piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 39 "Zostawienie jej samej"

LOUIS' POV

Szedłem przez park trzymając za rękę Eleanor. Opowiadała mi jakąś historię o dziecko, które goniło ją w tym parku udając psa. To zdecydowanie jedna z najdziwniejszych historii jakie słyszałem.

-Chłopiec miał około ośmiu lat. Mijałam go, kiedy on odwrócił się i spojrzał na mnie. Oczywiście starałam się go ignorować i szłam dalej, ale kiedy ustał na kolanach i oparł ręce o ziemię...Zaczął na mnie szczekać i próbował warczeć, nie będę kłamać, przestraszył mnie! Im dłużej go ignorowałam tym bardziej on zaczął się denerwować. Próbował ugryźć mnie w nogę! Odepchnęłam go, w sumie kopnęłam, a on otarł o brudną ziemię! Ale to przez przypadek. Zaczął na mnie szczekać, no więc zaczęłam biec, gonił mnie i...-powiedziała

Przestałem słuchać jej historii gdy w pobliżu zabrzmiał śmiech. Ale to nie był zwykły śmiech.  To był znajomy śmiech, nie mogłem jednak się dowiedzieć do kogo on należał, jestem pewien jednak, że słyszałem go wcześniej.

-Coś się stało kochanie?- zapytała Eleanor

-Nic, ja tylko myślę-odpowiedziałem

-O Amandzie?-dopytywała

-Nie, o czymś innym-wymamrotałem

Dziewczyna skinęła głową i kontynuowała swoją opowieść. Skanowałem park kiedy moje oczy natrafiły na czwórkę ludzi stojących niezbyt daleko. Trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Grali w koszykówkę, lub chociaż próbowali. Od razu poznałem trzech chłopaków Josha, Nialla i Harry'ego, ale nie mogłem poznać kim była dziewczyna. Siedziała ona na plecach Nialla i próbowała zabrać piłkę z jego rąk śmiejąc się przy tym. Trzymał on jedną z jej nóg, tak aby nie mogła upaść podczas jego biegu i skoków do jednej z  obręczy kosza. Dziewczyna skończyła zabierając od niego piłkę. Postawił ją na ziemie i ustał na przeciw niej tak, że teraz stali twarzą w twarz do siebie. Niall uśmiechnął się owijając ręce wokół jej talii, a ona owinęła ręce wokół jego szyi. Swoją czapkę z Chicago Bulls przekręcił tył na przód, tak, że daszek był z tyłu głowy. Pochylił się zostawiając pocałunek na ustach dziewczyny, a to oddała go. Nie mogłem uwierzyć jak ta dziewczyna była podobna, jak przypominała mi kogoś...

-Chodźcie parko! Wyjeżdżamy!- Harry zachichotał, ale ta dwójka kontynuowała pocałunki.

-Oh chodź Amanda! Niall, Amanda chcemy dostać lody...chodźcie już!- Josh powiedział, a mały uśmieszek przeszedł przez jego usta.

To rozwaliło mnie na dwa. Uśmiech na obu twarzach. Kiedy Amanda zeszła z pola spojrzała na mnie. Zatrzymała na mnie wzrok, ale chwilę potem przeniosła go na Nialla, który akurat chwytał jej rękę. Popatrzył na mnie szukając tego na co patrzyła ona, a jego uśmiech zniknął. Odwrócił się i zaczął iść w przeciwnym kierunku z Amandą. Moją Amandą.

-El t-to Amanda-powiedziałem z szeroko otwartymi oczami wskazując na dziewczynę.

-Louis, jesteś pewien?-zapytała Eleanor

-Jestem pewien El! To ona!- powiedziałem, bardziej krzycząc.- Chodźmy muszę z nią porozmawiać!

-Nie! Ona ma chłopaka, ty masz mnie, obydwoje jesteście szczęśliwi, daj spokój zostaw ją.-powiedziała

-Nie El! Nie widziałem jej cały rok, muszę z nią porozmawiać-powiedziałem przez zaciśnięte zęby-muszę z nią porozmawiać-Jeśli nie chcesz iść ze mną, pójdę sam

-Oh Louis proszę! Kocham cię, nie musisz za nią biegać, proszę Louis...-błagała

-Eleanor muszę się z nią zobaczyć, muszę porozmawiać- odpowiedziałem.

Puściłem jej rękę i pobiegłem w kierunku, w którym ostatni raz widziałem Amandę. Kiedy w końcu ją dogoniłem wszyscy wchodzili do lodziarni. Niall trzymał jej dłoń kiedy przekraczali próg. Chłopak spojrzał się za siebie, szepnął coś do Amandy i pozwolił jej wejść do środka z Harry'm i Joshem. Blondyn podszedł do mnie i westchnął.

-Słuchaj Louis. Nie chcę, żebyś choćby znajdował się w pobliżu Amandy. Ona już cię nie potrzebuje, ma Harry'ego ma Josha ma mnie. Ona już cię nie pamięta. Okay? Straciła pamięć i jedyny powód dlaczego nas pamięta to ten, że my czekaliśmy, aż ona się obudzi, nie poddaliśmy się tak jak ty-powiedział

-Niall, chcę tylko z nią pomówić- próbowałem wszystkiego

-Nie! Zostań z dala- Niall powiedział

-Niall chodź!-powiedziała Amanda przychodząc po niego i bawiąc się jego czapką- Trzymaj czapkę, mała!-powiedział Niall- Wyglądasz w niej lepiej, kochanie-odpowiedział kładąc swoją czapkę na jej twarz, a jego twarz od razu rozpromieniła się. Przycisnął jej usta do swoich całując ją zanim złapał za rękę i wchodząc do lodziarni. Zostałem tu sam. Ze złamanym sercem.

---------------------------------
Rozdział weekendowy.
Kolejny za tydzień.
Zapraszam także na nasze drugie tłumaczenie: http://damaged-story.blogspot.com/

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 38 "Nowe życie"

LOUIS' POV

Amanda została przewieziona do szpitala zaraz po tym całym zderzeniu. Lekarze podłączyli  ją do tych wszystkich maszyn ale nie pozwolili mi się z nią zobaczyć. Powiedzieli mi że Amanda potrzebuje teraz przestrzeni i mogą ją odwiedzić jutro. Powiedzieli mi również że jest w poważnej śpiączce i nie wiedzą kiedy się obudzi, jeśli w ogóle się obudzi.

Usiadłem w poczekalni, czekałem i czekałem aby móc ją odwiedzić. Potrzebowałem ją zobaczyć. Ale kiedy w końcu wszedłem do sali w której leżała nie mogłem uwierzyć. Miała pełno stłuczeń, rozcięcia i złamane kości. Amanda nie wyglądała tak samo. Wyglądała strasznie. Wyglądała martwo. Na jej usta wdał się mały uśmiech. Amanda nie może się ruszyć dopóki ktoś jej nie pomoże. Chciałbym często ją całować podląc się aby oddała pocałunek ale to nigdy nie nastąpi.

Po kilku miesiącach czekania na to aż się obudzi, po kilku miesiącach niekontrolowanego wylewania łez doktorzy powiedzieli mi że  jest to  nieprzydatne. Powiedzieli mi że się nigdy nie obudzi i powinienem ją zostawić i zapomnieć o niej. Próbowałem o niej zapomnieć ale jest trudno zapomnieć o osobie która się kocha. Jest trudno zapomnieć o osobie z którą chciałeś spędzić resztę swojego całego  życia.

Spędziłem wiele miesięcy prawie sam pomijając chwilę gdy  Niall odwiedzał Amandę. Często przynosił i zostawiał balony i kwiaty dla niej ale ja nie widziałem w tym sensu. Wolałem być obok niej gdy się obudzi.
Doktorzy błagali mnie abym odszedł, błagali abym odszedł i zapomniał o niej, abym zajął się własnym życiem. Ale ja nie mogłem. ONA BYŁA MOIM ŻYCIEM.

Doktorzy w końcu przekonali mnie abym poszedł do domu i został w nim ale ja  nadal nie mogłem o niej zapomnieć. Do było tak że gdzie się nie spojrzałem mój dom w jakiś sposób przypominał mi o niej. Spędzałem moje noce płacząc do poduszki a całe dnie leżałem w łóżku również płacząc. Budziłem się i miałem nadzieję że ujrzę Amandę obok mnie ale nigdy tak nie było.

...Hary próbował pomóc mi zapomnieć o niej on również próbował wymazać wszystko z pamięci.  Pewnego dnia zaciągnął mnie do kawiarni oczywiście nie miałem najmniejszej ochoty opuszczać mojego domu. Byłem nieszczęśliwy nigdy wcześniej nie miałem w życiu takiego niepowodzenia. W tej kawiarni pierwszy raz zobaczyłem Eleanor. Harry przestał umawiać się z Eleanor tylko po to aby ja mógł pójść z nią na randkę. Ona nie była jak Amanda ale pomagała mi o niej zapomnieć.

Eleanor i ja zostaliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi aż w końcu zaczęliśmy się umawiać. Kilka miesięcy później nie myślałem o Amandzie nigdy więcej ale nie zapomniałem o niej. Eleanor i ja byliśmy praktycznie nie rozłączni. Dziękowałem Amandzie że nauczyła mnie jak nie być nadopiekuńczym , ponieważ Eleanor pewnie była by  na mnie zła że jest wobec niej taki.

El nauczyła mnie kontrolowania złości. To było coś z czym miałem zawsze problem gdy byłem z Amandą. Eleanor pomogła mi w wielu rzeczach. Była zawsze gdy jej potrzebowałem a ja byłem zawsze gdy ona mnie potrzebowała.

Straciłem kontakt z Harrym , Niall'em  i Josh'em któego wcale nie potrzebowałem bo oni tylko przypominali mi o Amandzie. Mijał właśnie ponad rok odkąd zacząłem  umawiać  się z Eleanor. Moje życie zmierzało w dobrym kierunku. Miałem nową dziewczynę, nowych przyjaciół, nowe nastawienie. Wszystko było inne. Lubiłem moje nowe życie. Nie chciałem niczego zmieniać. Myślałem że moje życie było perfekcyjne a ja byłem szczęśliwy.

Zayn and Liam zmienili się nie ścigali Eleanor i nikogo innego. .. Często widziałem ich idących po ulicy. Zatrzymywałem się i rozmawiałem z nimi. Byli mili ale nigdy nie będę z nimi blisko. Nie ufałem im tak bardzo.
Nie chciałem aby zrobili cokolwiek Eleanor.

Kilka miesięcy później ludzie zaczęli pytać się  mnie czy widziałem Amande. Wydawało mi się to dziwne bo nie znałem żadnej innej Amandy . Rozmowa z ludźmi zawsze przebiegała tak samo.

- Widziałeś Amandę- pytali się ludzie

- Masz na myśli tą która jest   w śpiączce ? - pytałem

- Tak - odpowiadali

- Widziałem ją w szpitalu jak była w śpiączce. - odpowiadałem

- Oh, zapytam kogoś innego. - odpowiadali i odchodzili

Nigdy nie pytałem się dlaczego interesują się nią. Przecież ona się nigdy nie obudzi. Wiem to ponieważ lekarze tak mi powiedzieli a nawet jeśli by się obudziła obiecali że zadzwonią a nigdy przecież się to nie wydarzyło. Zacząłem myśleć że ludzie pytają o inna Amandę która również była w śpiączce.

Teraz często widziałem Josha, Harrego i Nialla idących po ulicy ale nie odważyłem się do nich podejść i porozmawiać z nimi. Nie chciałem z nimi rozmawiać. Nie byliśmy przyjaciółmi a oni tylko przypominali mi o Amandzie.

Czasami słyszałem dwójkę ludzi śpiewających w parku. Jeden grał na gitarze. Przysięgam że jeden głos należał do Harrego a drugi do Amandy ale nigdy nie przyglądałem się. Wiedziałem że będę rozczarowany gdy się okaże że to nie Amanda  śpiewa. Jedna rzecz była dziwna dla mnie, ludzie śpiewali ulubioną piosenke Amandy "Some Mistakes"

Mogę przysiąść że niektórzy ludzie próbowali przypomnieć mi o Amandzie. Chcieli abym myślał że ona żyje.  Chcieli abym był smutny na samą myśl o niej. PRZYSIĘGAM ŻE LUDZIE CHCIELI ABYM MYŚLAŁ ŻE ONA SIE OBUDZIŁA.

------------------------------
Heeeeeeeeeeeej *_*

Jak tam wrażenia po rozdziale.
Akcja się trochę  rozkręciła.
A więc życzę wam Wesołych Świąt, aby wszystkie wasze marzenia się spełniły i abyście poszli na koncert 1D i spotkali w końcu chłopców. <33 Love You All :)
Co dostaliście od Mikołaja?


sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 37 "Stuknięcie w reflektory"

AMANDA'S POV


Szliśmy chwile dłużej szukając Harry'ego i Nialla, którzy zniknęli. Aktualnie Josh i Louis szli. Louis trzymał mnie na swoich plecach z jakiegoś powodu nie chciał abym szła. Próbowałam zrobić cokolwiek aby mieć kontakt z ziemią, ale to na nic on trwał w swoim.

Kiedy wreszcie mnie postawił szłam między nim, a ścianą budynku. Nie mogłam od niej odejść od niej nawet na 3 kroki nie zostając dopchnięta do niej przez Louisa. Chłopak nagle ustał przede mną, a zębami podgryzał dolną wargę.Spojrzał na mnie. Przycisnął swoje wargi do moich. W tym pocałunku nie było żadnej słodyczy to był gorzki i gorący pocałunek. Po chwili zostawił moje usta w spokoju i przeniósł się na linię szczęki.

-Jesteś moja Amanda! Cała moja- warknął dociskając wargi do mojej skóry.

Nie mam zamiaru kłamać. Byłam trochę onieśmielona tą stroną Louisa.

Jego usta przeniosły się na wrażliwy punkt na mojej szyi. Chłopak pocałował to miejsce kilka razy i przygryzł zębami wysyłając dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Po chwili odsunął się i spojrzał na moją skórę. Następnie w czerwonym i piekącym miejscu złożył pocałunek. Już wtedy wiedziałam, że zrobił mi malinkę.

-Jesteś moja Amanda, teraz każdy będzie o tym wiedział- szepce wzdychając się zimnym powietrzem. Na jego twarzy zagościł uśmiech, a potem znów przycisnął swoje wargi do moich.

Ten pocałunek był tak...normalny, taki jaki chciałabym żebyśmy dzielili częściej, słodki i pełny miłości. Louis położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie, a ja automatycznie zarzuciłam ręce na jego szyi. Chłopak nakreślił małe kółka na moim ciele co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Kiedy całowaliśmy się kreśliłam małe serduszka na jego plecach dając mu znak aby przyciągnął mnie do siebie bliżej. Byliśmy bardzo blisko siebie. Nie sądzę, że miedzy nas dałoby się włożyć choćby kartkę papieru. Lou zdjął rękę z mojego biodra, aby poprawić mi włosy opadłe na twarz. Chłopak następnie schował je za ucho. Znów zaczęliśmy się całować. Jedną ręką brunet owinął mnie w talii, a drugą gładził po policzku. Nie słyszałam już Josha, chyba sobie poszedł.

-Kocham cię Amanda- wyszeptał i znów powrócił do całowania mnie.

-i ja kocham ciebie, Louis- wymamrotałam cicho. Moje słowa były ledwo słyszalne.

Powoli przestał mnie całować, ale ciągle trzymał w ramionach opierając swoje czoło o moje.

-Dlaczego jesteś taka piękna?- Zapytał powodując na mojej twarzy rumieńce. Zaczęłam też spuszczać wzrok. Użył swojego palca, aby podnieść moją brodę, tak  bym patrzyła na niego- Chodzi mi o to, że po prostu jesteś piękna.

-Dzięki Louis! Też nie wyglądasz najgorzej- Szybko cmoknął moje usta powodując uśmiech.

-Zdecydowanie brakowało mi tego kiedy się rozstaliśmy- wymamrotał cicho

-Za czym tęskniłeś najbardziej?-pytam

-Tęskniłem ogólnie za tobą. Tęskniłem za twoim uroczym śmiechem, za pięknymi oczami, za niezwykłym uśmiechem i oczywiście za twoimi pocałunkami- powiedział cicho

-Też za tobą tęskniłam, Lou- wyszeptałam

-Dlatego już ze sobą nie zerwiemy. Brakuje nam siebie zbyt bardzo-wymamrotał

Uśmiechnęłam się do niego, a on powoli odsunął się ode mnie. Wziął mnie za rękę przeplatając nasze palce. Ruszyliśmy. Razem. Powoli już jednak wychodziliśmy z Alei, a mój wzrok padł na Nialla, Josha i Harry'ego stojących po drugiej stronie ulicy. Uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy, kiedy ich zobaczyłam. Puściłam ręce Louisa i zaczęłam iść w kierunku ulicy.

-Amanda nawet nie waż się przejść przez poprzek ulicy to bardzo nie bezpieczne- wymamrotał idąc za mną

-Mam w planach biec szybko-wymamrotałam.

Zanim brunet zdążył zrobić cokolwiek albo coś powiedzieć, aby mnie zatrzymać ja już biegłam w poprzek ulicy. Słyszałam jego krzyki, że mam zawrócić, czy coś, zostały jednak one zagłuszone przez głośny huk i rażące światła reflektorów. Oczywiście pojazdu na przeciw mnie, a potem...potem straciłam przytomność


----------------------------------------------------
Więc wracamy do zasady weekendy i środy(ankieta) OK! Więc tu macie weekendowy. Gdyby nie końcówka to takie rzygam tęczą no ale... Jestem na asku jestem na tt. :) Kolejny w środę, albo we wtorek z uwagi na święta.

PS.
Jak nagłówek? :)


PS2.
Kolejna osoba zgodziła się abyśmy wzięły się za tłumaczenie jej bloga :)

PS3.
W "stronach" macie link do oryginału

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 36 "Spotkanie Joshie'go"

AMANDA'S POV

- Amanda, czy mogę dostać jeszcze jedną szanse, czy chcesz ze mną zerwać na dobre? - Louis zapytał gryząc swoje usta gdy czekał na odpowiedź.

-Ja-Ja nie wiem Lou...-wymamrotałam unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem

-Amanda, muszę znać odpowiedź czy mam zostawić osobę, którą kocham dla jej dobra czy jeśli trzeba dać ci więcej miłości- wymamrotał

-Louis dam ci jeszcze jedną szansę, ale to ostatnią- wymamrotałam, a chłopak uniósł mnie we wspólnym uścisku. Owinęłam swoje nogi wokół jego torsu, a on złapał mnie za tyłek.

Ponownie przycisnął swoje czoło do mojego a na jego ustach wymalował się mały uśmiech. Patrzenie na niego sprawiło że sama zaczęłam się uśmiechać .  Chłopak ponownie złączył nasze usta. Owinęłam ręce wokół jego szyi. Nasze usta wspaniale do siebie pasowały . Powoli odsunął się i zaczął całować mój podbródek i szyję. Mały jęk wydobył się z moich ust co spowodowało, że Louis się uśmiechnął.

- Kocham Cię Amanda. Jeszcze jedna szansa to wszystko czego potrzebuję . - powiedział przygryzając moje usta.

- Też Cie kocham Louis- powiedziałam wkładając swoje ręce w jego włosy.

- Kim był chłopak, z którym uciekałaś wcześniej? - zapytał.

- Louis ostrzegałam nie bądź nadopiekuńcz.

- Przepraszam po prostu nie chce aby ktoś mi ciebie zabrał kochanie. - powiedział całując moje czoło

- Nikt mnie nie zabierze od ciebie ponieważ cię kocham. - obiecałam

Uśmiechnęłam się gdy wpatrywałam się w jego oczy. Naprawdę kochałam jego oczy były takie perfekcyjne. Jego oczy były błękitno- zielone. Przypominały mi o sztormie na oceanie. Były po prostu piękne. Byłam pewna że każdy mógł by umrzeć za takie oczy. Jego oczy błysnęły w słońcu co sprawiło że kolor jego oczy zmienił sie na bladoniebieski. Tak cudowny bladoniebieski kolor. Jednak w nocy kolor jego oczu zmieniał się na ciemno niebieski. Louis obejrzał się za siebie wyrywając mnie z transu.

- Kto to jest?- zapytał a ciemna figura jakiejś osoby zbliżała się do nas

- To ja - odpowiedział

- To mi wcale nie pomogło. Jak masz na imię.? - zapytał Louis

- Josh - wybełkotał

- Amanda jest tutaj?- zapytał Josh

- Może. Do czego jest Ci potrzebna - Louis spytał ze złością

Wzięłam i pociągnęłam twarz w moja stronę aby Louis więcej nie patrzył na Josha. Szybko pocałowałam Louisa .

- Louis nie bądź nadopiekuńczy nikt mnie nie zbierze od ciebie. - powiedziałam

-   Tak ona tu jest. - powiedział łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce.

Josh podbiegł do nas i przytulił mnie. Byłam zmuszona puścić rękę Louisa. Odwzajemniłam uścisk a chłopak wybełkotał coś do moich włosów. Wzdrygnęłam się gdy jego oddech odbił się od mojej szyi. Lekko się odsunął ode mnie ale nadal oplatał mnie swoimi rękami.

- Co powiedziałeś ? - zapytałam

- Powiedziałem że cieszę  się że nic Ci nie jest. Niall, Harry i ja nie wiedzieliśmy gdzie jesteś i baliśmy się o ciebie. - odpowiedział

- Gdzie jest Niall i Harry? - zapytałam i obejrzałam się aby zobaczyć czy nigdzie ich nie ma

- Oni nadal cię szukają . Chodź znajdziemy ich. - powiedział i złapał mnie za rękę

Po kilku krokach Louis złapał Josha za ramię zmuszając aby się odwrócił .

- Masz jakiś problem? - zapytał Josh

- Tak mam. Trzymasz moją dziewczynę za rękę a ona nie jest twoją dziewczynę za rękę tylko MOJĄ . - powiedział Louis.

- Ja jestem jej przyjacielem. Nie zabiorę Ci jej. - wyjąkał Josh

- Proszę puść jej rękę. - powiedział Louis.

- Nie! Chce trzymać moją przyjaciółkę za rękę więc będę to robił . Nie bądź skończonym chujem  - powiedział Josh

- Nie jestem chujem. Po prostu puść jej pieprzoną rękę. - wycedził Louis przez zęby

- Nie - powiedział Josh i zaczął iść

Josh trzymał moją jedną rękę a potem Louis złapał za drugą. Czułam się jak małe dziecko, które rodzice trzymali jak przechodzili przez jezdnię. Spojrzałam na Louisa. On również się na mnie patrzył . Stanęłam na palcach tak abym mogła dotknąć jego ust. Louis się uśmiechnął i po raz drugi musnął moje usta .

- Co? Teraz całus dla Joshie'go? - zapytał Josh

- Joshie ? Teraz będę tak na ciebie mówiła. - powiedziałam z małym uśmieszkiem na ustach

- Więc i tak nie dostanę całusa nawet jeśli zwie się Joshie? - zapytał

- Dobra. Dostaniesz tylko dlatego bo masz uroczą ksywkę  Joshie. - odpowiedziałam

Pocałowałam Josha w policzek. Louis mocniej chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie  zmuszając aby odwróciła się do niego. Louis wpatrywał się we mnie.

- Kocham Cię Amanda. - powiedział Louis całując moje czoło.

- Też Cię kocham Louis. - powiedziałam z uśmiechem

- Ciebie też kocham Josh . - powiedziałam

Josh chwycił mnie za rękę o pocałował w nią.

- Jesteś dziecinny Joshie. Teraz będę mówiła do ciebie albo Joshie albo Josh.- powiedziałam

-  Joshie to najlepsza ksywka  - powiedział  Josh

-  Myślę że Joshie to dobra ksywka ale nie najlepsza. - powiedziałam uśmiechając się do niego.

- Ochhh naprawdę ? To jaka jest najlepsza ksywka jaką kiedykolwiek słyszałaś.? - zapytał

- Nie wiem Joshie. - powiedziałam śmiejąc się

- Ale Joshie to najlepsza ksywka. - powiedziała z miną dziecka

- Zamierzam się z tobą zgodzić. - powiedziałam

-Więc jaka była ta najlepsza ksywka? - zapytał Josh

- Nie mogę Ci powiedzieć . - odpowiedziałam

- Powiedz mi ! -wrzasnął Josh

- Nie. - powiedziałam

- Proszę ?- zapytał Josh z lekkim uśmieszkiem -

- Nie zasługujesz by wiedzieć...- powiedziałam

- A więc mówisz że ja nie zasługuję aby wiedzieć? - powiedział parskając śmiechem

- Musisz mi kupić cukierka to ci powiem - odpowiedziałam

- Jaki rodzaj cukierka? - zapytał

- Bez różnicy. Byle by był dobry - odpowiedziałam

- Jesteście głupkami - powiedział Louis śmiejąc się

- Taaak . Ale ja jestem twoim głupkiem - powiedziałam

- Tak ty jesteś moim ulubionym głupkiem .- powiedział Louis przyciskając swoje usta do moich.


------------------------------------------------

A więc jeszcze raz przepraszamy za opóźnienie ale mamy dużo nauki :(
Ktoś z was wybiera się na TIU wersję rozszerzoną ? :)
100 KOM = NEXT


Chcę dodać, że blog zbliża się do 100 000 wyświetleń, kiedy przekroczymy te liczbę poinformuję was :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 35 " Czy mogę?"

AMANDA'S POV

Odwróciłam się aby zobaczyć Louisa. Wpatrywał się w nas. Na chwilę moje oczy spotkały jego. Złapałam Josh'a za rękę i zaczęłam biec wzdłuż chodnika jak najdalej od Louisa. Obejrzałam się i zobaczyłam jak chłopak mnie goni. Kurwa! Josh's biegł koło mnie. Był znacznie szybszy ode mnie. Musiał to zauważyć, ponieważ wziął mnie na ręce jak pannę młodą i kontynuował ucieczkę. Objęłam rękami jego szyję i popatrzyłam do tyłu. Widziałam jak Louis nadal nas goni. Widziałam że Josh był nadal znacznie szybszy od Louisa nawet gdy miał mnie na rękach. Nagle poczułam jak ktoś biegnie wprost na nas. Josh obił się o ziemię nadal trzymając mnie w swoich ramionach. Podniosłam sie i zobaczyłam Niall'a który stoi z szeroko otwartymi oczami.

- O mój Boże ! Przepraszam Amanda. Nic ci się nie stało ? - zapytał pomagając nam wstać

- Jest dobrze- wybełkotałam szybko

Obróciłam się i zobaczyłam jak Louis dobiega do nas. Wiedziałam że jeśli go nie zatrzymam to nawrzeszczy i nastraszy tak  Josh'a i Niall'a że nigdy więcej mnie nie dotkną.

- Nie! Amanda! Stój - wrzasnął Josh a ja  zaczęłam biec wzdłuż chodnika  w kierunku Louisa.

Na ustach Louisa wymalował się chytry uśmieszek gdy zobaczył że biegne w jego kierunku. Im bliżej byłam jego uśmiech stawał się szerszy .

- Amanda! Czekaj! - wrzasnął Niall gdy biegł za mną

- To debil! Proszę zatrzymaj się ! - usłyszałam inny głos. To był Harry .

Byłam właśnie naprzeciwko Louisa. Rozłożył on swoje ramiona ale ja odwróciłam się i zbiegłam w dół alei.
Zorientowałam się że gdyby Louis mnie złapał nie było by tak wesoło i kolorowo.

- Amanda! Wracaj tu kurwa! Jeśli się kurwa nie zatrzymasz to przysięgam Bogu że zerżnę Cię tak że nie będziesz miała z tego przyjemności. - wrzasnął Louis gdy biegł za mną.

Spojrzała się do tyłu. Nikogo oprócz nas tam nie było. Byłam tylko ja i Louis. Zbiegłam na dół do innej alejki i skręciłam w prawo. Skręcałam w różne alejki  tak wiele razy aby tylko go zgubić.
Nagle skręciłam w lewo i szybko tego pożałowałam. To był mój koniec. Louis w końcu mnie złapał. Szybko oplótł moje ramiona i uniósł tak abym na niego spojrzała.

- Dlaczego ode mnie uciekasz.? Wystraszyłaś mnie- wyszeptał. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Szybko objął mnie i mocno przytulił .

- Louis muszę Ci coś powiedzieć- wybełkotałam.

Trochę się ode mnie oddalił ale nadal był blisko.  Łzy spływały po jego policzku gdy na mnie patrzył. Myślałam aby powiedzieć mu coś co nie było zbytnio ważne ale potrzebowałam powiedzieć mu co naprawdę myślę. Łzy spływały po moich policzkach a ja wpatrywałam się w moje buty. Louis lekko pociągnął moją brodę tak że teraz patrzyłam prosto w jego oczy. Mój obraz był nie wyraźny przez łzy. Jego oczy też tonęły w łzach .

- Możesz mi powiedzieć co tylko chcesz kochanie- powiedział szybko i pocałował mnie w czoło ale zaraz po tym znowu patrzył mi prosto w oczy.

Wzięłam głęboki oddech i próbowałam się uspokoić.

- Louis myślę że to nie zadziała . - wymamrotałam

- Co masz na myśli - zapytał bardzo cicho niemal szepcząc. Coraz więcej łez spływało po jego policzku

- Ranisz mnie Lou, kocham cię ale nie mogę być z osobą która mnie rani. - powiedziałam i zamknęłam szybko oczy gdy łzy zaczęły spływać na ziemie.

- Więc... Coooo masz zamiar po-powiedzieć??- zapytał a jego głos łamał się od płaczu.

Panowała dłuuuga cisza. Otarłam łzy z mojego policzka ale szybko pojawiły się nowe.

- Myślę że nie zniosę tego więcej. - wymamrotałam

- Więc zryy-ywasz ze mną? - zapytał a łzy spływały z jego policzka niekontrolowanie

- Tak myślę . - wyszpetałam

- Ale-e Amanda . Kocham Cię. Proszę nie opuszczaj mnie. Nie mogę znieść tego że jestem daleko od ciebie. Potrzebuje cię . Nie będę cie więcej ranić. Przepraszam za wszystko co tobie zrobiłem. Przepraszam za to że nie mogłem cię chronić. Przepraszam że raniłem twoich przyjaciół i za te cholerne więzienie. Przepraszam że płakałaś przeze mnie i czułaś się źle. Przepraszam cię za wszystko. Proszę nie opuszczaj mnie. Potrzebuję cie.. Proszę! Proszę nie odchodź ! - wyszeptał a jego łzy zaczęły szybciej spływać. Z powodu płaczu z trudem łapał powietrze.

- Amanda naprawdę cię przepraszam. Po prostu nie chcę abyś odeszła. Kocham Cię  Amanda. Kocham Cię bardziej niż kogokolwiek. Świat jest dla nas. Bez ciebie jestem nikim. Rozumiem że może nie jestem idealnym chłopakiem ale się staram . Próbuję i staram się po to abyś była szczęśliwa.. Jestem kurwa pojebańcem. Myślę że nie będę w stanie patrzeć jak odchodzisz. Proszę cię Amanda nie odchodź. Kocham Cię.

- Ja też cie kocham Louis. Nie mogę więcej tego robić . Skończyłam z tym. - wybuchłam płaczem.

Louis mocno mnie objął a ja płakałam w jego klatkę piersiową. Masował moje plecy o kołysał w przód i w tym. Próbował mnie pocieszyć. Słyszałam jak pociąga nosem kilka razy. Nadal płakał. Zaczął płakać co spowodowało że zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

- " Kochanie, czym my się stajemy?
To tak jakbyśmy wciąż biegli
Cały dzień w ruchu
Mogę schylić się aby cię uścisnąć lub zachowywać się jakbym cię nie znał
Ale ciebie chyba nie obchodziłoby, co bym zrobił
Co stało się z tą dziewczyną, którą znałem
Chcę po prostu aby między nami było tak jak dawniej

Czy nasz pocałunek w ogóle cię poruszył, kochanie?
Czy to, że cię pragnę, doprowadza cię do szaleństwa?
Czy mam twoją miłość, czy to mi nadal wystarcza?
Powiedz, czy tak jest czy nie jest, kochanie?
Daję ci wszystko, czego pragniesz?
Czy wolałabyś odwrócić się i zostawić mnie samego?
Czy powinienem po prostu się poddać i iść dalej?
Kochanie, powinienem?

Pamiętam, jak nie mieliśmy niczego
Oprócz idealnej, prostej miłości
Kochanie, to były czasy
Wtedy nasza miłość była dzika i wolna
Ale teraz krytykuję wszystko co widzę

Czy nasz pocałunek w ogóle cię poruszył, kochanie?
Czy to, że cię pragnę, doprowadza cię do szaleństwa?
Czy mam twoją miłość, czy to mi nadal wystarcza?
Powiedz, czy tak jest czy nie jest, kochanie?
Daję ci wszystko, czego pragniesz?
Czy wolałabyś odwrócić się i zostawić mnie samego?
Czy powinienem po prostu się poddać i iść dalej?
Kochanie, powinienem?

Nadal daję ci to, co potrzebujesz?
Nadal zapieram ci dech w piersi?
Czy wywołuję u ciebie iskrę w głębi serca, kochanie, czy tak jest?

Czy nasz pocałunek w ogóle cię poruszył, kochanie?
Czy to, że cię pragnę, doprowadza cię do szaleństwa?
Czy mam twoją miłość, czy to mi nadal wystarcza?
Powiedz, czy tak jest czy nie jest, kochanie?
Daję ci wszystko, czego pragniesz?
Czy wolałabyś odwrócić się i zostawić mnie samego?
Czy powinienem po prostu się poddać i iść dalej?
Kochanie, powinienem?

Powiedz kochanie, mogę spróbować jeszcze raz?
Mogę kochanie, mogę?****" -śpiewał Louis

Rozluźnił on nasz uścisk i wpatrywał się we mnie. Łzy nadal mu spływały po policzku gdy na mnie patrzył .

- Amanda, czy mogę dostać jeszcze jedną szanse, czy chcesz ze mną zerwać na dobre. ? - Louis zapytał gryząc swoje usta gdy czekał na odpowiedź.

--------------------------------------------------
 **** Tekst piosenki Luke Bryan - Do I

Heeeeeeej *_*
Oto jest kolejny rozdział <33
Jak tam wrażenia. ?
UWAGA!
Dobra wiadomość : Autorka tego opowiadania znowu zaczęła pisać nowe rozdziały :)

100 KOMENTARZY = NEXT 

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 34 "Miłość?"

AMANDA'S POV

-Może pójdę z tobą, gdziekolwiek idziesz?- zapytał Josh

-Jasne! Ale ja naprawdę nigdzie się nie wybieram- odpowiedziałam

-Naprawdę? W takim razie wiem gdzie możemy iść- powiedział i uśmiechnął się

Złapał mnie za rękę i ruszył chodnikiem prowadząc mnie ze sobą. Gdziekolwiek chciał iść. Wkrótce Josh wszedł do kawiarni i usiadł na krzesło przed tym jak odsunął jedno specjalnie dla mnie. Był takim Gentleman'em, a ja ledwo go znałam. Siedziałam tak naprzeciwko chłopaka i po prostu rozglądałam się po kawiarni. Jestem pewna, że nie byłam tu wcześniej.

-Więc Amanda co robiłaś samotna, na ulicy spacerując zaraz po burzy?- Zapytał

-Aktualnie...chciałam uciec od...walki- wymamrotałam

-Jaki typ walki masz na myśli?-zapytał

-Fizyczna bójka pomiędzy dwoma moimi przyjaciółmi, a moim chłopakiem- odpowiedziałam cicho

-Tak mi przykro- powiedział i chwycił moją rękę ze stołu pocieszająco pocierając o nią kciukiem.

-Nie powinno, jest w porządku- powiedziałam uśmiechając się do niego

Uśmiechnął się do mnie otwierając usta chcąc coś powiedzieć, ale szybko je zamknął iż podeszła do nas pani chcąc zebrać zamówienie. Zamówiliśmy co chcieliśmy i kontynuowaliśmy rozmowę.

-Chcesz zagrać w grę?- zagadał

-Jaką grę?- zapytałam

-Dwadzieścia pytań. Po prostu zadajemy sobie 20 pytań-odpowiedział

-Wiem co to 20 pytań nie jestem głupia- powiedziałam z uśmiechem

-Ja nie jestem ślepy- Odpowiedział starając się brzmieć na zdenerwowanego, ale nie wychodziło mu to co doprowadziło mnie do śmiechu.

-Przepraszam, jesteś zbyt elegancki- powiedziałam moim dziecięcym głosem i posłałam mu uśmiech

-Dobra, więc dwadzieścia pytań...chcesz żebym zaczął?

-Tak!-powiedziałam

-Więc począwszy od łatwych...jaki jest twój ulubiony kolor?-zapytał

-Albo morski, albo koral. Lubisz kiedy dziewczyny mają tatuaże?

-Nie mam nic przeciwko kilku, tylko żeby nie przytłaczała mnie ich ilość. Ile masz lat?- zapytał

-Jestem osiemnastolatką, a ty, ile masz lat?-odpowiedziałam i zapytałam.

-Dwadzieścia jeden. Twoje ulubione zwierzę?

-Zdecydowania słoń, zawsze chciałam jeździć na jakimś.Masz rodzeństwo?- kolejne pytanie

Kontynuowaliśmy przepytywanie siebie przez jakieś pół godziny popijając drinku, które mieliśmy. Muszę przyznać, że Josh to naprawdę miły i zabawny chłopak.

-Gram na perkusji od kiedy skończyłem trzy lata...Hm...lubisz swojego chłopaka? Tak czy nie?- zapytał powodując iż westchnęłam.

-To trudne pytanie. Myślę, że...To znaczy kocham go w jednej chwili, bo jest naprawdę bardzo słodki, ale w następnej chwili nienawidzę go, bo jest wielkim dupkiem. Oh i przysięgam, że ma problemy z gniewem! Niestety całą złość wylewa na mnie, to złe. To nie tak, że on tylko na mnie krzyczy. Nie mogę sobie z tym poradzić, a potem zranił mnie fizycznie. Nie wiedziałam co zrobić i postanowiłam go zostawić, więc on znalazł mnie i moich przyjaciół i wszczął bójkę, a to zraniło mnie jeszcze bardziej. Nie wiem czy ja go kocham i czy on kocha mnie. Gdy się kogoś kocha nie bije się go i się na nim nie wyżywa, a następnie doprowadza do łez, prawda? Lecz gdy kogoś kochasz i już to zrobisz to próbujesz go w jakiś sposób pocieszyć, a nie iść w drugą stronę, tak jak to zrobił on. Najpierw przez niego płakałam czego on udawał, że nie zauważył i poszedł w drugą stronę jak gdyby nigdy nic się nie stało, a ja dalej trwam w miłości do niego, mimo tego bólu, który przeżywam. To znaczy, wiem, że chce mnie chronić ciągle to powtarza, ale jeśli  nie ufa dwóm moim najlepszym przyjaciołom, tylko dlatego, że to faceci to sprawia, że czuję się jakby on mi nie ufał. On nie musi być nadopiekuńczy, mogę coś zrobić sama dla siebie, ale on nie widzi tego! On nie pozwala zrobić mi niczego dla siebie, nie chce żebym się zraniła i te sprawy, ale potrzebuję czasem zrobić coś samodzielnie. Nie sądzę, że on to rozumie, myśli raczej, że wszystko co miałabym robić zraniło by mnie w jakiś sposób...ale się myli- powiedziałam cicho.

-Aww kochanie, nie sądzę, że zasługujesz na bycie z kimś kto cię tak traktuje, myślę raczej, że zasługujesz na bycie z osobą, która będzie traktować cię...po prostu dobrze. Traktuj kogoś tak, jak chcesz być traktowana-powiedział również cicho

-Ja po prostu nie sądzę, że mogłabym go zostawić, boję się to zrobić z drugiej strony, bardzo bym za nim tęskniła-wymamrotałam

-Nie opuszczaj go. Spróbuj wprowadzić trochę dystansu- zaproponował

-Nie mogę, już próbowałam i to po prostu go denerwuje...nie lubi tego w sumie to jestem zaskoczona, jestem tu bez jego wiedzy i jeszcze go tu nie ma...-powiedziałam

Wyjrzałam zza okno w kawiarnie "niespodzianką" był dla mnie Louis idący chodnikiem trzymając ręce w kieszeniach. Włosy w nieładzie, oczy dzikie, a jego emocje buzowały wokół pokazując wszystkim jak bardzo przygnębiony jest. Chwyciłam rękę Josh'a i szybko wstałam. Wybiegłam z kawiarni ciągnąc chłopaka za sobą.

-Co robimy?-zapytał głośno

-Shhhh- uciszyłam go przykładając moja dłoń do jego ust.

Poczułam coś wilgotnego i zarazem ciepłego wokół ręki, którą natychmiast odsunęłam od twarzy Josh'a..

-Czy ty właśnie mnie polizałeś?- Zapytałam cicho ciągle odwracając się i wreszcie przenosząc wzrok na chłopaka.

-Tak-odpowiedział

-Dlaczego?!

-Ponieważ sprowokowałaś mnie! Twoja rękę była na moich ustach!- odpowiedział. Gotuje się we mnie.

-Jesteś frajerem- powiedziałam machając ręką w dezaprobacie

-Nie, nie jestem- powiedział wyginając swoją dolną wargę

-Tak, jesteś!-powiedziałam z uśmiechem

-Nie jestem!- krzyknął jak małe dziecko, a mój uśmiech zadrżał

Odwróciłam się. Louis szedł w naszym kierunku. Jego wzrok na chwilę zetknął się z moim. Złapałam Josh'a za rękę i pobiegłam z nim w dół ulicy. Jak najdalej od Louisa... Odwróciłam się aby zobaczyć gdzie on jest, ale wtedy mnie złapał. Cholera...

---------------------------------------------

100KOMENTARZY=NEXT

Widziałam kilka komentarzy na temat komentarz=rozdział. Rozumiem, że wam się to nie podoba i nie musicie komentować, bo chyba 1 komentarz to nie problem z resztą była ankieta i większość była za komentarzami także...

PS. Jutro mam urodziny życzcie mi najlepszego :) i udanych mikołajek YOLO!