środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 66 ,,Dom"

AMANDA'S POV
Odsunęłam się od pocałunku, po prostu patrząc w dół na Louisa z uśmiechem. Moja głowa i myśli były nieco zamroczone od alkoholu którego spożyłam wcześniej, ale to nie zmieniało faktu, że nadal kochałam go całym moim sercem. Louis na prawdę był jedyną rzeczą którą mogłam pokochać. Moi rodzice porzucili mnie, starszy brat odszedł a kolejny po prostu nie jest najlepszą osobą w tym wszystkim. Bez Louisa boję się, że nie pokochałabym niczego i byłabym zdenerwowaną osobą przez resztę mojego życia.
- O czym myślisz? - Zapytał zaciekawiony, gdy na mnie patrzył.
- Po prostu zastanawiam się jaką jestem szczęściarą mogąc nazywać cię swoim chłopakiem - Odpowiedziałam, uśmiech rozprzestrzenił się na moich ustach - Mam pytanie - Wymamrotałam, moja zadowolona mina powoli słabła.
- Możesz mnie zapytać o wszystko - Odpowiedział Louis, kąciki ust podniosły mu się w uśmiechu.
- Chcę, żebyś był uczciwy Louis, dlaczego mnie skrzywdziłeś? - Zapytałam, moja twarz wyglądała poważnie, gdy na niego patrzyłam, jego uśmiech prawie że natychmiast zniknął.
- Nie chciałem cię skrzywdzić przyrzekam, nigdy bym cię nie skrzywdził - Wymamrotał Louis, zabierając jedną dłoń z moich bioder, żeby położyć ją na moim policzku. Delikatnie przejechał opuszkiem kciuka po mojej skórze, nie spuszczając oczu z moich.
- Ale zrobiłeś to Louis, skrzywdziłeś mnie. Nie zadałeś mi wiele fizycznego bólu, tylko samą myśl o tym co zrobiłeś - Wymamrotałam, zaciskając oczy, więc nie musiałam już na niego patrzeć.
- Malutka, tak bardzo przepraszam, nigdy więcej cię nie skrzywdzę, czuję się okropnie za to co ci zrobiłem, przepraszam kochanie - Wyszeptał Louis.
- Obiecujesz, że już mnie nie zranisz? - Zapytałam, otwierając oczy żeby spotkać jego spojrzenie.
- Obiecuję że nigdy nie położę na tobie palca, jeżeli miałoby to oznaczać, że cię skrzywdzę - Odpowiedział cicho.
- Okej, dobrze. Tak bardzo cię kocham Louis - Wymruczałam, wstałam z rozkroku, ale nie zeszłam z niego, położyłam głowę na jego klatce piersiowej słuchając bicia jego serca, moje nogi splotły się z jego.
- Też cię kocham Amanda, kocham cię bardziej niż cokolwiek na tym całym świecie - Wyszeptał gładząc lekko moje włosy, gdy złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
Leżeliśmy tak przez chwilę, nie odzywając się, nie przytulając, nie całując. Po prostu delektowaliśmy się wspólnym towarzystwem, kiedy rozmyślaliśmy. Tak bardzo tęskniłam za nim, teraz nie obchodziło mnie co zrobił, po prostu chciałam być z nim i zdawało mi się że także tego chciał, co czyniło mnie szczęśliwą.
- Dlaczego nie wrócimy do domu, nie przebierzemy się w wygodne ciuchy i nie pooglądamy filmu? Zabierzemy twoje rzeczy z domu Zayna rano, tak? - Louis w końcu się odezwał przełamując ciszę.
- Tak, brzmi w porządku - Odpowiedziałam z uśmiechem.
Zeszłam z Louisa stając na własnych stopach, gdy czekałam aż zrobi to samo. Po chwili stanął obok mnie, wziął mnie za ręce splatając nasze palce. Uśmiechnął się do mnie zanim zaczął iść, ciągnąc mnie za sobą. Szliśmy obok siebie po prostu trzymając się za ręce aż dotarliśmy do bramki. Wspięłam się na nią pierwsza, Louis zaraz po mnie. Kiedy już oboje staliśmy na nogach po drugiej stronie, on ponownie złapał mnie za rękę i tak jak wcześniej połączył nasze palce. Zaczęliśmy iść chodnikiem w stronę domu Louisa, naszego domu.
W końcu dotarliśmy na miejsce i puściłam rękę Louisa, wbiegłam po schodach prosto do sypialni Louisa. Wskoczyłam na łóżko, śmiejąc się do siebie, kiedy zawinęłam się w koc oddychając zapachem Lou, który był za mną. Mogłam usłyszeć jego chichot, gdy wszedł do pokoju.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłam za tym łóżkiem - Wymamrotałam uśmiechając się do niego.
- A ty nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem za widokiem ciebie w tym łóżku ze mną - Mruknął idąc w stronę łóżka i siadając na nim. Podniósł mnie i położył się, kładąc mnie na sobie, jego ręce oplotły moją talię.
Spojrzałam na niego z uśmiechem, zauważając że zrobił to samo. Położyłam rękę na jego policzku zanim uniosłam się, przyciskając swoje usta do jego. Nadal trzymał swoje dłonie na mojej talii uśmiechając się w pocałunku. Powoli odsunął się, ale wydęłam wargi chcąc więcej. Kiedy to zauważył, zachichotał i ponownie przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam na nim w rozkroku, gdy owinęłam ręce wokół jego szyi nie przerywając pocałunku. Zaczęłam kreślić małe serduszka na tyle jego karku czubkiem mojego palca, co spowodowało u niego dreszcze. Przebiegł językiem wzdłuż mojej dolnej wargi, pytając mnie o otwarcie ust przez co mógł wślizgnąć się do nich językiem. Powoli się odsunęłam i tym razem to on wydął wargi. Szczerze wyglądał słodko podczas wydymania ust, jego dolna warga wystawała na zewnątrz i zrobił wielkie oczy szczeniaczka, którym na prawdę nie mogłam się oprzeć. Skinęłam nieco, przyciskając usta do jego za trzecim razem. Teraz otworzyłam usta trochę szerzej pozwalając mu użyć języka przy pocałunku. Uśmiechnął się głupawo, kiedy się całowaliśmy. Ręce Louisa zaczęły wędrować w górę i w dół po obu moich stronach, powoli znajdując zamek mojej sukienki i odpinając go. Wtedy zrozumiałam do czego to doszło i odsunęłam się szybko, schodząc z łóżka i cofając do ściany, podczas ponownego zapinania sukienki. Oczy Louisa powiększyły swoje rozmiary, gdy zauważył jak nerwowa się stałam.
- Amanda przepraszam, zapomniałem co się stało, nie chciałem przepraszam - Wymamrotał Louis wstając z łóżka i zbliżając się do mnie.
- Jest w porządku Lou, po prostu nie jestem gotowa spróbować ponownie - Mruknęłam, ciasno owijając ręce wokół niego, gdy mnie przytulił.
- Cóż, jeśli ty nie chcesz, to ja też nie jestem gotowy - Wyszeptał Louis, przyciskając usta do czubka mojej głowy - Zmieńmy te mokre ciuchy na coś suchego i znajdziemy jakiś film, ok?
- Tak, okej. Pooglądajmy Robin Hooda - Zachichotałam, gdy odsunęłam się patrząc na niego. Robin Hood jest moim ulubionym filmem, nie wiem czemu tak bardzo go lubię, tak po prostu.

- W porządku, więc obejrzyjmy Robin Hooda - Zaśmiał się Louis.
~~
To już ostatni rozdział Dark Louis Tomlinson I. Czas na notkę końcową ;) 
Pomimo, że nie jestem z wami od początku to dziękuję za KAŻDE POJEDYNCZE słowo otuchy, każdy komentarz. Za to, że byliście tutaj i czytaliście moje wypociny ( czasem nieudane :D. ) Mam nadzieję, że miło spędziliście czas czytając ;) 
Autorka nie dała nam informacji z pozwoleniem, dlatego nie mam prawa tłumaczyć II części. Nie wiemy co się dzieje, cały czas próbujemy się z nią skontaktować. Wrócimy z nową stroną na drugiego bloga kiedy już otrzymamy zgodę. Narazie gorąco się z wami żegnam :)) Kocham WAS <3 
~ Aneta ( AngieTomlinson )

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 65 ,, Ściagana"

LOUIS' POV

Stałem w ulewie, sam. Mocno zacisnąłem oczy, kiedy łzy zaczęły spływać w dół moich policzków. Właśnie straciłem Amandę, znowu. Nie mogłem przestać jej tracić, bo za każdym razem to bolało bardziej i bardziej. Usłyszałem kroki śpieszące w moją stronę i byłem bliski krzyknięcia na Zayna,żeby zostawił mnie samego, kiedy poczułem dwie małe ręce owijające się wokół mojego torsu. Zapach truskawek wypełnił mój nos, gdy otworzyłem oczy, mrugając. Spojrzałem w dół, żeby zobaczyć Amandę trzymającą twarz na mojej klatce piersiowej, kiedy płakała. Natychmiast przyciągnąłem ją bliżej siebie. Kołysałem nią delikatnie i pocierałem jej ramiona, próbując sprawić, żeby przestała płakać. Powoli odsunąłem się kucając, teraz byłem z nią oko w oko.

- Dlaczego płaczesz kochanie? - Zapytałem, gdy starłem jej łzy opuszkiem kciuka.
- Ja, ja tak bardzo przepraszam Louis. P...proszę przyjmij m...mnie z powrotem. Ja...ja... ja tak bardzo cię kocham, przepraszam za to, że cię z...zostawiłam - Krztusiła się, gdy płakała.
- Też cię kocham Amanda, oczywiście, że przyjmę cię z powrotem - Wyszeptałem, delikatnie przyciskając usta do jej policzka.
Jej twarz rozjaśniła się na moje słowa, uśmiech wtargnął na jej usta, zanim szybko owinęła ręce wokół mnie, wyprowadzając mnie z równowagi. Wylądowałem w kałuży z nią na górze, ale nie obchodziło mnie to, wyglądało na to,że ją też nie. Zostawiła ręce owinięte dookoła mnie, gdy ja przyciągnąłem ją za talię, ocierając się lekko o jej dolną wargę, uśmiechnąłem się w jej szyję zostawiając kilka pocałunków na miękkiej skórze. Amanda podniosła głowę z mojego ramienia, odwracając na mnie wzrok z uśmiechem. Schyliła się i pocałowała kącik moich ust, denerwowała mnie. Próbowałem pocałować ją w usta, ale odwracała głowę w ostatniej chwili, więc cały czas trafiało na policzek. Jej uśmiech się powiększył, gdy ponownie się pochyliła, całując drugą stronę moich ust.
- Po prostu mnie pocałuj - Wymamrotałem z uśmiechem
Pokręciła głową nadal się uśmiechając i powiedziała - Musisz powiedzieć magiczne słowo.
- Uh, proszę? - Powiedziałem, ale pokręciła głową - Kocham cię? - Ponownie pokręciła głową - Jesteś słodka? - Uśmiechnęła się, ale znowu powtórzyła swój ruch - Po prostu mnie kurwa pocałuj - Zachichotałem, gdy podniosłem się, przyciskając swoje usta do jej.

Mogłem poczuć jej uśmiech przy moich ustach, kiedy się całowaliśmy. Byłem taki szczęśliwy, że wreszcie trzymałem ją w swoich ramionach, słyszałem ją mówiącą że mnie kocha i znowu czułem jej miękkie usta przy moich. Położyła rękę na mojej klatce piersiowej, gdy lekko szarpnąłem jej dolną wargę. Amanda nagle odsunęła się i wstała, zostawiając mnie leżącego na ziemi. Pospieszyła w dół parkingu, śmiejąc się do siebie, kiedy zsunęła szpilki, więc mogła biec szybciej. Śledziłem ją, gdy pobiegła prosto do auta Harrego, otwierając je i wkładając szpilki do środka.
- Jestem pewna, że nie będzie miał nic przeciwko - Zachichotała zanim przycisnęła mnie do boku jego auta, całując przez chwilę z pasją i ponownie się odsuwając.
Amanda przytuliła się do mnie, przyciągając bliżej i wtedy zrozumiałem jak bardzo była zimna. Odsunąłem się i ściągnąłem z siebie kurtkę, zostając w samym T-shircie i jeansach. Nasunąłem na nią okrycie, żeby nieco się ogrzała. Kurtka była na nią za duża, rękawy były długie i niemal docierały jej do kolan, pomyślałem, że to była najbardziej urocza rzecz na świecie.
- Dziękuję - Wymamrotała zanim ponownie mnie pocałowała.
Niespodziewanie znowu się odsunęła i zanim to zauważyłem Amanda biegła wzdłuż chodnika boso, śmiejąc się. Pobiegłem za nią, chichocząc do siebie. Szybko pojąłem, że już nie była przede mną i natychmiast przestałem biec, kiedy nigdzie jej nie widziałem. Zacząłem panikować, gdy szedłem rozglądając się za nią.
- Amanda? Amanda, gdzie ty pobiegłaś? - Wykrzyczałem, oglądając się dookoła.
Nagle zostałem pociągnięty do ciemnej alejki tylko po to, żeby poczuć miękkie usta Amandy przy moich, jej plecy były przyciśnięte do ceglanej ściany budynku. Amanda odepchnęła mnie od siebie, uśmiechając się przez chwilę zanim prześlizgnęła się obok mnie i tak jak wcześniej zaczęła biec chodnikiem. Pomyślałem, że to było cudownie jak chciała, żebym ją złapał, lubiłem to. Pobiegłem za nią, upewniając się że mam na nią oko, więc nie mogłem ponownie jej zgubić. Skręciła w stronę parku i oczywiście dalej ją śledziłem, trzymając się kilka kroków z tyłu. Amanda uśmiechnęła się do mnie, przygryzając dolną wargę, kiedy wspięła się na płot parku. Usiadła na czubku przez chwilę patrząc na mnie, zanim zeskoczyła z niego, lądując na stopach. Podeszła do bramki i chwyciła mnie za kołnierz koszulki, przyciągając do siebie. Zostawiła szybki pocałunek na moich ustach, zanim nieco się odsunęła, jej wargi nadal lekko dotykały moich.
- Chodź - Amanda wyszeptała zanim się uśmiechnęła. Puściła moją koszulkę, obróciła się i zniknęła w ciemności nocy.
Zachichotałem do siebie zanim wspiąłem się na płot, zeskakując na stopy zanim zacząłem za nią podążać. Po chwili wypatrywania, znalazłem ją stojącą obok stawu, jej ręce swobodnie zwisały po bokach ciała, gdy wpatrywała się w taflę wody. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej, owijając ręce wokół jej talii, przyciągając jej ciało bliżej mojego, gdy deszcz nadal padał na nas. Położyłem głowę na jej ramieniu, po prostu patrząc na staw.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem - Wyszeptałem cicho, moja głowa nadal leżała na jej ramieniu.
- Ja też za tobą tęskniłam Louis - Wymamrotała Amanda, odwracając się, więc teraz była twarzą do mnie.
Spojrzała na mnie, uśmiech nieco rozciągnął się na jej ustach. Zebrałem mokre włosy z jej twarzy i wsunąłem je za ucho zanim powróciłem dłonią na jej talię. Kontynuowała wpatrywanie się we mnie zanim stanęła na palcach, przyciskając usta do moich. Podniosłem ją, owijając jej nogi wokół mojego torsu, gdy się całowaliśmy, więc nie musiała tak bardzo się wysilać. Skończyłem poślizgując się na błocie, co spowodowało upadek do tyłu, Amanda siedziała na mnie.
- Wszystko w porządku? - Zapytała, próbując się nie śmiać podczas gdy patrzyła na mnie.
- Tak, jest w porządku - Odpowiedziałem, nieco chichocząc zanim ponownie ją pocałowałem.
Położyła dłonie na moich policzkach, teraz siedząc na mnie rozkrokiem, gdy całowaliśmy się w ulewie. Umieściłem ręce na obu jej bokach, używając kciuka, żeby głaskać jej skórę. Nie pojmowałem jak bardzo za nią tęskniłem aż do teraz. Amanda była dla mnie wszystkim i czułem się wspaniale mając ją z powrotem w moich ramionach, czułem się idealnie. Niezdecydowanie odsunęła się od pocałunku, wolno mrugając oczami, żeby na mnie spojrzeć, lekko przygryzła swoją dolną wargę.
- Jak dużo dzisiaj wypiłaś? - Zapytałem po prostu, uśmiechając się do niej.
- Um, nie tak dużo - Odpowiedziała pocierając swoje ramiona.
- Pamiętasz co się wydarzyło? - Zapytałem nadal się uśmiechając.
- Cóż, nie jestem pijana jeśli to jest to co sugerujesz - Amanda zachichotała zanim pochyliła się, ponownie składając pocałunek na moich ustach.
~~
Jeden do końca. Dalej nie ma śladu życia od autorki.
Jest prawie północ i chcę tylko podziękować tym, którzy komentują pomijając że obserwuje nas 149 osób a komentarzy jest ledwo 20. To jest smutne, że nie chcecie poświęcić chociażby krótkiej minuty na jakieś słowo motywacji. Ale cóż, nikogo do niczego nie zmuszam tylko NIE dziwcie się potem, jak rozdziały będa suche, z błędami.
Dziękuję też wszystkim którzy życzyli mi zdrowia po upadku. Jest już o niebo lepiej, byłam dzisiaj u chirurga. To było tylko stłuczenie kręgosłupa wyższego stopnia ;)
Kocham was moi drodzy !!  ♥ xx

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 64 ,,Wieczór"

LOUIS' POV
Minął tydzień odkąd Amanda odeszła z Zaynem i to był definitywnie najcięższy okres mojego życia. Tęsknię za nią tak bardzo, tęsknie za całowaniem jej miękkich ust. Tęsknie za trzymaniem jej kruchego ciała w moich ramionach. Tęsknię za jej uśmiechem. Tęsknie za jej śmiechem, którego ona nie cierpi, ale ja bardzo kocham. Tęsknie za sposobem w jaki pokazywała język, gdy mnie w czymś pokonała. Tęsknię za widokiem ubrań, które mi podkradała. Tęsknie za tym, kiedy próbowała ukryć się pod kocem a ja ją łaskotałem, dopóki nie odkryła głowy, żebym mógł ją pocałować. Tęsknię za tymi trzema prostymi  słowami, które zawsze czyniły mnie szczęśliwszym. Tęsknię za moim imieniem uciekającym z jej ust. Po prostu tak bardzo tęsknię za Amandą. Nie pojmowałem, kiedy zaczynałem się uśmiechać, gdy myślałem o niej, zanim przewracałem się na łóżku, żeby dotknąć jej delikatnej skóry, po prostu znaleźć ją a ona nadal nie była przy mnie.
Odepchnąłem się od łóżka z westchnieniem, ścierając pojedynczą łzę, która spłynęła po mojej twarzy. Miałem kolejną koszmarną noc. Odkąd odeszła, płakałem każdej nocy i budziłem się mając nadzieję, że to wszystko był tylko sen i że mój skarb nadal był ze mną, szczęśliwa, ale nigdy nie była.
Przebiegłem ręką przez nieład na mojej głowie, gdy poszedłem korytarzem w stronę łazienki. Otworzyłem drzwi, zatrzaskując je za sobą. Nie obchodzi mnie, czy drzwi zamknęły się, czy nie, nikogo innego tu nie było i nie będzie. Odsunąłem zasłonę prysznica i odkręciłem wodę. Zsunąłem T-shirt i bokserki, które ubrałem do snu zanim sprawdziłem ręką temperaturę wody. Wszedłem pod prysznic i pochyliłem się do przodu, pozwalając ciepłej wodzie obmywać moje plecy, zostawiając ślady gęsiej skórki na mojej zimnej skórze. Po minucie lub dwóch, obróciłem się i zmoczyłem włosy, kilka kropki wody spłynęło po mojej twarzy. Mocno zacisnąłem oczy, aby woda nie mogła się do nich dostać, gdy sięgnąłem po szampon. Cofnąłem się od lecącej wody i odtworzyłem zatyczkę opakowania, wycisnąłem trochę na rękę zanim pojąłem, że to był szampon Amandy. Zapach truskawek wypełnił mój nos i sprawił, że moje myśli pochmurniały, gdy pomyślałem o jej miękkich włosach. Woda spływała z moich włosów mieszając się ze słonymi łzami lecącymi ciurkiem po twarzy, kiedy wpatrywałem się w truskawki na różowym opakowaniu szamponu.
Złapałem się za głowę, gdy płakałem, nie wiedziałem co już robić, byłem zagubiony i samotny. Bez Amandy nie miałem nic, byłem niczym. Potrzebowałem zabrać myśli od niej, ale nie byłem pewien czy to możliwe. Harry i Niall zabierają mnie gdzieś jutro, nie jestem jeszcze pewien gdzie, ale zmusili mnie do pójścia, więc chyba to nie ma tak na prawdę znaczenia. Mam nadzieję, że cokolwiek zrobimy jutro, pomoże mi to zapomnieć o Amandzie, nawet jeśli to będzie tylko na chwilę.
**
Właśnie skończyłem nakładać kurtkę, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Poprawiłem fryzurę, patrząc na mój ubiór w lustrze. Ubrałem po prostu niebieskie jeansy, białą koszulkę z dekoltem ,,v" i czarną kurtkę. Nasunąłem też białe sneakersy, zanim pośpieszyłem w dół schodów i otworzyłem drzwi,żeby zobaczyć Harrego i Nialla stojących na progu, z szerokimi uśmiechami przyklejonymi do twarzy.
- Jesteś gotowy na noc zabawy, Tomlinson? - Zapytał Niall nadal się uśmiechając.
- Ja uh, tak sądzę - Mruknąłem w odpowiedzi, gdy lekko przygryzłem dolną wargę.
- Dzisiaj zapomnisz o wszystkim co się stało i masz się po prostu zabawić, zrobisz to? Dobrze. Teraz chodź, idziemy - Powiedział Harry, chwytając mnie za nadgarstek i wyciągając mnie  z domu.
Obserwowałem dwóch chłopaków, aż zobaczyłem auto zaparkowane na podjeździe. Wsiadłem na siedzenie pasażera, gdy Harry wsunął się tuż obok mnie, a Niall na tył. Nadal nie miałem pojęcia, gdzie jedziemy ale dowiem się, więc nie pytałem. Harry wyjechał na drogę, nucąc do radia, kiedy uśmiechnął się wpatrując w kropelki deszczu, gdy zaczęło padać
- Nie martw się Louis, miejsce do którego jedziemy jest zakryte, więc nie zmokniemy - Wymamrotał Niall.
- Jeśli zabieracie mnie do klubu ze striptizem, nie wejdę do środka, po prostu posiedzę w aucie. - Powiedziałem rzucając okiem na Niall'a i Harry'ego.
- Cóż, nie zabieramy cię do klubu ze striptizem, ale nawet jeśli, to dlaczego nie wszedł byś do środka? Znaczy, nie jesteś teraz w związku i... - Ciągnął Harry, kiedy ujrzał łzę spływającą po moim policzku, gdy wspomniał o relacjach - O mój boże, Lou, przepraszam, nie chciałem żeby...
- Jest w porządku Harry - Mruknąłem, teraz oglądając krople deszczu spływające po oknie obok mnie.
Reszta jazdy przebiegła w ciszy, nikt nie odezwał się słowem dopóki nie dotarliśmy na miejsce. Zaparkowali auto i wyszliśmy. Mogłem usłyszeć głośną muzykę z środka, zabrali mnie do klubu. To nie był klub ze striptizem, to był normalny klub, który moim zdaniem nie był wiele lepszy. W trójkę weszliśmy do środka, a Niall prosto do baru, podczas gdy Harry i ja znaleźliśmy wolny stolik. Cicho usiedliśmy, słuchając grzmiącej muzyki, dopóki Niall w końcu nie wrócił, trzymając trzy szklanki shotów w rękach. Dał jedną Harry'emu, drugą kładąc naprzeciwko mnie, a ostatnią zatrzymał dla siebie.
- Za dobrą noc - Wykrzyczał Niall ponad muzyką, trzymając w powietrzu kieliszek wypełniony żółto - brązowym alkoholem.
- Za dobrą noc - Zachichotał Harry, podnosząc swój kieliszek do Nialla.
- Może i będzie dobra - Powiedziałem z uśmiechem, unosząc mój na spotkanie z nimi.
Niall i Harry odsunęli się, wypijając płyn zanim odłożyli kieliszki na stół przed sobą. Obrócili się, żeby spojrzeć na mnie z szerokimi uśmiechami, odwzajemniłem uśmiech, gdy podniosłem kieliszek do ust, pochylając głowę do tyłu i pozwalając alkoholowi wpłynąć do moich ust i rozpalić tył gardła. Odstawiłem już pustą szklankę na stolik obok nadal się uśmiechając, ale to był raczej rodzaj głupkowatego uśmiechu, bo nadal nie byłem bardzo zadowolony, ale to nie miało znaczenia. Dwie dziewczyny podeszły do stolika i zaczęły rozmawiać z Harrym i Niall'em zostawiając mnie samego, ale nie obchodziło mnie to. Moje oczy przeskanowały zatłoczone pomieszczenie zanim wylądowały na dziewczynie na parkiecie. Mogłem zobaczyć tylko jej plecy, ale wyglądała trochę jak Amanda z tego co widziałem. Przygryzłem dolną wargę, gdy oglądałem ją, przechylając głowę w stronę anioła dostrzegając kogoś poruszającego się poza moim zasięgiem wzroku. Zauważyłem, że z kimś była, kiedy zaczęła coś mówić i wskazała na bar, ale nie obchodziło mnie to, nie obchodziło mnie to wszystko. Wstałem i podszedłem do baru po kolejnego drinka. Gdy zamawiałem jednego, usłyszałem za sobą jakieś zamieszanie, ale nie poświęcałem temu zbyt wiele uwagi.
- Powiedziałem odejdź od niej! - Wykrzyczał głos zza mnie, co spowodowało, że się obróciłem, żeby zobaczyć mężczyznę próbującego zarywać do dziewczyny od tyłu. Chłopak został rzucony na ziemię przez innego i wtedy odwróciłem się i kontynuowałem zamawianie drinka.
Były za mną krzyki i kłótnie, ale po prostu je ignorowałem, gdy czekałem na mój napój. W końcu otrzymałem zamówienie, kiedy jakaś dziewczyna podeszła do mnie, kładąc łokcie na blacie baru. Zamówiła sobie drinka i byłem bliski odejścia, kiedy chwyciła mnie za rękę, przyciągając z powrotem do siebie.
- Jesteś słodki, wiesz o tym? - Powiedziała wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- Uh, dzięki, na prawdę nie jestem teraz zainteresowany randkowaniem, jeżeli o to ci chodzi - Wymamrotałem, biorąc łyk z mojego kieliszka.
- Oh, coś ty, po prostu miałam nadzieję, że mogę się przyłączyć na jedną noc - Powiedziała przygryzając dolną wargę, próbując być pociągającą.
Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, kiedy to usłyszałem. Ten śmiech. Śmiech Amandy. Moja głowa wystrzeliła w górę i przeskanowałem cały pokój szukając jej. W końcu ją zobaczyłem. Śmiała się, gdy Zayn okręcał ją dookoła i dookoła i dookoła. Liam stał obok nich, jego ręce były zaplecione na klatce piersiowej, opierał się o ścianę chichocząc, kiedy na nich patrzył. Zayn miał ten uśmiech, zazwyczaj go przyodziewał, kiedy był szczęśliwy, albo dobrze się bawił, uśmiech w którym jego język był przyciśnięty pomiędzy zębami. Poczułem zazdrość buzującą we mnie, kiedy tak na nich patrzyłem. Nie mogłem nic na to poradzić, ale zauważyłem to jak pięknie wyglądała Amanda. Jej włosy spływały falami na plecy, na czubku głowy zapleciony był warkocz. Miala ubraną białą sukienkę zapinaną z przodu, białe obcasy z kwiatuszkiem, czarny naszyjnik i czarną torebkę.
- Hej, czy ty w ogóle słuchasz co ja do ciebie mówię? - Warknęła dziewczyna, ostro szarpiąc mnie za ramię.
- Nie, muszę iść - Powiedziałem dosadnie zanim ją odepchnąłem i zacząłem iść w stronę Amandy, Zayna i Liama.
Spychałem ludzi z mojej drogi, nie przenosząc wzroku z trójki z nich, gdy przechodziłem przez parkiet. Ludzie krzyczeli na mnie, ale ignorowałem to, nie byli dla mnie ważni, Amanda była. Oczy Liama zatrzymały się na mnie przez chwilę, zanim skinął do Zayna nieco wskazując na mnie głową i powodując, że spojrzał w moją stronę. Obrócił się, żeby mi się przyjrzeć, jego oczy przez chwilę przeskanowały tłum, zanim znowu wylądowały na mojej sylwetce. Pochylił się do przodu, szepcząc coś do Amandy, która nadal nie przestawała wirować. Wyglądała na zmieszaną, ale skinęła zanim dołączyła do Liama w tłumie, Zayn podążył za nimi. Zabierali ją ode mnie, odchodzili. Pospieszyłem przez tłum ludzi, docierając do nich, gdy szli do drzwi. Zanim wyszedłem na zewnątrz Amanda i Liam gdzieś zniknęli, ale Zayn stał w deszczu, czekając na mnie.
- Słuchaj Tomlinson, Liam i ja wiemy co robisz. Amanda nie jest przeznaczona na śmierć, jest słodką, niewinną, piękną dziewczyną więc przestań ją śledzić. - Zawarczał Zayn, kiedy się we mnie wpatrywał.
- Po prostu chcę ją z powrotem Zayn, to jest wszystko czego pragnę  - Powiedziałem, patrząc na niego z oczami pełnymi nadziei, marząc, że pozwoli mi ją zobaczyć.
- Znam twoją przeszłość, jeżeli myślisz że jestem na tyle głupi, żeby myśleć że ona cię obchodzi, zwariowałeś, obydwaj wiemy, że wszystko czego chcesz to zamordowanie jej, więc możesz dostać zapłatę i przenieść się na inną osobę, którą musisz zabić w zamówieniu u twoich jebanych zleceniodawców - Powiedział Zayn ze zdenerwowaniem
- Też znam swoją przeszłość i nie jestem z niej dumny. Wiem co robiłem, ale musisz mi zaufać, nie jestem już taki, zmieniłem się. Nie chcę jej zabić. Tak, na początku planem było zamordowanie jej, ale zakochałem się Zayn, kocham Amandę i nic tego nie zmieni. Proszę, po prostu mi zaufaj i pozwól mi ją odzyskać - Błagałem
- Nie ufam tobie w tym gównie Tomlinson, straciłem całe zaufanie i szacunek dla ciebie tego dnia, którego odkryłem ciebie mordującego niewinnych ludzi tylko dla pieniędzy - Warknął Zayn
Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, ale zamknąłem je ponownie, kiedy Amanda wyszła zza rogu - Zayn, Liam powiedział.. - Zaczęła, ale przestała, kiedy mnie zauważyła.
Jej oczy zatrzymały się przez chwilę na moich, jej niebieskie oczy zaczęły świecić, gdy napełniły się łzami. Szybko odwróciła spojrzenie, jej ręka powędrowała, żeby zamknąć usta, gdy odwróciła się, żeby biec. Zanim mogła uciec Zayn chwycił jej nadgarstek i przyciągnął z powrotem do nas. Patrzyłem jak Zayn przytula ją do siebie a ona zaczyna płakać w jego klatkę piersiową ,,Zostaw ją w spokoju" Zayn powiedział do mnie bezgłośnie, zanim zaczął mamrotać coś do Amandy, i odszedł z nią nadal płaczącą. Wiedziałem,że nie byli na randce, bo Amanda ciągle była zdenerwowana i nie byłaby z kimś innym, ale nadal byłem zazdrosny, była moja, ale nie tamtym razem, była niczyja.
~*~
 Tak tak, wiem - zepsułam. Z góry przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne. Tłumaczyłam go na szybko tak, żebyście mogli go spokojnie przeczytać i proszę, wybaczcie,że musieliście czekać tak długo. Miałam naukę a jak już mówiłam wcześniej,źle się czułam po upadku z konia.
Dobiegamy do końca... jak szybko zleciało. Zostały nam dwa rozdziały. Żadnej informacji od autorki.
Kolejny rozdział pojawi się CHYBA zgodnie z terminarzem, czyli albo za tydzień ( albo jeśli chcecie i mi się uda ) to już w ten weekend. Ale to już jak chcecie.
Pozdrawiam was kochani! xx