która jest   w śpiączce ? - pytałem

- Tak - odpowiadali

- Widziałem ją w szpitalu jak była w śpiączce. - odpowiadałem

- Oh, zapytam kogoś innego. - odpowiadali i odchodzili

Nigdy nie pytałem się dlaczego interesują się nią. Przecież ona się nigdy nie obudzi. Wiem to ponieważ lekarze tak mi powiedzieli a nawet jeśli by się obudziła obiecali że zadzwonią a nigdy przecież się to nie wydarzyło. Zacząłem myśleć że ludzie pytają o inna Amandę która również była w śpiączce.

Teraz często widziałem Josha, Harrego i Nialla idących po ulicy ale nie odważyłem się do nich podejść i porozmawiać z nimi. Nie chciałem z nimi rozmawiać. Nie byliśmy przyjaciółmi a oni tylko przypominali mi o Amandzie.

Czasami słyszałem dwójkę ludzi śpiewających w parku. Jeden grał na gitarze. Przysięgam że jeden głos należał do Harrego a drugi do Amandy ale nigdy nie przyglądałem się. Wiedziałem że będę rozczarowany gdy się okaże że to nie Amanda  śpiewa. Jedna rzecz była dziwna dla mnie, ludzie śpiewali ulubioną piosenke Amandy "Some Mistakes"

Mogę przysiąść że niektórzy ludzie próbowali przypomnieć mi o Amandzie. Chcieli abym myślał że ona żyje.  Chcieli abym był smutny na samą myśl o niej. PRZYSIĘGAM ŻE LUDZIE CHCIELI ABYM MYŚLAŁ ŻE ONA SIE OBUDZIŁA.

------------------------------
Heeeeeeeeeeeej *_*

Jak tam wrażenia po rozdziale.
Akcja się trochę  rozkręciła.
A więc życzę wam Wesołych Świąt, aby wszystkie wasze marzenia się spełniły i abyście poszli na koncert 1D i spotkali w końcu chłopców. <33 Love You All :)
Co dostaliście od Mikołaja?


sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 37 "Stuknięcie w reflektory"

AMANDA'S POV


Szliśmy chwile dłużej szukając Harry'ego i Nialla, którzy zniknęli. Aktualnie Josh i Louis szli. Louis trzymał mnie na swoich plecach z jakiegoś powodu nie chciał abym szła. Próbowałam zrobić cokolwiek aby mieć kontakt z ziemią, ale to na nic on trwał w swoim.

Kiedy wreszcie mnie postawił szłam między nim, a ścianą budynku. Nie mogłam od niej odejść od niej nawet na 3 kroki nie zostając dopchnięta do niej przez Louisa. Chłopak nagle ustał przede mną, a zębami podgryzał dolną wargę.Spojrzał na mnie. Przycisnął swoje wargi do moich. W tym pocałunku nie było żadnej słodyczy to był gorzki i gorący pocałunek. Po chwili zostawił moje usta w spokoju i przeniósł się na linię szczęki.

-Jesteś moja Amanda! Cała moja- warknął dociskając wargi do mojej skóry.

Nie mam zamiaru kłamać. Byłam trochę onieśmielona tą stroną Louisa.

Jego usta przeniosły się na wrażliwy punkt na mojej szyi. Chłopak pocałował to miejsce kilka razy i przygryzł zębami wysyłając dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Po chwili odsunął się i spojrzał na moją skórę. Następnie w czerwonym i piekącym miejscu złożył pocałunek. Już wtedy wiedziałam, że zrobił mi malinkę.

-Jesteś moja Amanda, teraz każdy będzie o tym wiedział- szepce wzdychając się zimnym powietrzem. Na jego twarzy zagościł uśmiech, a potem znów przycisnął swoje wargi do moich.

Ten pocałunek był tak...normalny, taki jaki chciałabym żebyśmy dzielili częściej, słodki i pełny miłości. Louis położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie, a ja automatycznie zarzuciłam ręce na jego szyi. Chłopak nakreślił małe kółka na moim ciele co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Kiedy całowaliśmy się kreśliłam małe serduszka na jego plecach dając mu znak aby przyciągnął mnie do siebie bliżej. Byliśmy bardzo blisko siebie. Nie sądzę, że miedzy nas dałoby się włożyć choćby kartkę papieru. Lou zdjął rękę z mojego biodra, aby poprawić mi włosy opadłe na twarz. Chłopak następnie schował je za ucho. Znów zaczęliśmy się całować. Jedną ręką brunet owinął mnie w talii, a drugą gładził po policzku. Nie słyszałam już Josha, chyba sobie poszedł.

-Kocham cię Amanda- wyszeptał i znów powrócił do całowania mnie.

-i ja kocham ciebie, Louis- wymamrotałam cicho. Moje słowa były ledwo słyszalne.

Powoli przestał mnie całować, ale ciągle trzymał w ramionach opierając swoje czoło o moje.

-Dlaczego jesteś taka piękna?- Zapytał powodując na mojej twarzy rumieńce. Zaczęłam też spuszczać wzrok. Użył swojego palca, aby podnieść moją brodę, tak  bym patrzyła na niego- Chodzi mi o to, że po prostu jesteś piękna.

-Dzięki Louis! Też nie wyglądasz najgorzej- Szybko cmoknął moje usta powodując uśmiech.

-Zdecydowanie brakowało mi tego kiedy się rozstaliśmy- wymamrotał cicho

-Za czym tęskniłeś najbardziej?-pytam

-Tęskniłem ogólnie za tobą. Tęskniłem za twoim uroczym śmiechem, za pięknymi oczami, za niezwykłym uśmiechem i oczywiście za twoimi pocałunkami- powiedział cicho

-Też za tobą tęskniłam, Lou- wyszeptałam

-Dlatego już ze sobą nie zerwiemy. Brakuje nam siebie zbyt bardzo-wymamrotał

Uśmiechnęłam się do niego, a on powoli odsunął się ode mnie. Wziął mnie za rękę przeplatając nasze palce. Ruszyliśmy. Razem. Powoli już jednak wychodziliśmy z Alei, a mój wzrok padł na Nialla, Josha i Harry'ego stojących po drugiej stronie ulicy. Uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy, kiedy ich zobaczyłam. Puściłam ręce Louisa i zaczęłam iść w kierunku ulicy.

-Amanda nawet nie waż się przejść przez poprzek ulicy to bardzo nie bezpieczne- wymamrotał idąc za mną

-Mam w planach biec szybko-wymamrotałam.

Zanim brunet zdążył zrobić cokolwiek albo coś powiedzieć, aby mnie zatrzymać ja już biegłam w poprzek ulicy. Słyszałam jego krzyki, że mam zawrócić, czy coś, zostały jednak one zagłuszone przez głośny huk i rażące światła reflektorów. Oczywiście pojazdu na przeciw mnie, a potem...potem straciłam przytomność


----------------------------------------------------
Więc wracamy do zasady weekendy i środy(ankieta) OK! Więc tu macie weekendowy. Gdyby nie końcówka to takie rzygam tęczą no ale... Jestem na asku jestem na tt. :) Kolejny w środę, albo we wtorek z uwagi na święta.

PS.
Jak nagłówek? :)


PS2.
Kolejna osoba zgodziła się abyśmy wzięły się za tłumaczenie jej bloga :)

PS3.
W "stronach" macie link do oryginału

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 36 "Spotkanie Joshie'go"

AMANDA'S POV

- Amanda, czy mogę dostać jeszcze jedną szanse, czy chcesz ze mną zerwać na dobre? - Louis zapytał gryząc swoje usta gdy czekał na odpowiedź.

-Ja-Ja nie wiem Lou...-wymamrotałam unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem

-Amanda, muszę znać odpowiedź czy mam zostawić osobę, którą kocham dla jej dobra czy jeśli trzeba dać ci więcej miłości- wymamrotał

-Louis dam ci jeszcze jedną szansę, ale to ostatnią- wymamrotałam, a chłopak uniósł mnie we wspólnym uścisku. Owinęłam swoje nogi wokół jego torsu, a on złapał mnie za tyłek.

Ponownie przycisnął swoje czoło do mojego a na jego ustach wymalował się mały uśmiech. Patrzenie na niego sprawiło że sama zaczęłam się uśmiechać .  Chłopak ponownie złączył nasze usta. Owinęłam ręce wokół jego szyi. Nasze usta wspaniale do siebie pasowały . Powoli odsunął się i zaczął całować mój podbródek i szyję. Mały jęk wydobył się z moich ust co spowodowało, że Louis się uśmiechnął.

- Kocham Cię Amanda. Jeszcze jedna szansa to wszystko czego potrzebuję . - powiedział przygryzając moje usta.

- Też Cie kocham Louis- powiedziałam wkładając swoje ręce w jego włosy.

- Kim był chłopak, z którym uciekałaś wcześniej? - zapytał.

- Louis ostrzegałam nie bądź nadopiekuńcz.

- Przepraszam po prostu nie chce aby ktoś mi ciebie zabrał kochanie. - powiedział całując moje czoło

- Nikt mnie nie zabierze od ciebie ponieważ cię kocham. - obiecałam

Uśmiechnęłam się gdy wpatrywałam się w jego oczy. Naprawdę kochałam jego oczy były takie perfekcyjne. Jego oczy były błękitno- zielone. Przypominały mi o sztormie na oceanie. Były po prostu piękne. Byłam pewna że każdy mógł by umrzeć za takie oczy. Jego oczy błysnęły w słońcu co sprawiło że kolor jego oczy zmienił sie na bladoniebieski. Tak cudowny bladoniebieski kolor. Jednak w nocy kolor jego oczu zmieniał się na ciemno niebieski. Louis obejrzał się za siebie wyrywając mnie z transu.

- Kto to jest?- zapytał a ciemna figura jakiejś osoby zbliżała się do nas

- To ja - odpowiedział

- To mi wcale nie pomogło. Jak masz na imię.? - zapytał Louis

- Josh - wybełkotał

- Amanda jest tutaj?- zapytał Josh

- Może. Do czego jest Ci potrzebna - Louis spytał ze złością

Wzięłam i pociągnęłam twarz w moja stronę aby Louis więcej nie patrzył na Josha. Szybko pocałowałam Louisa .

- Louis nie bądź nadopiekuńczy nikt mnie nie zbierze od ciebie. - powiedziałam

-   Tak ona tu jest. - powiedział łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce.

Josh podbiegł do nas i przytulił mnie. Byłam zmuszona puścić rękę Louisa. Odwzajemniłam uścisk a chłopak wybełkotał coś do moich włosów. Wzdrygnęłam się gdy jego oddech odbił się od mojej szyi. Lekko się odsunął ode mnie ale nadal oplatał mnie swoimi rękami.

- Co powiedziałeś ? - zapytałam

- Powiedziałem że cieszę  się że nic Ci nie jest. Niall, Harry i ja nie wiedzieliśmy gdzie jesteś i baliśmy się o ciebie. - odpowiedział

- Gdzie jest Niall i Harry? - zapytałam i obejrzałam się aby zobaczyć czy nigdzie ich nie ma

- Oni nadal cię szukają . Chodź znajdziemy ich. - powiedział i złapał mnie za rękę

Po kilku krokach Louis złapał Josha za ramię zmuszając aby się odwrócił .

- Masz jakiś problem? - zapytał Josh

- Tak mam. Trzymasz moją dziewczynę za rękę a ona nie jest twoją dziewczynę za rękę tylko MOJĄ . - powiedział Louis.

- Ja jestem jej przyjacielem. Nie zabiorę Ci jej. - wyjąkał Josh

- Proszę puść jej rękę. - powiedział Louis.

- Nie! Chce trzymać moją przyjaciółkę za rękę więc będę to robił . Nie bądź skończonym chujem  - powiedział Josh

- Nie jestem chujem. Po prostu puść jej pieprzoną rękę. - wycedził Louis przez zęby

- Nie - powiedział Josh i zaczął iść

Josh trzymał moją jedną rękę a potem Louis złapał za drugą. Czułam się jak małe dziecko, które rodzice trzymali jak przechodzili przez jezdnię. Spojrzałam na Louisa. On również się na mnie patrzył . Stanęłam na palcach tak abym mogła dotknąć jego ust. Louis się uśmiechnął i po raz drugi musnął moje usta .

- Co? Teraz całus dla Joshie'go? - zapytał Josh

- Joshie ? Teraz będę tak na ciebie mówiła. - powiedziałam z małym uśmieszkiem na ustach

- Więc i tak nie dostanę całusa nawet jeśli zwie się Joshie? - zapytał

- Dobra. Dostaniesz tylko dlatego bo masz uroczą ksywkę  Joshie. - odpowiedziałam

Pocałowałam Josha w policzek. Louis mocniej chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie  zmuszając aby odwróciła się do niego. Louis wpatrywał się we mnie.

- Kocham Cię Amanda. - powiedział Louis całując moje czoło.

- Też Cię kocham Louis. - powiedziałam z uśmiechem

- Ciebie też kocham Josh . - powiedziałam

Josh chwycił mnie za rękę o pocałował w nią.

- Jesteś dziecinny Joshie. Teraz będę mówiła do ciebie albo Joshie albo Josh.- powiedziałam

-  Joshie to najlepsza ksywka  - powiedział  Josh

-  Myślę że Joshie to dobra ksywka ale nie najlepsza. - powiedziałam uśmiechając się do niego.

- Ochhh naprawdę ? To jaka jest najlepsza ksywka jaką kiedykolwiek słyszałaś.? - zapytał

- Nie wiem Joshie. - powiedziałam śmiejąc się

- Ale Joshie to najlepsza ksywka. - powiedziała z miną dziecka

- Zamierzam się z tobą zgodzić. - powiedziałam

-Więc jaka była ta najlepsza ksywka? - zapytał Josh

- Nie mogę Ci powiedzieć . - odpowiedziałam

- Powiedz mi ! -wrzasnął Josh

- Nie. - powiedziałam

- Proszę ?- zapytał Josh z lekkim uśmieszkiem -

- Nie zasługujesz by wiedzieć...- powiedziałam

- A więc mówisz że ja nie zasługuję aby wiedzieć? - powiedział parskając śmiechem

- Musisz mi kupić cukierka to ci powiem - odpowiedziałam

- Jaki rodzaj cukierka? - zapytał

- Bez różnicy. Byle by był dobry - odpowiedziałam

- Jesteście głupkami - powiedział Louis śmiejąc się

- Taaak . Ale ja jestem twoim głupkiem - powiedziałam

- Tak ty jesteś moim ulubionym głupkiem .- powiedział Louis przyciskając swoje usta do moich.


------------------------------------------------

A więc jeszcze raz przepraszamy za opóźnienie ale mamy dużo nauki :(
Ktoś z was wybiera się na TIU wersję rozszerzoną ? :)
100 KOM = NEXT


Chcę dodać, że blog zbliża się do 100 000 wyświetleń, kiedy przekroczymy te liczbę poinformuję was :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 35 " Czy mogę?"

AMANDA'S POV

Odwróciłam się aby zobaczyć Louisa. Wpatrywał się w nas. Na chwilę moje oczy spotkały jego. Złapałam Josh'a za rękę i zaczęłam biec wzdłuż chodnika jak najdalej od Louisa. Obejrzałam się i zobaczyłam jak chłopak mnie goni. Kurwa! Josh's biegł koło mnie. Był znacznie szybszy ode mnie. Musiał to zauważyć, ponieważ wziął mnie na ręce jak pannę młodą i kontynuował ucieczkę. Objęłam rękami jego szyję i popatrzyłam do tyłu. Widziałam jak Louis nadal nas goni. Widziałam że Josh był nadal znacznie szybszy od Louisa nawet gdy miał mnie na rękach. Nagle poczułam jak ktoś biegnie wprost na nas. Josh obił się o ziemię nadal trzymając mnie w swoich ramionach. Podniosłam sie i zobaczyłam Niall'a który stoi z szeroko otwartymi oczami.

- O mój Boże ! Przepraszam Amanda. Nic ci się nie stało ? - zapytał pomagając nam wstać

- Jest dobrze- wybełkotałam szybko

Obróciłam się i zobaczyłam jak Louis dobiega do nas. Wiedziałam że jeśli go nie zatrzymam to nawrzeszczy i nastraszy tak  Josh'a i Niall'a że nigdy więcej mnie nie dotkną.

- Nie! Amanda! Stój - wrzasnął Josh a ja  zaczęłam biec wzdłuż chodnika  w kierunku Louisa.

Na ustach Louisa wymalował się chytry uśmieszek gdy zobaczył że biegne w jego kierunku. Im bliżej byłam jego uśmiech stawał się szerszy .

- Amanda! Czekaj! - wrzasnął Niall gdy biegł za mną

- To debil! Proszę zatrzymaj się ! - usłyszałam inny głos. To był Harry .

Byłam właśnie naprzeciwko Louisa. Rozłożył on swoje ramiona ale ja odwróciłam się i zbiegłam w dół alei.
Zorientowałam się że gdyby Louis mnie złapał nie było by tak wesoło i kolorowo.

- Amanda! Wracaj tu kurwa! Jeśli się kurwa nie zatrzymasz to przysięgam Bogu że zerżnę Cię tak że nie będziesz miała z tego przyjemności. - wrzasnął Louis gdy biegł za mną.

Spojrzała się do tyłu. Nikogo oprócz nas tam nie było. Byłam tylko ja i Louis. Zbiegłam na dół do innej alejki i skręciłam w prawo. Skręcałam w różne alejki  tak wiele razy aby tylko go zgubić.
Nagle skręciłam w lewo i szybko tego pożałowałam. To był mój koniec. Louis w końcu mnie złapał. Szybko oplótł moje ramiona i uniósł tak abym na niego spojrzała.

- Dlaczego ode mnie uciekasz.? Wystraszyłaś mnie- wyszeptał. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Szybko objął mnie i mocno przytulił .

- Louis muszę Ci coś powiedzieć- wybełkotałam.

Trochę się ode mnie oddalił ale nadal był blisko.  Łzy spływały po jego policzku gdy na mnie patrzył. Myślałam aby powiedzieć mu coś co nie było zbytnio ważne ale potrzebowałam powiedzieć mu co naprawdę myślę. Łzy spływały po moich policzkach a ja wpatrywałam się w moje buty. Louis lekko pociągnął moją brodę tak że teraz patrzyłam prosto w jego oczy. Mój obraz był nie wyraźny przez łzy. Jego oczy też tonęły w łzach .

- Możesz mi powiedzieć co tylko chcesz kochanie- powiedział szybko i pocałował mnie w czoło ale zaraz po tym znowu patrzył mi prosto w oczy.

Wzięłam głęboki oddech i próbowałam się uspokoić.

- Louis myślę że to nie zadziała . - wymamrotałam

- Co masz na myśli - zapytał bardzo cicho niemal szepcząc. Coraz więcej łez spływało po jego policzku

- Ranisz mnie Lou, kocham cię ale nie mogę być z osobą która mnie rani. - powiedziałam i zamknęłam szybko oczy gdy łzy zaczęły spływać na ziemie.

- Więc... Coooo masz zamiar po-powiedzieć??- zapytał a jego głos łamał się od płaczu.

Panowała dłuuuga cisza. Otarłam łzy z mojego policzka ale szybko pojawiły się nowe.

- Myślę że nie zniosę tego więcej. - wymamrotałam

- Więc zryy-ywasz ze mną? - zapytał a łzy spływały z jego policzka niekontrolowanie

- Tak myślę . - wyszpetałam

- Ale-e Amanda . Kocham Cię. Proszę nie opuszczaj mnie. Nie mogę znieść tego że jestem daleko od ciebie. Potrzebuje cię . Nie będę cie więcej ranić. Przepraszam za wszystko co tobie zrobiłem. Przepraszam za to że nie mogłem cię chronić. Przepraszam że raniłem twoich przyjaciół i za te cholerne więzienie. Przepraszam że płakałaś przeze mnie i czułaś się źle. Przepraszam cię za wszystko. Proszę nie opuszczaj mnie. Potrzebuję cie.. Proszę! Proszę nie odchodź ! - wyszeptał a jego łzy zaczęły szybciej spływać. Z powodu płaczu z trudem łapał powietrze.

- Amanda naprawdę cię przepraszam. Po prostu nie chcę abyś odeszła. Kocham Cię  Amanda. Kocham Cię bardziej niż kogokolwiek. Świat jest dla nas. Bez ciebie jestem nikim. Rozumiem że może nie jestem idealnym chłopakiem ale się staram . Próbuję i staram się po to abyś była szczęśliwa.. Jestem kurwa pojebańcem. Myślę że nie będę w stanie patrzeć jak odchodzisz. Proszę cię Amanda nie odchodź. Kocham Cię.

- Ja też cie kocham Louis. Nie mogę więcej tego robić . Skończyłam z tym. - wybuchłam płaczem.

Louis mocno mnie objął a ja płakałam w jego klatkę piersiową. Masował moje plecy o kołysał w przód i w tym. Próbował mnie pocieszyć. Słyszałam jak pociąga nosem kilka razy. Nadal płakał. Zaczął płakać co spowodowało że zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

- " Kochanie, czym my się stajemy?
To tak jakbyśmy wciąż biegli
Cały dzień w ruchu
Mogę schylić się aby cię uścisnąć lub zachowywać się jakbym cię nie znał
Ale ciebie chyba nie obchodziłoby, co bym zrobił
Co stało się z tą dziewczyną, którą znałem
Chcę po prostu aby między nami było tak jak dawniej

Czy nasz pocałunek w ogóle cię poruszył, kochanie?
Czy to, że cię pragnę, doprowadza cię do szaleństwa?
Czy mam twoją miłość, czy to mi nadal wystarcza?
Powiedz, czy tak jest czy nie jest, kochanie?
Daję ci wszystko, czego pragniesz?
Czy wolałabyś odwrócić się i zostawić mnie samego?
Czy powinienem po prostu się poddać i iść dalej?
Kochanie, powinienem?

Pamiętam, jak nie mieliśmy niczego
Oprócz idealnej, prostej miłości
Kochanie, to były czasy
Wtedy nasza miłość była dzika i wolna
Ale teraz krytykuję wszystko co widzę

Czy nasz pocałunek w ogóle cię poruszył, kochanie?
Czy to, że cię pragnę, doprowadza cię do szaleństwa?
Czy mam twoją miłość, czy to mi nadal wystarcza?
Powiedz, czy tak jest czy nie jest, kochanie?
Daję ci wszystko, czego pragniesz?
Czy wolałabyś odwrócić się i zostawić mnie samego?
Czy powinienem po prostu się poddać i iść dalej?
Kochanie, powinienem?

Nadal daję ci to, co potrzebujesz?
Nadal zapieram ci dech w piersi?
Czy wywołuję u ciebie iskrę w głębi serca, kochanie, czy tak jest?

Czy nasz pocałunek w ogóle cię poruszył, kochanie?
Czy to, że cię pragnę, doprowadza cię do szaleństwa?
Czy mam twoją miłość, czy to mi nadal wystarcza?
Powiedz, czy tak jest czy nie jest, kochanie?
Daję ci wszystko, czego pragniesz?
Czy wolałabyś odwrócić się i zostawić mnie samego?
Czy powinienem po prostu się poddać i iść dalej?
Kochanie, powinienem?

Powiedz kochanie, mogę spróbować jeszcze raz?
Mogę kochanie, mogę?****" -śpiewał Louis

Rozluźnił on nasz uścisk i wpatrywał się we mnie. Łzy nadal mu spływały po policzku gdy na mnie patrzył .

- Amanda, czy mogę dostać jeszcze jedną szanse, czy chcesz ze mną zerwać na dobre. ? - Louis zapytał gryząc swoje usta gdy czekał na odpowiedź.

--------------------------------------------------
 **** Tekst piosenki Luke Bryan - Do I

Heeeeeeej *_*
Oto jest kolejny rozdział <33
Jak tam wrażenia. ?
UWAGA!
Dobra wiadomość : Autorka tego opowiadania znowu zaczęła pisać nowe rozdziały :)

100 KOMENTARZY = NEXT 

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 34 "Miłość?"

AMANDA'S POV

-Może pójdę z tobą, gdziekolwiek idziesz?- zapytał Josh

-Jasne! Ale ja naprawdę nigdzie się nie wybieram- odpowiedziałam

-Naprawdę? W takim razie wiem gdzie możemy iść- powiedział i uśmiechnął się

Złapał mnie za rękę i ruszył chodnikiem prowadząc mnie ze sobą. Gdziekolwiek chciał iść. Wkrótce Josh wszedł do kawiarni i usiadł na krzesło przed tym jak odsunął jedno specjalnie dla mnie. Był takim Gentleman'em, a ja ledwo go znałam. Siedziałam tak naprzeciwko chłopaka i po prostu rozglądałam się po kawiarni. Jestem pewna, że nie byłam tu wcześniej.

-Więc Amanda co robiłaś samotna, na ulicy spacerując zaraz po burzy?- Zapytał

-Aktualnie...chciałam uciec od...walki- wymamrotałam

-Jaki typ walki masz na myśli?-zapytał

-Fizyczna bójka pomiędzy dwoma moimi przyjaciółmi, a moim chłopakiem- odpowiedziałam cicho

-Tak mi przykro- powiedział i chwycił moją rękę ze stołu pocieszająco pocierając o nią kciukiem.

-Nie powinno, jest w porządku- powiedziałam uśmiechając się do niego

Uśmiechnął się do mnie otwierając usta chcąc coś powiedzieć, ale szybko je zamknął iż podeszła do nas pani chcąc zebrać zamówienie. Zamówiliśmy co chcieliśmy i kontynuowaliśmy rozmowę.

-Chcesz zagrać w grę?- zagadał

-Jaką grę?- zapytałam

-Dwadzieścia pytań. Po prostu zadajemy sobie 20 pytań-odpowiedział

-Wiem co to 20 pytań nie jestem głupia- powiedziałam z uśmiechem

-Ja nie jestem ślepy- Odpowiedział starając się brzmieć na zdenerwowanego, ale nie wychodziło mu to co doprowadziło mnie do śmiechu.

-Przepraszam, jesteś zbyt elegancki- powiedziałam moim dziecięcym głosem i posłałam mu uśmiech

-Dobra, więc dwadzieścia pytań...chcesz żebym zaczął?

-Tak!-powiedziałam

-Więc począwszy od łatwych...jaki jest twój ulubiony kolor?-zapytał

-Albo morski, albo koral. Lubisz kiedy dziewczyny mają tatuaże?

-Nie mam nic przeciwko kilku, tylko żeby nie przytłaczała mnie ich ilość. Ile masz lat?- zapytał

-Jestem osiemnastolatką, a ty, ile masz lat?-odpowiedziałam i zapytałam.

-Dwadzieścia jeden. Twoje ulubione zwierzę?

-Zdecydowania słoń, zawsze chciałam jeździć na jakimś.Masz rodzeństwo?- kolejne pytanie

Kontynuowaliśmy przepytywanie siebie przez jakieś pół godziny popijając drinku, które mieliśmy. Muszę przyznać, że Josh to naprawdę miły i zabawny chłopak.

-Gram na perkusji od kiedy skończyłem trzy lata...Hm...lubisz swojego chłopaka? Tak czy nie?- zapytał powodując iż westchnęłam.

-To trudne pytanie. Myślę, że...To znaczy kocham go w jednej chwili, bo jest naprawdę bardzo słodki, ale w następnej chwili nienawidzę go, bo jest wielkim dupkiem. Oh i przysięgam, że ma problemy z gniewem! Niestety całą złość wylewa na mnie, to złe. To nie tak, że on tylko na mnie krzyczy. Nie mogę sobie z tym poradzić, a potem zranił mnie fizycznie. Nie wiedziałam co zrobić i postanowiłam go zostawić, więc on znalazł mnie i moich przyjaciół i wszczął bójkę, a to zraniło mnie jeszcze bardziej. Nie wiem czy ja go kocham i czy on kocha mnie. Gdy się kogoś kocha nie bije się go i się na nim nie wyżywa, a następnie doprowadza do łez, prawda? Lecz gdy kogoś kochasz i już to zrobisz to próbujesz go w jakiś sposób pocieszyć, a nie iść w drugą stronę, tak jak to zrobił on. Najpierw przez niego płakałam czego on udawał, że nie zauważył i poszedł w drugą stronę jak gdyby nigdy nic się nie stało, a ja dalej trwam w miłości do niego, mimo tego bólu, który przeżywam. To znaczy, wiem, że chce mnie chronić ciągle to powtarza, ale jeśli  nie ufa dwóm moim najlepszym przyjaciołom, tylko dlatego, że to faceci to sprawia, że czuję się jakby on mi nie ufał. On nie musi być nadopiekuńczy, mogę coś zrobić sama dla siebie, ale on nie widzi tego! On nie pozwala zrobić mi niczego dla siebie, nie chce żebym się zraniła i te sprawy, ale potrzebuję czasem zrobić coś samodzielnie. Nie sądzę, że on to rozumie, myśli raczej, że wszystko co miałabym robić zraniło by mnie w jakiś sposób...ale się myli- powiedziałam cicho.

-Aww kochanie, nie sądzę, że zasługujesz na bycie z kimś kto cię tak traktuje, myślę raczej, że zasługujesz na bycie z osobą, która będzie traktować cię...po prostu dobrze. Traktuj kogoś tak, jak chcesz być traktowana-powiedział również cicho

-Ja po prostu nie sądzę, że mogłabym go zostawić, boję się to zrobić z drugiej strony, bardzo bym za nim tęskniła-wymamrotałam

-Nie opuszczaj go. Spróbuj wprowadzić trochę dystansu- zaproponował

-Nie mogę, już próbowałam i to po prostu go denerwuje...nie lubi tego w sumie to jestem zaskoczona, jestem tu bez jego wiedzy i jeszcze go tu nie ma...-powiedziałam

Wyjrzałam zza okno w kawiarnie "niespodzianką" był dla mnie Louis idący chodnikiem trzymając ręce w kieszeniach. Włosy w nieładzie, oczy dzikie, a jego emocje buzowały wokół pokazując wszystkim jak bardzo przygnębiony jest. Chwyciłam rękę Josh'a i szybko wstałam. Wybiegłam z kawiarni ciągnąc chłopaka za sobą.

-Co robimy?-zapytał głośno

-Shhhh- uciszyłam go przykładając moja dłoń do jego ust.

Poczułam coś wilgotnego i zarazem ciepłego wokół ręki, którą natychmiast odsunęłam od twarzy Josh'a..

-Czy ty właśnie mnie polizałeś?- Zapytałam cicho ciągle odwracając się i wreszcie przenosząc wzrok na chłopaka.

-Tak-odpowiedział

-Dlaczego?!

-Ponieważ sprowokowałaś mnie! Twoja rękę była na moich ustach!- odpowiedział. Gotuje się we mnie.

-Jesteś frajerem- powiedziałam machając ręką w dezaprobacie

-Nie, nie jestem- powiedział wyginając swoją dolną wargę

-Tak, jesteś!-powiedziałam z uśmiechem

-Nie jestem!- krzyknął jak małe dziecko, a mój uśmiech zadrżał

Odwróciłam się. Louis szedł w naszym kierunku. Jego wzrok na chwilę zetknął się z moim. Złapałam Josh'a za rękę i pobiegłam z nim w dół ulicy. Jak najdalej od Louisa... Odwróciłam się aby zobaczyć gdzie on jest, ale wtedy mnie złapał. Cholera...

---------------------------------------------

100KOMENTARZY=NEXT

Widziałam kilka komentarzy na temat komentarz=rozdział. Rozumiem, że wam się to nie podoba i nie musicie komentować, bo chyba 1 komentarz to nie problem z resztą była ankieta i większość była za komentarzami także...

PS. Jutro mam urodziny życzcie mi najlepszego :) i udanych mikołajek YOLO!

piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 33 "Nowa twarz"

AMANDA'S POV

Po tym jak Niall otarł moje łzy wstał nadal mnie trzymając. Moje nogi oplecione były wokół jego tali a głowa oparta była o jego klatkę piersiową. Popatrzył na mnie i lekko pocałował moje czoło.

- Amanda jesteś pewna że chcesz wyjechać? - zapytał cicho prawie szeptem

- Jestem pewna Niall- odpowiedziałam cicho

Kiwnął głową porozumiewawczo i postawił mnie na nogi. Złapał mnie za rękę zanim otworzył drzwi od pokoju. Louis nie siedział pod nimi co sprawiło mi wielką ulgę. Niall wyprowadził mnie z pokoju. Szliśmy po schodach w kierunku drzwi wyjściowych. Kiedy chwycił klamkę aby otworzyć drzwi ktoś złapał mój nadgarstek i odciągnął surowo od Nialla.

- Co zamierzasz zrobić? - warknął Louis patrząc na mnie

- Wyjeżdżam - odpowiedziałam cicho. Nawet nie myślałam że mógł to usłyszeć

- Nie! Nie opuścisz mnie ! - rzucił przez zaciśnięte zęby. Chwycił mój nadgarstek tak mocno że aż się zachwiałam.

- Proszę. Puść mnie! - wyszeptałam gdy próbowałam się wyswobodzić z jego uścisku ale to spowodowało że jeszcze mocniej zacisnął ręce na moim nadgarstku.

- Nie opuścisz mnie - powtórzył

- Pozwól jej odejść. - warknął Niall łapiąc mój drugi nadgarstek

Niall próbował odciągnąć mnie od Louisa ale to nic nie dało. Jeszcze mocniej mnie trzymał.

- Louis! Przestań! Zaraz złamiesz mi nadgarstek !- płakałam gdy próbowałam się od niego uwolnić

- Nie obchodzi mnie to ! Zrobię wszystko tylko po to abyś nie była w stanie mnie więcej opuścić ! - wrzsnął

- Looouis proszę ! - wyjąkałam a on nadal zaciskał rękę wokół mojego nadgarstku. Niewiele brakowało aby mi go złamał.

Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Harry. Wpatrywał się w naszą trójkę zanim do nas podszedł.

- Co do cholery tutaj się dzieje?- zapytał

- Louis miażdży mi nadgarstek. - płakałam

Teraz Harry próbował pomóc Niallowi wydostać mnie z objęć Louisa.
Louis przeklinał pod nosem gdy mnie obejmował. Nie chciał mnie puścić, nie mogłam się od niego oddalić nawet gdy Niall i Harry mi pomagali. Ból był nie do zniesienia. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy .

- Przestań! Proszę przestań - płakałam

Niall i Harry gwałtownie ode mnie odeszli ale Louis nadal trzymał mój nadgarstek . Podniósł mnie i przerzucił przez swoje ramie.

- Postaw mnie !- krzyczałam i biłam go w plecy kiedy on wybiegł na zewnątrz.

Louis nic nie powiedział ani nie puścił mnie. Położył mnie tylko na fotelu w samochodzie Harry'ego a sam usiadł na siedzeniu kierowcy. Odpalił silnik i ruszył. Gwałtownie wycofał samochodem na drogę aby Niall i Harry nie mogli nas dogonić. Oplotłam ręce na mojej klatce piersiowej i ignorowałam łzy które spływały mi po policzku.

- Amanda! Przepraszam! - wyszeptał i zbliżył się aby chwycić moją dłoń

- Nie dotykaj mnie! - wybełkotałam oddalając moją rękę daleko

- Proszę Cię Amanda! Naprawdę jest mi bardzo przykro!- wyszeptał

- Nie Louis! Nie jest Ci przykro! Gdyby naprawdę było ci przykro nie skrzywdził byś mnie po raz kolejny, nie próbował byś złamać mi czegoś. Mógłbyś mnie posłuchać. - wrzasnęłam

- Amanda to już przeszłość. Nie ma rzeczy którą mógł bym zrobić aby cię przeprosić! - wrzasnął

- Jest Louis! Możesz mnie teraz wypuścić - wybełkotałam

- Nie wyglądało na to abym zamierzał to zrobić. A teraz wygląda ?!- wrzsnął

Jechał gwałtownie. Położył swoje ręce na kierownicy ze złością. Odsunęłam się od niego tak bardzo jak to możliwe. Siedziałam blisko drzwi i wpatrywałam się w okno. Rzuciłam okiem na Louisa.... Nadal trzymał kierownicę ze złością. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni, wybrałam numer Harry'ego i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Słyszałam sygnał kilka razy zanim odebrał.

- Ocha Amanda! Przepraszam! Wszytko z tobą porządku ? -zapytał

- Wszystko w porządku po prostu mi pomóż. - wyszeptałam do telefonu.

- Okej ! Niall i ja cie znajdziemy tylko powiedz gdzie jesteś? - zapytał

- Jesteśmy na Głównej Drodze-  wyszeptałam

- Amanda z kim rozmawiasz? - zapytał Louis nadal patrząc się na drogę

- Z nikim - skłamałam

- Dobrze! Myślałem że z kimś rozmawiasz- powiedział

- Niall i ja jedziemy w twoim kierunku  - powiedział Harry zanim się rozłożyłam i włożyłam telefon do kieszeni.

W samochodzie zapadła cisza na chwilę. Odwróciłam się do tyłu aby móc zobaczyć Harrego  i Nialla. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam znajome loki i blond włosy za nami. Uśmiechnęłam się i odwróciłam się z powrotem.

- Uh Louis muszę skorzystać z toalety. - powiedziałam udając  że to pilna sprawa

- Nie wytrzymasz ? - zapytał

- Nie! Naprawdę muszę ! - odpowiedziałam

- Dobrze- jęknął

Jechaliśmy jeszcze przez chwilę zanim się nie zatrzymaliśmy na mały postój. Wyskoczyłam z siedzenia i uciekłam z samochodu zanim Louis zdążył cokolwiek zrobić. Zobaczyłam Nialla i Harrego więc pobiegłam prosto do ich samochodu.

- Amanda! Co ty odpierdalasz? -zapytał Louis goniąc mnie

Podbiegłam do tylnych drzwi samochodu i próbowałam je otworzyć ale były zamknięte. Odblokowali je ale tak szybko jak otworzyłam te drzwi Louis złapał mnie za talię i odciągnął od nich z dala. Niall wyskoczył z samochodu jako pierwszy a zanim Harry.

- Puść ją - zagroził Harry

- Zmuś mnie- odpowiedział  Louis z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

Niall pierwszy wycelował w twarz Louisa. Puścił mnie i postawił za sobą. Zaczęła się bójka między Louisem, a Harrym i Niallem. Odwróciłam się  i odeszłam. Nie mogłam oglądać tej walki. Byłam zadowolona że nawet nie zauważyli że odeszłam. Idąc wpadłam w kałuże. Resztę drogi patrzyłam pod nogi. Stanęłam na przystanku autobusowym ale w tym dniu autobus nie jeździł. Odwróciłam się aby upewnić się że chłopcy za mną nie idą. Uśmiechnęłam się gdy ich nie zobaczyłam. Idąc dalej uważnie omijałam kałuże na chodniku. Powoli zaczęłam nucić piosenkę pod nosem tak aby nikt tego nie usłyszał.

" Stoisz naprzeciwko mnie,
Czekam, trudniej mi oddychać
Nagle oślepiają mnie światła
Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą być

Zobaczyłem w kącie fotografię
Bez wątpienia w mojej głowie to jesteś ty
Samotnie leży na twoim łóżku w rozbitym szkle
To łóżko nigdy nie było przeznaczone dla dwojga

Trzymam moje oczy szeroko otwarte
Trzymam moje ramiona szeroko otwarte

Nie pozwól mi
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ mam dość czucia się samotnym" - śpiewałam cicho

"Obiecuję że pewnego dnia sprowadzę z powrotem gwiazdę
Złapałem jedną i wypaliła mi dziurę w mojej ręce, och
Wydaje się jakby ostatnimi dniami oglądam cię z daleka
Starając się byś zrozumiał
Trzymam moje oczy szeroko otwarte,yeah

Nie pozwól mi
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść
Ponieważ mam dość czucia się samotnym*" - ktoś zaczął śpiewać za mną

Odwróciłam się. Stałam twarzą w twarz z uśmiechającym się chłopcem.

- To prawdopodobnie było bardzo złe. Nie jestem piosenkarzem, jestem perkusistą. Przepraszam jeśli poraniłem twoje uszy moim okropnym śpiewem. Przypomnij mi abym nigdy więcej nie śpiewał. Naprawdę przepraszam . - powiedział

- Nie! Jest dobrze! Jesteś bardzo dobry. Jestem Amanda nawiasem mówiąc.- zaśmiałam się kiedy się przedstawiłam

- Dzięki . Jestem Josh . Josh Devine - powiedział odwzajemniając uśmiech

--------------------------------------------------------------------------
*= Tekst pisoenki Don't Let Me Go- Harry'ego Stylesa :)

Siemka!
Razem z Martyną (drugą tłumaczką) wybrałyśmy opowiadanie, które chcemy tłumaczyć, o Harrym jako bokserze. Jesteśmy w fazie kontaktowania się z autorką :) Jeśli macie jakieś propozycje możecie je pisać w komentarzach. Może znajdziemy coś co podoba nam się bardziej chociaż powiem wam, że jest genialne :)

NEXT=100 komentarzy

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 32 "Wyjeżdżam"

AMANDA'S POV

Siedziałam w salonie na kanapie patrząc się w okno. Louis spał obok mnie, Harry gdzieś poszedł ale nie jestem pewna gdzie, a Niall leżał na górze. Podniosłam głowę śpiącego Louisa z mojego ramienia i położyłam na sofie. Wstałam z kanapy i podeszłam w kierunku okna. Była burza na zewnątrz. Wiatr wiał bardzo mocno a krople deszczy mocno obijały się o ziemię... Deszcz znów zaczął padać mocniej .
Nagle niebo rozbłysło a głośny grzmot pioruna rozbrzmiał w moich uszach aż podskoczyłam. Położyłam ręce na ustach więc mój krzyk został stłumiony. Odwróciłam się w stronę kanapy gdzie Louis spał.
Louis spał bardzo twardo co spowodowało mały uśmiech na mojej twarzy. Zdjęłam ręce z moich ust gdy szłam w jego kierunku. Kucnęłam przy nim i słyszałam przez chwilę jego ciche chrapanie. Zbliżyłam się do niego i lekko przywarłam do niego ustami.

Wstałam i znowu popatrzyłam się w okno a niebo znowu zabłysło . Westchnęłam kiedy zdałam sobie sprawę, że Harry nadal nie wrócił. Chciałam aby Harry wrócił, ponieważ musiałam  z nim porozmawiać ale nie byłam pewna kiedy wróci. Poszłam do drzwi wejściowych i delikatnie przekręciłam gałkę otwierając drzwi. Wyszłam na zewnątrz zamykając za sobą drzwi. Chciałam zachowywać się cicho aby Louis się nie obudził.

Stałam na werandzie i patrzyłam jak pada deszcz. Zawsze byłam typem dziewczyny która lubiła deszcz...
Założyłam włosy za ucho ponieważ opadały mi na twarz. Podeszłam bliżej do poręczy na werandzie. Popatrzyłam na ulicę mając nadzieję że  ujrze samochód Harrego ale niestety nie było go tam. Ciche westchnienie uszło moim wargom kiedy  spuściłam  wzrok na trawnik Louisa.

Potem poczułam dwie ręce oplatajace się wokół mojej talii. Niall obrócił mnie przodem do niego nadal obejmując w talii. Nie usłyszałam aby drzwi się otwierały. Przyparł mnie do poręczy z małym uśmieszkiem na twarzy. Przybliżył sie do mnie aby mnie pocałować ale odsunęłam się od niego. Jego uśmieszek zszedł z jego twarzy a potem zmarszczył brwi. Chciał mnie pocałować znowu ale odsunęłam się daleko
- Daj spokój Amanda, tylko mnie pocałuj. - jęknął

- Niall nie jestem twoją dziewczyną . Jestem dziewczyną Louisa- powiedziałam

Przez chwilę panowała cisza, wpatrywał sie we mnie co wprawiło mnie w zakłopotanie. Próbowałam  zrzucić jego ręce z mojej tali ale się nie udało nawet nie nie poruszył.

- Louis na ciebie nie zasługuję - wyszeptał do moje ucha

- Niall proszę cię przestań- powiedział cicho

- Dlaczego Amanda ? Boisz sie - wygruchał

- Nie, nie boję się . Przecież wiesz że nie powinniśmy tego robić- powiedziałam cicho

- Wiem, ale chcę tego i wiem że ty też tego chcesz - wyszeptał

- Nawet jeśli chce to nie możemy. Louis tutaj jest - wyszpetałam

- Czyli chcesz mnie pocałować? - zapytał z małym uśmieszkiem na jego twarzy

- Może ale nie mogę. - odpowiedziałam cicho

Jego uśmiech urósł kiedy pochylił się do przodu. Tym razem jego usta spotkały moje. Moje ręce głaskały jego policzki podczas pocałunku. Nagle drzwi frontowe się otworzyły co spowodowało że podskoczyłam.
Nie miałam możliwości poruszenia się ponieważ byłam przyparta do barierki przez Nialla.

- Odpierdol się od mojej dziewczyny. - wrzasnął Louis

Odepchnęłam Nialla ode mnie i podbiegłam do Louisa który piorunował Nialla wzrokiem.

- Louis uspokój sie. Proszę ! Nie chcę abyś znowu wrócił do więzienia. - wyszeptałam i pociągnęłam za jego policzek aby przestał się patrzyć na Nialla.

- Amanda zejdź mi z drogi - wrzasnął

- Louis prosze uspokój się - powiedziałam nadal go przytrzymujac

- Powiedział zejdź mi z drogi. - krzyknął na cały głos

Zamachnął się swoją pięścią na mnie i uderzył  nią o  moją twarzą. Siła z ciosu pięścią rzuciła mną na ziemię tak mocno że uderzyłam o  drewnianą posadzkę. Otarłam łzy, które zaczęły mi spływać po policzku.

- A-Amanda PRZEPRASZAM ! - wyszeptał Louis klękając obok mnie.

Louis przeniósł swoje ręce na moje plecy a ja się wzdrygnęłam ponieważ myślałam że chciał mnie znowu uderzyć. Wstałam szybko aby nie mógł mnie już dotknąć i szybko wbiegłam do domu.

- Amanda! Zaczekaj - Louis krzyknął gdy wbiegł do domu za mną

Pobiegłam prosto do jego pokoju i trzasnęłam drzwiami tak mocno że szybko sie zamknęły. Zwinęłam się w kłębek na jego łóżku i zaczęłam płakać.

- Amanda przepraszam - powiedział Louis popychając drzwi.

- Louis właśnie tacy ludzie jak ty powodują że chce się zabić  - powiedziałam ze złością

- Amanda obiecałaś że nie będziesz o tym myśleć- powiedział

- Wiesz co Louis?! Jestem gotowa złamać tą obietnicę - wrzasnełam

Usłyszałam ja wzdycha i siada po drugiej stronie drzwi. Kontynuowałam płakanie na jego łóżku.
Płakałam tak mocno że nie mogłam złapać powietrza. Powietrze wydychałam cicho ale każde jego wciągnięcie powodowało głośne westchnięcie.

- Amanda ?! Wszystko w porządku ? - zapytał Louis. Oczywiście sie martwił

- Nie!. Proszę zawołaj Nialla- wymamrotałam nadal łapczywie łapiąc powietrze.

 - Nie Amanda! Nie mogę- powiedział cicho

-Proszę - wymamrotałam

Słyszałam jak kroki sie oddalają . Schodził na dół. Po jakieś chwili kroki powróciły. Ktoś zapukał do drzwi więc wstałam . Otworzyłam drzwi zanim Niall wbiegł do pokoju. Owinął mnie swoimi ramionami i usiadł na kanapie razem ze mną w swoich ramionach.

- Proszę ! Zamknij drzwi - jęknełam

Wstał i zamknął drzwi a potem znowu wrócił do łóżka. Objął mnie swoimi ramionami i usadowił na swoich kolanach. Płakałam w jego klatkę piersiową a on kołysał się w przód i w tył. Zaczął powoli nucić coś w moje włosy co pomagało mi sie uspokoić.

- Nienawidzę Louisa - wyszeptałam do jego klatki piersiowej

- Nie obwiniam Cię kochanie- wyszeptał do mich włosów.

- Chcę wyjechać i nigdy więcej go nie zobaczyć. - wyszeptałam

- Wiesz że jeśli wyjedziesz on znowu Cię znajdzie- wyszeptał

- Nie jeśli se ukryję. Nie jeśli opuszczę to miasto. -wyszeptałam

- Jesteś pewna że chcesz wyjechać.?-  zapytał

- Jestem pewna Niall. Jestem pewna -wyszeptałam

--------------------------------------------------------------
Tadammmm Oto kolejny rozdział. Trochę dłuższy :)
Mogą pojawiać się błędy. Tłumaczyłam go na szybko.
Wchodzę i widzę 106 komentarzy nooo okej więc szybko zaczęłam go tłumaczyć.
Więc wybaczcie jeśli pojawią się jakieś błędy lub niespójności. :D
Teraz rozdziały będą trochę dłuższe jak coś .
Tego typu jak dzisiaj.
Ten FanFic ma aktualnie 44 rozdziały a autorka tego opowiadania chyba nie zamierza pisać kolejnych. :(
Spróbuję się z nią skontaktować i się dowiedzieć.
Na razie się nie martwcie.
Mamy plan aby zacząć tłumaczyć kolejny FanFic co wy na to? :)
Dzisiaj trochę dłuższa notka hahahah *_*
Jakbyście mieli jakieś pytania to zapraszam na mojego TT --->  @hippo2110
Love You All <33
100 komentarzy = NEXT ^^

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 31 "Mała rozmowa"

AMANDA'S POV

Obudziłam się następnego ranka, owinięta w koce. Podciągnęłam koc bliżej mojej głowy gdy powoli otworzyłam oczy. Słońce, które przedzierało się przez żaluzję oślepiało mnie przez moment ale niedługo po tym znowu mogłam normalnie widzieć. Patrzyłam na znajomą ściane, na ścianę w Louisa sypialni.  Moje wargi zakrzywiły się do góry w uśmiechu. Czułam się dobrze w jego łóżku. Owinęłam się bardziej kocem bo było mi zimno. Leżałam nieruchomo czułam tylko mój miarowy oddech. Nie rozumiałam dlaczego łóżko Louisa była tak wygodne.

Byłam nieświadoma obecności kogokolwiek dopóki łóżko nie zanurzyło sie w dół pod wpływem czyjegoś ruchu. Miałam oczy zamknięte ale uśmiech malował się na mojej twarzy. Przekręciłam się więc teraz byłam na przeciwko jego twarzy. Położyłam swoje ręce na jego policzkach a potem przyłożyłam swoje usta do jego. Poczułam jak oplata swoje ręce wokół mojej talii. Oddaliśmy się pocałunkom. Trzymał mnie tak mocno jakby nigdy nie chciał przerywać tego pocałunku . Mogłam poczuć że się uśmiecha podczas tego pocałunku.

- Kocham Cię Louis - wyszeptałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.

Tak szybko jak otworzyłam oczy krzyknęłam i odskoczyłam daleko. Myślałam, że zobaczę Louisa tak jak tego oczekiwałam ale zamiast niego zobaczyłam Niall'a uśmiechającego się z wyższością . Potem do pokoju wbiegł  Harry z drewnianą łyżką w ręce.

- Co się stało? -zapytał zmartwiony

- Nic. Ale jeśli by się coś stało i ktoś by tu był to co planowałbyś zrobić?! Bić go do nieprzytomności drewnianą łyżką ? -zapytałam

-Oczywiście -powiedział z uśmiechem

- Myślę że drewniana łyżka mogłaby kogoś skrzywdzić jeśli bym mocno uderzył

Westchnął a uśmiech mu zrzedł gdy zobaczył że marszczę brwi. Podszedł do łóżka i usiadł koło mnie. Oplótł mnie ramionami i ułożył moją głowę tak że spoczywała na jego klatce piersiowej .

- Coś nie tak kochanie ? - zapytał

- Kiedy sie obudziłam tego ranka. Myślałam że to wszystko to zły sen, myślałam że Louis nadal tu jest. Myślałam że mogę poczuć jego i go pocałować ale nie ! Nie wiem kiedy będę mogła go znowu zobaczyć !
Co jeśli on nie wróci Harry? Co jeśli go nigdy więcej nie zobaczę ? Myślę że nie będę mogła żyć bez niego.
Harry tak bardzo za nim tęsknie. Chcę go znowu zobaczyć . Zrobię wszytko aby móc go znowu zobaczyć!- powiedziałam a pojedyncza łza spłynęła z mojego policzka

Na usta Harrego wkradł się uśmiech gdy wypowiadałam swoje słowa. Myślałam że będzie chciał mnie pocieszyć ale gdzieś w środku śmiał się z moich słów a mój ból sprawiał mu radość. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ale je zamknełam .  Usłyszałam kilka słów.

- Wiesz kochanie nie musisz wiele robić aby go zobaczyć po prostu się odwróć. ! - powiedział

Wyskoczyłam z łóżka nawet na niego nie patrząc. Podbiegłam do jego rozłożonych ramion a on mocno mnie nimi otulił. Lekko uniósł mnie nad ziemie i mocno przytulił. Teraz łzy spływały z moich policzków niekontrolowanie. .. Na jego twarzy malował się największy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.

- Tęskniłem za tobą Amanda - wyszeptał

Patrzył na mnie nadal się śmiejąc. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Przycisnął swoje usta do moich gdy objął mnie rapczywie. Nie mogłam uwierzyć że Louis jest tu ponownie. Już nie bałam się że nigdy więcej go nie zobaczę. Teraz tu był!. Łzy radości spływały po moim policzku podczas pocałunku. Powoli mnie od siebie odsunął. Jego uśmiech zniknął i popatrzył sie na mnie z poważnym wzrokiem.

- Amanda, muszę powiedzieć Ci o czymś. - powiedział i pokazał gestem Harremu i Niallowi aby wyszli.

Tak szybko jak oni wyszli Louis zamknął za nimi drzwi. Martwiłam się tym o czym Louis chciał mi powiedzieć.

- Harry powiedział mi o czym myślałaś wczoraj . O tym że chciałaś sie zabić. - powiedział

Gdy wypowiedział te słowa mój wzrok wbił się w ziemię. Nie chciałam aby Louis o tym wiedział. Pociągnął moją brodę do góry abym na niego spojrzała. Szybko mnie pocałował zanim zaczął ponownie mówić

- Nie chcę abyś kiedykolwiek o tym myślała. Przestraszyłem się gdy Harry mi o tym powiedział. Bycie z dala od ciebie przez tak krótki okres to była najgorsza rzecz w moim życiu. Nie mogę sobie wyobrazić że odejdziesz na zawsze. Gdybym się dowiedział że odejdziesz na zawsze to też bym sie zabił. Nie mogę żyć bez tej twojej pięknej twarzy . Chcę ją widzieć każdego dnia. Nie mogę żyć bez usłyszenia twojego pięknego głosu. Prosze, nie myśl nigdy więcej o samobójstwie. Kocham cię Amanda nie chcę żyć bez ciebie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Mam nadzieje że nigdy więcej o tym nie pomyślisz. Proszę Amanda- powiedział a łzy zaczęły spływać po jego policzku.

- Obiecuję Lou nigdy więcej nie będę o tym myślała. - powiedziałam a on otarł moje łzy z policzka

Mały uśmieszek wkradł się na jego usta gdy wypowiedziałam te słowa. Przycisnął moje usta do jego na moment a zaraz znowu mnie od siebie odsunął. Nadał się śmiał. Widok jego twarzy powodował że sama się uśmiechałam. Mocno mnie przytulił a ja schowałam głowę w zagłębienie w jego szyi. Zaczął głaskać moje plecy kiedy się przytulaliśmy .

- Naprawdę za tobą tęskniłem Amanda- wyszeptał

- Ja za tobą też - wyszeptałam w odpowiedzi

--------------------------------------------------------

I jak wrażenia ?! :)
100 komentarzy = NEXT ;))

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 30 "Śmiertelne myśli"

AMANDA'S POV

- Przepraszam Amanda, Przepraszam Amanda- wyszeptał gdy łzy zaczęły mu spływać po poplamionym od krwi policzku.

- Harry w porządku to nie twoja wina. - powiedziałam

- Tak jest! To wszystko jest moja wina. Louis jest w więzieniu i to jest moja wina, ty cierpisz i to jest moja wina. Wszystko co się stało jest moją winą. - wrzasnął i uderzył ręką o kierownicę.

- Harry nie bądź dla siebie taki ostry. To że Louis siedzi w więzieniu to nie jest twoja wina. - powiedziałam cicho

- Jest Amanda! Gdybym nie pozwolił  mu ciebie zabrać, nie był by teraz w więzieniu. Nie mógłby cię znaleźć z Niall'em więc nie miał by powodu by pobić Niall'a . - wrzasnął

- Harry to nie jest twoja wina! To jest moja win! I przestań wrzeszczeć! - krzyknęłam

- To nie jest twoja wina!- wymamrotał gdy odwrócił sie w moja stronę

Odwróciłam głowę w kierunku szyby gdy Harry znowu zaczął jechać. W samochodzie panowała cisza. Słychać było tylko krople deszczu uderzające o samochód. Właśnie zaczęło padać. Ale nie padało zbyt mocno.

- Zabierz mnie do domu Louisa - powiedziałam nadal wpatrując sie w okno.

- Amanda, Louis chciał abyś została ze mną. - odpowiedział Harry

- Powiedziałam zabierz mnie do domu Louisa! - krzyknęłam

- Amanda przestań! Lousi chciał abym cię chronił i zamierzam to zrobić!- wrzasnął Harry

- Sama potrafię o sobie zadbać. Nie potrzebuję Cię- krzyknęłam

- Amanda proszę posłuchaj Harre'ego - powiedział Niall gdy położył rękę na moim ramieniu

- Nie dotykaj mnie!- krzyknęłam i zrzuciłam jego rękę z mojego ramienia

- Amanda! Uspokój się kurwa! Próbujemy Ci pomóc ale nie możemy jeśli ty odpychasz nas od siebie. - wrzasnął Harry

- Nie potrzebuję pomocy Harry. Sama umiem o sobie zadbać- krzyknęłam

- Jeśli zostaniesz sama Zayn i Liam prawdopodobnie  cię złapią i spróbują zabić. Tego chcesz- powiedział Harry

- Może chcę umrzeć, może nie chce żyć na tej planecie dłużej?! - wrzsnęłam

Harry nacisnął na hamulec i zjechał na bok. Wielkim hukiem otworzył i zamknął swoje drzwi. Otworzył moje drzwi, wypchnął mnie z samochodu i zatrzasnął drzwi zostawiając Niall'a samego w samochodzie.

- Amanda! Nie mów tak nigdy więcej. ! - powiedział a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.

- Harry nie mogę już tego wytrzymać. ! Chce zrobić choć raz coś prawidłowo - wyszeptałam

- Dlatego tu jestem. Próbuję Ci pomóc ale ty najpierw musisz chcieć mojej pomocy. - powiedział cicho

- Ja wiem Harry, ja po prostu , ja ja, nie che już dłużej żyć- wyszeptałam i spojrzałam sie na ziemię

- Amanda! Proszę nie mów tak bo te twoje myśli mnie przerażają.! - wyszeptał. Złapał mój podbródek palcami i uniósł go do góry zmuszając abym spojrzała na niego.

 - Naprawdę się o ciebie martwię Amanda. Nie chcę abyś mnie opuszczała.

Staliśmy tak gdy padał deszcz. Jego twarz nie była już we krwi . Teraz była mokra od deszczu. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu patrzyłam się na niego z pustym wyrazem twarzy. Oplótł swoje ręce dookoła moje tali i przyciągnął do siebie. Owinęłam swoje ręce wokół jego tali ale przed tym ukryłam  moją twarz w kawałku całkowicie przemoczonej tkaniny, która przykryła jego klatkę piersiową.

- Proszę, nie myśl więcej o śmierci - wymamrotał, mogłam usłyszeć że płakał

- Nie będę, nie będę- wyszeptałam do jego torsu

Odszedł ode mnie nieznacznie ale ciągle się we mnie wpatrywał. Pocałował mnie lekko w czoło gdy ponownie otworzył dla mnie drzwi od samochodu. Wsiadłam a on zamknął za mną drzwi i poszedł na miejsce kierowcy. Niall wpatrywał sie w nas, nie miał pojęcia co się stało a ja nie miałam ochoty mu o tym opowiadać. Oparłam się o siedzenie gdy Harry ruszył. Z moich przemąkniętych włosów na siedzenie spływały małe krople  podczas gdy ja wpatrywałam się w okno.

- Teraz jest już wszystko w porządku ? - zapytał mnie Niall

- Tak- odwróciłam się i popatrzyłam na niego

- To dobrze, Przestraszyłaś mnie gdy zaczęłaś mówić o śmierci. - wymamrotał łapiąc moją rękę

- Nie musisz się martwić o to nigdy więcej- powiedziałam cicho

- Dobrze- wybełkotał

Przysunął się do mnie przed tym jak objął mnie i uściskał. Odwzajemniłam uścisk ale on lekko się oddalił

- Jesteś naprawdę zimna Amanda- powiedział Niall z niepokojem w głosie

Niall szukał koca podczas gdy ja nadal się na niego patrzyłam. Po chwili znalazł koc. Otulił nim moje zimne i mokre ciało i mocno mnie objął co spowodowało że zrobiło mi się trochę cieplej.  Kołysaliśmy się lekko ale po chwili przytulił mnie po raz czwarty. .... Miałam tajemnicę przed o której nikt nie wiedział. Nadal myślałam o śmierci. Nadal myślałam o zabiciu się. To nie tak że zawsze chciałam umrzeć. Nie  radziłam sobie ze światem , nie radziłam sobie z życiem . Wiedziałam że gdyby był tutaj Louis to wiedział co by zrobić, ale go tutaj nie ma. Wiesz dlaczego Louisa tutaj nie ma?! Ponieważ nic nigdy w moim pieprzonym życiu nie dzieje się tak ja powinno.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejoooo :) Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału?
Dzisiaj jest druga  rocznica Eleanor i Louisa :>
 100komentarzy = NEXT <33

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 29 "Niespodziewani goście"

AMANDA'S POV

Odwróciłam się przodem do Harrego, który właśnie patrzył na mnie. Rozłożył swoje ramiona, podbiegłam do niego i owinęłam go moimi rękami.

- Harry co zamierzasz zrobić? - zapytałam gdy wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową

- Nie wiem kochanie - odpowiedział kiedy gładził moje plecy

- Boję się- wyszeptałam

- Nie bój się kochanie, będziesz bezpieczna tak długo jak zostaniesz ze mną.- powiedział gdy pocałował czubek mojej głowy

Harry był dla mnie jak starszy brat, on był idealnym starszym bratem, którego nigdy nie miałam.

- O co chodzi?- zapytał Niall kompletnie zdezorientowany

Nic nie powiedziałam. Jak mam mu wytłumaczyć całą zaistniałą sytuacje ?!

- Powiedzmy, że utknęliśmy tutaj, ponieważ nie możemy się dostać do naszego samochodu. - powiedział Harry

- Oh- Niall był strasznie smutny

Poczułam jak chwyta moją rękę i odciąga od Harrego. Podnoszę głowę i spodziewam się że zobaczę Niall'a ale to nie on. To był Liam. Wydałam z siebie głośny krzyk który zmusił Niall'a i Harry'ego do spojrzenia na mnie.

- Zayn , znalazłem ich. - Wrzasnął Liam, a Zayn prawie natychmiast wszedł do pokoju.

- Witaj Amando -Powiedział z szarpiącym uśmieszkiem zanim złapał za mój pas i przełożył przez ramię.

- Zayn nie dotykaj jej kurwa- rzucił Harry kiedy podszedł w naszym kierunku

- Oh to teraz jesteś po ich stronie loczek? -rzucił Zayn

- A co jeśli jestem po ich stronie? Masz z tym problem? - Powiedział Harry z czystą złością w jego głosie.

Harry popchnął go  od tyłu powodując że Zayn się potknął i puścił mnie. Tak szybko jak mnie puścił podbiegłam do Niall'a. Chłopak objął mnie swoimi ramionami bardzo mocno aby nikt nie mógł mnie od niego zabrać. Zayn oddał Harry'emu zanim Harry uderzył go pięścią w twarz.  Schowałam swoją twarz w koszulkę Niall'a. Nie chciałam oglądać walki chłopców. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak Liam i Zayn biją Harre'go. Wyszarpałam się z uścisku Niall'a i pobiegłam w kierunku Liam'a.

- Zostawcie go !- krzyknęłam gdy wskoczyłam na jego plecy.

Liam obracał się w kółko próbując mnie zrzucić z jego pleców, ale nie mógł. Nagle przestał wirować powodując że spadłam z jego pleców. Wylądowałam na ziemi z głuchym odgłosem.  Prawie natychmiast Liam górował nade mną łapiąc moje nadgarstki swoimi dużymi rękoma. Miał mały uśmieszek na twarzy kiedy patrzył na mnie. Pochylił  się do mnie tak że jego usta wylądowały koło mojego ucha.

- Powinienem Cię teraz zabić- wyszeptał. Chociaż nie widziałam jego twarzy to wiedziałam że się śmieje

- Zabij mnie! Zabij mnie teraz!- powiedziałam

Nagle poczułam że ktoś odsunął Liam'a ode mnie. Wstałam i zobaczyłam jak Niall wbija Liam'a w ziemię.
 Mogłam powiedzieć że Niall był strasznie zdenerwowany, ponieważ nigdy nie odważył by się na taki czyn. Pchnęłam lekko Nialla z dala od Liama. Zobaczyłam jak chłopak zaczął wstawać. Pchnęłam go lekko ale on ani drgnął. Gdy nic nie mogłam zrobić Liam mnie podniósł i położył na jego plecach po czym podszedł do wciąż walczącego Zayn'a i Harre'go.

- Zostaw go Zayn, idziemy. - powiedział

Próbował się od niego uwolnić ale nie mogłam. Nagle Niall podbiegł do Liam'a i uderzył go w potylicę.

- Kurwa - wrzasnął Liam


Upuścił mnie na ziemię i odwrócił się aby spojrzeć na Niall'a. Też uderzył go w tył głowy tak samo jak zaczął Niall.

- Ty mały gówniarzu- wrzasnął Liam

Teraz Zayn i Liam byli po stronie Niall'a. Harry podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Harry niewesoło krwawił ale nie wyglądało aby miał poważniejsze złamania. Teraz Zayn i Liam szli w kierunku Niall'a który stał oparty o ścianę. Harry nagle podbiegł do Zayna i pchnął go na ziemię zanim zaczął go okładać pięściami. Zayn wrzeszczał i przeklinał gdy loczek go ciągle bił . Liam biegł w kierunku Harrego.  Nagle  Zayn otworzył szeroko oczy i nie wiedział co się dzieje. Zayn przestał wrzeszczeć i leżał nieruchomo. Harry zszedł z niego, a Zayn był nieprzytomny. Liam stał bez ruchu w miejscu. Podbiegłam szybko do Zayna. Wyglądał teraz tak spokojnie tak przyjaźnie teraz. Uklęknęłam koło niego a zaraz potem dołączył do mnie Liam. Nienawidziłam Zayna ale teraz czuła się okropnie w stosunku do niego.

- Będzie w porządku. Po prostu musi się obudzić- wyszeptałam do Liam'a

- Dzięki- odpowiedział tak cicho jak ja

Panowała totalna cisza przez chwilę dopóki Liam nie wybuchnął

- To twoja wina - wrzeszczał na mnie

- Na pewno zabiję ciebie i Louisa. Właśnie gdzie do cholery jest Louis. - zapytał

- Nie ma go tu- odpowiedziałam gdy wstałam.

Liam też wstał i spiorunował mnie wzrokiem. Złapał mnie za ramiona i przyparł do ściany. Harry i Niall próbowali go ode mnie odciągnąć ale on ani drgnął.

- Gdzie  do cholery jest Louis?. -  wrzasnął przyciskając mnie mocniej niż kiedykolwiek aż ciche jęknięcie wydobyło się z moich  ust.

- Został aresztowany - wyszeptałam. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach ze strachu.

- Kiedy wyjdzie- zapytał przyciskając mnie tak do ściany że moje stopy były milimetr od podłogi.

- Ja, ja, ja,  nie wiem -wyszeptałam

- Jesteś bezwartościowa wiesz?! Jesteś bezwartościowym kawałkiem gówna- rzucił kiedy mnie puścił a ja wylądowałam na podłodze.

Poczułam jak ktoś mnie podnosi i oddala się. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jak Niall siedzi ze mną  z tyłu samochodu a Harry siedzi na miejscu kierowcy. Niall siedział tuż obok mnie. Harry odwrócił się i spojrzał na mnie.

- Przepraszam Amanda, Przepraszam Amanda- wyszeptał gdy łzy zaczęły mu spływać po poplamionym od krwi policzku.


wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 28 "Szpital"

AMANDA'S POV

Usiadłam na fotelu pasażera i jakimś cudem powstrzymałam się od płaczu. Najprawdopodobniej dlatego, że wyczerpałam cały zapas łez. Harry ciągle skupiał się na drodze, ale co jakiś czas spoglądał na mnie.

-Harry wszystko ze mną w porządku. Nie musisz ciągle szukać mnie wzrokiem, nie zniknę za chwilę- wymamrotałam

Nie odpowiedział nic tylko jechał w dół drogi. Ciągle pamiętaliśmy o tym, że Liam i Zayn szukają nas i szybko raczej nie odpuszczą. Nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w okno, oglądając wszystkie auta, które mijaliśmy.

-Jak myślisz, kiedy zobaczę Louisa podobnie?- Zapytałam nie odrywając wzroku od okna

-Nie wiem- odpowiedział zgodnie z prawdą

-Dobrze, że przynajmniej ty nie chcesz mi pomagać- wymamrotałam

-Przykro mi ale nie chcę kłamać, jeszcze byś się na mnie wkurzyła- powiedział

-Harry, naprawdę myślisz, że jestem dziwką, czy nie?- zapytałam odwracając się do kudłatego chłopca

-Cóż, w końcu tylko krzyczysz na mnie kiedy próbuję być miły...tak-powiedział

-Harry! Nie jestem żadną dziwką! Cały czas jestem zdenerwowana jeśli chodzi o Louisa, naprawdę nie chcę myśleć o niczym innym w tej chwili. Ja naprawdę za nim tęsknię, a nie było go tylko godzinę- powiedziałam cicho, a łzy po moich policzkach zaczęły spływać ponownie.

-Wiem kochanie, ale to nie jest nic w czym mogę ci pomóc- powiedział

-Powiedział mi żebym została z tobą, a on po mnie przyjedzie gdy zostanie wydany-powiedziałam

-Jasne! Dobrze, że jesteś już ze mną teraz musisz po prostu zostać- odparł

Chłopak zaczął mówić coś do mnie, ale ja go nie słuchałam, wzrokiem szukałam budynku z dala od autostrady. To był szpital.

-Harry zjedź tu i kieruj się do szpitala, teraz!- powiedziałam

-Dlaczego? Coś cię boli kochanie?- zapytał, z troską

-Co? Nie! Nic mi nie jest, po prostu jedź!- powiedziałam, praktycznie wykrzykując ostatnią część.

Chłopak szybko wjechał na szosę i po około minucie znaleźliśmy się przed szpitalem

-Dlaczego chciałaś tu przyjechać?-zapytał

Po prostu zignorowałam go i wysiadłam z auta. Pobiegłam w stronę drzwi do szpitala, a Harry udał się razem za mną. Podbiegłam do recepcji szpitalnej, a Harry ciągle kierował się za mną. Powiedziałam pani nazwisko osoby, której szukam, a ona podała mi numerek pokoju. Grzecznie podziękowałam jej i szybko pobiegłam w stronę windy. Harry wbiegł do metalowego pudła chwilę po mnie. Stałam tam z niepokojem, który wzrósł gdy winda zatrzymała się na pierwszym piętrze. Gdy tylko drzwi się otworzyły pobiegłam do pokoju 315. Wzięłam głęboki oddech, zanim otworzyłam kolejne drzwi.

Blond włosy chłopak podskoczył gwałtownie na hałas otwieranych drzwi. Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Na mojej w dalszym ciągu pozostał grymas. Podeszłam do niego. Harry wszedł do pokoju zamykając za nami drzwi.

-Amanda! Tęskniłem za tobą!- powiedział Niall ciągle się uśmiechając.

-Ja za tobą nie- Mruknęłam ze złością

-Czy zrobiłem coś nie tak?- zapytał zupełnie nieświadom mojej złości.

-Naprawdę nie pamiętasz?- zapytałam

Myślał przez chwilę zanim potrząsnął głową. Westchnęłam, a następnie wróciłam wzrokiem na niego leżącego na szpitalnym łóżku.

-Przez ciebie mój chłopak jest w więzieniu- powiedziałam

-Co? Nie, to nie ja. Zaraz, mówisz o Louisie?- zapytał

-Tak!-Odpowiedziałam. Jego uśmiech znikł gdy wypowiedziałam te słowa.

-Co z nami Amanda?- zapytał?

Wyciągnął rękę i lewym kciukiem pogłaskał mnie po policzku. Zepchnęłam jego dłoń ze złością.Chłopak wstał. Miał tylko złamaną rękę, ale to zapewne przez wstrząs mózgu został tu na obserwacjach.

-Byliśmy...niczym- powiedziałam patrząc na niego, a kiedy to zrobiłam łzy wypełniły moje oczy

-Nie możesz tego powiedzieć- szepnął, także Harry tego nie słyszał.

-Louis jest lepszy od ciebie, zawsze będzie- szepnęłam, a łzy spłynęły po moich policzkach

-Myślałem, że nie lubisz Louisa i chcesz od niego uciec- Wyszeptał kiedy ocierał moją łzę kciukiem

-Ja nie...-szepnęłam niepewna co mam powiedzieć

-Ja cię wciąż kocham, a ty?- zapytał

-Ja, ja, ja nie wiem- zaczęłam się jąkać.

-Może to pomoże ci zdecydował- wyszeptał i przyparł swoimi wargami do moich.

Zaczęłam oddawać pocałunek i owinęłam ramionami jego szyję. Chłopak nie pozostał dłużny i owinął mnie w talii swoją zdrową ręką. Ale nagle zdałam sobie sprawę co robię i zaczęłam go odpychać to jednak wiele  nie działało. Gwałtownie się odsunęłam i chłopak przestał mnie całować

-Puść mnie!- szepnęłam odpychając się od niego

-Ale Amanda...-zaczął

-Amanda nadchodzą!- Harry wrzasnął przerywając zdanie Nialla

Odsunęłam się od blondyna i podbiegłam w stronę lokatego, który ciągle wpatrywał się w okno. Rzeczywiście Zayn z Liamem wjeżdżali na parking, na nasze nieszczęście zaparkowali tak blisko Harry'ego jak tylko się dało.

-----------------------------------------------------------
Tak intensywnie to jeszcze chyba nigdy nie tłumaczyłyśmy :D

100KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ

OKOK trochę wypoczęłyśmy więc macie tylko 100 :) Trochę chyba się przeliczyłam xx Mimo wszystko mam nadzieję, że dobijecie. Komentowaliście mi, że nie podoba wam się pomysł z komentarzami więc z boku tworzę ankietę na ten temat XOXO
Nie wiem czy czytałyście mój komentarz pod ostatnim rozdziałem, ale chciałyśmy się z moją współtłumaczką podjąć tłumaczenia nowego opowiadania, co wy na to? :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 27 "Nadchodzą"

AMANDA'S POV

-Co to cholery robicie?! Postawcie mnie nie ziemię- Louis krzyknął do NICH gdy próbował uwolnić się z ich mocnego uścisku.

-Jest Pan aresztowany- powiedział pierwszy mężczyzna gdy wyprowadzał wściekłego chłopaka z domu.

Tak szybko jak mężczyzna wypowiedział te słowa po moim policzku zaczęły spływać łzy. Przez moment stałam w miejscu, ponieważ nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam aby  zabierano Louisa z dala ode mnie.
Wybiegłam na zewnątrz zaraz po nich. Prowadzili go do samochodu, który stał na podjeździe.
Podbiegłam do nich i zaczęłam szarpać ich za ręce aby wypuścili Louisa.

- Nie możecie zabrać go ode mnie! Proszę puśćcie go!- płakałam

Dwóch mężczyzn w ogóle nie zwracało na mnie uwagi. Zdawali się jakby nie czuli, moich rąk na ich ciele.

- Kochanie, proszę nie płacz. Wszystko będzie w porządku - powiedział cicho chłopak patrząc na mnie z dołu

- Nie chcę abyś mnie opuszczał- powiedziałam płacząc

- Najlepszym wyjściem z tej sytuacji będzie gdy poszukasz Harry'ego i zostaniesz z nim dopóki ja nie wrócę-powiedział

- Nie! Chcę zostać z tobą nie z Harrym.- powiedziałam. Płakałam bardziej niż kiedykolwiek.

-Amanda, proszę przestań płakać! - powiedział. Jego głos załamał się na końcu. Również był bliski łez.

-Louis, proszę nie odchodź! - wyszeptałam

-Kocham więc wrócę. Nie martw się- powiedział

-Nie mogę wytrzymam bez ciebie Louis ani dnia - płakałam

-Ja również nie mogę wytrzymać bez ciebie ale muszę- powiedział

Kilka łez spływało z jego policzka gdy na mnie patrzył. Dwóch mężczyzn opuściło nas i poszli do samochodu.

-Masz minutę na pożegnanie się. Nie uciekaj- powiedział drugi mężczyzna kiedy puścił Louisa

Kiedy postawili Louisa na ziemię on szybko objął mnie silnie swoimi ramionami.  Płakałam na jego klatce piersiowej prawdopodobnie brudząc jego koszulkę. Mogłam usłyszeć jego cichy szloch. Opierał swoją głowę o moją. Szybko wyswobodziłam się z jego uścisku i złapałam go za rękę. Próbowałam uciekać ale on się nie ruszał.

- Będzie gorzej gdy będę uciekać. Będę dłużej z dala od ciebie- powiedział cicho

-Ty nie rozumiesz!My możemy przed nimi uciec- wyszeptałam mając nadzieje że ucieknie ze mną

- Nie kochanie, nie możemy - wyszeptał

Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami, które lśniły od łez. Czy on naprawdę nie chciał przed nimi uciec...ze mną? Złapał mój pas i przyciągnął bliżej do niego aby przytulić mnie ostatni raz. Podniósł mój podbródek do góry a po tym nagle przylgnął swoimi ustami do moich. Jego usta były miękkie i słone od jego łez. Przypuszczam, że moje też były słone.Pocałunek był szybko przerwany gdy dwóch policjantów praktycznie wepchnęło Louisa do samochodu. Moje łzy spływały po moim policzku, nie mogłam ich opanować kiedy patrzyłam na niego. Dwóch mężczyzn zamknęło drzwi za Louisem i gdy sami wsiadali krzyknęłam:

- Zaczekajcie! Za co on jest aresztowany?- zapytałam

- Po pierwsze był jednym z tych którzy zaatakowali Nialla, a po drugie znęca się nad tobą - powiedział pierwszy mężczyzna

- On się nad mną nie znęca - powiedziałam

- Bił Cię czyż nie?  Byłaś jedyną, która powiedziała nam że to zrobił- powiedział drugi mężczyzna

- Uderzył mnie ale nie celowo- skłamałam

Teraz ignorowałam łzy spływające po moim policzku. Płacz nie był rozwiązaniem.

- W porządku. Może nie wykorzystywał Cię seksualnie ale nadal jest aresztowany za napad na Niall'a. - powiedział pierwszy mężczyzna

- Kiedy Louis wróci? - zapytałam

Nie powiedzieli żadnego słowa, nie odpowiedzieli na moje pytanie, po prostu wsiedli do samochodu i odjechali zostawiając mnie samą ze łzami spływającymi po moim policzku niekontrolowanie. Usiadłam na drodze przysunęłam nogi do moje brody i zakryłam twarz rękami. Płakałam. Nie obchodziło mnie to że ludzie mogą zobaczyć mnie w takim stanie. Byłam nieobecna. Nie wiedziałam co zrobić. Nie rozumiałam dlaczego choć raz wszystko nie może być w porządku zawsze coś rujnuje ten wspaniały czas. Nie mogłam przestać płakać, nie obchodziło mnie to co robię. Po prostu zabrali z dala ode mnie chłopaka którego kochałam i nie wiedziałam kiedy wróci.Położyłam się na chodniku i nic nie robiłam. Łzy spływały po moim policzku. Kiedy pierwszy raz spotkałam Louisa nie sądziłam że nie będę mogła wytrzymać bez niego chwili, nie będę mogła żyć nie widząc go chwilę. Oglądałam samochody jeżdżące po ulicy kiedy powoli przestawałam płakać. Jeden samochód zatrzymał się na przeciwko mnie i znajomy chłopak wysiadł z niego i zaczął biec do mnie.

- Amanda! Oni nadchodzą! Gdzie jest Louis?- zapytał chłopak kiedy podniósł mnie na wysokość jego ramion.

- Kto nadchodzi?- zapytałam ignorując pytanie o Louisa.

- Zayn i Liam. Są wkurwieni - powiedział kiedy posadził mnie na miejscu pasażera w jego samochodzie.

Zapiął mi pasy i zamknął drzwi zanim sam usiadł na miejscu kierowcy. Chłopak uruchomił samochód i gdy ruszył zobaczyłam znajomy samochód, który należał do Zayna Malika. Samochód zatrzymał się na podjeździe. Dwóch chłopaków wysiadło, oczywiście nie wiedzieli że nikogo tam nie ma. Widziałam jak podchodzą do drzwi. Nie mogłam zobaczyć nic więcej ale zauważyłam  że Harry skręcił w kąt innej ulicy.

-Gdzie jest Louis?- zapytał ponownie

-On umm... on po prostu...., on został aresztowany - powiedziałam zanim wybuchłam płaczem ponownie.

-Ooo Amanda tak mi przykro. - powiedział gdy przechylił się i pocałował mój policzek.

-Nie całuj mnie- rzuciłam

-Przepraszam kochanie...- zaczął ale przerwałam mu.

-Nigdy więcej nie mów do mnie kochanie- wrzasnęłam

-Przestań zachowywać się jak suka! Próbuję Ci pomóc. - powiedział ze złością

- Nie jestem suką.To ty nie jesteś moim chłopakiem i nigdy nie będziesz!-krzyknęłam

Nic nie powiedział po prostu kontynuował jazdę w ciszy. Oparłam moją głowę o szybę i cicho płakałam. Dzisiaj miałam  okropny dzień i mam nadzieję że nigdy on więcej się nie powtórzy. Po pierwsze zostałam pobita po drugie  Louis został aresztowany  a po trzecie zdałam sobie sprawę że Louis naprawdę znęcał się nade mną , po czwarte nie widziałam go od dłuższej chwili po piąte właśnie nawrzeszczałam na mojego przyjaciela  a w końcu po szóste będę płakała cały dzień.

-------------------------------------------------------------

Dobra słuchajcie dziś macie dużo więcej 150 KOMENTARZY dlaczego? Bo długo wam to zajmie, a my nie wyrabiamy czasowo na kilka rozdziałów dziennie :D Przyda nam się przerwa(jaką zajmie wam załatwienie tylu komentarzy) Jesli nie dacie rady, rozdział w sobotę :)


niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 26 "Inne pukanie"

AMANDA'S POV

Obudziłam się z małym ziewnięciem. Louis miał owinięte ręce wokół mnie, leżałam a chłopak przyciskał mnie do łóżka. Próbowałam wydostać się z jego uścisku ale naprężył ramiona i przysunął mnie do siebie jeszcze bliżej. Małe skomlenie wydostało się z moich ust, jego uścisk był naprawdę silny, a to bolało.

- Przepraszam kochanie, po prostu nie chciałem abyś mnie opuściła - wyszeptał chłopak i poluzował trochę uścisk ale nie na tyle bym mogła uciec.

Nie odpowiedziałam. Po prostu położyłam się tam z zamkniętymi oczami, a kiedy w końcu  rozluźnił swój uścisk wstałam. Popatrzyłam na niego z uśmiechem. Znowu spał. Jego włosy były niechlujnie ułożone część włosów swobodnie spoczywała na czole a reszta na poduszce. Jego różowe usta były minimalnie otwarte. ]Klatka piersiowa podnosiła się i opadała, najwidoczniej chłopak ciężko oddychał. Nie zdawałam sobie sprawy jak długo tam stałam do czasu gdy chłopak zaczął mówić przez sen.  Budził się chyba.
Widziałam jak porusza ręką i szuka mnie. Głośnie jęknięcie wydobyło się z jego ust gdy mnie nie znalazł.
Próbowałam zatrzymać mój chichot ale nie udawało mi się to za bardzo.  Uśmiech wtargnął na jego usta gdy mnie usłyszał. Nie otworzył oczu jednak nadal się uśmiechał.

Wyszłam z pokoju ciągle się uśmiechając. Poszłam prosto do kuchni aby zrobić naleśniki.
Przygotowałam wszystkie składniki aby zrobić rzadkie ciasto. Gdy miksowałam składniki zaczęłam podśpiewywać sobie cicho przypadkową piosenkę.

Przestałam nucić piosenkę i opuściłam łyżkę na ziemię gdy Louis nagle mnie obrócił. Mrugałam, patrząc się na Louisa gdy ten nagle złączył nasze usta. Moje oczy powoli się zamykały gdy go całowałam.
Przyparł mnie do lady a jego ręce spoczywały bo obu stronach moich bioder. Obwinął  moje ramiona wokół jego torsu  jak mnie całował. Pocałunek zaczął się miękko i słodko ale szybko stał się bardzo  namiętny  gdy Louis przesuwał językiem po mojej dolnej wardze pytając o pozwolenie. Tak szybko jak mu odmówiłam przerwał pocałunek ale nie wypuścił  mnie z jego objęć. Przez chwilę spiorunował mnie wzrokiem od dołu do góry a potem znowu zalała nas fala namiętnych pocałunków. Louis zapytał o pozwolenie po raz drugi a ja mu po raz drugi odmówiłam. Tym razem mogę powiedzieć, że był wkurwiony. Znowu odciągnął mnie od siebie i spiorunował wzrokiem od dołu go góry. Widziałam jak podnosi rękę. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły ale jego to nie obchodziło. Tak czy siak uderzył mnie w twarz. Pisnęłam cicho gdy jego ręka miała kontakt z moim policzkiem.

- Ty pieprzona suko- krzyknął i spalił mnie wzrokiem

- Louis dopiero Cię poznałam i... - zaczęłam

- Oszczędź mi tego. Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień - wrzasnął, uniemożliwiając mi dokończenie zdania

Odwrócił się i wyszedł z pokoju wściekły. Patrzyłam jak odchodzi. Nawet po tym jak wyszedł spojrzałam przez dziurkę od klucza czy na pewno nie ma go w drugim pokoju. Łzy zaczęły napływać mi do oczu gdy dotknęłam mojego policzka. Miałam nadzieję, że Louis nauczy się kontrolować swoją złość, ponieważ kiedy mnie uderzył to naprawdę bolało.

Próbowałam odwrócić moją uwagę od zaistniałej sytuacji i wróciłam do robienia ciasta na naleśniki.
Wyciągnęłam nową łyżkę a starą wrzuciłam do zlewu. Zaczęłam ponownie miksować ciasto i myślałam jak mogłabym pomóc Louisowi i jego problemami ze złością.

Szybko odwróciłam uwagę od przygotowania ciasta gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy Louis nie otwierał  podeszłam do drzwi i pchnęłam je tak aby się otworzyły. Na werandzie stało dwóch mężczyzn ubranych w garnitury. Byli bardzo muskularni i wysocy. Wyglądali jakby byli ochroniarzami.

- Przepraszam,  panienko ale kim jesteś? - zapytał pierwszy

- Jestem Amanda a wy? - zapytałam

- Dobrze Amando. Jest Louis w domu ? - zapytał kompletnie ignorując moje pytanie

- Co się stało z twoim policzkiem? - Zapytał drugi mężczyzna. Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć na pierwsze pytanie.

- Nic szczególnego- odpowiedziałam

- Coś musiało się stać. Co spowodowało, że twój policzek stał się jasno czerwony?- zapytał mężczyzna

- Zostałam uderzona czymś podczas wypadku - odpowiedziałam cicho. Miałam nadzieję, że potrafię kłamać

Dwóch mężczyzn pchnęło drzwi wchodząc do środka zostawiając mnie w tyle.

- Co robicie? - zapytałam ze złością dwóch mężczyzn, którzy stali w mieszkaniu

Mężczyźni mi nie odpowiedzieli po prostu poszli na górę. Zostałam w tym samym miejscu co byłam i przyglądałam się im z uwagą. Gdy dwóch mężczyzn zniknęło, weszłam znowu powoli do kuchni. Nie chciałam z nimi zaczynać  rozmowy, mogliby mnie pobić. Zaczęłam mieszać moje ciasto ponownie.
Podskoczyłam gdy głośny krzyk przeszywał poranne powietrze. Łyżka spadła mi na ziemie z głuchym odgłosem. Odwróciłam się i wybiegłam z kuchni. Dwóch mężczyzn trzymało ciasno Louisa. Jeden trzymał prawe ramię Louisa podczas gdy drugi trzymał jego lewe ramie.

- Co wy do cholery robicie?! Puśćcie mnie! - krzyczał Louis i próbował uwolnić się z ich mocnego uścisku.

- Jest Pan aresztowany - powiedział pierwszy mężczyzna gdy wyprowadzał wściekłego Louisa z mieszkania.

--------------------------------------------------------------

70=Nowy Rozdział

Czemu tak dużo komentarzy? Nie nadążymy tłumaczyć codziennie :D, a to zajmie wam trochę czasu

Ładny zwrot akcji co? :)

Została usunięta zakładka "informowani" sorry guys, było was zbyt dużo

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 25 "Powiedziałem ci, że chcę"

AMANDA'S POV

Łzy strumieniami spływały po mojej twarzy, kiedy Zayn trzymał pistolet przy głowie Louisa. Jest durniem, tym, którym był, uśmiechał się do mnie tak jakby wszystko było w porządku. Czasem zastanawiam się dlaczego Louis robi dla mnie wszystkie te rzeczy. Powinien pozwolić na moją śmierć, a nie przejąc to na siebie. Otworzyłam moją buzię aby coś powiedzieć, ale to nie działało. Nie mogłam złożyć ani jednego sensownego słowa. Byłam bardzo zdenerwowana. Jedyny dźwięk, który się ze mnie wydobywał to dźwięk mojego płaczu.

-Jakiekolwiek ostatnie słowo?- Zayn zapytał Louisa z uśmiechem na ustach

Kiedy Zayn wypowiedział te słowa, zdałam sobie sprawę, że to się naprawdę dzieje. Zamknęłam oczy, oczywiste, że nie chcę na to patrzeć. Usłyszałam jakiś ruch przed tym jak głośny strzał rozprzestrzenił się w powietrzu. Czułam jak coś natychmiast skacze koło mnie i zaczyna poruszać się wokół. Otworzyłam oczy i znalazłam obok siebie uśmiechającego się do mnie Harry'ego. Gdy tylko rozwiązał mnie zaczęłam wstawać. Pomogły mi w tym dwa silne ramiona owijające się wokół mnie i pomagające mi w staniu. Kiedy tylko odwróciłam się spojrzałam na niego. To był Louis. Na ziemi siedział Zayn w dalszym ciągu ściskając pistolet w swojej ręce. Harry musiał coś zrobić, że Zayn upadł wystrzelając swój strzał...w nic. Liam klęczał obok niego dosłownie unosząc go z ziemi.

Chłopak w lokach wyprowadził Louis'a i mnie z pokoju. Harry szybko wybiegł z domku kierując się do auta zaparkowanego na podjeździe. Razem z Louisem szybko skierowaliśmy się w tą samą stronę i wsiadłam do auta, a zaraz po mnie zrobił to Louis. Przez to, że Harry pobiegł do wozu przed nami miał już uruchomiony silnik. Gdy tylko Harry zaczął odjeżdżać w drzwiach domu pojawił się Zayn z Liamem. Mulat zwrócił pistolet w stronę auta, a Louis owinął swoje ramię wokół mnie przyciągając mnie bliżej jego torsu. Pocisk wystrzelił  trafiając w przednią siłę auta powodując iż ta rozbiła się.

Szybko uciekliśmy z domu i teraz znajdowaliśmy się na autostradzie. W samochodzie panowała absolutna cisza. Louis ciągle wpatrywał się w miejsce mojego policzka, gdzie Liam pociął mnie nożem. Mimo iż mówiłam mu, że ze mną wszystko w porządku  on ignorował mnie mówiąc, że to nie prawda. Po długim czasie od tego w końcu przemówiłam.

-Harry, dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam go

-Więc, powiedziałem ci, że cię ochronię- odpowiedział  z małym uśmieszkiem.

-Dziękuję- powiedziałam opierając głowę na klatkę piersiową Louisa, a ten automatycznie zaczął bawić się moimi włosami.

-Proszę bardzo. Ja...nie byłbym w stanie oglądać śmierci Louisa to byłoby, po prostu straszne-powiedział.

Po tej krótkiej rozmowie w samochodzie po raz kolejny nastała cisza. Tam na prawdę nie było tematów do rozmowy. Nikt z nas nie chciał rozmawiać o tym co stało się mniej niż godzinę temu. Po około półtorej godziny jazdy mogłam wreszcie powiedzieć gdzie jesteśmy. Harry zatrzymał się przy domu Louisa.

-Daj znać jeśli jeszcze kiedyś będziesz potrzebować pomocy, w porządku?-powiedział

-W porządku, dziękuję Harry- powiedziałam z uśmiechem.

Razem z Louisem skierowaliśmy się po schodach do jego domu. Kiedy znaleźliśmy się w środku razem usiedliśmy ma kanapę.

-Może powinnaś udać się do szpitala, żeby ktoś to obejrzał?- zapytał Louis gładząc cięcie na moim policzku.

-Jeśli naprawdę myślisz, że powinnam to chyba tak zrobię- powiedziałam.

-Dziękuję, myślałem raczej, że będę musiał zmuszać cię, do pójścia tam- powiedział z uśmiechem.

-Pomyślałam, że jeśli ktoś ryzykował życie, aby mnie uratować, to powinnam go słuchać, ponieważ ten ktoś troszczy się o mnie-dodałam

Uśmiechnęłam się do niego, a on uśmiechnął się do mnie. Pochylił się i przycisnął swoje usta do moich. Były miękkie i ciepłe. Mogłabym je całować cały dzień. Niestety to był szybki pocałunek, który tylko musnął moje usta. Mimo iż przestał to ciągle trzymał swoją twarz blisko mojej.

-Kocham cię-wyszeptał jakby do cichego powietrza. Milczałam chwilę, aż w końcu również się odezwałam.

-Ja też cię kocham- powiedziałam, a nasze usta złączyły się ponownie.

-------------------------------------------------------------------------
Ładnie wam poszło! :)

Tylko spam będę usuwać od razu i nie liczy się on do kolejnego rozdziału.

45KOMENTARZY=ROZDZIAŁ

tak dobrze wam szło.. :)

Rozdział 24 "Jakiekolwiek ostatnie słowo?"

HARRY'S POV

Zaśmiałem się kiedy Liam mruknął o braku jego włosów.

-Żartowałem Liam! Masz wspaniałe loki ale aktualnie wyglądają bardziej jak kilkudniowy zarost na czyjejś twarzy- Powiedziałem śmiejąc się. Liam tylko zmarszczył brwi na mnie-Żartowałem Liam masz, ładne włosy.

Liam tylko usiadł i  kontynuował ciche mamrotanie do siebie.

- Nawet nie próbuj rozmawiać z nim, jest dzisiaj w kiepskim humorze.- powiedział Zayn podchodząc do mnie.

- Co z nim nie tak? Przecież zazwyczaj jest bardzo optymistyczny i wesoły- zapytałem patrząc na Zayn'a

- Chodzi o dziewczynę, którą wzięliśmy, wydaje się, że ona bardzo mu przeszkadza i to jest aktualnie bardzo zabawne-wyjaśnił

- Widzę, że to ma sens- rozejrzałem się po pokoju a potem znowu spojrzałem na Zayn'a- Gdzie zostawiłeś dziewczynę?-Zapytałem gdy tylko zdałem sobie sprawę, że nie ma jej w pokoju.

- Tutaj - odpowiedział Zayn i uchylił drzwi nieznacznie.

Podszedłem do drzwi i zajrzałem do środki. Zobaczyłem chłopaka, który wyglądał bardzo znajomo ale nie byłem pewny czy widziałem go wcześniej.

- To chłopak-powiedziałem.

- Nie pieprz. Jestem chłopakiem?-rzucił. To był Louis !

- Louis! To naprawdę ty?!- zapytałem zdziwiony

- Oczywiście, że ja, a niby kto inny?- zapytał

- Nie wiem. Dużo jest ludzi na świecie nie tylko ty! - odpowiedziałem

- Gdzie jest dziewczyna?- zapytałem Zayn'a

Zayn wszedł do pokoju a ja podążałem za nim. Podszedł do drugiej strony łożka, spojrzał się na ziemie i zaśmiał się. Zgiął się i podniósł coś to góry. To była dziewczyna na krześle.

- W jaki sposób spadłaś? -zapytał jej

- Nie wiem, to po prostu się stało-prychnęła w jego twarz

Zayn położył ja z powrotem na ziemi ze złością i spiorunował wzrokiem jej twarz.

 - Nigdy nie mów do mnie w ten sposób- rzucił

- Nie mów mi co mam mówić- dziewczyna powiedziała ze złością i kopnęła Zayn'a w piszczel.

- Psiakrew! Harry możesz zająć się tą dziwką - wrzasnął Zayn

Zayn położył ręce na ramieniu dziewczyny i pchnął ją go tyłu więc jej krzesło pochyliło się do tyłu i wylądowało z wielkim hukiem na ziemi. Potem chłopak wyszedł z pokoju bełkocąc do siebie coś pod nosem.

- Zayn musi się uspokoić- powiedział Louis

Podszedłem do dziewczyny i pomogłem jej wstać. Popatrzyłem na nią a moje oczy zmiękczyły się.

- Amanda? - zapytałem cicho

- Harry? - zapytała dziewczyna jeszcze ciszej niż ja.

Uklęknąłem na przeciw niej i zbadałem jej twarz. Oczywiście moją pracą było torturowanie ludzi a nawet czasami zabijanie ich ale Amandy nie chciałem skrzywdzić. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i założyłem za ucho. Jej oczy powędrowały w górę przed tym jak zaczęła płakać.

- Shh...Nie płacz. Wszytko jest w porządku kochanie-wyszeptałem

- Harry ja nie mogę tego zrobić. Mówiąc, że będzie dobrze powodujesz, że ona bardziej płacze - powiedział Louis

- Wypuścisz nasz - wyjąkała dziewczyna

- Ja nie mogę ale chcę...-zacząłem

- Harry odejdź od niej kurwa - Zayn wrzasnął wchodząc do pokoju, przerywając moją wypowiedź.

Oczywiście za wściekłym Zayn'em stał szeroko uśmiechnięty Liam. W dłoni Zayn'a znajdowała się broń, którą po chwili podniósł w górę. Wskazał bronią na Amandę kiedy podszedł bliżej. Z każdy krokiem jego uśmiech stawał się większy. Louis wrzeszczał ale wszyscy go ignorowali, udawali, że go tam nie ma.

- Zayn! Zatrzymaj się! Zastrzel mnie za to! Nie krzywdź jej. Ja jestem jedynym, który zasługuje na ból.
Nie ona! Proszę Zayn! Do jasnej cholery Zayn! Zastrzel mnie kurwa! Nie odważysz się jej kurwa zastrzelić!- wrzasnął Louis

Zayn opuścił broń z powrotem na ziemie i popatrzył się na Amandę z uśmieszkiem.

- Wygląda, na to że jesteś bezpieczna ale teraz musisz patrzeć jak twój chłopak umiera - powiedział Zayn z chichotem

Zayn obrócił się i popatrzył na Louisa zanim do niego podszedł. Ten przestał krzyczeć i nawet nie patrzył się na Zayn'a, a na Amande. Dziewczyna płakała a Louis uśmiechał się do niej z prośbą aby przestała płakać. Mulat w końcu podszedł do Louisa i znowu podniósł broń. Odbezpieczył spust a Louis poniósł głowę i spojrzał się na niego z wyższością.

- Jakiekolwiek ostatnie słowo?- rzucił chłopak

-----------------------------------------------------------
Więc...zniosłam zakładkę "informowani" , bo zaczynało się was robić dużo, co do rozdziału podjęłyśmy decyzję, że pojawi się wtedy kiedy będzie 30 komentarzy, także

30KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ














czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 23 " Kochanie, jestem w domu!"

AMANDA'S POV


Liam podniósł nóż, tak, że znajdował się on teraz przy mojej twarzy. Za każdym razem kiedy spojrzał na mnie na jego twarzy pojawiał się ten znany mi dobrze idiotyczny uśmiech. Tymczasem Louis dostawał ataku szału i próbował się wydostać z lin, którego łączyły go i krzesło. Kopał i wiercił się na nim na wszystkie możliwe sposoby. Chyba jednak potem zrozumiał, że nie wywinie się z tego, więc zaczął drzeć się na Liama.

-Trzymaj się z dala od niej! Kurwa, nie dotykaj jej! Liam kurwa Payne! Przestań! Idź do diabła idioto! Nawet się do niej nie zbliżaj pierdolony kutasie! Wkrótce, jak już się uwolnimy to cię zabiję! Kurwa zabiję! Nie waż położyć na niej jedną ze swoich obślizgłych łap! Jeśli ją dotkniesz...kurwa zabiję cię!- krzyknął, a odcień jego twarzy zmienił się na czerwony. Nawet żyły na szyi się uwidoczniły.  Oczywiste iż chciał mojego spokoju, chciał aby Liam mnie zostawił, chciał też w jakiś sposób mu przeszkodzić. Niestety zbytnio to nie działało.

Liam tylko uśmiechnął się do mnie jakby Louisa tu nie było. Tak w sumie nie jestem pewna czy on to wszystko słyszał. Przynajmniej wiem, że to co powiedział Louis nie wywarło na nim żadnego wpływu. Wszystkie te krzyki, on jakby ich nie słyszał...chłopaka siedzącego obok nas. Przyłożył zimne ostrze na mojej szczęce blisko prawego ucha. Louis tymczasem był na skraju rozpłakania się krzyczał tak wiele i tak głośno. Z niepokojem spojrzałam na Liama, ale ten tylko głupio się uśmiechnął. Chłopak zaczął pocierać nożem moją skórę, nie rozcinając jej przy tym.

-Jesteś popierdolony, jesteś dziwką! Zasługujesz na śmierć tu i teraz! Powinienem cię zabić! Nawet nie wiesz jaką miałbym frajdę z oglądania jak umierasz. Chciałbym jeszcze bardziej patrzeć na twojego chłopaka, który patrzy jak umierasz i wie, że nie może zrobić nie żeby cię ochronić. Mogę po prostu użyć tego noża i zabić cię...teraz. Jesteś tylko nic nie wartym kawałkiem gówna.- Liam powiedział do wilgotnego, cichego i spokojnego powietrza w pokoju.

Właśnie wtedy do pokoju wszedł Zayn.

-Liam odwal się od niej!- krzyknął niespodziewanie.

Kiedy Zayn krzyknął Liam podskoczył i zagłębił ostrze noża w moim lewym policzku. Wzdrygnęłam się gdy spiczasty obiekt przebił mi skórę. Czułam ciepłą ciecz zaczynającą kapać z mojego policzka. Zayn wypchnął Liam'a z pokoju przeklinając pod nosem.
Louis patrzył na mnie z miękkimi oczami, mogę powiedzieć, że był zdenerwowany i wyczerpany.
 Nagle poczułam, że coś ciepłego zostało przyciśnięte do mojego krwawiącego policzka. Odwróciłam głowę, aby zobaczyć jak Zayn klęczy obok mnie i przyciska wilgotny ręcznik do mojego policzka próbując zatamować krwawienie.
-Zayn trzymaj swoje ręce z dala od niej albo ja.... - zaczął Louis  

-Po prostu zamknij się  w końcu Louis, próbuję jej pomóc.- mruknął Zayn uniemożliwiając Louisowi dokończenie zdania.
Obserwowałam Zayn'a. Za każdym razem kiedy poruszył ręcznikiem chciałam się cofnąć przez nagły ból, który wydobywał się z rannego policzka. Zayn wybełkotał przepraszam parę razy ale zatrzymał się po chwili.
W końcu odłożył ręcznik daleko i opuścił pokój bez żadnego słowa. 

-Amanda wszystko w porządku ? - Louis cicho zapytał po długim milczeniu. Spojrzałam na niego, jego oczy lśniły łzami.

- Tak wszystko w porządku - odpowiedziałam cicho Moje policzki strasznie mnie bolały ale nie chciałam denerwować Louisa, więc skłamałam i miałam nadzieję, że mi  uwierzy. 

- Jesteś pewna? - zapytał

- Tak jestem pewna. - powtórzyłam sztywno

Louis i ja znowu ucichliśmy po naszej krótkiej rozmowie. Nie przeszkadzało mi milczenie chociaż głos we mnie kazał  mi spojrzeć na salę, w której się aktualnie znajdowaliśmy . Pokój miał przyzwoity rozmiar nie mogłam powiedzieć że był duży... W pokoju było jedno łóżko, które stało w kącie, wyglądało jak łoże małżeńskie. Łóżko miało dwie małe poduszki, której leżały pod drewnianym zagłówkiem. Narzutą na łóżko był granatowo-niebieski koc, który nie okazał się zbyt ciepły.... Na ścianie widniało małe kwadratowe okno.
Powoli się ściemniało ale nadal było można dostrzec dużo drzew otaczających dom, byliśmy w jakimś lesie. 
Jedynymi meblami w pokoju pomijając łóżko były dwa krzesła.
Ściany były pomalowane na nieciekawy kolor szary,  który nie był zbytnio pociągający.
- Kochanie! Jestem w domu ! - usłyszałam jakiś głos, który zawołał ze śmiechem a drzwi zatrzasneły się za kimkolwiek on był.  Głoś brzmiał  znajomo  ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał.

- Zamknij się Harry! Brzmisz jak staruszka!- usłyszałam jak Liam krzyknął a potem zaczął sie śmiać.

- Wcale nie Liam,! Jesteś po prostu zazdrosny, ponieważ Ja aktualnie mam włosy na głowie! - powiedział Harry po czym się zaśmiał

Harry? Dlaczego Harry tu był ?  Jest po kryjomu z Zayn'em i Liam'em?

----------------------------------------------------------

Dobra, nowa tłumaczka dodała wam połowę :) Ma nadzieję, że nie nawaliła :D Dajcie jej trochę motywacji w komentarzach :)