niedziela, 27 października 2013

Rozdział 22 "Szkarłatna bluzka"

AMANDA'S POV

Głośny dźwięk na chwilę odciął mnie od świata, aż przywrócił mnie do niego przeraźliwy krzyk. Krzyk wlał się do mojego ucha po raz kolejny. Głośny strzał zabrzmiał gdzieś w pobliżu. Ścisnęłam mocniej Louisa i patrzyłam jak kasjerka opada na ziemię. Szkarłatna ciecz zabarwiła jej bluzkę, która była wcześniej biała. Płakała i niekontrolowanie z jej czoła spływały łzy. Kaszlała, a za każdym razem gdy to robiła z jej ust wydobywało się trochę krwi.

"wystarczy ją z tamtąd wynieść" pomyślałam. Louis chwycił mnie za rękę i zaprowadził w przeciwnym kierunku do kaszlącej kobiety. Kolejny wystrzał spowodował jeszcze większą panikę, ale i ciszę jednocześnie, wiązało to się z końcem kaszlu tej pani. Krzyczałam, a po twarzy spływały mi łzy. Schowałam głowę w ramię Louisa gdy biegliśmy. W rogu końca korytarza usłyszałam chichot, dokładnie z tego miejsca gdzie leżała już martwa ekspedientka. Chichot był znajomy wiem, że słyszałam go wcześniej. Nagle uderzyło mnie, że ten ktoś kogoś zabił, zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

-Cholera!- Louis zaklął pod nosem

-Hej, nie pozwól im uciec!- usłyszałam krzyk kogoś

-Mogę go zastrzelić?- odezwał się drugi głos

-Nie, obydwoje mają żyć!- znów pierwszy.

Usłyszałam stukania butów o podłogę wyłożoną kafelkami. Louis chwycił mnie w ręce i biegł. Wiedziałam, że to nie wypali, nie może biec zbyt szybko z dodatkowym obciążeniem. Szarpnęłam się z jego uścisku, ale on tylko go zacisnął.

-Louis, puść mnie!-krzyknęłam

-Dlaczego?- spojrzał na mnie

-Ja też mogę biec, będzie szybciej- odpowiedziałam

Chłopak ostrożnie postawił mnie na ziemi. Louis złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec obok siebie. Dźwięk butów za nami był coraz głośniejszy. Każdy krok powodował, że bałam się bardziej. Jeśli nie trzymałabym go za rękę, nie byłabym w stanie zobaczyć czegokolwiek. Moja wizję z każdą chwilą zamazywały coraz bardziej przepełniane łzami oczy. Czułem jak coś powoli owija się wokół mojej tali co spowodowało, że puściłam bruneta.

-Louis!- krzyknęłam

Zayn skoczył na niego w chwili kiedy ten się odwrócił aby spojrzeć na mnie. Teraz leżał już przyciśnięty do ziemi przez mulata.

-Hej kochanie, długo się nie widzieliśmy. Tęskniłaś za mną?- zapytał Liam z głupim uśmieszkiem

-Zostaw mnie!- syknęłam, jakby ktoś rozlał kwas na moim języku

-Nie mów tak do mnie!- powiedział i zacisnął uścisk na mojej talii

Zayn tymczasem uderzył Louisa w twarz kiedy ten tylko zaczął mu się wyrywać. Patrzyłam jak Zayn wyciąga coś z tylnej kieszeni i mierzy w chłopaka. To była broń. Krzyknęłam i znów zamgliłam sobie wzrok łzami.

-Nie strzelaj!-wrzasnęłam

-Nie będzie strzelał głupku- mruknął Liam za moimi plecami

-Wstań!- Zayn krzyknął, a Louis posłusznie wykonał polecenie.

Louis spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, dzikimi i błyszczącymi. Jak wcześniej. Mały grymas wkradł się na jego twarz, a oczy zatrzymały na mnie. Zayn obrócił Louisa, ciągle trzymając pistolet przy jego głowie. Popchnął Louisa, tak, że wyszedł ze sklepu, to samo ze mną zrobił Liam. Zayn usadowił chłopaka na tylnych siedzeniach swojego siedzenia, a następnie usiadł na miejsce kierowcy i odpalił silnik. Liam próbował wepchnąć mnie do wozu, ale stawiałam opór.

-Cholera Amanda! Właź do tego pieprzonego auta!- Liam krzyknął i popchnął moje plecy, tak, że wpadłam prosto na tylne siedzenia.

Zayn odjechał dokładnie wtedy jak Liam dostał się na siedzenia pasażera. Wpadłam w ręce Louisa, ale i tak byłam przerażona. Chłopak potarł moje plecy, ale to ciągle nie działało. Płakałam w jego ramię, a ten tylko mamrotał pocieszające rzeczy w moje włosy. Ale gdy powiedział, że wszystko będzie dobrze, zaczęłam płakać bardziej. Wiedziałam, że nie będzie, oboje wiedzieliśmy, po  prostu nas porwali i mają broń, której oczywiście nie bali się używać. Louis odkaszlnął i powoli przestawał mówić te pocieszające rzeczy. Ciągle jednak poklepywał moje plecy.

***

Przez ostatnie półgodziny siedzieliśmy w aucie, aż ten ostatecznie się zatrzymał. Byliśmy tak jakby nigdzie. Nawet nie wiem jak nazywało się to miasto. Liam otworzył drzwi i pewnym, szybkim i intensywnym ruchem wysadził mnie z wozu.

-Hej, nie dotykaj jej tak!-wrzasnął Louis

Zayn złapał Louisa i obydwoje nas przenieśli do małego domku. Ten budynek to nawet nie był dom, to coś w rodzaju kabiny, która można sobie wynająć na kilka dni. Na tej jednej podłodze znajdowały się 4 pokoje. Jeden to coś w rodzaju jadalnio-kuchni spłaszczonej do bardzo małych rozmiarów. Drugi pokój to łazienka, z prysznicem w rogu, wszystko nie wyglądało zbyt obiecująco. Na pewno nie czysto. Trzeci pokój był normalnej wielkości i chyba było to sypialnia z uwagi na łózko. Jedyna rzecz, która się tam znajdowała. Ostatni pokój również był mały ale miał kanapy i to było to.

Zayn z Liamem wepchnęli nas do sypialni. Zaczęli nas zmuszać abyśmy usiedli na dwa drewniane krzesła. Zaczęli od Louisa, a to zajęło im trochę czasu. Biorąc pod uwagę, że Louis cały czas próbował od nich uciec i kopał. Kiedy wreszcie go posadzili zajęli się mną. Bezproblemowo to zrobili, a potem przywiązali moje nogi do nóg krzesła, tak, że nie mogłam się poruszać. Głośny krzyk uciekł z moich warg kiedy zaczęli dociskać sznur wokół mojej kostki. Louis warknął gardłowo, ale został zignorowany. Zaciągnęli moje ręce za plecy i wiązali kolejny supeł. Tym razem nie krzyknęłam. Nie chciałam aby Louis do końca zwariował.

Zayn z Liamem wyszli z pokoju zamykając za sobą drzwi. Mogłam usłyszeć, że rozmawiali, ale nie mogłam wyłapać większości słów. Liam wrócił do sypialni po jakichś 15 minutach od czasu jego wyjścia, ale tym razem miał coś w ręku. Dziki uśmieszek przemknął przez jego twarz kiedy przyłożył nóż do mojej twarzy, wprowadzając Louisa w furię. Z całych sił próbował wydostać się z lin, który owinięte były wokół krzesła, jednak niewiele to skutkowało...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dodany w weekend, więc zmieściłam się w terminie :) Jak wam się podoba, jak myślicie dlaczego mszczą się na Louisie i osobach, które Lou darzy uczuciami?

KOMENTOWAĆ!

środa, 23 października 2013

Rozdział 21 " Potrzebne Składniki"

AMANDA'S POV

Głośno wypuścił powietrze i pomyślał jeszcze przez chwilę. Wyglądało to trochę jakby rozważał czy to powiedzieć czy też nie. Patrzyłam na niego siedząc cały czas cicho i czekając na odpowiedź.

-Cóż...ja naprawdę cię lubię Amanda. Wyglądasz najperfekcyjniej z dziewczyn, jakie kiedykolwiek poznałem. Wiesz, że bywam zazdrosny, zły, zmartwiony, martwię się o ciebie, a wiesz dlaczego?- zapytał, ale nie odpowiedziałam więc kontynuował- Dlatego, że cię kocham, kocham cię Amanda i nie wiem dlaczego tego nie widzisz- wy tym momencie nie tylko jego łzy zaczęły spływać po policzkach, ja zaczęłam płakać również- nie wiem, czy wiesz, czy nie, ale chciałbym zrobić coś dla ciebie...Mam na myśli wszystko

Jego brudnobrązowe włosy tworzyły mieszankę dzięki, której wyglądał genialnie w swojej prostocie. Jego oczy, niebieskie i głębokie, zamiast blasku, który zawsze tam widniał były dziś nudne. Jego oczy były przepełnione łzami, a te lały się po jego policzkach. Oczy czerwone i spuchnięte, twarz blada, nie tak jak zawsze. Jednak to nie była zwykła blada twarz, była biała, nie miała żadnego koloru, samo to mnie martwiło.

-Wiesz co mówią Louis, jeśli kogoś kochasz, zostaw go wolnym- powiedziałam cicho niemal szeptem.

-Wiem, tylko ja boję się zostawić cię wolną- wymamrotał cicho

-Czego się boisz Louis? Co by się mogło zdarzyć?  My się ledwo znamy?- powiedziałam nie patrząc na niego

-Wiem, kochanie wiem, ale obawiam się, że stanie ci się krzywda, a ja nie będę wiedział gdzie jesteś i nie będę mógł cię ochronić- odpowiedział cicho

Siedzieliśmy w ciszy. Te słowa mnie przytłaczały. Co ja mogłam powiedzieć? Stanie mi się krzywda? Oboje przestaliśmy płakać, ale wszystko to jeden wielki bałagan. Uczucie depresji nie pozwalało mi opuścić pokoju. Czułam jakby cały ciężar tego świata znalazł się na mojej klatce piersiowej. Ze zdenerwowania nawet oddychało mi się ciężko.

-Zostawię cię wkrótce, dobrze kochanie?- powiedział

-OK-mruknęłam cicho

-Jesteś głodna?- zapytał kiedy wstawał całkowicie zmieniając temat

-Troszkę-odpowiedziałam

-Więc, idę coś ci zrobić- powiedział i wyszedł.

Posłał mi szybki i mały uśmiech zanim wyszedł do kuchni. Ja w tym czasie ciągle siedziałam na kanapie. Patrzyłam na ścianie i myślałam nad tym co się stało

LOUIS' POV

Nie mam pojęcia co zrobić Amandzie. Nie wiem co ona by chciała! Może jajka, albo naleśniki, albo gofry. Z moich ust wymsknęło się ciche westchnienie. Postanowiłem zrobić moje naleśniki. Pamiętam! Lubi naleśniki, miejmy nadzieję, że ciągle pamiętam jak się je robiło. Zacząłem zbierać składniki, których potrzebuję. Brakowało kilku rzeczy więc zdecydowałem się iść do sklepu.

-Chodź Amanda musimy jechać do sklepu kupić kilka rzeczy-powiedziałem wchodząc do salonu.

-Jasne- powiedziała i wstała, kierując się w moją stronę

Wsunęła się w swoje buty i stojąc w drzwiach czekała na mnie. Chwyciłem moje tomsy i wślizgnąłem się w prawego buta. Następnie jak miałem w zwyczaju poskakałem trochę i włożyłem lewego. Ubrałem jeszcze czerwoną bluzę i otworzyłem drzwi. Czułem jak Amanda bierze mnie za rękę i splata nasze palce. Uśmiechnęła się do mnie, a ja do niej.

Odprowadziłem ją do auta, które stało na podjeździe, następnie otworzyłem drzwi od strony pasażera, aby dziewczyna mogła wsiąść. Pobiegłem wokół przedniej części auta i opadłem na siedzenie kierowcy. Odpaliłem auto oczywiście ciągle uśmiechając się do Amandy. Wycofałem z podjazdu i skierowałem się do sklepu spożywczego.

W połowie drogi zaczęło padać. To nie była lekka mżawka, to była ulewa. Wielkie krople, głośno uderzały o dach, szyby i maskę auta. Jedyny inny hałas można było usłyszeć pochodził z grającego w tle radia. Próbowałem rozmawiać z Amandą, ale po kilku zdaniach rozmowa się kończyła głównie dlatego, że nie mogłem znaleźć słów do powiedzenia.

W końcu dotarłem do sklepu spożywczego. Parking był prawie pusty więc łatwo mi było zaparkować. Gdy już to zrobiłem wysiadłem i pobiegłem dookoła auta otworzyć drzwi Amandzie. Zrobiłem to i złapałem pod rękę. Szybko pobiegliśmy do sklepu przez co nie musieliśmy stać w deszczu.

-Nie musisz tego robić- mówiła patrząc na mnie z uśmiechem, wszystko wyglądało trochę jakbyśmy szli do ołtarza.

-Nie muszę robić czego? Biec z tobą do sklepu?- powiedziałem z uśmieszkiem. Moja odpowiedź spowodowała, że dziewczyna zaczęła się śmiać

-Nie, chodziło mi raczej o otwieranie drzwi za każdym razem- Powiedziała ciągle się cicho śmiejąc. Zarumieniłem się kiedy zdałem sobie sprawę, jak głupia była moja odpowiedź

-Ohh- wydukałem i wlepiłem wzrok w podłogę

-Jesteś taki słodki, ty...-Zaczęła, ale przerwał jej głośny krzyk.To wtedy pierwszy strzał pistoletu przebił spokojne poranne powietrze...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dobra, trochę późno, ale w środę :) Niedługo kilka zdarzeń zacznie się wyjaśniać. Właściwie od tego rozdziału xxxxx Jak wam się podoba? Przypominam, że kolejny w weekend. KOMENTOWAĆ


sobota, 19 października 2013

Rozdział 20 "Łzy na moich policzkach"

AMANDA'S POV

Obudziłam się rano z ramionami Louisa, które wciąż owinięte były wokół mnie. Próbowałam wyślizgnąć się szybko, aby go nie obudzić.Nie działało. Jego ręce tylko zawijały się mocniej i przycięgały mnie do jego torsu.

-Nie, chcę żebyś tu została- wymamrotał szorstko.

Oczywiście przejęłam się tym i usiadłam obok niego nie odpowiadając na jego słowa. Zamknęłam oczy próbując poczuć się choć trochę komfortowo kiedy coś pojawiło się na moich ustach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Louisa całującego mnie. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go ode mnie.

-Co ty do cholery robisz?- zapytałam szybko wstając z łóżka

-Co? Pocałowałaś mnie wczoraj! Twoje uczucia zmieniły się przez noc?- powiedział zły i wstał naprzeciw mnie.

-Jak to się mogło stać skoro ja nie darzę cię żadnym uczuciem?-  krzyknęłam

-Naprawdę nie pamiętasz? Pocałowałaś mnie zeszłej nocy!- wrzasnął tym razem on

-Myślę, że pamiętałabym pocałunek z kimś kto obrzydza mnie tak jak ty!- znów powiedziałam podwyższonym tonem

-Oh, więc teraz cię obrzydzam! Myślałaś o tym kiedy płakałaś w moje ramię zeszłej nocy?!- warknął

-Płakałam przez ciebie, ale się tym nie przejąłeś- powiedziałam ze złością w głosie.

-Kto powiedział, że się tym nie przejąłem? Myślisz, że chciałem doprowadzić cię do płaczu? Nie nie chciałem!- krzyknął znów

-Czuję się jakbyś znów chciał abym płakała, krzyczysz na mnie za coś nad czym nie miałam kontroli- powiedziałam siadając na łóżku tak, że teraz byłam odwrócona od niego. Poczułam jak materac opada, zostało to spowodowane chłopakiem, który usiadł obok. Objął mnie lekko i oparł głowę na moim ramieniu.

-Przykro mi kochanie. Nie chciałem cię zdenerwować- powiedział cicho i potarł moje plecy

-Może po prostu zostaw mnie w spokoju, proszę?- powiedziałam cicho prawie szeptem.

-Jasne, może chcesz coś na śniadanie?- powiedział kiedy wstawał, jego głos załamał się na końcu, mogę powiedzieć, że był bliski płaczu

-Nie ,dziękuję- wymamrotałam zanim wyszedł z pokoju


LOUIS' POV


Cóż oficjalnie, zepsułem to. Świetna robota Louis. Zasługujesz na medal. Zatrzymałem się w salonie i bezsilnie opadłem na kanapę. Natychmiast ułożyłem twarz w dłonie i myślałem. Czułem się jakbym miał się rozpłakać. Płakać i nigdy nie przestać... znaczy się... póki Amanda poczuje się lepiej. Nienawidziłem siebie. To nie w ten sposób, że po prostu jestem na siebie zły,  po prostu nienawidzę siebie. Nie lubię sposobu w jaki działań. Nie toleruję tego jaki jestem. Nienawidzę sposobu w jaki żyję. Nie wiem dlaczego nie mogę opanować mojej złości. Całą nią wyleję na Amandę, a to ostatnia rzecz jaką chcę. Nie chcę ranić Amandy, a niestety zdarza się to często. Całą złość i zdenerwowanie przelewam na Amandę, a ona zdecydowanie na to nie zasługuje.

Poczułem jak coś spływa po moich policzkach. Otarłem policzek. Spojrzałem na rękę i z jakiegoś powodu spodziewałem się tam krwi, ale nie zobaczyłem nic innego oprócz małej kropelki wody. Zdałem sobie sprawę, że płaczę. Nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz to robiłem. Amanda była dla mnie z jakiegoś powodu wyjątkowa i zdałem sobie sprawę, że właśnie udowodniłem sobie, że ja....ją kocham. Łzy zaczęły spływać niekontrolowanie po moich policzkach zdecydowanie też szybciej brałem oddechy. Gardło zaczęło mi się zaciskać. Próbowałem ocierać łzy, tak szybko, aby każdy kto na mnie spojrzał myślał, że nie płaczę. Ale każdy kto by na nie spojrzał wiedział co robię. Moje oczy były czerwone i opuchnięte, błyszczące od łez. Ocierane łzy wymieniałem na świeże. Z trudem łapałem oddechy. Nigdy nie płakałem za dziewczyną. Nie sądziłem, że byłbym w stanie to robić.

Zazwyczaj chciałbym tylko ją przelecieć i zostawić. Nie rozumiem dlaczego ona mnie nie lubi. Czy nie może zrozumieć, że zachowuję się tak w gniewie. Czy ona nie widzi, że staram się być miły? Czy ona nie widzi, że jestem zakochany? Im więcej o niej myślałem tym więcej płakałem.

-Louis?- usłyszałem cichy głos kilka metrów ode mnie-Louis wszystko w porządku?

-Tak czuję się dobrze- powiedziałem chrapliwym głosem od płaczu i złapałem płytki oddech.

-Nie, nie czujesz- powiedziała siadając obok mnie.- Powiedz mi co się stało

Głośno westchnąłem. Jak miałem powiedzieć, że ją kocham? Po myśleniu przez kilka minut zacząłem mówić

-Więc....




-----------------------------------------

Siemka ludki! :)

Miło mi, że czytacie i komentujecie ;D Jesteście wielcy. Przeczytałam wszystkie komentarze i poleciłabym, niektórym dokładniej przeczytać kilka ostatnich rozdziałów. To Louis widząc całujących się Amandę i Nialla, tak go pobił.


Jeśli chcecie coś ode mnie. To piszcie na asku, albo na tt w prywatnych zawsze daję follow back, także nie ma problemu :)

To tyle! Kolejny w środę xxx


wtorek, 15 października 2013

Rozdział 19 "Wiadomości"

AMANDA'S POV

Zdecydowałam, że powinnam mówić. W końcu powiedział, że i tak mnie nie puści. Louis podszedł do mnie i przejechał wierzchem dłoni po moim policzku. Zmusił mnie abym spojrzała na niego.

-Co to jest?- zapytał, jeżdżąc dłonią po ranach, na mojej twarzy

-Drzewa...biegłam wtedy- odpowiedziałam cicho

-A to nie jest od tego blond gówniarza?- zapytał kompletnie ignorując moją odpowiedź.

-Nie, on nic nie zrobił to od drzew-odpowiedziałam.

Chłopak spojrzał w moje oczy, najprawdopodobniej upewniał się czy mówię prawdę. Louis przytknął swoje zimne wargi do mojego czoła, a potem usiadł z powrotem. Nie śmiał się, ani nawet nie uśmiechał, nie obserwował mnie, ale to wszystko zaczynało robić się bardzo niekomfortowe. Poruszyłam się z powodu tego dziwnego uczucia, co spotkało się z jego chichotem. Louis wstał i podniósł mnie w stylu ślubnym (jak to miał w zwyczaju).

Zaprowadził mnie z powrotem do salonu. Następnie sam usiał na kanapie i usadził mnie na swoich kolanach. Chłopak nacisnął swoimi wargami na moje usta. Po prostu pocałował mnie z uśmiechem na ustach. Zaczęłam trzepotać oczami  po czym nawet nie wiem kiedy zaczęłam odwzajemniać pocałunki. Mogę powiedzieć, że lubiłam Louisa, kiedy nie był zły. Lubiłam go kiedy był taki jak teraz. Po chwili przeciągnęłam się i zeszłam z kolan chłopaka, na co on się tylko skrzywił, ale ja po prostu go ignorowałam. Włączyłam telewizor i akurat natknęłam się na wiadomości. Nie obchodziło mnie co oglądamy, więc tak oto postanowiłam je oglądać. Rozmawiali coś o wycince drzew w Amazonii, interesowało mnie więc z zaciekawieniem słuchałam. Potem pokazali takiego słodkiego zwierzaczka, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na moje usta.

-Jesteś taka słodka!- Powiedział Louis nawet nie zorientowałam się, że cały czas się na mnie gapił

-Dz-dzięki- zaczęłam się jąkać, a policzki przybrały odcień różu, chłopak tylko mnie szturchnął, więc wróciłam do oglądania.

Skończyli mówić o lesie Amazońskim, a zaczęli o jakimś ataku, który miał miejsce gdzieś w okolicy. Dokładnie słuchałam wszystkiego. Powiedziano, że był to napad z pobiciem. Zaczęłam się denerwować. Pokazano zdjęcia osoby, która została zaatakowana. TO BYŁ NIALL. To zdjęcie zostało wykonane przed atakiem. Dla porównania pokazano jego zdjęcie ze szpitala, teraźniejsze. Wyglądał strasznie. Był cały posiniaczony i potłuczony, miał wielki guz na głowie, ale przynajmniej żył. Zaczęłam płakać na ten widok. Louis próbowałam mnie pocieszyć, ale nie udawało mu się to i tak płakałam w jego ręce. Płakałam tak głośno, że nawet nie słyszałam co mówią w telewizji. Po chwili...po dłużej chwili przestałam płakać. Ponownie zwróciłam uwagę na panią od wiadomości. Ciągle mówiono o Niallu...przynajmniej jego obraz nie był już na ekranie. Nagle zmieniono temat, w dalszym ciągu wszystko kręciło się w okół blondyna, ale tym razem mówiono o napastniku, który jest nieznany. Nie wiadomo kto to...oni nie wiedzą kto to. Ale go szukają. Przecież gdyby znaleźli Louisa zabraliby go do więzienia, Znów zaczęłam płakać. Chłopak przytulił mnie po raz kolejny. Nigdy nie płakałam tak mocno.

-Jesteś zmęczona?- Louis zapytał

-Tak- odparłam drżącym głosem.

Chłopak wstał i podniósł mnie w swój ulubiony sposób. Zawinęłam ręce na jego szyje i  oparłam głowę na piersi kiedy szedł. Ostrożnie położył mnie na łóżku, a te pod naszym ciężarem lekko się zapadło. Owinął nas kołdrę i zaplątał rękę wokół mojej talii. Byłam zbyt zmęczona i zdenerwowana by zrobić cokolwiek. Chociaż...

sobota, 12 października 2013

Rozdział 18 "Bez rozmowy"

AMANDA'S POV

Bezradnie patrzyłam jak Niall został rzucony na drzewo przez Louisa. Czułam jak łzy zaczynają ciec po moich policzkach. Szybko złapałam twarz w dłonie. Niall był ranny i to moja wina. Spojrzałam w górę Louis uderzył blondyna w żołądek, chłopak złapał się za brzuch i bezradnie opadł na podłogę. Zrozumiałam, że tak samo jak nie lubię Louisa, tak samo nie chcę aby coś stało się Niallowi.

Nie mogłam tego dłużej oglądać, nie mogłam tego dłużej znieść. Odwróciłam się i wybiegłam z parku, a po zabarwionych na czerwono policzkach zaczęły spływać słone łzy. Usłyszałam, jak przestali walczyć. Chyba zorientowali się, że mnie tam nie ma. Zatrzymałam się przy wejściu do jakiejś alei. Cicho zakradłam się do jej wnętrza. Zanim się zorientowałam bezsilnie opadłam na ziemię, przytykając kolana do klatki piersiowej i cicho łkając. Poczułam jak jakieś dłonie owijają się wokół mnie i unoszę mnie z twardego gruntu.

-Wszystko w porządku kochanie, cii- powiedział Niall

-Blondi! Wynoś się z dala od niej!- Louis warknął

Patrzyłam jak po raz kolejny Louis uderza Nialla w twarz, by następnie wziąć mnie z ramion blondyna. Ten uderza głową o ścianę i osuwa się na bruk. Spojrzałam na niego, ale moja wizja została rozmyta przez natłok łez. Chłopak się nie poruszał. Nawet nie jestem pewna czy on oddycha. Oczywiście Louis Wielki Dobroduszny, przejął się tym i zaczął iść ze mną wzdłuż chodnika, wyrywałam się i starałam od niego uciec. Wszystko byleby tylko dostać się do Nialla. Czułam się z tym cholernie źle. W końcu to moja wina. Już nawet przestałam walczyć z uchwytem rąk Louisa i tak nie puści mnie w najbliższym czasie. W końcu dotarliśmy do jego domu, bo gdzie by indziej. Gdy tylko to zrobiliśmy Louis zamknął wszystkie okna i drzwi, które prowadziły na zewnątrz.

-Dlaczego musisz być taka trudna?- wymamrotał i postawił mnie na kanapie

Chłopak usiadł obok mnie na kanapie w oczekiwaniu na odpowiedź.Ta jednak szybko nie nadejdzie. Postanowiłam, że nie będę rozmawiać z Louisem.W sumie to miałam nadzieję, że jeśli nie będę z nim rozmawiać to pozwoli mi odejść.

-Zadałem ci pytanie- powiedział, a ja odniosłam wrażenie, że jego oczy zaraz wypalą dziurę z boku jego głowy.

Ciągle siedziałam cicho. Zero ruchu. No może z wyjątkiem opadania i podnoszenia się mojej piersi. Usłyszałam westchnienie Louisa. Czyli jednak chce zachować spokój i nie zranić mnie.

-Świetnie! Nic nie mów!- Mruknął i w tym samym czasie wstał i poszedł do kuchni.

Trwając w swoich postanowieniach siedziałam i nie ruszałam się, Louis w tym czasie grzebał coś w kuchni. Tępym wzrokiem gapiłam się w ścianę. Nie miałam nic lepszego do obejrzenia.

-Jesteś głodna, Amanda?- krzyknął z kuchni- Cholera Amanda! Dlaczego nic nie mówisz?

Teraz stał naprzeciwko mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami wprawiając go w szał. Przerzucił mnie przez swoje ramie i zaniósł z powrotem do kuchni. Wyciągnął z szafek kilka rzeczy i zaczął nimi rzucać po całym pokoju. Odnoszę wrażenie, że on niczego nie szuka. Raczej szuka sposobu, żeby wyładować swój gniew i żeby nie robić tego na mnie.

-Wiesz, że czy mówisz, czy nie mówisz zostaniesz tutaj?- powiedział wbijając swój wzrok w moje oczy.

Głośno westchnęłam co wywołało śmiech u Louisa.

-Chcesz zacząć mówić teraz?- powiedział z głupawym uśmiechem

Zmrużyłam oczy i pokręciłam przecząco głową.

-Dobrze, możemy pozostać przy tej formie komunikacji. Więc masz zamiar nie odzywać się do końca życia?- zapytał

Moje serce się zatrzymało.Nie będę z nim rozmawiać i on o tym wie, ale zapytał, czy nie będę z nim rozmawiać do końca życia. Więc... zamierza mnie tu tyle trzymać?


---------------------------------------------------------------------

Dziękuję za komentarze! Co do pytań... jest ask. Możecie go znaleźć w zakładkach wyżej. Ale jeśli chcecie, żebym odpowiedziała na jakiś komentarz to piszcie! Czytam wszystkie :)))

poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 17 "Walka"

AMANDA'S POV

-Hej! Wynoś się z dala od niej!- Mężczyzna krzyknął zanim jego pięść "spotkała się" z twarzą Nialla

Niall cofnął się z wpływu siły, która go uderzyła. Poczułam jak ktoś łapie moją rękę i przyciąga mnie do siebie używając przy tym nie małej siły. Nawet nie musiałam na niego patrzeć, a wiedziałam, że to był Louis. Blondyn spojrzał na nas z szeroko otwartymi, błyszczącymi oczami, które wyglądały jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem. Co się z nim stało? Louis go uderzył, czy też zabrał jakąś jego cząstkę? Smutna twarz chłopaka szybko przerodziła się w wściekły grymas. Małe warknięcie wymsknęło się z jego ust, za nim zrobił to czego najbardziej bym się po nim nie spodziewała. Odwrócił się i zaczął odchodzić.Myślałam, że powiedział, że chce mnie chronić! Co się do cholery stało?

NIALL'S POV

Siła z jaką pięść mężczyzny otarła się o moją twarz była na tyle duża, że odepchnęła mnie do tyłu. Niemal natychmiast poczułem jak do policzka dopływa intensywny ból. Cały ten nowy ból był masakryczny. Chyba nigdy nikt mnie tak nie potraktował. Popatrzyłem na chłopaka, który akurat owinął Amandę swoim ramieniem. Na jego twarzy wymalował się uśmiech. No tak... Amanda ewidentnie była jego dziewczyną, nawet cień wątpliwości nie przepłynął przez moją głowę. Z trudem powstrzymywałem łzy, które ugrzęzły gdzieś głęboko we mnie. Bardzo starałem się nie płakać, ale moje oczy mimowolnie wypełniały się niechcianym płynem. Małe warknięcie wymsknęło się z moich ust, fakt mimowolnie. Odwróciłem się od tej dwójki i zacząłem iść w przeciwnym kierunku.

Myślałem, że Amanda naprawdę mnie lubi i chyba to bolało mnie najbardziej. Nie obchodzi ją to, że moje serce złamało się przed nią na miliony małych kawałeczków i to wszystko za jej winą.

-Chodź Amanda- powiedział mężczyzna za mną.

-Louis przestań! Puść mnie!- Dziewczyna krzyknęła

Gdzie ja słyszałem te imię wcześniej? To brzmi znajomo... Zatrzymałem się i po prostu myślałem, po prostu to kim był Louis uderzyło mną. Nagle mnie olśniło. Odwróciłem się i szedłem w ich kierunku. Louis ciągnął Amandę przez park, a ta wyrywała się jak tylko mogła.

-Zostaw ją!- Warknąłem i złapałem rękę Amandy, której Louis nie trzymał.

-A co jeśli tego nie zrobię? Co mi zrobisz Blondi?- warknąłem

-Powiedziałem zostaw ją!- wykrzyczałem

-Ale ja nie chcę- mówił z wyraźnym gniewem w głosie

Wyciągnąłem rękę i uderzyłem go prosto w nos. Chłopak zachwiał się i zrobił kilka kroków w tył łapiąc się za obolałą część twarzy. Złapałem rękę dziewczyny i w tej chwili uciekaliśmy przed Louisem, który robił to co robił wcześniej. Właściwie to nie wiem jak to się stało, ale przechyliłem się do przodu. Louis musiał podstawić mi nogę...

-Hej Blondi mam pomysł- powiedział kiedy wstawałem

-Jaki konkretnie?- zapytałem patrząc na niego

-Wygrany, będzie ją chronił, przegrany zostawi ją w spokoju, na zawsze- powiedział z głupiutkim uśmiechem wymalowanym na twarzy

-Rzeczywiście, niezły pomysł- powiedziałem z podobnym uśmiechem

-Co masz na myśli mówiąc to ostatnie?! A jeśli, któryś z was umrze? Coś mu się stanie?- Amanda zapytała cicho

-Nie, zawsze ktoś może się poddać i odejść- Louis powiedział- Więc jak Blondi, podejmujesz się wyzwania?

Odpowiedziałem po prostu uderzając go w nos

-Cholera- gardłowo warknął trzymając się za nos

Dotknąłem jego klatki piersiowej i wkładając w to wiele siły pchnąłem go do tyłu. Louis zakończył to potykając się o własne nogi. Chociaż nie spadł na ziemię, a miałem taką nadzieję. Szybko złapał równowagę. Małe warknięcie wymsknęło się z moich ust. Chłopak zmrużył oczy i namierzył mnie nimi. Całą swoją prędkością podbiegł do mnie i pchnął. Myślałem, że upadnę na ziemię, ale wylądowałem na drzewie. W sekundę, która nie miłosiernie się dłużyła osunąłem się na ziemię. Cholernie boli, ale się nie poddam.


---------------------------------------------------------------------------
Kto wygra? :)

I taka mała prośba, komentujcie pliska :) obserwatorów jest około 70, a tylko około 25-30 osób komentuje, byłabym wdzięczna, za jakąś uwagę, pochwałę czy coś :)

piątek, 4 października 2013

Rozdział 16 "Deszcz"

AMANDA'S POV

Po posiłku razem z Niallem postanowiliśmy gdzieś wyjść, także próbowaliśmy się zdecydować na jakieś konkretne miejsce.

-Gdzie chciałabyś iść?- zapytał mnie

-Właściwie to jest mi to obojętne- odparłam

-Ty wybierasz gdzie idziemy! Ja tego nie zrobię...-Niall powiedział

-Boże, to trudne. Po prostu...chodźmy do parku- powiedziałam

-Park brzmi świetnie- Niall powiedział z uśmiechem

Wślizgnęłam się w moje buty, podobnie jak chłopak i wyszliśmy z jego domu. Niall złapał moją rękę, więc oficjalnie wyszliśmy razem. Zdecydowaliśmy się na jeden z tutejszych parków, wiedząc, że jest on tylko kilka przecznic dalej. Dłoń w dłoń, szliśmy tak wzdłuż chodnika. Tak szybko jak dotarliśmy do parku puściłam rękę chłopaka, tak, że teraz ta luźno kołysała się wokół jego ciała, a ja pobiegłam do chuśtawki

-Popchnij mnie Niall!- powiedziałam z uśmiechem

-Okey, ale tylko dlatego, że jesteś bardzo słodka- powiedział z tym jednym z jego bezczelnych uśmiechów.

Niall ustał za mną podczas kiedy ja usiadłam na huśtawce. Zaczął mnie bujać, ale po chwili zaczęła pojawiać się drobna mżawka, która przerodziła się we wielką ulewę. Cały park się opróżnił, cały z wyjątkiem mnie i Nialla. Zsiadłam z huśtawki i patrzyłam jak krople deszczu uderzają o moją skórę. Nagle poczułam dwie dłonie, które owijają się wokół mojej talii. Odwróciłam się, a za mną stał Niall z pięknym uśmiechem wymalowanym na jego twarzy. Owinęłam moje ręce wokół jego szyi, a chłopak zaczął śpiewać piosenkę Ed'a Sheerana Kiss me. Zaczęliśmy powoli tańczyć... w deszczu. Oczywiście cały czas dumnie nosiłam uśmiech niczym idiotka. Ale nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła.

Deszcz padał coraz bardziej, a woda skapywała po całej mojej twarzy zamazując mi widok. Ciągle tańczyliśmy, a Niall przyciągnął mnie bliżej swojego rozgrzanego ciała. Byliśmy tak blisko, że chyba bliżej nie da się być podczas tańca.

-Jesteś urocza- Niall szepnął.

-Ty też nie jesteś taki zły- zachichotałam

-Amanda?-Niall zapytał

-Tak?

-Myślę... myślę, że cię lubię- Blondyn szepnął do wilgotnego powietrza

Spojrzałam na niego tępym wzrokiem, kiedy on spojrzał na mnie. Przestaliśmy tańczyć, po prostu staliśmy. Staliśmy tam i czerpaliśmy głębsze oddechy w dalszym ciągu stojąc w swoich ramionach. Deszcz spływał po napiętej szczęce chłopaka. Niall w tej chwili wyglądał jak męski model. Był doskonały. Włosy ułożone były w bałaganie, który dodatkowo przesiąknięty był wodą. Jego oczy błyszczały, a małe kropelki wody osiadły ma jego brwi, a krople deszczy idealnie dopływały każdy kawałek bladej skóry, po której spływały.

Byłam zbyt zajęta zachwycaniem się jego doskonałością, do czasu...no właśnie, do czasu, aż poczułam jak jego usta napierają na moje. Na początku byłam zbyt wstrząśnięta, żeby zrobić cokolwiek. Ale moje oczy zatrzepotały i zamknęły się, kiedy zaczęłam oddawać pocałunek. Niall podniósł mnie z ziemi, a ja owinęłam nogi, wokół pasa chłopaka. Blondyn trzymał mnie w taki sposób, że nie bałam się iż spadnę. Zjechał w dół moich ust i zaczął obdarowywać mnie pocałunkami wzdłuż mojej szczęki.

-podoba ci się?- wyszteptał

Nic nie odpowiedziałam, tylko przytaknęłam głową. Chłopak ponownie wbił się w moje usta kreśląc przy tym małe kręgi u dołu moich pleców. Dostałam gęsiej skórki. Ten pocałunek... po prostu zaczynało robić się goręcej kiedy usłyszeliśmy krzyk kogoś.

-Hej! Wynoś się z dala od niej!- Mężczyzna krzyknął zanim jego pięść "spotkała się" z twarzą Nialla.


-----------------------------------------------

To był mój ulubiony rozdział jak dotychczas :)))) I jak myślicie kto przerwał tą kłótnię?

Rozwścieczony Zayn? A może pozostawiony samotnie Louis? Czy też może Liam? Oh a może opiekuńczy Harry? a może w ogóle ktoś trzeci? :)

środa, 2 października 2013

Rozdział 15 " Tęskniłaś za mną?"

AMANDA'S POV

-Oh, cześć Amanda- powiedział zanim podszedł do mnie, a na jego twarzy zawitał chytry uśmiech

-Wy dwoje się znacie?- Niall zapytał patrząc na mnie z niezrozumiałością

-Tak troszkę, nie bardzo- odpowiedziałam zmieszana

-Co masz na myśli?- zapytał Niall

-To trudne do wyjaśnienia- odpowiedziałam, oczywiście, że nie chcę się mu tłumaczyć jaka dokładnie relacja nas łączyła.

 Zayn przesunął swoją dłonią po moich włosach kiedy spojrzał na mnie. Jego brązowe oczy paliły mnie od środka. Czy on nadal próbuje mnie gdzieś wywieźć z Liamem? No tak przecież nie zmieniłby swoich planów w kilka dni.

-Tęskniłaś za mną?- zapytał z dzikim uśmiechem

Wszystkie moje zmysły kazały mi uciekać, ale chyba nie tylko moje zmysły się uruchomiły. Niall złapał mnie za rękę, chyba zdał sobie sprawę co chciałam zrobić. Dlaczego ze wszystkich ludzi, którzy żyją na tym globie to Zayn musiał być w domu u Nialla? Niall lekko mnie pociągnął i poprowadził do łazienki dzięki Bogu mogłam zmyć krew z mojej skóry*. Uczył mnie jak uruchomić jego prysznic, ponieważ z nieznanych powodów nie umiem uruchamiać większości pryszniców. Wzrok blondyna, a następnie jego dłonie powędrowały na mój nadgarstek**. Palcem wskazującym dokładnie przejechał wzdłuż ran. Na początku byłam zupełnie zdezorientowana, ale wtedy przypomniało mi się pierwsze spotkanie Louisa.

-Dlaczego?- zapytał cicho wciąż jeżdżąc palcami po bliznach.

-Louis- szepnęłam, nie wiedziałam co jeszcze mam powiedzieć

-Powinnaś trzymać się z dala od niego- powiedział Niall podnosząc na mnie wzrok.

-Wiem, uciekłam...-powiedziałam

-Zayn i ja ci pomożemy- Niall powiedział wychodząc z łazienki i zostawiając mnie sama z myślami na temat tego co się dziś stało.

Zamknęłam drzwi od łazienki, zanim powoli rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim nagim, zimnym ciele tworząc niemiłosiernie miłe uczucie. Stałam pod wodą i myślałam. Myślałam, czy na prawdę chcę zostawić Louisa?Tak. Dlaczego zaufałam Niallowi?Bo wydaje się prawdziwy. Czy ufam Zaynowi? Ani trochę. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

-Amanda, zostawię kilka ubrań na zmianę dla ciebie okay? Będą leżeć pod drzwiami!- Niall zawołał spod drzwi.

-W porządku, dziękuję- odkrzyknęłam z powrotem.

Słyszałam jak chłopak odchodzi spod łazienki i wróciłam do odpowiedzi na moje pytania. Po kilkunastu minutach wyszłam spod prysznica. Chwyciłam ręcznik, który wcześniej zostawił dla mnie Niall i dokładnie wysuszyłam moje ciało. Otworzyłam drzwi i chwyciłam ubrania, które się tam znajdowały. Ale po tym szybko je znów zamknęłam. Musiałam się w końcu przebrać. Zostawił mi Biały T-Shirt, czerwony sweter i szare spodnie. Ułożyłam włosy w kucyk i wyszłam z łazienki. Usłyszałam rozmowę kiedy szłam na dół schodów do kuchni, zdecydowałam się posłuchać o czym rozmawiają.

-Nie obchodzi mnie co powinniśmy zrobić! Powinniśmy zachować jej bezpieczeństwo!- powiedział jeden głos.

-Nie! Musimy zachować ją dla siebie!- warknął jakiś głos, Zayn

-Zayn, nie możemy jej tu trzymać!- Powiedział Niall był wyraźnie zdenerwowany.

-Wiem, dlatego zabierzemy ją gdzieś indziej, gdzie Lou nie będzie mógł jej znaleźć.- powiedział Zayn

-Nie! Po prostu będę trzymał ją z dala od Louisa, zostaje tu!- Niall warknął

-Dobrze- Zayn westchnął

Skończyłam schodzenie po schodach i weszłam do kuchni, gdzie siedzieli chłopcy wymieniając się argumentami.

-Zejdź mi z drogi- mruknął Zayn pchając się na mnie w celu wyjścia z pokoju.

-Zignoruj go! Jest po prostu wkurzony. Chcesz coś do jedzenia?- Niall zapytał


*W poprzednim rozdziale Amanda biegła po leci i podrapała sobie twarz gałęźmi
**W rozdziale 3 "Cięcia" Amanda się pocięła
---------------------------------------

Oh, więc ktosiem jest... Zayn :/ Co się stanie dalej... Wiem, że akcja robi się pogmatwana, ale wszystko się wyjaśni :)