piątek, 28 marca 2014

Rozdział 51 ,, Nie w nastroju "

Od czasu powrotu do domu od Nialla było dość późno, około 9:00 w nocy. Zlitował się nademną biorąc pod uwagę, że nie miałam żadnego innego sposobu na dotarcie do domu, chyba że pieszo, ale Niall nie pozwoliłby mi iść samej. Otworzyłam powoli drzwi frontowe i przymknęłam je za mną. Wcześniej byłam zmęczona, ale teraz już nie i nie jestem pewna dlaczego. Pokonałam drogę do salonu żeby zobaczyć zgaszony ogień w kominku, wyłączony telewizor i wszystko w idealnym porządku.
Cicho westchnęłam,gdy usiadłam na kanapie, chwytając złożony koc ze stołu obok i owinęłam go wokół siebie. Wpatrywałam się w teraz pusty kominek i myślałam o różnych rzeczach. Harry został całkiem nieźle ranny, ale tylko posiniaczony co schodzi dosyć szybko, miał też kilka rozcięć. Prawdopodobnie będzie z nim lepiej w ciągu kilku dni, ale ciągle czułam się źle, wyglądał okropnie. Byłam zadowolona, że został z Niallem, bo chociaż potrafił być dość leniwy to był dobry w zajmowaniu się ludźmi. Kiedy najpierw dotarłam do domu ze szpitala po wypadku, zajmował się mną przez długi czas i rzeczywiście Harry musiał go zmusić, aby pozwolił mi odejść.
Na mojej twarzy znalazł się uśmiech, kiedy przypomniałam sobie Harrego zmuszającego Nialla aby pozwolił mi odejść po tym jak poczułam się lepiej. I jakby nie pominąć tego, kiedy spędzaliśmy razem każdą sekundę i kiedy robiliśmy ze sobą wszystko. Nasza trójka była najlepszymi przyjaciółmi, ale wydaje nam się że zaczeliśmy się od siebie oddalać i wcale mi się to nie podoba.
Mój uśmiech lekko się załamał na myśl, że moglibyśmy nie być najlepszymi przyjaciółmi z Niallem lub Harrym, ta myśl mnie przeraża. Byli nimi przez długi czas i nie chcę ich stracić, nigdy nie chciałam ich stracić.
Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. Chwyciłam szklankę i napełniłam ją wodą, gdy spojrzałam na zewnątrz wciąż myśląc. Było ciemno zważając na to,że była 10:00. Księżyc i gwiazdy rzucały małą ilość światła na ziemię. Westchnęłam i podniosłam szklankę w kierunku ust, aby wziąć łyka.
Podczas gdy odkładałam naczynie poczułam dwie ręce owijające się wokół mojej talii i głowę położoną na moim ramieniu, to był Louis. Nacisnął ustami na moją szyję a ja próbowałam się oddalić, ale jego ręce nadal były owinięte wokół mnie więc nie mogłam za bardzo się ruszyć. Ponownie pocałował moją szyję, ale tym razem odepchnęłam się od niego i stanęłam po przeciwnej stronie kuchni patrząc na niego.
- Coś jest nie tak skarbie? - wybełkotał, oczywiście był pijany
- Nie jestem w nastroju Louis - wymamrotałam w odpowiedzi
Potknął się i złapał moją dłoń. Zostawiał pocałunki w górę mojej ręki, ale odepchnęłam go zanim mógł dotrzeć do ramienia.
- Louis, mówiłam że nie jestem w nastroju - powiedziałam krzyżując ręce na piersi
Zignorował to co mówiłam i przygwoździł mnie do lady z rękami po obu moich stronach, jego ciało przycisnęło się do mojego. Próbował pocałować mnie w usta, ale odwróciłam głowę więc zamiast tego trafiło na policzek. Mogłam usłyszeć jego nieznaczny warkot, kiedy znowu chciał pocałować mnie w usta, ale postąpiłam tak jak wcześniej więc znów cmoknął mnie w policzek. Surowo złapał moją twarz, kiedy odwrócił mnie twarzą do niego. Moje włosy były teraz niechlujne a grzywka zakrywała mi połowę twarzy.
- Louis, odejdź. Nie jestem w nastroju! - wrzasnęłam próbując go ode mnie odepchnąć, ale nawet nie drgnął
- Jesteś taka - zatrzymał się lustrując mnie od góry do dołu - piękna - zakończył
Zaczynał sprawiać, że poczułam się bardzo niekomfortowo i to nie pomogło, kiedy przebiegł dłońmi wzdłuż mojego policzka zanim założył mi grzywkę za ucho. Nagle podniósł mnie i przerzucił przez ramię zanim zaczął mnie nieść, kierował się w stronę sypialni. Moje oczy nieznacznie się rozszerzyły, kiedy pojęłam co chciał zrobić.
- Louis odstaw mnie! - krzyczałam waląc pięściami w jego plecy i kopiąc, próbując od niego uciec
Jego jedyną odpowiedzią było lekkie potrząśnięcie głową które wywołało moją panikę.
- Louis William Tomlinson! Natychmiast mnie odstaw! - zaczęłam płakać, bo byłam na prawdę przestraszona
Wtedy dotarliśmy do sypialni. Zamknął drzwi i dosłownie rzucił mnie na łóżko podczas gdy wspiął się nade mną. Zostawiał pocałunki wzdłuż mojej szczęki a ja płakałam, dalej próbując od niego uciec. Usiadł prosto, przygniatając mnie więc nie miałam szans. Zsunął swoją koszulkę, której zdecydowanie nie chciałabym widzieć, gdybym nie była przestraszona. Mam tylko 19 lat, nie chcę robić tego wszystkiego. Ponownie pocałował moją szyję a ja krzyczałam i płakałam próbując go odepchnąć.
Wsunął dłonie pod moją bluzkę i podkoszulek, który nosiłam pod nią więc teraz przebiegał palcami w górę i w dół mojego stanika. Nagle znowu przycisnął swoje usta do moich, ale odwróciłam się niemal natychmiast przerywając pocałunek. Ponownie usiadł, ściągając moją bluzkę, co nie było łatwe zważając na to, że z nim walczyłam. Potem zsunął mój podkoszulek co było nawet trudniejsze dla niego, bo walczyłam jeszcze bardziej. Teraz płakałam tak mocno, że nawet nie potrafiłbyś zrozumieć co próbowałam powiedzieć. Louis zaczął rozpinać guzik jeansów, które miał na sobie i po prostu oszalałam. Krzyczałam i płakałam jeszcze bardziej niż wcześniej, gdy próbowałam uciec, był zbyt silny.
I potem usłyszałam głos po drugiej stronie drzwi krzyczący:
- Amanda! Amanda! Wszystko w porządku?
Nie było mowy, żeby ta osoba mogła dostać się do pokoju, byłam zamroczona tym co miało się stać. Louis był dla mnie za silny i oczywiście nie obchodziło go to czy chcę to zrobić czy nie, to miało się stać i nie mogłam zrobić nic aby to zatrzymać.
Louis ściągnął swoje jeansy pozostając w samych bokserkach zanim zaczął znowu całować moją szyję. Mogłam wyczuć alkohol w jego oddechu i wstrzymałam oddech więc nie mogłam więcej go poczuć. Odsunął się i spojrzał na mnie, jego oczy pełne pożądania, moje oczy pełne łez, gdy popatrzyłam na niego nadal płacząc. Nie obchodziło go to, że płakałam, by pijany, nie obchodziło go nic z wyjątkiem tego czego chciał a chciał czegoś, czego ja na prawdę nie chciałam. Odpiął moje jeansy i ściągnął je ze mnie, kiedy ja kopałam i płakałam próbując go zatrzymać. Moje uderzenia czyniły to znacznie trudniejszym dla niego, nawet kopnęłam go kilka razy. W ciągu kilku minut stało się to, dostał czego chciał, ale zabrał mi coś, czego nigdy nie będę mogła odzyskać.
~ ~
Hej ;3 No to ten. Tak o to mamy kolejny rozdział :) Czy tylko ja nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji?! Boże. Tłumaczyłam to z dosłownie taką miną : OoO
Jak Louis mógł... ! Dobra, nie bd się tutaj rozpowiadać bo to nie do tego należy >.< To hmm.
AHA! I jeszcze chciałam was poinformować, że czasem będę pisała w komentarzach (AngieTomlinson) kiedy dodam kolejny rozdział czy coś, bo i tak o większości decyduje Martyna :) Pozdrawiam was!!
Nowy rozdział pojawi się w PIĄTEK/SOBOTĘ.
~Aneta :)

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 50 - " Tęskniłem za tobą "

AMANDA'S POV

Louis wstał z kanapy ale poprosił aby ja na niej została. Więc usiadłam po turecku i przyglądałam się jemu. Byłam lekko zmieszana ponieważ chłopak nie wiedział co gdzie leży w moim mieszkaniu ale najwidoczniej czegoś szukał. Lekkie jeknięcie wydobyło sie moich ust gdy zorientowałam się w jakiej pozycji siedzie na kanapie. Nadal siedziałam po turecku ale moja głowa opierała się oparcie kanapy. Kolejne jeknięcie wydobyło sie z moich ust gdy obserwowałam jak Louis czegoś szuka. To było zabawne. Moje powieki stawały się coraz cięższe aż w końcu usnęłam. Lecz po chwili jakieś usta przywarły do moich na moment.

-Obudź sie kochanie skończyłem. - powiedziała chłopak lecz ja nadal leżałam z zamkniętymi oczami

Louis objął mnie i podniósł. Znowu usiadł na kanapie ale teraz ja leżałam na nim z głową opartą na jego kolanie. Popatrzyłam się na niego a on na mnie. Czule uśmiechnął sie do mnie. Zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Lecz po chwili znowu się odsunął. Owinął mnie kocem i zaczęliśmy oglądać telewizor. Nadal moja głowa znajdowała się na kolanie Louisa. Oglądaliśmy film "The Lorax". Popatrzyłam się na kominek pod telewizorem. Ktoś rozpalił w kominku. Pięknie to wyglądało. Mój uśmiech od razu urósł.

- Louis to jest piękne- powiedziałam uśmiechając sie.

- Nie, nie jest. - powiedział

Louis wziął dwa kubki ze stolika. Okazało się że była to gorąca czekolada z puszystym kremem na samej górze.

- Teraz jest perfekcyjnie- powiedział Louis

Uśmiechnęłam się gdy poczułam jak chłopak kładzie rękę na moim biodrze. Kontynuowałam oglądanie filmu nadal się śmiejąc. Louis był taki słodki. Podczas oglądania filmu Lou zaczął bawić się moimi włosami. Zaczął owijać moje włosy wokół jego palców. A moje powieki znowu zaczynały opadać.

- Nie śpij skarbie- wyszeptał do mojego ucha.

- Nie chce być zostawiony sam - dodał po chwili

- Postaram się nie usnąć- wybełkotałam

Podniosłam się i usiadłam obok Louisa. Podciągnęłam nogi do szyi i oplotłam je rękoma. Chłopak owinął nas kocem i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam się na Louisa a nasze usta się spotkały. Jedną rękę położył na moim biodrze a drugą na moim policzku. Namiętnie się całowaliśmy. Wplotłam swoje ręce w jego włosy a on delikatnie mruknął. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Myślałam że się przesłyszałam więc zignorowałam to, Louis zresztą też. Koc, który nas okrywał nagle się osunął ale nie przejmowaliśmy się tym nadal się gorąco całowaliśmy. Moja uwaga skupiona była na Lou i tylko na Lou.

- Kocham Cię -wyszeptał chłopak z trudem łapiąc oddech.

- Ja ciebie też kocham- wyszeptałam lekko się uśmiechajac

W pewnym momencie drzwi się otworzyły a ja usłyszałam znajomy głos.

- Ama-Amanda. Co do cholery?

Louis natychmiast się ode mnie odsunął . Spojrzał sie na korytarz a jego uśmiech natychmiast zbladł. Ja również wstałam a na korytarzu ujrzałam Nialla. Blondyn popatrzył sie na mnie potem na Louisa a potem znów na mnie.


- Myślałaś że będzie zabawnie gdy mnie tak wystraszysz? - zapytał rozzłoszczony Niall

- Co masz na myśli? - zapytałam zmieszana

- Kiedy szukaliśmy Harrego zostawiłaś mnie a ja do jasnej cholery nie wiedziałem gdzie jesteś. Nie szukałem tylko Harrego ale i ciebie. Dwójka moich najlepszych przyjaciół zaginęła. Myślałem że oszaleje. Znalazłem Harrego ale za cholere nie mogłem znaleźć ciebie! - wrzasnął Niall

- Co ja takiego zrobiłam? - zapytałam zmartwiona

- Kiedy w końcu Cię znalazłem to ty się całowałaś a nim- blondyn zerknął na Louisa.

- Mogłaś do cholery mi powiedzieć że gdzieś sobie idziesz. - wrzasnął blondyn wprost w moją twarz.

- Przepraszam Niall- powiedziałam

- Nie, nie ! Gdyby naprawdę było Ci przykro próbowała byś mnie znaleźć a nie całować się z tym kutasem.- wrzasnął Niall

Usłyszałam kroki Louisa. Czułam jak się zbliżał. Ale odepchnęłam go.

- Przestań nazywać go kutasem - powiedziałam cicho

- Cooo? - zapytał Niall. Jego głos był dość donośny ale nie krzyczał

- Powiedziałam nie nazywaj go kutasem- wysyczałam przez zaciśnięte  zęby

- Dlaczego? Przecież on nim jest.! Mógłbym go również nazwać chujem, skurwysynem, palantem. Które z nich najbardziej lubisz? - syknął przez zaciśnięte zęby.

- Nie! Jedynie możesz mówić na niego Louis. A teraz wypierdalaj z mojego domu - wrzasnęłam

- Powiedział bym Ci coś o nim ale przecież było by to bezużyteczne. Powiem mu po prostu że masz go w dupie, że nie masz czasu się z nim spotykać, że wolisz całować się ze swoim chłopakiem niż się z nim spotkać. - powiedział złośliwie a potem się odwrócił i zaczął wychodzić z mojego mieszkania.

Powiedziałam Lou aby został  w domu a ja wybiegłam na dwór za Niallem.

- Niall! Poczekaj. O czym ty mówisz? - zapytałam

Blondyn odwrócił się do mnie i powiedział.

- Harry chciał Cię znaleźć, chciał Cię zobaczyć ale ty oczywiście się nim nie interesujesz.

Wsiadłam do samochodu chłopaka. Zapięłam pasy.

- Weźmiesz mnie ze sobą. Muszę zobaczyć Harrego - rzekłam

Niall wyjechał na drogę. W samochodzie panowała cisza. Chłopak nie chciał ze mną rozmawiać więc ja też się do niego nie odzywałam. Jedyny dźwięk który można było usłyszeć to dźwięk hamowania samochodu.

- Z Harrym wszystko w porządku? -zapytałam przerywając ciszę w samochodzie

- Bywało z nim lepiej ale nie jest martwy. - odpowiedział szybko

- Naprawdę mnie nienawidzisz prawda? - zapytałam

 Niall spoglądał czasami na mnie ale nadal uważał na drogę.

-  Nie nienawidzę Cię Amanda. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Nie ma takiej możliwości abym mógł Cię nienawidzić. Po prostu nie rozumiem co ty widzisz w Louisie. Kiedy zniknęłaś spanikowałem. Byłem przerażony. Zniknięcie moich dwóch najlepszych przyjaciół po prostu mnie dobiło. Nie radziłem sobie z tym. Czułem się jak w horrorze. - powiedział

- Wiem i przepraszam. Powinnam jak najszybciej Cię znaleźć i pomóc w szukaniu Harrego. Naprawdę mi przykro. - wyszeptałam. W tamtym momencie czułam się fatalnie.

- Dlaczego mnie zostawiłaś? - zapytał

- Nie chciałam. Louis był obok w pokoju, obserwował nas. Nagle zaciągnął mnie do jakiegoś pokoju i zmusił abym Ciebie nie wołała. Myślałam że był to Harry dlatego siedziałam cicho. - powiedziałam zarazem myśląc jak głupie było wzięcie Louisa za Harrego.

 - Przepraszam że na Ciebie nakrzyczałem. Mam nadzieję że nie wzięłaś sobie moich słów na poważnie- powiedział Niall.

- Wiem że jak ludzie są wściekli mówią " co im ślina na język przyniesie" - odpowiedziałam

Niall uśmiechnął sie i podjechał pod dom Harrego. Szybko wyskoczyłam z samochodu i podbiegłam pod drzwi domu Harrego. Niall szybko do mnie dołączył i zaprowadził mnie do sypialni gdzie leżał chłopak. Loczek gdy mnie zobaczył natychmiast się uśmiechnął.

- Ciesze się że nic Ci nie jest- powiedział Harry nadal się uśmiechając

- Hmm... Cieszę się że nic tobie nie jest. powiedziałam

- Jak się czujesz? -dodałam

- Tak jak wyglądam- odpowiedział

- Więc czujesz się pięknie bo wyglądasz pięknie ?- zapytałam żartobliwie.

Oboje  wiedzieliśmy że wygląda fatalnie. Miał pełno ran, podbite oko, rozciętą wargę i pełno siniaków.

- Ooo tak czuję się  "bezusterkowy". - powiedział śmiejąc się.

Uśmiechnęłam się do niego. Odwróciłam się i zobaczyłam że Niall wyszedł. Usiadłam obok Harrego i zapytałam

- Co zrobił Ci Louis. ?

- Był pijany gdy mi to zrobił. Nie chciał tego. Rano, po tym wszystkim przeprosił mnie i mówił jak mu przykro i że naprawdę nie chciał zrobić mi krzywdy. On po prostu chciał Cię odzyskać. On tak naprawdę opiekował się mną. Obmył mi rany aby nie wdało się zakażenie itp. Błagał mnie nawet o wybaczenie co zrobiłem chociaż tak naprawdę nie miałem tego na myśli. - powiedział loczek

- Mam nadzieję że będzie coraz lepiej z tobą. Niall zostaje z tobą ? - zapytałam

- Tak a co? - zapytał

- Po prostu pytam bo gdyby on nie został to ja bym mogła zostać i Ci pomóc w czymkolwiek byś potrzebował - wyjaśniłam

- Wszystko w porządku ale nie chcę Cię znów stracić. Chcę Cię widywać najczęsciej jak tylko mogę. - rzekł Harry

- Awww Harry. Będę tu przychodzić tak często jak będę tylko mogła.- powiedziałam uśmiechając się do niego.

- To dobrze. Tęskniłem za tobą . Nie widziałem Cie kilka dni. - powiedział odwzajemniając uśmiech.

Uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam do siebie Harrego.

- Tęskniłam za tobą Loczek. - powiedziałam niemal szeptem.


----------------------------

Taka mała niespodzianka z okazji dnia wagarowicza ;)
Coś ostatnio kiepsko z komentarzami. :(
Martyna xx <33

50 komentarzy = NEXT 











niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 49 ,,Bluza"


AMANDA'S POV

Kontynuowaliśmy spacer przez park aż dotarliśmy do małego stawu blisko placu zabaw. Uśmiechnął się do mnie, wziął za rękę i poprowadził ku małej ławce nad stawem.Usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w ciszy tylko wpatrując się w taflę wody. Milczenie nie było niekomfortowe, to był ten rodzaj dobrej ciszy. Oparłam się na ławce, patrząc na staw i byłam nieco zaskoczona, bo zamiast odczuwania za sobą twardej ławki, czułam rękę Louisa. Natychmiast pochyliłam się udając, jakbym nigdy nie odchyliła się do tyłu, ale on to zauważył bo owinął rękę wokół moich ramion i przyciągnął mnie do siebie. Moja głowa znowu leżała na jego ramieniu, gdy trzymał swoją rękę na moich plecach. Przebiegł palcami w górę i w dół mojego ramienia, przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Obróciłam się, żeby na niego spojrzeć, kiedy pocałował mnie w czubek głowy. Popatrzył na mnie uśmiechając się, a ja zrobiłam to samo.
- Louis? - Wymamrotałam
- Co jest kochanie? - Zapytał
- Możemy pójść do mojego domu? Muszę coś zabrać - Spytałam
- Czego potrzebujesz?
- Chciałam tylko wziąć moją bluzę. Jest trochę zimno - Odpowiedziałam
- Dam ci jedną z moich - Powiedział
- Wiem, ale chcę moją własną.Nie pamiętam gdzie ją dałam, ale jest bardzo wygodna i uwielbiam ją, więc możemy po nią pójść,proszę? - Zapytałam
- Jasne, chodźmy
Oboje wstaliśmy, a on podał mi rękę, którą chętnie chwyciłam, gdy znowu szliśmy wzdłuż ulicy. Louis nie wiedział gdzie iść, bo nie miał pojęcia gdzie mieszkam, więc musiałam go prowadzić. Spokojnie rozmawialiśmy, gdyż mój dom był daleko od parku, a dokładniej po drugiej stronie miasta. W końcu pokonaliśmy ostatni zakręt i dotarliśmy na koniec ulicy, gdzie mieścił się mój dom.
Otworzyłam drzwi frontowe i wytarłam buty o wycieraczkę. Louis obserwował mnie, rozglądając się dookoła, gdy wbiegłam po schodach do mojej sypialni. Pociągnęłam drzwi i weszłam do środka, Louis podążał kilka kroków za mną.
- Twój pokój jest bardzo czysty i zorganizowany!- Powiedział rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nie lubię zabałaganionych pokoi - Powiedziałam z uśmiechem na ustach
Rozglądnęłam się po pokoju za moją kurtką, ale nie mogłam jej znaleźć. Westchnęłam cicho i pomyślałam przez chwilę, zanim wyszłam z pokoju i pobiegłam korytarzem w stronę szafy.
- Ktoś mieszka z tobą? - Louis zapytał powodując, że się zatrzymałam żeby na niego spojrzeć.
- Dlaczego pytasz?
Zwrócił się do pokoju, na który patrzył. Poszłam w jego stronę i spojrzałam w głąb pomieszczenia, którego drzwi były częściowo otwarte.
- To pokój mojego brata
- Masz brata? Jakim cudem nigdy go nie spotkałem? - Zapytał
- Ponieważ umarł - Powiedziałam cicho
Nagle poczułam jego ręce oplatające mnie w uścisku, gdy pytał mnie co się stało.
- Nazywał się Bradley. ale mówiłam na niego Brad. Był jednym z moich najlepszych przyjaciół, kiedy dorastałam. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, nawet jeżeli między nami było osiem lat różnicy. Nasi rodzice nie byli najlepsi, można nawet powiedzieć że nie byli ludźmi, z których byłabym dumna, nazywając ich moją rodziną. Brad nienawidził ich i wiedział że ja również ich nienawidziłam, więc później, kiedy skończył osiemnaście lat, kupił ten dom i przeniosłam się tu z nim, żebym nie musiała spędzać więcej czasu z moimi rodzicami. Minęło kilka lat i w noc moich piętnastych urodzin zdecydował zrobić dla mnie coś specjalnego. Jechaliśmy wzdłuż drogi, było naprawdę ciemno. Tego dnia śnieżyło,więc drogi były śliskie a ludzie jeździli bardzo lekkomyślnie. Ktoś jechał w dół drogi, kiedy pokonywaliśmy skrzyżowanie. Byli zbyt zajęci rozmową z kimś na tylnym siedzeniu,więc nie widzieli kiedy mój brat uderzył w ich auto. Nie umarł od razu, powoli się wykrwawiał, gdy płakałam w jego klatkę piersiową. Był jedyną osobą, która umarła w wypadku. Troje ludzi z drugiego auta uciekło z miejsca wypadku. Dostałam  wstrząsu mózgu od uderzenia głową w szybę. Biorąc pod uwagę, że miałam tylko piętnaście lat, nie mogłam żyć sama więc musiałam znaleźć kogoś, kto zechce mieszkać ze mną, co nie zajęło długo. Moja kuzynka mieszkała niedaleko, tak czy inaczej chodziła na studia więc potrzebowała miejsca żeby zostać na jakiś czas. Odeszła, kiedy miałam osiemnaście lat i nigdy nie chciałam zmieniać pokoju Brada - Powiedziałam
Louis przeniósł swoje ręce i spojrzał na mnie, ale ja tylko się do niego uśmiechnęłam. Posłał mi dziwne spojrzenie, jakbym nie powinna się teraz uśmiechać, ponieważ właśnie powiedziałam mu o śmierci mojego brata.
- Ból nie odszedł, tylko nauczyłam się radzić sobie z nim, a dawanie sobie rady z bólem jest o wiele prostsze. kiedy jesteś otoczony przyjaciółmi, którzy cię kochają - Powiedziałam
Louis uśmiechnął się do mnie, zanim powiedział : ,, Dlaczego nie pójdziesz wziąć swojej kurtki i nie wyjdziemy czegoś zjeść"
Po prostu skinęłam i poszłam do szafy na końcu korytarza, aby wziąć moją kurtkę. Otworzyłam ją i chwyciłam moją bluzę, która wisiała zanim wsunęłam ją na siebie. Była szara i naprawdę za duża dla mnie, faktycznie sięgała mi do połowy ud. Rękawy były naprawdę długie,więc.
- Chodź tutaj - Louis powiedział niepewnie
Byłam trochę zaniepokojona, kiedy nagle to powiedział ale powoli udałam się do niego. Chwycił prawy rękaw i troszkę go podwinął. Moim oczom ukazało się wyraźnie napisane nazwisko ,,Tomlinson"
- Tomlinson? Ta nazwa brzmi znajomo - Powiedziałam, starając się przypomnieć, gdzie wcześniej to słyszałam.
- Tomlinson to moje nazwisko - Powiedział Louis
Spojrzałam w dół na bluzę, potem na niego, a potem znowu na bluzę, zanim znowu spojrzałam na niego.
- Więc, Louisie Tomlinsonie, twoja bluza jest bardzo wygodna - Powiedziałam uśmiechając się do niego
Owinęłam ręce wokół siebie kołysając się na piętach, uśmiech wtargnął na moje usta, kiedy popatrzyłam mu w oczy.
- Więc, Amando. Wyglądasz naprawdę uroczo w mojej bluzie -Powiedział, zanim dosłownie zaciągnął mnie na dół i opadł na kanapę sadzając mnie sobie na kolanach.
___________________
Hej ;3 Taka tam niespodzianka :) Przetłumaczyłam dla was ten rozdział, uwierzcie zrobiłam to w 2h i starałam się wam go dzisiaj wstawić i nie zrobić zbyt wielu błędów co mi chyba wyszło :) Następny tłumaczy dla was Martyna więc jak narazie ja zajmę się swoimi fanficami :3 Pozdrawiam was serdecznie <3 xx Aneta
NOWY ROZDZIAŁ W SOBOTĘ :)
Komentować :)

Dobra wiadomość :)

A więc I część Dark Louis ma 66 rozdziałów :D
ALE UWAGA!!!!!!!
Powstanie II część tego FF pt : Dark 2 - Louis Tomlinson :)
Oczywiście ją też będziemy tłumaczyć :D
Chciałabym wam jeszcze ogłosić że kontynuujemy ( Ja + Wiktoria ) tłumaczenie Damaged.
Mam nadzieję, że ten FF również będziecie czytać ;)

Martyna xx


Rozdział 48 ,,Instagram"

LOUIS'S POV

Uśmiechnąłem się do Amandy, a ona to odwzajemniła. Byłem trochę zaskoczony, gdy oplotła mnie dłońmi w uścisku. Po chwili odwzajemniłem to łapiąc ją za szyję, gdy ona owinęła się wokół mojego torsu.
- Dziękuję ci bardzo Louis, dziękuję ci za bycie słodkim i próbowanie przypomnienia mi tego wszystkiego - Wymamrotała w moją klatkę piersiową.
Uśmiechnąłem się tylko szerzej i pocałowałem ją w czubek głowy mrucząc: ,,Proszę bardzo kochanie"
Amanda powoli wysunęła się z uścisku mimo że nie chciałem jej puścić. Chwyciła kubek wody z lady  i wzięła jeszcze kilka łyków zanim odstawiła go z powrotem na miejsce. Spuściłem wzrok na moje trampki myśląc tylko o nas.
- Louis - Powiedziała, powodując że zwróciłem na nią uwagę
- Co ? - Zapytałem
- Możemy pójść do parku ? Chcę się przejść - Zapytała
- Pewnie - Odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.
Złapałem moją szarą beanie z lady i wsunąłem ją na moją głowę, zanim wyciągnąłem do niej rękę.
Poprawiła czapkę na głowie pozwalając jej miękkim lokom spadać na ramiona, zanim wzięła mnie za rękę z uśmiechem. Splotła nasze palce a ja otworzyłem drzwi wyprowadzając ją na zewnątrz. Powód dla którego trzymałem ją za rękę był prosty, nie chciałem żeby mnie opuściła, albo po prostu lubię trzymać ją za rękę. Szliśmy wzdłuż chodnika w prawie kompletnej ciszy,którą stworzyliśmy w drodze do parku. Byłem szczęśliwy mogąc znowu spędzić z nią czas. Gdy dotarliśmy do parku i przeszliśmy razem przez wejście, zatrzymałem się żeby się obrócić i spojrzeć na nią.
- Gdzie chcesz pójść kochanie ? - Zapytałem
- Nie obchodzi mnie to, możesz wybrać - Odpowiedziała uśmiechając się do mnie
Po prostu skinąłem głową i pomyślałem przez chwilę, zanim znowu zacząłem iść.
Postanowiłem zabrać ją obok boiska do koszykówki i kortu tenisowego nad stawem w pobliżu placu zabaw dla dzieci, ponieważ była to pierwsza rzecz, która przyszła mi na myśl.
- Louis, dlaczego tak bardzo się o mnie troszczysz? - Zapytała obracając głowę, żeby na mnie spojrzeć.
- Dbam o ciebie, ponieważ jesteś jedyną osobą,którą na prawdę kiedykolwiek kochałem. Jesteś jedyną osobą która rozumiała mnie i nie chciała tylko o mnie zapomnieć i ruszyć ze swoim życiem jakbym był niczym, jakbym nigdy nic dla ciebie nie znaczył. Dbałem o ciebie,ponieważ ty dbałaś o mnie - Odpowiedziałem z uśmiechem na ustach
- O mój boże, jesteście tacy słodcy ! - Jakaś dziewczyna pisnęła podchodząc i przerywając nam.
- Oh, am, dziękuję - Amanda wymamrotała niezręcznie
- Jesteście świetnie dobrani ! To cudowne ! - Dziewczyna powiedziała podekscytowana
Zerknąłem na Amandę która też patrzyła na mnie.  Oboje mieliśmy czarne t-shirty chociaż jej była z dekoltem w ,,V", moja nie.  Mieliśmy szare czapki na naszych głowach i takie same szare spodnie. Zdałem sobie sprawę, że zostały dopasowane, dopiero wtedy, gdy dziewczyna zwróciła na to uwagę i wydaję mi się,że Amanda też tego nie zauważyła.
- To zabrzmi naprawdę dziwnie, ale mam stronę na Instagramie, gdzie piszę słodkie rzeczy, które wpadną mi w oko a wy razem jesteście naprawdę słodcy, więc mielibyście coś przeciwko gdybym porobiła wam kilka zdjęć ? - Zapytała uśmiechając się do nas
Amanda odwróciła się, żeby na mnie spojrzeć a ja tylko wzruszyłem ramionami.
- Przypuszczam, że możesz zrobić zdjęcia - Amanda wymamrotała
- O boziu - Dziewczyna powiedziała uradowana,nieco mnie przerażała bo była naprawdę dziwna
Wyciągnęła swój telefon i sfotografowała jak Amanda i ja staliśmy obok siebie. Moja ręka była owinięta wokół jej ramion a jej, wokół mojego torsu. Miała głowę na moim ramieniu i oboje się uśmiechaliśmy. Dziewczyna zrobiła zdjęcie i zapytała mnie o jeszcze jedno. Myśleliśmy przez chwilę co zrobić na następnym zdjęciu, kiedy schyliłem się i pocałowałem policzek Amandy. Zrobiła dzióbek i zmrużyła oczy, gdy dziewczyna robiła nam zdjęcie.
- Jeszcze tylko jedno - Powiedziała dziewczyna. Obejrzała się dookoła i pobiegła w stronę boiska koszykowego zanim wróciła z piłką do koszykówki.
- Tutaj,stań na tym i pocałuj go - Powiedziała Amandzie
Oboje wymieniliśmy niekomfortowe spojrzenia, zanim dziewczyna zachichotała.
- Nie mówcie mi, że nigdy wcześniej się nie całowaliście - Powiedziała
- Całowaliśmy się, ale to długa historia - Wymamrotałem
- Więc pocałuj go znowu, to tylko jedno zdjęcie!
Amanda westchnęła cicho i ustawiła piłkę przede mną. Użyła moich ramion,żeby pomóc sobie ustać na piłce bez upadku. Zazwyczaj dosięga mi do piersi, więc kiedy stała na piłce byliśmy tego samego wzrostu. Umieściłem moje ręce na jej biodrach a ona owinęła swoje ręce wokół mojej szyi. Popatrzyła na mnie a ja na nią, tak jakby to trwało tylko przez moment. Mały uśmiech rozciągnął się na jej ustach i podobny wzrósł na moich. Zatrzepotała powiekami i zrobiła taką minę której oboje nie mogliśmy się oprzeć. Jej usta spotkały moje i poruszały się w zsynchronizowanych ruchach zanim odsunęła się i zeskoczyła z piłki.
- Dziękuję! - Dziewczyna pisnęła, zamykając swój telefon. Podała nam nazwę swojego instagrama, żebyśmy mogli zobaczyć zdjęcia jeżeli zechcemy.
- To było dziwne - Wymamrotałem do Amandy, jak znowu zaczęliśmy iść za rękę po tym jak dziewczyna uciekła zostawiając nas samych.
- Tak, było - Wymamrotała. Obróciła się żeby na mnie spojrzeć i zatrzymała się. Popatrzyła na mnie, umieszczając swoją dłoń na moim policzku, podczas gdy drugą umiejscowiła mi na piersi. Stanęła na paluszkach i przycisnęła ponownie swoje usta do moich, zanim podniosłem ją owijając jej nogi wokół mojego torsu aby nie musiała stawać na palcach,żeby mnie pocałować.
______________
Hej ;3 Jestem nową tłumaczką tego bloga. Od razu mówię, że jest to moje pierwsze tłumaczenie, więc mogą być małe wpadki gramatyczne ( które staram się maskować ;3 ). Mam nadzieję, że z czasem nabiorę wprawy i że mnie polubicie. Pozdrawiam i do następnego :* xx Aneta
Komentować :) 

piątek, 14 marca 2014

Wielki powrót :)

Wybrałam nową tłumaczkę. Ma na imię Aneta.
Przepraszam, że dopiero teraz ale miałam mały problem z internetem.
Kolejny rozdział przetłumaczy już nowa tłumaczka Aneta. :)

niedziela, 9 marca 2014

Poszukuję nowej tłumaczki :)

Hej!
Jak już wszyscy wiecie nie daję sobie rady z tłumaczeniem. Mam strasznie dużo nauki :(
Dlatego szukam dodatkowej tłumaczki lub dodatkowego tłumacza :D
Wszystkie zgłoszenia można wysyłać do 12 marca. Mail musi zawierać wszystkie punkty.

1) Imię
2) Wiek
3) Na jakim poziomie znasz język angielski
4) Czy kiedykolwiek coś tłumaczyłaś/eś ? ( Jeśli tak podaj linka )
5) Tłumaczenie podanego tekstu.

LUCKY TO BE ALIVE

"It was a dark and stormy night in November. It was raining so hard that the windscreen wipers were no longer coping. My brother Charlie and I were driving down a small country road in Lancashire, trying to get home in time for supper.

Suddenly a dark shape came into view, just metres ahead of us. Someone had left a trailer with no lights on the side of the road. Charlie slammed on the brakes and swerved. The car skidded on the wet tarmac and soared into the air.

It couldn't have lasted more than a few seconds, but I remember it as an eternity. As the car turned over in the air, I thought about our mother waiting for us. In the morning a policeman would come and tell her we were dead. Then the car hit the soft ground and rolled over. There was a terrible noise of shattering glass and breaking steel, but still no pain. Finally everything was still. I was suspended upside down in my seatbelt, uncomfortable but unhurt. I heard Charlie's voice.

-Jerry?
-Charlie? Are you OK?
-Yes [ ... ] "

Zgłoszenia wysyłajcie na adres: hippo2110@gmail.com
Nowe nowy rozdział pojawi się wraz z przyjęciem nowej osoby :D