piątek, 23 maja 2014

Rozdział 63 ,, I prawda wychodzi na jaw"

ZAYN'S POV
Louis ponownie przyparł Amandę do ściany tym czasem wpatrując się we mnie. Jego oczy powiększyły swoje rozmiary jakby był zaskoczony i może nawet zdenerwowany, podczas gdy Amanda zdawała się błagać mnie o pomoc i uwolnienie od Louisa. Wtedy on odwrócił się, żeby spojrzeć na nią i zaczął coś do niej cicho mamrotać, więc nie mogłem go usłyszeć, a ona powiedziała mu żeby przestał, jakby mówił coś co nie było prawdą. Nie potrafiłem wyłapać co do niej mówi, ale kilka słów do mnie dotarło. To było coś w stylu, że jestem złym facetem, że jestem niebezpieczny żeby być blisko niej i błagającego, żeby go nie zostawiała, bo jest bezpieczna tutaj, a nie będzie jeśli pójdzie ze mną. Wywróciłem oczami na Louisa zanim chwyciłem go za kołnierz koszuli i odciągnąłem od Amandy, popychając na kanapę, więc teraz siedział po prostu patrząc na mnie.
- Zostaw ją w spokoju, najwyraźniej nie chce zostać z tobą. Jesteś tym, który sprawił, że odchodzi, zwariowałeś i skrzywdziłeś ją. To nie jest wina nikogo innego, ale twoja. Teraz radzę ci kurwa zostawić ją samą, bo jesteś kutasem a ona słodką dziewczyną, która zasługuje na kogoś lepszego od ciebie, o wiele lepszego - Powiedziałem zanim wziąłem z podłogi torby Amandy i wyszedłem na zewnątrz, wkładając je do bagażnika mojego auta.
Amanda powoli śledziła moje ruchy z domu, a potem cicho wsiadła na siedzenie pasażera, wiedziałem że to było dla niej trudne i czuła się nieco źle, chociaż wiedziałem też że zabranie jej od niego było dla jej dobra. Skinąłem do siebie i zatrzasnąłem bagażnik, zanim wsunąłem się na siedzenie kierowcy i odpaliłem auto. Louis teraz stał w drzwiach wpatrując się w nas, mogłem zobaczyć ból i skrzywdzenie w jego oczach, gdy oglądał ją ze mną, ale nie obchodziło mnie to, bardziej o niego dbałem kiedy był niemal moim bratem, zanim odepchnął mnie i Liama kupę czasu temu. Wycofałem auto z podjazdu i ruszyłem po drodze do mojego domu, który dzieliłem z Liamem. Amanda włączyła radio zważając na to że między nami była tylko cisza. Chciałem powiedzieć coś, żeby poczuła się lepiej i mniej zdenerwowana, ale nie wiedziałem co, to byłaby strata słów. Znaczyło to dla mnie, że nie chce rozmawiać więc po prostu siedziałem cicho. Słuchałem radia, stukając palcami w kierownicę w rytmie piosenki, gdy moje myśli znowu powędrowały do Louisa.

Liam, Louis i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi co teraz jest nie do wiary. Pracowaliśmy razem, przebywaliśmy razem, nawet mieszkaliśmy razem, ale Louis się zmienił. Oczywiście w końcu wszyscy wprowadziliśmy w sobie małe zmiany, ale on zmienił się bardzo i to nie była dobra zmiana, to była okropna zmiana, która będąc uczciwym przerażała mnie, myślę że Liama tak samo. Liam i ja chcieliśmy zostać oficerami policji a Louis za to kimś kto wydawał mi się niedorzeczny. Ktoś w rodzaju porywacza czy mordercy. Ludzie przychodziliby do niego i pytali o zabicie kogoś czy porwanie a Louis zrobiłby to bez wahania, nie ważne co by to było. Nie obchodziło go czy to było małe dziecko, dziewczynka, chłopczyk, jeden z jego przyjaciół, dorosły, niewinny człowiek, staruszek, po prostu nie obchodziło go to wszystko. Po tym, kiedy Louis się wyprowadził, porywał ludzi i zabierał do swojego domu, gdzie zaczynał być miły i zdobywał ich zaufanie, potem prowadził gdzieś i po prostu mordował bez żadnych ogródek. Zabierał życia ludzi, którzy nie zasłużyli na śmierć i nie dbał o to. Liam i ja odkryliśmy co robił i próbowaliśmy to powstrzymać. Najpierw rozmawialiśmy z nim o tym, ale po prostu powiedział nam żebyśmy się odpierdolili i że może robić co chce, nie ważne co powiemy czy zrobimy. Próbowaliśmy więc innego sposobu zatrzymania go. Zabieraliśmy ludzi, których porywał i ratowaliśmy ich. Louis zaczynał postrzegać Liama i mnie jako złych ludzi, dlatego, że rujnujemy jego plany czy przez zachowanie w stosunku do tych których porywał, żeby pokazać jak ,,dbał" o nich. Na prawdę nie wiem. Liam zawsze znajdywał jakoś szczegóły porwanych ludzi, co sprawiało że to było dla nas łatwiejsze, ale nie wiedzieliśmy o niczym oprócz Amandy, wyglądała na taką która utrudni naszą pracę. Nasz przyjaciel Harry dołączył do nas miesiąc zanim odnaleźliśmy Amandę, ale Louis oszukał go myślą, że jesteśmy źli, tak żeby mógł uciec z Amandą, nadal pomaga Louisowi, po prostu nie rozumie, że to co robi jest złe, bo nie rozumie co tak właściwie robi. Liam i ja mieliśmy oko na Amandę i Louisa, bo nadal nie wiemy czy na prawdę ją kocha czy to tylko oszustwo na zaufanie. Dla mnie tak w ogóle to wygląda jak gra, skrzywdził ją i Liam zgadza się ze mną, gdyż jeśli kogoś na serio kochasz, nie ranisz go. Ochronisz go, bez znaczenia jak. 
~~
Dzisiaj taki krótszy rozdział ;) Może następny uda mi się przetłumaczyć na niedzielę czy coś, ale nic nie obiecuję. Pozostały DWA rozdziały do końca Dark I. Pisaliśmy do autorki kilka razy, jednak nie odpowiedziała nam na pytanie czy możemy tłumaczyć kolejną część. Musimy czekać, bo ostatni rozdział oryginału Dark II pojawił się w kwietniu -nie wiemy co się dzieje. Jedyne co nam pozostaje to cierpliwe czekanie. Będę was na bieżąco informować co i jak ^.^
A teraz co uważacie o tej całej sprawie z Lou? Jak dla mnie to zaskakujące, nie spodziewałam się. Perspektywa Zayna wszystko nam wyjaśniła. Wypowiedzcie się w KOMENTARZACH !!!
Kocham was xx 

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 62 ,,Ból"

AMANDA'S POV

Harry odwiózł mnie z powrotem do domu jego oraz Nialla, i pomógł mi wyjść z auta. Weszłam do środka, idąc prosto do kuchni, więc mogłam wypłukać krew z ust. Szłam wzdłuż korytarza i skręciłam, wpadając prosto na Nialla, powodując, że upadłam na tyłek.
- Amanda, co się stało? Wszystko w porządku? - Zapytał zmartwiony, podnosząc mnie z podłogi i stawiając z powrotem na nogach.
- Jest dobrze - Po prostu odpowiedziałam, nie opowiadając mu co stało się pomiędzy mną a Louisem.
Przeszłam obok niego i do kuchni, wypłukując krew z ust. Harry dał mi dwie tabletki przeciwbólowe, co powstrzymało ból i paczkę lodu na tył głowy, gdzie formował się już siniak. Kiedy Louis rzucił mnie na ziemię uderzyłam głową o chodnik, szczęście że to nie było tak mocno, że skrzywdziłabym się czy coś poważnego. Usiadłam przy stole w jadalni, przyciskając lód do mojej głowy, gdy zamknęłam oczy. Moje życie stawało się lepsze, teraz to było jakby pokruszyło się i rozpadło na kawałki przede mną. a ja nie mogłam zrobić nic oprócz patrzenia. Wcześniej miałam kochającego narzeczonego, dwójkę dzieci w drodze, byłam beztroska, i byłam szczęśliwa, ale teraz nie mam dzieci, jestem zdenerwowana, i nie wiem nawet czy dalej chcę poślubić Louisa.

LOUIS' POV

Podniosłem się z chodnika po kilku minutach, ścierając łzy z oczu i policzków. Myliłem się przez cały czas. Potknąłem się w sobie, przygryzając nerwowo dolną wargę, bałem się, że Amanda mnie nienawidziła i, że nie chciałaby już mnie poślubić. Miała powody do nienawidzenia mnie, po prostu miałem nadzieję,że tego nie robiła. Zaczynało robić się już późno i pomyślałem, że Amanda wróciła do domu, ale zostawiłem drzwi otwarte, więc jeśli zdecydowała się żeby wrócić do domu, mogła wejść do środka. Poszedłem do kuchni, gdzie artykuły spożywcze, które kupiłem wcześniej nadal leżały na blacie, a ja zacząłem cicho je odkładać, pozwalając mojemu umysłowi napełniać się myślami i emocjami.

Zawiodłem. Nie tylko nakrzyczałem na Amandę tylko dlatego, że nie chciała powiedzieć mi gdzie szła, uderzyłem ją, skrzywdziłem mój skarb, skrzywdziłem jedyną osobę na tym świecie o którą dbałem. Ona jest całym moim światem, jest dla mnie wszystkim, kocham ją tak bardzo i zrobiłbym dla niej wszystko, ale skrzywdziłem ją jakby to było niczym. Boję się tego, że nie obchodziło mnie jej krzywdzenie podczas gdy to robiłem, oczywiście czuję się teraz okropnie, ale kiedy ją biłem, nie obchodziło mnie to. Jestem wściekły na siebie za to co jej zrobiłem, mogłem zrobić coś o wiele gorszego, ale to nadal była krzywda, nigdy nie chciałem jej zranić, nawet w najmniejszym stopniu. Widok jej zranionej zabija mnie, a wiedza, że jestem przyczyną jej bólu to jak wielokrotnie ugodzić się nożem w serce. Ostrze przebija skórę, uderzając dalej i dalej, gdzie boli jeszcze bardziej. Ból trwa, to jakbym tonął, ale nie mógł umrzeć, jakbym tonął w morzu bólu i nienawidził, ale nigdy nie umarł, nigdy nie odszedł i pozostał tu na zawsze nienawidzący siebie i skrzywdzony wiedzą, że zraniłem jedyną rzecz na tym świecie, która sprawia, że żyję, Amandę.

Skończyłem odkładać artykuły spożywcze i dosłownie wciągnąłem się po schodach do naszej sypialni, opadając na łóżko. Wsunąłem się pod ciepłą pościel, podciągając ją pod brodę, gdy wpatrywałem się w kompletną ciemność, która mnie ogarnęła. Nie mogłem przestać myśleć o Amandzie. Wstrząśnięta i skrzywdzona twarz jaką miała, kiedy ją uderzyłem odtwarzała się w mojej głowie jak zepsuta taśma i sprawiała, że chciałem krzyczeć i płakać. Patrzyłem na czarny, ciemny sufit, łzy płynęły po mojej twarzy, dopóki nie zasnąłem.

***

Obudziłem się następnego ranka w pustym łóżku, Amanda nie wróciła do domu ostatniej nocy, tak jak przypuszczałem. Powoli zsunąłem się z łóżka i powoli zszedłem po schodach. kierując się w stronę kuchni. Zatrzymałem się na środku korytarza, coś przyciągnęło mój wzrok w innym pokoju. Zrobiłem kilka kroków do tyłu, przyglądając się bacznie salonowi. Kilka plecaków leżało na kanapie i krzesłach, moje oczy powiększyły się, gdy zrozumiałem, że to były plecaki Amandy. Pospieszyłem do pokoju,żeby ją złapać wlekącą torbę do drzwi.
- Co ty robisz? - Zapytałem ją, gdy wróciła do salonu, żeby wziąć kolejną torbę.
- Odchodzę Louis, skrzywdziłeś mnie i nie chcę żyć z kimś, kogo będę się bała - Odpowiedziała cicho, patrząc na mnie przez chwilę, zanim łzy napłynęły do jej oczu. Odwróciła się szybko próbując je ukryć, ale nadal widziałem kilka spływających po jej policzkach.
- Nie musisz odchodzić Amanda, proszę nie zostawiaj mnie. Nie musisz się mnie bać, kocham cię tak bardzo i przepraszam, że cię skrzywdziłem, nie wiem co się stało, nigdy nie chciałem cię zranić, nigdy nie chciałem zranić cię ponownie. Czuję się okropnie, jesteś dla mnie wszystkim i bez ciebie jestem niczym, nie mam nic. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy, że się śmieję, uśmiecham, sprawiasz że chcę żyć, proszę nie zostawiaj mnie - Wyszeptałem, gdy podszedłem do niej, lekko łapiąc ją za rękę.
Amanda odsunęła dłoń od mojej bez patrzenia na mnie. - Nie mogę zostać Louis, nie mogę już tobie zaufać, będąc uczciwą przerażasz mnie i nie chcę bać się codziennie przez resztę mojego życia - Mruknęła, podnosząc kolejną torbę.
- Cóż, więc powiedz mi gdzie masz zamiar pójść - Wymamrotałem
- Nie, nie muszę ci mówić Louis - Odpowiedziała.
- Amanda, po prostu powiedz mi gdzie idziesz - Powiedziałem.
- Nie chcę ci mówić - Odpowiedziała, rzucając torbą w stronę drzwi.
- Po prostu mi powiedz Amanda - Powiedziałem z zaciśniętą szczęką.
- Nie Louis - Powiedziała, gdy dotarła do drzwi.
- Powiedz mi! - Wykrzyczałem, kiedy popchnąłem ją ponownie na ścianę, przytrzymując i zmuszając do spojrzenia na mnie.
- Zostaję z przyjacielem - Odpowiedziała zdenerwowana Amanda, wpatrując się we mnie, gdy próbowała mnie odepchnąć.
- Kim? Harrym i Niallem? - Zapytałem, moje zęby dalej były ciasno zaciśnięte.
- Nie, innym przyjacielem - Odpowiedziała cicho.
- Kim? - Zapytałem.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale zamknęła je z powrotem gdy usłyszała zatrzaskujące się drzwi samochodu. - Amanda, jesteś gotowa do wyjścia? - Znajomy głos zawołał, zanim jedna osoba, której absolutnie nienawidziłem pojawiła się na podjeździe. Zayn Malik.

~~~
Wyczuwam drakę O.O
Zayn O.O Co on tu robi ?!
~
Tak wg to przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale nie dałam rady przetłumaczyć. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam ;)
Powoli dobiegamy do końca I części Dark. Nadal nie otrzymałyśmy pozwolenia na tłumaczenie II części, ale dostaniemy odpowiedź w niedzielę. Mam nadzieję, że autorka sie zgodzi c:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 61 ,,Stary Lou powraca?"

Poroniłam. Nie mamy dzieci. Nadal tkwimy w depresji. Minął tydzień odkąd Louis i ja rozmawialiśmy, teraz rzadko już o tym mówimy. Nie rozmawialiśmy o tym wszystkim przez trzy dni i nawet nie pamiętam kiedy był ostatni raz, kiedy go przytulałam albo całowałam. Ledwo nawet pamiętam jakie to uczucie, kiedy jego usta są przyciśnięte do moich. To trudne. Dzieliliśmy prawdziwą radość z tych dzieci, ale teraz nie będziemy ich mieć, nie będziemy mieć już żadnych dzieci. Oczywiście możemy spróbować ponownie, ale nie chcę, boję się,że to stanie się kolejny raz. Louis źle to przyjął, ale zdecydowanie ja ciężej. Spędziłam cały dzień płacząc a Louis był zbyt zdenerwowany, żeby nawet spróbować mnie pocieszyć. Nawet nie spaliśmy w tym samym łóżku. On śpi na kanapie, to tak jakbyśmy już siebie nie obchodzili, jakbyśmy dla siebie nie istnieli.
Louis poszedł do sklepu po artykuły spożywcze a ja po prostu siedziałam na łóżku w naszej sypialni i wpatrywałam się w pierścionek zaręczynowy, który mi dał. Nasunęłam go na palec, podziwiając jego piękno. Westchnienie wydobyło się z moich ust, gdy zsunęłam go z palca i odłożyłam na mały stoliczek obok łóżka. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, zanim Louis powoli je otworzył, ukrywając coś za swoimi plecami, kiedy popatrzył na mnie.

- Ja, uh, kupiłem to dla ciebie - Wymamrotał Louis, wyciągając dosyć dużego misia zza pleców. Był koloru ciemnego brązu a w rękach trzymał małe serduszko mówiące ,, Kocham cię"
Zdobyłam się na uśmiech, gdy przeszedł przez pokój, podając mi misia.
- Dziękuję - Powiedziałam cicho, patrząc na pluszaka w moich dłoniach.
- Posłuchaj Amanda, nadal bardzo cię kocham i przepraszam że nie było mnie wtedy przy tobie, wiem że to musi być dla ciebie bardzo trudne. Jestem twoim narzeczonym i powinienem ci pomóc, ale po prostu cię ignorowałem, przepraszam - Mruknął, łapiąc mnie za dłoń na chwilę, gdy usiadł przede mną na łóżku.
- Jest w porządku Lou, nie chcę żebyś musiał mi pomagać, nie możesz, to jest jedna z rzeczy których nie chcę dla siebie - Wymamrotałam, patrząc mu przez chwilę w oczy, zanim z powrotem powróciłam wzrokiem na misia.
- Rozumiem, wiesz że możemy spróbować ponownie, jeśli chcesz - Mruknął Louis
- Wiem, ale nie chcę próbować ponownie, jestem zbyt przestraszona, że to się stanie znowu i będziemy jeszcze bardziej zrujnowani - Odpowiedziałam cicho, przygryzając dolną wargę.
- Amanda, proszę spójrz na mnie - Powiedział cicho Louis.
Kiedy na niego nie patrzyłam, puścił moją dłoń i użył palca do podniesienia mojego policzka, więc teraz na niego patrzyłam. Odepchnęłam jego ręce, gdy ujrzałam jego twarz, zanim wstałam, rzucając misia na podłogę. Wyszłam z pokoju, kilka łez spłynęło po moich policzkach. Nie mogłam nawet patrzeć na niego bez myśli o dzieciach, które mogliśmy mieć, ale teraz nawet ich nie zobaczymy. Usłyszałam, że Louis wstał i obserwował mnie wychodzącą z pokoju i schodzącą po schodach, ale nie powiedziałam nic.
- Gdzie idziesz? - Zapytał Louis, gdy chwyciłam moje klucze do auta. Kiedy nie uzyskał odpowiedzi, złapał mnie za nadgarstek i zmusił do popatrzenia na siebie krzycząc.
- Amanda! - Po tym, kiedy zobaczył łzy opuszczające moje oczy, jego twarz złagodniała.
- Przepraszam kochanie - Mruknął, sięgając do moich policzków, żeby zetrzeć łzy.
Odepchnęłam jego ręce i wyszarpnęłam nadgarstek z jego uścisku. Założyłam kurtkę i buty, zanim wyszłam na zewnątrz w stronę auta. Wsunęłam się na miejsce kierowcy, odpalając auto, gdy Louis usiadł obok mnie na miejscu dla pasażera.
- Gdzie jedziesz? - Spytał ponownie Louis.
- Louis, wyjdź z auta. - Powiedziałam surowo nie odpowiadając na jego pytanie. Po prostu wpatrywałam się w dom przez przednią szybę, mocno ściskając kierownice. Nie chciałam na niego patrzeć.
Kiedy tego nie zrobił obróciłam się i rzuciłam w niego kluczami. Wyszłam z auta, trzaskając za sobą drzwiami, zanim ruszyłam chodnikiem. Nie minęło dużo czasu, a Louis chwycił mój nadgarstek, przyciągając mnie do siebie i przyciskając z powrotem do auta, więc nie mogłam się nawet ruszać.
- Puść mnie! - Wykrzyczałam próbując od niego uciec. Poruszyłam się, próbując wyszarpnąć się z jego uścisku, to nie działało. Nie mogłam go odepchnąć, użył swoich rąk do przytrzymywania moich dłoni za głową i nie mogłam go kopnąć, bo jego kolana były ciasno przyciśnięte do moich, więc nie potrafiłam tak na prawdę ruszać nogami. Nawet jeżeli spróbowałabym go kopnąć, to zabolałoby mnie bardziej niż jego, jego kolana dotykają moich ud i nawet nie mogę go dotknąć.
- Amanda, po prostu mi odpowiedz, proszę skarbie - Louis mruknął cicho, patrząc na mnie z lekkim westchnieniem.
- Po prostu mnie puść! - Wrzasnęłam nadal próbując od niego uciec. Zacieśnił swój uścisk powodując u mnie skowyt bólu, ale zdawało się go nie obchodzić to, że mnie rani.
- Po prostu odpowiedz na to przeklęte pytanie i cię puszczę! - Krzyknął Louis. Nagle zdawał się zmienić nastrój.
- Nie muszę ci nic mówić! Nie jesteś moim szefem, nie musisz wiedzieć o wszystkim co robię! - Krzyknęłam zdenerwowana

Jego twarz zaczerwieniła się ze złości a szczęka ciasno się zacisnęła, gdy wpatrywał się we mnie. Wyglądał na wkurzonego. Jego uścisk wzmocnił się jeszcze bardziej a ja chciałam krzyczeć z bólu, ale tego nie zrobiłam. Nie krzyczałam, bo być może to jest to czego chciał, może chciał żebym wrzeszczała z bólu, ale nie mogłam mu dać tej satysfakcji, nigdy mu jej nie dam.
- Gdzie ty do cholery idziesz? - Warknął Louis, jego twarz była centymetry od mojej.
Patrzyłam na niego przez chwilę, zanim splunęłam mu w twarz. Nie powinnam tego robić. Uderzył mnie w twarz tak mocno, że bym upadła, gdyby nie przyciskał mnie do auta. Louis chwycił kołnierz mojej koszulki i rzucił na chodnik, zanim wspiął się nade mnie, siadając okrakiem na mojej talii.
- Może powinnaś odpowiadać na moje pytania - Warknął mi w twarz.
- Nie sądzę - Odpowiedziałam zdenerwowana. Bolało, tak, ale byłam też na prawdę wkurzona na niego, nie tylko za skrzywdzenie mnie, ale też za tracenie kontroli za zakaz wyjścia mi gdziekolwiek bez mówienia mu.
Zacisnął ciasno szczękę, jego linia szczęki była teraz strasznie wyraźna. Louis podniósł pięść i uderzył nią w moją twarz, metaliczny smak krwi wypełnił moje usta.
- Amanda?! - Wykrzyczał znajomy głos. Harry podbiegł do nas, odpychając teraz z szeroko otwartymi oczami Louisa ode mnie, zanim pociągnął mnie na nogi, owijając ręce wokół mnie.
- O mój boże Amanda, tak bardzo przepraszam, ja... ja nie wiem co we mnie wstąpiło - Mruknął Louis, gdy podszedł do Harrego i mnie.
Odsunęłam się od Harrego, stając przed nim, gdy obróciłam się, żeby spojrzeć na Louisa.
- Nie wierzę, że zamierzałam cię poślubić, jesteś kutasem - Wymamrotałam, zanim splunęłam mu w twarz, zostawiając ją lekko zakrwawioną.
Otarłam usta zewnętrzną stroną dłoni, zostawiając na niej krew. Usta Louisa uchyliły się a jego oczy zaświeciły jeszcze bardziej, gdy dotarły do niego moje słowa. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zanim jakiekolwiek słowa opuściły jego usta Harry chwycił moją rękę i pociągnął wzdłuż chodnika, pomagając mi wsiąść na miejsce pasażera. Wdrapał się za kierownicę, gdy Louis zaczął biec chodnikiem obok auta, kilka łez spłynęło po jego policzku. Po prostu, gdy Louis był blisko dotarcia do auta Harry wjechał na drogę. Louis rzucił się na kolana na końcu chodnika, zakrywając twarz dłońmi.

~~
NIE WIERZĘ!
Jak to?!
Jak to zostało już 5 rozdziałów do końca Dark?
( Jest oczywiście druga część, którą będę tłumaczyć - najprawdopodobniej sama.)
Martyna odchodzi od tłumaczenia :(
Może zastanowię się nad kimś do pomocy przy II części, jeśli nie będę dawać rady.
Ale to już kiedy indziej :))
Pozdrawiam
Aneta xx

CZYTASZ? SKOMENTUJ!

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 60 ,, Dawno się nie widzieliśmy"

LOUIS' POV

Nie mogłem uwierzyć, że powiedziała ,,tak". Amanda powiedziała ,,tak". Nie myślałem, że mogło być jeszcze lepiej. Biorę ślub z Amandą i niedługo będą tu dzieci. Niedługo staniemy się małą rodziną, wszyscy będą zazdrośni o to co zawsze chciałem mieć. Nie mogłem przestać się uśmiechać, jak ktoś może zmusić mnie do zaprzestania uśmiechu, kiedy moje życie w końcu się ułożyło, kiedy moje życie w końcu jest idealne?

- Hey Louis, dawno się nie widzieliśmy - Cholera, powiedziałem to za wcześnie.
- Cześć Eleanor - Mruknąłem, kiedy odwróciłem się żeby na nią spojrzeć, nadal trzymałem rękę Amandy.
- Woah, twoja dziwka trochę przytyła - Eleanor zachichotała.
- El, przestań, proszę po prostu odejdź - Powiedziałem. Nie chciałem jej wyganiać, ale patrzyłem też na zdanie Amandy. Mogła mówić i robić mi cokolwiek chciała, ale nie pozwolę jej zrobić nic Amandzie.
- Czekaj, jesteś w ciąży? - Zapytała Eleanor Amandę, a ta skinęła - Wow, chyba na prawdę jesteś dziwką.
Wzrok Amandy opadł na ziemię, kiedy przygryzła dolną wargę. Mówiła mi już jak bardzo boli ją to, kiedy ludzie tak ją nazywają, na prawdę płakała kiedy o tym wspominała. Eleanor nie miała prawa, żeby do nas przychodzić i wyzywać Amandę.
- Czy to jest pierścionek? Pobieracie się? - Zapytała odwracając wzrok w moją stronę.
- Tak - Odpowiedziałem
- Louis, dlaczego marnujesz swoje życie z tą dziwką? Jest taką suką. Ukradła mi ciebie, myślałam że będziemy coś razem mieli, ale dowiedziałam się, że tak na prawdę nic dla ciebie nie znaczyłam. Widziałam cię w mojej przyszłości, ale byłam tylko twoim zatraceniem, służyłam do odwracania twoich myśli od niej. Louis, wiem że dalej mnie lubisz, nie możesz tego ukrywać, widzę to w twoich oczach, po prostu to przyznaj - Wyszeptała Eleanor podchodząc bliżej, kładąc ręce na mojej klatce piersiowej, gdy przygryzła dolną wargę próbując wyglądać prowokująco. Jej ręce powędrowały w dół mojego torsu i w stronę brzegu koszulki.
- Eleanor, przestań natychmiast - Powiedziałem chwytając jej nadgarstki i odpychając ode mnie.
- Louis, po prostu przyznaj to sam sobie, nadal mnie kochasz, nadal mnie pożądasz. - Syknęła, gdy z powrotem przycisnęła swoje ciało do mojego - Jak możesz wybierać grubą, brzydką dziwkę a nie mnie?
- Odejdź ode mnie! - Praktycznie wykrzyczałem, gdy z powrotem ją odepchnąłem doprowadzając do jej upadku na ziemię - Nie czuję już nic do ciebie, kocham Amandę i tylko ją. Jest dla mnie wszystkim, nie potrzebuje nikogo oprócz niej. Po prostu przestań i rusz się, jesteśmy niczym, nigdy nie będziemy razem, jestem teraz z Amandą i niedługo się pobierzemy. Po prostu przestań i zostaw mnie samego.

Wziąłem dłoń Amandy i lekko pociągnąłem wzdłuż drogi z daleka od Eleanor. Szliśmy wzdłuż ścieżki, gdy próbowałem się uspokoić, Eleanor mnie wkurzyła, na prawdę wkurzyła. Usłyszałem ciche chlipanie uciekające z ust Amandy, więc natychmiast się zatrzymałem i spojrzałem na nią.
- Czy... czy ja cię skrzywdziłem? - Wyszeptałem. Martwiłem się,że byłem tak wściekły, że wzmocniłem swój uścisk tak bardzo, że ją skrzywdziłem.
- Nie, ale ona ma rację - Mruknęła cicho Amanda
- Co masz na myśli mówiąc że ma rację? -Zapytałem trzymając teraz obie jej ręce.
- Jestem tylko suką, jestem kurwą, ukradłam jej ciebie i to czyni mnie dziwką. Jesteś lepszy z nią, niż ze mną. - Wyszeptała, gdy kilka łez spłynęło w dół jej policzków.
- Nie,nie,nie kochanie, kocham ciebie, nie jesteś żadną z tych rzeczy, jesteś dokładnym przeciwieństwem. Próbowała cię zdenerwować, nie pozwól jej tego robić - Mruknąłem, gdy próbowałem pocałować ją w policzek, ale się odsunęła.
- Dlaczego wszyscy nazywają mnie suką, skoro nie jestem suką? Dlaczego ludzie nazywają mnie prostytutką, jeśli jestem przeciwieństwem prostytutki? Dlaczego każdy nazywa mnie dziwką, skoro jestem dobra, Louis? - Zapytała mnie Amanda, ale kiedy nie powiedziałem nic, kontynuowała. - Jestem tylko grubą, brzydką, głupią suką o którą nikt nie dba. W moim życiu nigdy nie będzie dobrze i wiesz o tym. Zawsze jestem pomylona, więc będzie lepiej jeśli odejdziesz, żebym nie mogła zrobić tego samego z tobą. Jesteś idealny, ale jestem twoim przeciwieństwem. Zawsze pytam siebie jak właściwie zasłużyłam sobie na ciebie, ale prawdą jest to,że nie zasługuje na ciebie, zasługujesz na kogoś o wiele lepszego niż ja, kogoś kto nie zniszczy twojego życia tak jak ja to robię.
- Amanda, nie zniszczyłaś mojego życia, sprawiłaś że jest o wiele lepsze, jesteś moim życiem. Jesteś idealna, bardziej niż idealna niż ja i jestem jedynym który na ciebie nie zasługuje. Nie jesteś gruba, jesteś przepiękna. Nie jesteś głupia, jesteś na prawdę jedną z najmądrzejszych ludzi jakich znam. A już na pewno nie jesteś brzydka, jesteś najpiękniejszą osobą jaką kiedykolwiek widziałem. Nie wiem jakim jestem szczęściarzem, żeby chociaż móc cię widzieć i z tobą rozmawiać, być z tobą to tak jakby wygrywać loterię każdego dnia w moim życiu. Obiecuję ci, kocham cię i zawsze będę kochał bez względu co się stanie. Proszę nie myśl tak o sobie, bo kiedy tak mówisz, to mnie zabija. - Wyszeptałem, gdy ponownie wziąłem jej rękę, pochylając się i tym razem pozwoliła mi pocałować jej policzek.
- Ja... ja też cię kocham Louis, ale nadal na ciebie nie zasługuję - Mruknęła
- Żadne z nas na siebie nie zasługuje, co czyni nas perfekcyjnymi nawzajem - Wymamrotałem a ona uśmiechnęła się zanim mnie przytuliła.
- Tak bardzo cię kocham Louis - Wyszeptała, gdy przycisnęła głowę do mojej piersi.
- Też cię kocham Amanda, kocham cię bardziej niż możesz to sobie nawet wyobrazić - Wyszeptałem, zanim pocałowałem czubek jej głowy - Wracajmy do domu, możemy pooglądać film jeśli chcesz.
- Nie chcę oglądać filmu, po prostu chcę położyć się do łóżka i porozmawiać, nadal nie rozmawialiśmy sporo o naszych dzieciach - Wymamrotała Amanda, gdy odsunęła się ode mnie i zaczęliśmy znów iść za ręce.
- Cóż, wybraliśmy imiona - Mruknąłem
- Tak, ale nadal musimy porozmawiać o wielu rzeczach. Wciąż mamy ślub do zaplanowania.
-Yeah, wciąż mamy ślub do zaplanowania - Wymamrotałem szczęśliwy.
Pochyliłem się i przycisnąłem moje usta do jej, moje ręce spoczywały na jej biodrach, gdy jej dłonie ujęły moje policzki. Słyszeliśmy kilkoro dzieci mamroczących coś za nami, a kilkoro z nich udawało,że wymiotuje, co doprowadziło Amandę do uśmiechu przy moich ustach. Małe dzieci zawsze myślały, że całowanie się było obrzydliwe, co ją rozbawiło.
- Już niedługo będziemy mieć własne dzieci, które będą nam mówić jak bardzo ohydne jest to, kiedy się całujemy - Zachichotała w moje usta zanim z powrotem zaczęła mnie całować.
- Oh kochanie, nie mogę się doczekać - Uśmiechnąłem się, gdy pocałowałem ją, moją narzeczoną.

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 59 ,,Kropla w oceanie"

AMANDA'S POV

Minęło około sześć miesięcy odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży i bardzo wiele się zdarzyło przez ten czas, trochę rzeczy było dobrych jak i złych. Poinformowano mnie, że będę mieć bliźniaki, chłopczyka i dziewczynkę. To było ekscytujące, ale bałam się, nie wiem jak zaopiekuję się jednym dzieckiem, nie mówiąc już o dwóch. Louis zawsze mówi mi że jest O.K, wszystko będzie dobrze, mam nadzieję, że ma rację.

Wybaczyłam Niallowi, jak mogłabym nie wybaczyć komuś, kto ocalił mi życie? Niall i Harry mieszkają razem. więc dzielą koszty, bo nie mogą znaleźć pracy. Louis praktycznie zamieszkał w moim domu, przeniósł się około trzech tygodni temu. Niall i Harry przestali tak często mnie odwiedzać, zawsze mówią mi, że pomogą z dziećmi, często walczą o to kto jest lepszym wujkiem i zawsze mówią, że będą robić niesamowite rzeczy z dziećmi, co zawsze doprowadza mnie do śmiechu. Riley odszedł  jakiś czas temu  i nie słyszałam o nim od tego czasu i cieszę się bo na prawdę nie chcę z nim rozmawiać po tym co mi zrobił. Widziałam go wiele razy, rozpoczął nowy zespół i stali się bardzo popularni. Robią covery do piosenek na YouTube i  teraz piszą swoje własne teksty, kilka dni temu wyruszyli nawet w trasę. Louis stał się potem na prawdę słodki, zawsze jest słodki, ale ostatnio zaczął się robić na prawdę słodki. Podchodzi do mnie od tyłu, kładzie swoje ręce na moim brzuchu, całuje moją szyję, umieszcza głowę na ramieniu i mówi mi, że te dzieci będą tak samo słodkie jak ja. To zawsze doprowadza mnie do uśmiechu i kończę rumieniąc się jak idiotka, co on uważa za godne podziwu. Ludzie  przestali mnie wyzywać. Nawet ci których wcześniej nie widziałam podchodzili do mnie i nazywali mnie dziwką lub suką, próbowałam to po prostu ignorować ale to boli, kiedy ludzie mówią o tobie rzeczy nawet cię nie znając. Skończyłam dwadzieścia lat trzy miesiące temu, więc teraz nie będę miała dzieci będąc jedynie nastolatką, co sprawiło że byłam dumna.

Siedziałam na kanapie około pół godziny czekając na Louisa, aż będzie gotowy. Mówił mi, że chce zabrać mnie do parku, ale nigdy nie przekazał dlaczego chce tam pójść.  Gwałtownie poruszał się po piętrze szukając czegoś a ja zaoferowałam pomoc, jednak on mówił tylko że mam zostać na dole i znajdzie to sam. Westchnęłam do siebie, gdy zaczęłam skubać różowy lakier z paznokci nudząc się, i tak powoli schodził. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni po coś do picia.
- Nie weszłaś na piętro, prawda? - Louis wykrzyczał ze szczytu schodów, więc mogłam go usłyszeć.
- Nie, poszłam do kuchni po coś do picia, nie martw się - Odkrzyczałam do niego i chwyciłam szklankę, napełniając ją wodą.
- Okey, dobrze - Louis krzyknął. Przez minutę nastąpiła cisza zanim usłyszałam - Kocham Cię!
Zaśmiałam się i uśmiechnęłam do siebie zanim wykrzyczałam - Ja też cię kocham!
Wypiłam kilka łyków wody zanim wylałam resztę do zlewu, nie chciałam jej więcej. Odłożyłam szklankę z powrotem , zanim usłyszałam Louisa zbiegającego po schodach, w końcu. Popatrzył do kuchni i uśmiechnął do mnie, gdy przeszedł obok..
- Przepraszam, że to tyle zajęło kochanie, jestem gotowy do wyjścia - Wymamrotał zanim złożył szybki pocałunek na moich ustach.
- Lepiej  bądź gotowy, bo nie będę czekać dłużej - Powiedziałam, uśmiech wtargnął na moje usta
Louis uśmiechnął się do mnie zanim poszedł założyć swoje buty. Nałożyłam swoje sneakersy a  on wziął moją rękę zanim  wyszliśmy na zewnątrz. Otworzył dla mnie drzwi pasażera a ja wsiadłam, gdy on obiegł samochód od przodu siadając na miejscu kierowcy. Odpalił auto i wycofał z podjazdu wjeżdżając na drogę prowadzącą do parku. Jazda była krótka i cicha, co ja nawet polubiłam. Lubiłam ciszę, gdyż dawała mi szansę na przemyślenie wszystkiego, a aktualnie miałam tego dużo. Louis wyszedł z auta zanim okrążył je, otwierając moje drzwi.  Po prostu zachichotał i wywrócił oczami w głupich manierach, kiedy zobaczył mnie uśmiechającą się głupawo. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przez park idąc bez celu.
- To miejsce jest dla mnie wyjątkowe - Wymamrotał, kiedy obrócił się, żeby spojrzeć  na mnie z uśmiechem.
- Dlaczego ten park jest dla ciebie taki specjalny? - Zapytałam
- To jest miejsce, w którym pierwszy raz cię zobaczyłem, nie znałem cię jeszcze, ale dziwi mnie że zdarzyło się to dwa, prawie trzy lata temu - Odpowiedział Louis
- Cóż, opowiedz mi o chwili, kiedy pierwszy raz mnie zobaczyłeś, chcę wiedzieć - Powiedziałam z ekscytacją
- Dobrze  - Powiedział zastanawiając się przez moment - To było latem i byłem z moimi dwoma kumplami, Liamem i Zaynem. Chcieli iść do parku, więc tam poszliśmy. Potem, kiedy weszliśmy do niego, Zayn wskazał cię nam. Grałaś w koszykówkę z jednym z twoich przyjaciół. Liam powiedział nam, że rozmawiał z tobą bo byłaś w jego klasie matematycznej.
- Pamiętam to, byłam poziom wyżej od klasy - Powiedziałam zadowolona
- Yeah, Liam opowiedział nam praktycznie wszystko co wiedział o tobie i  to dosłownie brzmiało dla mnie idealnie. Zayn  próbował podejść bliżej i zagrać razem z tobą, ale potem, gdy się zbliżył ty i twój przyjaciel odeszliście. Próbowaliśmy z tobą rozmawiać, ale siedziałaś tam cicho, więc ja też to robiłem. Twój przyjaciel przeprowadzał całą rozmowę podczas gdy Liam i Zayn  tylko do niej dołączali. Myślałem, że to było jak kropla w oceanie, zmiana w pogodzie, modliłem się, żebyśmy skończyli razem. Byłaś idealna  a ja byłem znany jako kutas, więc to było jak prośba o deszcz, kiedy stałem na środku pustyni, ale teraz trzymam cię tak blisko jak mogę, bo jesteś moim niebem - Louis uśmiechnął się do mnie
Zaśmiałam się z tego co powiedział - To jest na prawdę słodkie Louis, ale po prostu powtórzyłeś słowa A Drop In The Ocean Roana Pope - Powiedziałam nadal lekko się śmiejąc
- Wiem, ale na prawdę się tak czułem - Lous powiedział uśmiechając się do mnie
- Dlaczego już nie jesteście kumplami z Liamem i Zaynem? - Zapytałam
- Chcieli ci coś zrobić, złe rzeczy. Kiedy zobaczyli nas razem Liam był zazdrosny,  zauroczył się w tobie, bardzo zauroczył. Zayn także, nawet  jeśli tego nie przyznał. Po prostu na prawdę się wkurzyli. - Odpowiedział Louis
- Cóż, jedna rzecz którą przyznałam sobie chwilę temu to zauroczenie w tobie, chłopcu który zacytował Ron Ropa w swojej rozmowie - Zaśmiałam się
Louis zaśmiał się z tego co powiedziałam - To jest to co aktualnie czuję. Czuję że jeszcze kiedyś mnie nie zauważałaś,a teraz jesteśmy razem tutaj i już niedługo będziemy mieli dzieci - Powiedział Louis nadal się uśmiechając
- Wiem, sporo się zdarzyło od tamtego czasu - Wymamrotałam patrząc w dół

Louis uklęknął na jedno kolano naprzeciwko mnie, myślałam że to tylko moja wyobraźnia więc po prostu na niego patrzyłam. Byłam w błędzie.. Wyciągnął coś z kieszeni swojej kurtki, ale miał dłonie owinięte wokół tego, więc nie mogłam zobaczyć co to było. Podniosłam na niego wzrok, wpatrując się w jego oczy. Uśmiechał się jak idiota i byłam po prostu zmieszana. Kiedy wróciłam spojrzeniem na jego ręce , ujawnił małe pudełeczko. Moje oczy zaświeciły się i zakryłam usta dłonią, kiedy wpatrywałam się w to.
- Amanda, wiem że nadal jesteśmy młodzi  i ludzie nie myślą, że możemy się wtedy zakochać, ale jestem pewien, że się w tobie zakochałem. Za każdym razem kiedy się całujemy, zakochuję się w tobie kolejny raz, zakochuję się jeszcze bardziej. Kiedy trzymam cię w swoich rękach próbuję  być tak delikatny jak potrafię, bo trzymam w nich cały mój świat. Chcę  być zdolny, żeby zatrzymać go na zawsze, widzieć twoją uśmiechniętą twarz każdego pojedynczego dnia przez resztę mojego życia. Kiedy spotkałem cię pierwszy raz wiedziałem że jesteś dla mnie jedyną, wiedziałem że się w tobie zauroczyłem i nigdy nie przestanę cię lubić. Wiedziałem że będziesz dla mnie tą z którą chcę spędzić resztę mojego życia, kiedy powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży.  To we mnie uderzyło, że byłaś jedyną, jedyną z którą chciałem się ustatkować i żebyśmy razem zajęli się naszymi dziećmi. Bez ciebie jestem niczym, bez ciebie nie mam niczego. Jesteś dla mnie wszystkim Amanda, nigdy nie dbałem o nikogo ani o nic tak bardzo jak dbam o ciebie, Jeśli coś ci się działo, wariowałem, nie wiedziałem co robić.  I to jest tylko kilka powodów, mam nadzieję , że spędzisz resztę swojego życia ze mną. Wyjdziesz za mnie? - Louis otworzył małe pudełeczko ujawniając piękny pierścionek. Teraz płakałam a kilka łez spłynęło w dół jego policzków, kiedy uśmiechnął się do mnie.
Nie musiałam nawet zastanawiać się nad decyzją - Oczywiście, że za ciebie wyjdę Louis.
Jego uśmiech stał się szerszy, kiedy wstał oplatając swoje ręce wokół mnie w uścisku. Także go przytuliłam i uśmiechnęłam się, kiedy przyprawiał moje policzki i usta pocałunkami. Ignorowaliśmy ludzi, którzy zatrzymywali się, żeby na nas spojrzeć. Moim centrum był Louis, a centrum Louisa byłam ja. Odsunął się ode mnie i uśmiechnął, ścierając moje łzy zanim zrobił to samo ze swoimi policzkami. Wyjął pierścionek z pudełeczka i chwycił moją rękę w swoją. Pocałował ją delikatnie zanim wsunął go na mój palec. Podziwiałam pierścionek, kiedy Louis przebiegł kciukiem wzdłuż moich kłykci.
- Jest taki piękny - Wymamrotałam szczęśliwa
- Jest, ale nie jest najpiękniejszą rzeczą jaką widziałem. Nic nie może być tak samo piękne jak ty. - Wyszeptał Louis
- Kocham cię Louis - Wymamrotałam patrząc na niego
- Też cię kocham pani Tomlinson - Wymamrotał z uśmiechem
- Nie pobraliśmy się jeszcze Louis - Powiedziałam lekko chichocząc.
- Wiem, ale zrobimy to niedługo - Wyszeptał zanim przycisnął usta do moich, przyciągając mnie bliżej niego.
Odsunął się i uśmiechnął, kiedy odwzajemniłam to. Próbowałam przestać płakać, ale nie mogłam. Byłam zbyt szczęśliwa i łzy po prostu nie przestawały. Kochałam Louisa. Poślubię chłopaka, którego kocham najbardziej.

~~
Jeju to takie piękne :'( Płacze, po prostu płaczę  :(( Nie napiszę nic więcej..... ŁEEEEEEEEEEEEEEE :C
Wzruszyłam się, przepraszam :O
Spodziewaliście się tego? Bo ja od razu, po tym jak Lou latał po piętrze jak szaleniec ;33
PROSZĘ O UDZIAŁ W SONDZIE,TYCH CO JESZCZE TEGO NIE ZROBILI :))
Czytasz = komentujesz :))
JEŻELI POD TYM ROZDZIAŁEM BĘDZIE DUŻO KOMENTARZY TO KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W NIEDZIELĘ, TAKŻE POSTARAJCIE SIĘ !! MIN 30 KOMENTARZY !! :* Aneta xx