czwartek, 26 września 2013

Rozdział 14 " Dwadzieścia Pytań"

AMANDA'S POV

Wszystkie moje zmysły zostały uruchomione kiedy, ktoś pociągnął mnie do tyłu. Spowodowało to, że upadłam na twardą podłogę. Po zapachu, który płynął z ciepłego ciała chłopaka mogłam się domyśleć, że to nie był Louis, ale zaraz. Jeśli nie Louis, to kto?

Mężczyzna odwrócił mnie twarzą do siebie, ale szybko przyłożył moją głowę do swojego ramienia, tak, że nie mogłam wykonać żadnych dźwięków. Słyszałam tylko odgłos jakby biegania. To musiał być Louis. Sama myśl o tym chłopaku spowodowała, że z moich ust wymsknęło się ciche westchnienie.

-Shh....-mężczyzna powiedział cicho gładząc moje włosy.

Kiedy Louis odszedł chłopak odsunął mnie od jego ciepłego ciała więc byłam teraz naprzeciwko niego. Chłopak studiował moją twarz, a ja patrzyłam na niego jak na debila, w sumie to co miałam zrobić. Włosy miały jasną barwę z domieszką ciemnego, brudnego, brązowego koloru, stały na wszystkie strony. Jego oczy były błyszczące i zupełnie niebieskie, można było je porównać do świecącej wody błękitnego oceanu. Chociaż wszystko to na jego głowie wyglądało jak bałagan

-Czemu uciekasz?- spytał mnie

-Chciałam uciec od Louisa, takiego jednego. Gonił mnie- odpowiedziałam

-Czemu cię goni?- prosił o odpowiedź

-Bo ja uciekłam od niego. Byłam zamknięta w jego domu i uciekłam, dlatego był wściekły.

-Jak masz na imię?- zapytał

-Amanda- odpowiedziałam

-Czy on...- zaczął ale przerwałam mu.

-A co to dwadzieścia pytań*?- powiedziałam raczej niegrzecznie

-co? nie. Jestem z natury ciekawy- odpowiedział- Tak przy okazji jestem Niall

-Miło cię poznać Niall- powiedziałam z uśmiechem

Blondyn chwycił moją dłoń. To nie było to samo co Louis. Niall mnie gdzieś prowadził, delikatnie. Ten drugi z kolei ciągnął mnie jakby chciał wyrwać ową kończynę! Kiedy wyszliśmy z lasu byliśmy na kompletnie innej ulicy niż na tej gdzie znajdował się dom Louisa. Niall kontynuował swój i mój przy okazji spacer w dół ulicy. Następnie  zabrał swoją rękę od mojej

-Gdzie idziemy?- zapytałam cicho

-Do mojego domu ,zapewne chcesz, a będziesz mogła się tam odświeżyć- odpowiedział

Wszedł po schodach na ganek i przekręcił zamek w drzwiach, a następnie pchnął drzwi. Pokazał mi ręką, abym weszła i tak też zrobiłam, a chłopak zrobił to zaraz za mną. Następnie przekręcił zamek i zdjął swój czerwony sweter. Wiem, że nie wolno rozmawiać, z nieznajomymi chodzić z nimi na spacery, a tym bardziej chodzić ich odwiedzać w ich domu, ale z jakiegoś powodu ufałam temu blond włosemu chłopakowi. Niall w dalszym ciągu prowadził mnie po swoim dużym domu.

-Hej Ni, to ty?- usłyszałam znajomy włos dobiegający z kuchni

-Tak to ja, znalazłem kogoś i przyprowadziłem- odpowiedział

-Oh, czy to dziewczyna?- głos znów się odezwał

Niall zignorował pytanie, a ja słyszałam zbliżające się właśnie z feralnej kuchni kroki.

-Oh, cześć Amanda- powiedział zanim podszedł do mnie, a na jego twarzy zawitał chytry uśmiech


*Twenty questions (pol. dwadzieścia pytań) to gra, w której osoba wybiera sobie jakiś przedmiot, a inna zadaje pytania dotyczące niego aby dowiedzieć się co to jest, czyli takie "zagdnij kto to" :)

---------------------------------------------
Kto to po raz kolejny? ^^


niedziela, 22 września 2013

Rozdział 13 "Bieg"

AMANDA'S POV

-Amanda, proszę otwórz drzwi-powiedział, nie zamierzam przez to przechodzić jeszcze raz.

Nie odpowiedziałam, siedziałam w ciszy. Louis oczywiście ciągle pukał w drzwi i próbował je otworzyć. Rozejrzałam się, nie mogę znieść tego dłużej. Nadszedł chyba czas na ucieczkę. Moje oczy powędrowały na okno po drugiej stronie pokoju. Czas zignorować dobijającego się do drzwi Louisa. Ten chłopak jest nieobliczalny, nie mam czasu. Na pewno te drzwi też wyważy. Szybko otworzyłam okno i wymknęłam się. Gdy moje stopy dotknęły ziemi, drzwi od pokoju się otworzyły. Zaczęłam biec najszybciej jak umiałam. Na pewno nie zajmie mu dużo czasu, żeby dowiedzieć się, że uciekłam. Usłyszałam głośny krzyk z jego domu, więc zajęło mu to około minuty. Odwróciłam się, żeby zobaczyć jak sprintem dogania mnie. Jego twarz była jasno czerwona, chociaż nie, to był bardziej pomidor. Miał zaciśnięte pięści. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak szybki był. Nigdy, aż do teraz. Gdybym nie wybiegła wcześniej na pewno by mnie złapał. Louis zaczął nadrabiać, więc musiałam być teraz szybsza niż dotychczas. Odwróciłam się i wbiegłam do lasu, który znajdował się za kogoś domem. Może stracę tam Louisa. Drzewa zdecydowanie nade mną górowały, nie byłam pewna gdzie idę. Schylałam się, aby jak najmniejsza ilość gałęzi drasnęła moją twarz. Chyba nawet nie zdawałam sobie sprawy jaki ból sprawiały mi niektóre z nich. Po prostu chcę uciec od Louisa. Fakt, pomógł mi się wydostać z dala od Liama i Zayna, ale uderzył mnie, a tego bym się po nim nie spodziewała. Słyszałam chrzęst gałęziami jakiś kawałek za mną, on naprawdę nie zamierzał się poddać. Nie mogę uwierzyć, że pocałowałam go tego poranka, podobał mi się w pewien sposób mimo, że mnie porwał. To chyba jeden z powodów dla, których powinnam uciekać. Potrzebuję uciec od Louisa i sprawić, że do końca życia, przestanie być jego częścią. Gdy zachichotał dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa. Jego oczy potrafiły zachwycić swoim błękitem z nutką zieleni. Sposób w jaki był nadopiekuńczy był seksowny, wydawałoby się jakby mógł cię ochronić przed całym złem, które cię otacza. Wydawałoby się, że wolałby skrzywdzić samego siebie niż ciebie. Sposób w jaki śpiewał, był doskonały. Gdy go słuchałaś myślałaś " To dla mnie, przez moment na świecie jestem tylko ja ". Ale ten sposób w jaki pragnął najbardziej to czego mieć nie mógł, sposób w jaki się nie poddawał, był gorący. Tak...to właśnie powody dla których nie powinno go być w moim życiu.

-Amanda przestań biec!- Krzyknął, wydawał się być dość daleko. Już miałam stawać, ale, to co dziś zrobił. Uderzył mnie. Muszę biec dalej. Wciąż czuję płyn, który oblał część mojej twarzy. Biegłam kiedy ktoś owinął swoje ramiona, wokół mojej talii. Popchnął mnie do tyłu pozwalając mojemu ciału delikatnie opaść na twardą glebę. Ale zaraz, to nie Louis. Kto to?


---------------------------------------------------------

Właśnie kto to? :)

sobota, 21 września 2013

Rozdział 12 "Zły Louis"

AMANDA'S POV

Obudziłam się i coś poruszyło się pode mną. Przetarłam moje oczy żeby widzieć na czym dokładnie leżę. Leżałam na Louisie. Moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej, a nogi były złączone. Nie jestem pewna jak się znalazłam w tej pozycji. Powoli podniosłam się i wstałam bardzo delikatnie, nie chciałam go obudzić. Kiedy już miałam odchodzić usłyszałam cichy jęk z jego różowych jasnych ust co spowodowało, że zaczęłam chichotać.Chłopak trzymał swoje oczy zamknięte, ale ciągle miał uśmiech wymalowany na twarzy.

Pochyliłam się i cmoknęłam go w usta, a on szybko otworzył oczy. Wyprostowałam się i cofnęłam. Jak mogłam to zrobić?! Szybko pobiegłam wzdłuż korytarza i zamknęłam się w łazience. On najprawdopodobniej mnie nie lubi, a ja go całuję. Nie uderzyłam się mentalnie, bo to bezsensu uderzyłam się na prawdę.

-Amanda jak mogłaś być tak głupia, wyobraź sobie, że on cię nawet nie lubi. Zdecyduj się czego ty chcesz!- mówiły moje myśli, które odcięło pukanie do drzwi.

-Amanda? Mogłabyś otworzyć te drzwi?- Louis zapytał cicho.

-Nie- odpowiedziałam, a pojedyncza łza przespacerowała po moim policzku, jak mogłam być tak głupia, żeby go pocałować.

-Proszę, chcę tylko porozmawiać- szepnął do drzwi

-Nie-odpowiedziałam ponownie

-Amanda otwórz te drzwi!-rozkazał jakby myślał, że to coś da.

-Nie, nie chcę-powiedziałam

-Cholera, po prostu otwórz te pieprzone drzwi!-krzyknął

Nie odpowiedziałam. Zaczynał mnie przerażać. Przeniosłam się do najdalszego zakątka w pomieszczeniu, chcąc być jak najdalej drzwi. Usłyszałam kilka westchnień frustracji, ale i kilka uderzeń w drzwi. Wzdrygnęłam się na te ostatnie.

-Amanda otwieraj, te drzwi!- warknął

-Nie- jęknęłam

Zaraz po tym, Louis oszalał. Rzucił się na te nieszczęsne drzwi szarpiąc nimi i krzycząc żebym je otworzyła. Jeśli on myśli, że otworzę mu te drzwi to nie wie jak bardzo mnie przeraża. Szlochałam ze strachu kiedy chłopak toczył walkę z drzwiami. Nagle usłyszałam głośny trzask, który spowodował, że aż podskoczyłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że szybko pokonał przeszkodę. Stał w drzwiach z czerwoną od złości twarzą, zaciśniętymi pięściami i przyspieszonym oddechem. Spojrzał na mnie i skierował się w moją stronę. Spojrzał na mnie i chyba pocieszająco położył rękę na moich plecach.

Pchnęłam jego rękę. Wstałam ale chłopak był tak samo szybki. Złapał mnie w talii i przycisnął do ściany. Wyrywałam się na wszystkie strony, ale to nic nie dawało.

-Zostaw mnie!- krzyknęłam przez łzy.

-Amanda, ja po...-zaczął

-Zostaw mnie-krzyknęłam przerywając mu po raz kolejny

W końcu zwiałam od niego i pobiegłam (znów) wzdłuż korytarza. Czułam jak jego ręce chwytają mnie mocno i przyciągają w jego stronę. Moje ciało uderzyło o jego, a uścisk chłopaka wzmocnił się wokół mojej talii. Nie zamierzam kłamać, to naprawdę bolało.

-Nie uciekaj ode mnie- warknął wprost do mojego ucha

-Zostaw mnie- krzyknęłam po raz kolejny.

Ucisk zaostrzył się,  a ja czułam jakbym miała zaraz zemdleć. Louis podniósł mnie i zarzucił przez ramię. Chciałam się uwolnić, robiłam chyba wszystko co było w mojej mocy. Krzyczałam i płakałam. Moje małe pięści uderzały w jego masywne plecy, a moje nogi latały na wszystkie strony. Dlaczego nie mógł po prostu zostawić mnie w spokoju. Wniósł mnie do salonu i posadził na kanapę klęcząc naprzeciw mnie. Nasze nogi stykały się, a chłopak dodatkowo dotykał moje ramiona. Starałam się odejść, ale Louis za każdym razem przyciskał mnie bardziej do siebie.

-Amanda, ja chia- zaczął

-Po prostu zostaw mnie samą- krzyknęłam przerywając mu po raz trzeci tego poranka.

Jego twarz stała się czerwona. Z jego ust wymsknęło się niskie gardłowe warknięcie kiedy zmrużył oczy. Podniósł rękę i uderzył mnie w twarz. W takim tempie jak to zrobił mój policzek zaczął boleć. Policzek zaczął mnie piec, a moja rękę powędrowała na niego. Wzdrygnęłam się. Kilka łez zdążyło spłynąć po mojej twarzy, zanim zdążyłam wpaść do sypialni i przekręcić zamek w drzwiach. Słyszałam tupot jego stóp kiedy zbliżał się do drzwi, a następnie jakże zaskakujące miękkie pukanie.

-Amanda, proszę otwórz drzwi-powiedział, nie zamierzam przez to przechodzić jeszcze raz.

środa, 18 września 2013

Rozdział 11 "Naleśniki"

AMANDA POV

Kiedy razem z Louisem szliśmy do jego domu, chłopak zaczął nucić. Położyłam głowę na jego piersi, nie mogłam się powstrzymać. Jego podśpiewywanie przerodziło się w delikatne śpiewanie. Śpiewał "When I was your name". Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, był naprawdę dobrym wokalistą. Spojrzałam na Louisa, a on również spojrzał na mnie z uśmiechem. Następnie spojrzał przed siebie, wydawało się jakby nie wiedział gdzie idzie.

Spacer do jego domu, trwał około 20 minut. Mimo moich protestów Louis doprowadził mnie do domu. Gdy do niego weszliśmy chłopak posadził mnie oczywiście bardzo delikatnie na kanapie i skierował się do kuchni. Jednak w każdej chwili chłopak chciał być w salonie i ciągle tu zaglądał.

-Louis, ja nigdzie nie idę- powiedziałam chłopakowi chyba po raz trzydziesty kiedy to znów wepchnął swoją głowę do salonu.

-Wiem...ee... tylko chciałam się upewnić- odpowiedział

Nie byłam pewna co on robi tyle czasu w tej kuchni więc usadowiłam się wygodnie i bawiłam włosami. Po pewnym czasie to zaczęło robić się nudne. Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę pomieszczenia gdzie znajdował się chłopak. Louis próbował zrobić naleśniki. Właśnie, próbował.Kilka spalonych leżało w koszy, gdy je zobaczyłam nie mogłam powstrzymać śmiechu. Louis odwrócił się gdy tylko mnie usłyszał. Jego policzki zaczęły robić się różowe. Nie wiedziałam, że się rumieni! Był wyraźnie zakłopotany. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało. To była najbardziej urocza rzecz jaką widziałam kiedykolwiek. NIE Amanda przestań! Louis to twój porywacz! Nie możesz na niego lecieć! I małe westchnienie wymsknęło się z moich ust, na samą myśl.


LOUIS' POV

Próbowałem zrobić naleśniki, ale jakimś cudem udało mi się spalić każdy jaki prawie zdołało mi się ugotować! Po pewnym czasie przestałem nawet sprawdzać Amandę, byłem zbyt zirytowany. Chociaż tak w tajemnicy to sprawdzałem ją co pięć minut, po prostu ona nie wiedziała, że tam jestem. Kontynuowałem próby przyrządzenia dania, kiedy nagle usłyszałem śmiech, szybko się odwróciłem. Amanda zwijała się ze śmiechu patrząc na wszystkie spalone naleśniki w koszu. Mały rumieniec oblał moje policzki powodując, że zyskały one trochę różowy kolor. Trochę byłem zakłopotany, w końcu widziała jak fatalnym kucharzem jestem. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało na co ona westchnęła

-Co się stało kochanie?- zapytałem

-Nic, tylko myślę-odpowiedziała z małym uśmiechem.

-Może chciałabyś spróbować zrobić naleśniki ze mną?- zapytałem

-Mówiąc zrobić naleśniki ze mną masz na myśli, to, że ja je zrobię, tak?- zapytała

-Tak, ale możesz mnie nauczyć- szybko wymigałem się z sytuacji i posłałem jej uśmiech.

-W porządku- powiedziała wciąż się uśmiechając.

Po tym jak zrobiliśmy naleśniki, dobra, ona zrobiła naleśniki, postanowiliśmy obejrzeć film. Amanda chciała oglądać Paranormal Activity więc to włączyłem. Dziewczyna siedziała na kanapie na przeciwko mnie i wyglądała uroczo. Miała koc zawinięty pod samą szyję, a sama przyciskała kolana do klatki piersiowej. Jej oczy były szeroko otwarte i patrzyły dzikim wzrokiem na ekran. Nie mogłem przestać się na nią gapić, na dodatek za każdym razem gdy to robiłem nie mogłem powstrzymać śmiechu albo chociaż uśmiechu. Za każdym razem gdy zbliżała się jakaś straszna scena zamykała oczy i chowała twarz w dłoniach. W sumie chciałbym, żeby była obok mnie i żebym mógł ją przytulać w takich momentach. Ale przynajmniej jest bezpieczna, nie wiem co bym zrobił gdyby to się nie stało!



--------------------------------------------------------------
 dzięki za ostatnią uwagę! :)


poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 10 "Ostatecznie Bezpieczna"

AMANDA'S POV

Rozejrzałam się po samochodzie, gdzie znajdowałam się teraz.To zdecydowanie nie było auto Zayna. Mój wzrok powędrował na kierowcę w kręconych włosach. Przetarłam moje oczy i spojrzałam na chłopca ponownie. To był Harry!

-Harry!- krzyknęłam podekscytowana i dałam mu buziaka w policzek.

Poczułam niekomfortowy ruch kogoś pode mną. Czyli na kimś siedziałam. Powoli przekręcałam głowę w stronę chłopaka. Spodziewałabym się zobaczyć Liama lub Zayna. Louis spojrzał na mnie z uśmiechem. Moje oczy się rozszerzyły a na twarzy pojawił się uśmiech. Nigdy się tak nie cieszyłam widząc człowieka, który mnie porwał. Owinęłam ręce wokół jego szyi, a on owinął ręce wokół mnie przytulając się do mnie ciasno.Zaczęłam powoli się uwalniać i chciałam usiąść się obok, ale gdy tylko chciałam się podnieść Louis pociągnął mnie na dół więc ciągle siedziałam na jego kolanach. Harry włączył radio i jechaliśmy w dół drogi.

Słuchałam muzyki i zamyślona wpatrywałam się w okno. Truly Madly Deeply zespołu Skyfall* leciało w tej chwili. Słyszałam jak Louis zaczął nucić pod nosem. Spojrzałam na niego, a on zbliżył usta do mojego ucha.

"Truly madly deeply I am
Foolishly, completely falling
And somehow you kicked all my walls in
So baby say you'll always keep me
Truly, madly, crazy, deeply in love with you" Louis wyszeptał te słowa do mojego ucha.

Uśmiechnęłam się i poczułam jak moje policzki oblewa rumieniec. Chłopak pocałował mój policzek. Kiedy Harry prowadził głowa Lou spoczęła na moim ramieniu. I wtedy do mnie dotarło jestem zawstydzona przed Louisem, moim porywaczem.

LOUIS' POV

"Truly madly deeply I am
Foolishly, completely falling
And somehow you kicked all my walls in
So baby say you'll always keep me
Truly, madly, crazy, deeply in love with you"  wyszeptałem do ucha Amandy.

Mogłem zobaczyć jej uśmiech i to jak jej policzki przybierają różowy kolor. Zastanawiam się czy domyśliła się, że nie były to tylko słowa piosenki, ale coś co naprawdę myślę i czuję. Odwróciła się zamyślona oglądając okno, a ja oglądałem ją. Spojrzała na mnie kątem oka, ale szybko odwróciła wzrok. Uśmiechnąłem się spoglądając przez przednią szybę, kiedy akurat piosenka się skończyła. Byliśmy już prawie pod hotelem Harrego. Spojrzałem na chłopaka zastanawiając się czemu wtedy nie chciał mi pomóc. Może chciał wyjść na bohatera, który sam uratował piękną dziewczynę. Wzruszyłem się na tą myśl. Ale ważne było to, że Amanda jest teraz bezpieczna.

Ostatecznie auto zatrzymało się pod hotelem. Harry i ja wysiedliśmy ze swoich miejsc. Prawie nic dzisiaj nie powiedział. Postanowiłem wziąć Amandę coś na styl ślubny. Mały chichot wymsknął się, z jej ust co zmusiło mnie do uśmiechu. Chciałem pocałować ją w czoło, ale jeśli ona mnie nie lubi, to byłoby to trochę niezręczne. Podziękowałem Harremu i rozpocząłem długi spacer do mojego domu z Amandą na moich ramionach.



*Autorka postanowiła zmienić nazwę zespołu, a wiemy, że to piosenka One Direction. Po prostu w tej historii 1D nie istnieje, a piosenka jest innego zespołu :)


--------------------------------------------------------

Moglibyście zostawić komentarz po przeczytaniu, chcę zobaczyć ile osób czyta. Z czystej ciekawości :)




piątek, 13 września 2013

Rozdział 9 "Będę bezpieczna?"

AMANDA'S POV

Otworzyłam oczy, który potrzymałam jeszcze chwilę zamknięte. Nienawidzę pobudek! Niechętnie zmusiłam się i w końcu podniosłam moje ciężkie powieki. Mój wzrok padł na Zayn'a, który leżał obok mnie, a jego ciało dotykało mojego. Wydałam z siebie mały krzyk i odskoczyłam. Skończyło się to moim lądowaniem na twardej podłodze, oczywiście z głośnym hukiem. Jakimś cudem po mojej prawicy znalazł się Zayn i pomógł mi wstać. Pomógł mi zanim Liam się obudzi.

-Jestem głodna-powiedziałam

-Weź sobie coś na co masz ochotę- Zayn odparł

Szłam wprost do plastikowych toreb wypchanych po brzegi jedzeniem z wczoraj. Po przeanalizowaniu ich zawartości wygrzebałam banana i podchodząc do brzegu łóżka zaczęłam go jeść.

-To wszystko co masz zamiar zjeść?- Mulat zapytał

-Taak, nie jem zbyt dużo- odpowiedziałam

-Oczywiście, że nie...-Liam powiedział

-O co ci chodzi?- wybuchłam

-Jesteś zbyt chuda, żeby jeść więcej- powiedział Liam zaciskając pięści.

Liam wstał, kiedy ja usiadłam, kiedy tak siedziałam widziałam jak góruje nade mną. Chłopak przybliżył się krok do mnie co spowodowało, że moje ciało zaczęło trząść się ze strachu. Zayn odepchnął Liama do tyłu i szepnął mu coś do ucha, a momentalnie na twarzy chłopaków pojawiły się wielkie, idiotyczne uśmiechy. Przyglądałam się im jedząc śniadanie, trochę się denerwowałam tym co Mulat wyszeptał Liamowi. Zayn odwrócił na mnie wzrok, a jego uśmiech..br.... Zaczęłam się trząść ze strachu po raz kolejny. Zrobił kilka kroków w moją stronę po czym posłał porozumiewawcze spojrzenia Liamowi. Ramiona Zayn'a owinęły się wokół mnie, a chłopak uniósł mnie z łóżka. Zanim wszyscy zdążyliśmy wyjść z pokoju Liam chwycił torby. Po wyjściu z hotelu skierowaliśmy się prosto do samochodu. Korzystając z okazji, że są tu ludzie zaczęłam krzyczeć i wyrywać się. Byle dalej od Zayna.

Chłopak nie dawał za wygraną. W dalszym kierunku kierował się do auta. Do czasu aż z całej siły nie został ugryziony w ramię przeze mnie. Mulat dosłownie rzucił mnie na ziemię. Przez kołnierz od koszuli odsłonił te ramię. Miał nieźle widoczny ślad. Warcząc podchodził do mnie. Wycofywałam się jak mogłam, ale uderzyłam o oponę samochodu.

Zayn podszedł do mnie i uderzył mnie prosto w twarz. Mój policzek zaczął niesamowicie piec i nabrał bordowego odcieniu. Czułam jak spływają po nim łzy. Znów zaczął mnie bić. Po kilku ciosach spojrzałam w górę, a moim oczom ukazał się właśnie on. Wyprostowany, jakby nigdy nic. Zanim zdążyłam wstać kopnął cały brud i kurz uliczny wprost na moją osobę. Podniósł mnie i dosłownie wrzucił na tylne siedzenie, zanim zajął miejsce pasażera. Obróciłam się, na szczęście Liama nie było w aucie. Wykorzystałam to. Pociągnęłam za klamkę i wybiegłam na ulicę. Biegłam w dół ulicy tak szybko jak moje nogi na to pozwalały. Słyszałam za sobą odgłos uderzania o ziemię czyichś butów. Dźwięk ten powoli mnie dogonił.  Osoba sprawnie owinęła ręce wokół mojej tali i pociągnęła mnie. Nie widziałam ich twarzy, bo byłam do nich tyłem,a jakikolwiek ruch był mi uniemożliwiony.Ktokolwiek to był, miał śmiertelny chwyt. Bardzo bolał.


LOUIS' POV

Harry i ja spaliśmy dziś w samochodzie. Doszliśmy do wniosku, że jeżeli tu zostaniemy, to łatwiej nam będzie później znaleźć Amandę. Spaliśmy spokojnie i na tyle wygodnie, na ile można spać w ciasnym samochodzie. Ale nagle obudził nas krzyk. Szybko się otrząsnęliśmy i spojrzeliśmy przez okno. Wielką zagadką to nie było, że to krzyk Amandy. Już miałem wychodzić kiedy skoczył na mnie Harry i zablokował moje drzwi.

-Harry wypuść mnie!- warknąłem

-Nie możemy jej teraz chronić!- odwarknął

Próbowałem otworzyć zamek od jego strony, ale nie ustąpił. Szybko moja uwaga z powrotem została skierowana na Zayn'a i Amandę, a także na idącego za nimi Liama. Mulat rzucił dziewczynę na ziemię. Próbowałem wysiąść, ale po raz kolejny Harry! Zayn odchylił kawałek ramienia. Amanda najwyraźniej go ugryzła i to nieźle. On w rekompensacie najwyraźniej podniósł rękę żeby ją uderzyć. Chciałem uwolnić się od Harrego i udać się do Amandy, ale nie mogłem nawet dobrze się ruszyć

-Harry musimy ją chronić!- krzyknąłem

Zayn bije właśnie Amandę, a ja walczyłem z Harrym o otworzenie drzwi. Niby powiedział mi, że chce ją chronić, ale ja odnoszę inne wrażenie. Seria uderzeń dobiegła końca, a Zayn oddalił się o krok od dziewczyny. Liam przyglądał się właśnie wszystkiemu z uśmiechem na twarzy. Oh... Jak chciałbym spowodować, żeby zniknął z jego twarzy. Mulat kopnął jakieś drobne kamyki z kurzem, który osiadł na ulicy. Ciągle próbuję uciec, ale mam obok swoją kupę nieszczęścia. Zayn wepchnął Amandę na tyły auta po czym sam usadowił się w fotel kierowcy. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, nie mogę znów stracić Amandy.

Nie wytrzymałem. Mocno popchnąłem Harrego i otworzyłem moje drzwi. Wyskoczyłem z auta i ją zobaczyłem. Amanda biegła w dół drogi, a zaraz za nią z gniewną miną biegł Zayn. Pobiegłem za nimi. Potrzebuję bezpieczeństwa tej dziewczyny, potrzebuję. W końcu dogoniłem mulata i sprzedałem mu cios w twarz od którego przewalił się na ziemię. Byłem teraz kilka kroków od Amandy. Dobiegłem do niej i oplotłem ją w talii ciągle biegnąc. Słyszałem Zayna. Szybko się pozbierał, bo kroki raczej należały do niego.

Samochód Harrego zatrzymał się niedaleko nas, szybko szarpnąłem za klamkę otwierając drzwi.  Nie wiem czy powinienem mu znów ufać. Ale nie czas, na to! Spojrzałem za siebie, Zayn już nas doganiał. Nie miałem wyboru, po prostu wskoczyłem do auta ciągnąc za sobą Amandę. Zatrzasnąłem drzwi, a Harry odjechał wzdłuż drogi. Z dala od Liama i Zayna



-----------------------------------------------------------

Dzięki za wyświetlenia i komentarze. Chcę, żebyście wiedzieli, że zawsze czytam blogi, które piszecie w komentarzach, a bynajmniej się staram, moje ulubione blogi owszem są w odpowiedniej zakładce, a w komentarzach możecie tam też wrzucać swoje. :) 10 pojawi się jeszcze w ten weekend! :D Przypominam, że pytaniami możecie walić śmiało na asku, albo na tt.

HAPPY BIRTHDAY NIALL!!!

Kolejny rozdział na bank jutro coś koło 15 po południu albo 20 wieczorem.
Jak myślicie jaka będzie reakcja Amandy?
Kto weźmie dziewczynę na noc do domu :)?



sobota, 7 września 2013

Rozdział 8 "Jazda Autem"

LOUIS' POV


-Louis, wezmę moje auto z hotelu, będziemy mogli ich znaleźć, idź za nimi, a ja zgarnę cię po drodze- powiedział Harry

Zanim zdążyłem odpowiedzieć chłopak biegł już w kierunku hotelu. Harry był raczej dobrym biegaczem, nie będę ukrywał, że mnie to trochę zaskoczyło. Spojrzałem przed siebie i zacząłem iść w kierunku, w którym ostatni raz ujrzałem jadący samochód. Byłem zdeterminowany aby znaleźć Amandę, znaleźć ją i ją chronić.

Podczas mojego cichego spaceru, toczyłem swoją wewnętrzną walkę, musiałem wybrać miejsce, w które się udać. Miejsce gdzie Zayn i Liam mogli zawieść Amandę, a możliwości się nie kończyły. Usłyszałem świst i odwróciłem się, a moim oczom ukazało się auto, jadące z kierunku gdzie znajduje się hotel. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu myśląc, że to Harry. Ale nie trwało to długo, mój uśmiech szybko przerodził się w grymas połączony ze złością, gdy samochód mnie mijał, to nie był Harry.

Z małym westchnięciem i cichymi pomrukami kontynuowałem drogę. Zastanawiałem się gdzie jest chłopak, dlaczego idzie już tak długo. To wszystkie wydaje się przeciągać o całe wieki. Ostatecznie jakiś samochód zaczął zwalniać i zatrzymał się. Wsiadłem szybko na miejsce pasażera, a Harry pojechał w dół ulicy. Nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy, więc zdecydowaliśmy się jechać po prostu w kierunku, w którym wydawało nam się, że oni pojechali. Czułem, jakbym nigdy już miał nie znaleźć Amandy, ale czułem też, że muszę spróbować.

-Jak myślisz gdzie mogą być?- Harry zapytał mnie co najmniej po raz pięćdziesiąty.

-Kurwa nie wiem!- krzyknąłem

-Jezu, to było zwykłe pytanie, nie zabijaj mnie od razu!- powiedział Harry

-Cóż zadał mi pan to pytanie, więc odpowiadam, że nie wiem- lekko warknąłem

-Przepraszam, że próbuję znaleźć Amandę- powiedział wkurzony

-Też próbuję- warknąłem

Przestaliśmy gadać i resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Harry chcąc przełamać ciszę, podkręcił radio, a muzyka od razu wypełniła auto. Coś tam podśpiewywał i nucił pod nosem, ale ciągle pozostawał skupiony na prowadzeniu. Stukałem sobie nogą pod rytm i gapiłem się przez okno. Dosłownie wszędzie starałem się znaleźć samochód Zayn'a ale nigdzie go nigdzie go nie było.

Wtedy coś wpadło mi w oko. Samochód Zayna zatrzymujący się obok jakiegoś sklepu. Szturchnąłem Harrego, aby mu to pokazać, muzyka grała tak głośno, że nie miałem innego wyjścia. Malutki uśmieszek pojawił się na twarzy chłopaka gdy dostrzegł auto. Skniął głową i zaczął śledzić samochód, kierując się w dół ulicy. Harry zatrzymał się kilka samochodów za autem Zayn'a, co moim zdaniem jest odpowiedzialne. Mniejsze ryzyko, że nas zobaczy. Na szczęście jesteśmy tak fartownie ustawieni, że my go widzimy.

Uważnie obserwowałem auto, kiedy nagle tylne drzwi się otworzyły. Jakaś dziewczyna z nich wyskoczyła. To nie jakaś dziewczyna, to Amanda! Ktoś pociągnął ją do tyłu, ponieważ po chwili widziałem już tylko jej włosy. Drzwi pozostały otwarte jeszcze przez chwilę, ale ostatecznie zamknęły się. Nie chciałem, żeby Amanda była w tym samochodzie, ale gdyby nie wskoczyła tam z powrotem, mogła by zostać ranna.

***

Przejechaliśmy kilka miast. Nie mam pomysłu dokąd oni muszą jechać, ale musimy ich śledzić. Musimy za nimi podążać. Zaczynało robić się ciemno, ale oni wciąż jechali. Zacząłem zastanawiać czy oni mają zamiar jechać w nocy, ale właśnie wtedy zatrzymali się na parkingu hotelowym


AMANDA POV


-Dokąd mnie zabieracie?- zapytałam, patrząc na zmieniający się za oknem krajobraz

-Nie jestem pewien, więc gdzie, Zayn?- zapytał Liam

-Dowiesz się w nocy- odpowiedział Zayn. Chociaż nie widziałam jego twarzy jestem pewna, że znajdował się tam jeden z tych głupkowatych uśmieszków.

Westchnęłam i spojrzałam za okno, mogłam poczuć jak Liam kładzie rękę na  moim udzie. Chciał mnie uspokoić, ale czułam się z tym niekomfortowo więc ją zepchnęłam. Moje ręce w wyniku bezradności wylądowały na kolanach. Obserwowałem wszystko co było za oknem od najmniejszego źdźbła trawy po piękne budynki.

-Jestem głodna- poskarżyłam się

-Zatrzymamy się przy najbliższym spożywczym, ale nawet nie myśl o ucieczce- Zayn ostrzegł

Przytaknęłam i ponownie utknęłam w tym co było za oknem. Mój żołądek zaczął burczeć, nic dzisiaj nie jadłam. Usłyszałam cichy chichot Liama. Odwróciłam się do niego, próbował stłumić swój śmiech, co średnio mu wychodziło. W sumie to z czego on się śmiał? Uniosłam brew, co spowodowało, że chłopak wreszcie przestał się śmiać. Chyba zdał sobie sprawę, że go obserwuję.

Zayn wreszcie zatrzymał się przed jakimś sklepem spożywczym  i wysiadł. Otworzył moje drzwi i mnie wypuścił. Razem ze mną kierował się w kierunku głównych drzwi, oczywiście kilka kroków za nami szedł Liam. Nie spodziewając się Li chwycił mój nadgarstek wymieniając się porozumiewawczym spojrzeniem z Zaynem, a ten skierował się totalnie w innym kierunku. W ciszy szliśmy między półkami, a chłopcy zgarniali z nich co jakiś czas kilka rzeczy do jedzenia dla nas.

-Czy mógłbyś mnie puścić? - zapytałam

-Przepraszam kochanie, ale nie- odparł chłopak

Z małym westchnieniem, które wymsknęło się z moich ust kontynuowaliśmy zakupy. Gdy Liam upewnił się, że mamy wystarczającą ilość jedzenia, podszedł do kasy. Zapłacił za jedzenie, a po chwili znaleźliśmy się obok Zayna, zapewne doszedł, bo nie zauważyłam abyśmy szli w czyjąś stronę. Zauważyłam, że chłopcy wychodzą ze sklepu, więc zaczęłam stawiać opór. Liam dał Zaynowi artykuły spożywcze i uniósł mnie. Chłopak przerzucił mnie przez ramiona. Starałam się jak najbardziej wymachiwać wszystkimi kończynami mojego ciała. Nie rozumiem tych ludzi. Przecież ja starałam się uciec, jak można tego nie zauważyć Chyba, że oni nie chcieli mi pomóc.

Liam dosłownie wsadził mnie do auta i usiadł naprzeciw mnie. Zayn szybko odjechał z parkingu, trzymając się głównej drogi. Prawie niezauważalny uśmiech wkradł się na moje usta.

-Zostawcie mnie- powiedziałam surowo.

-Dlaczego mielibyśmy to zrobić?- Zayn zapytał

Mój uśmiech urósł szerzej kiedy ręką powoli wjechałam na klamkę. Błyskawicznie otworzyłam drzwi i odpięłam pas wyskakując z auta. Właśnie gdy tak "leciałam" Liam złapał mnie i wciągnął mnie z powrotem do środka. 

-Puszczaj mnie- warknęłam

-Liam trzymaj ją- Zayn rozkazał

-Jak ci się wydaje co robię?- chłopak mu odwarknął

-Zostawcie mnie!- Krzyknęłam chcąc znaleźć się jak najdalej drzwi i ciągle się wyrywając. Niestety długie ramię Liama oplotło mnie i wciągnęło do auta

-Zamknij drzwi!-Zayn warknął i ostatecznie zamek w drzwiach został przekręcony. Odwróciłam się w stronę Liama i perfidnie uderzyłam go w twarz. Chłopak uniósł dłoń i dotknął miejsce swojego policzka gdzie przyjął cios.

-Liam nie waż...- Zayn warknął

Liam go nie posłuchał. Jego pięść pofrunęła w kierunku mojego nosa, cios był naprawdę silny, automatycznie z ruchem jego ręki odwróciłam także głowę. Ta zaś uderzyła o szybę i dostałam niewyobrażalnego bólu głowy. Złapałam miejsce gdzie Liam pozostawił ślad po sobie. Mój nos krwawił! Błyskawicznie odsunęłam się od Liama, tak daleko jak tylko mogłam. Po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. Myślałam, że chłopak jest stosunkowo miły.

-Właśnie dlatego, nie możesz mnie dotykać- Liam mruknął odwracając się do mnie.

Kiedy mój nos przestał krwawić zorientowałam się, że jest już ciemno. Byłam wpół śpiąca,a do tego wyczerpana. Poczułam jak auto się zatrzymuje, a drzwi otwierają się, a następnie zamykają. Nagle usłyszałam jak moje drzwi się otwierają, a dwa silne ramiona unoszą mnie. Otworzyłam oczy i oszołomiona ujrzałam Zayna, szliśmy do jakiegoś małego hotelu. Tam przydzielona nam pokój, a Zayn zaopiekował się abym trafiła do właściwego. Niedługo po tym jak usadził mnie na łóżku, opadłam na nie i pogrążyłam się w krainie snu.