środa, 13 sierpnia 2014

EDIT!!
Przepraszam was za parę lat nieobecności, ale dużo w moim życiu się zmieniło i nie mam już czasu na fanfictions, tłumaczenia i tak dalej.
Przykro mi, ale Dark 2 nie powróci na tego bloga.
Pozdrawiam!
AngieTomlinson

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 66 ,,Dom"

AMANDA'S POV
Odsunęłam się od pocałunku, po prostu patrząc w dół na Louisa z uśmiechem. Moja głowa i myśli były nieco zamroczone od alkoholu którego spożyłam wcześniej, ale to nie zmieniało faktu, że nadal kochałam go całym moim sercem. Louis na prawdę był jedyną rzeczą którą mogłam pokochać. Moi rodzice porzucili mnie, starszy brat odszedł a kolejny po prostu nie jest najlepszą osobą w tym wszystkim. Bez Louisa boję się, że nie pokochałabym niczego i byłabym zdenerwowaną osobą przez resztę mojego życia.
- O czym myślisz? - Zapytał zaciekawiony, gdy na mnie patrzył.
- Po prostu zastanawiam się jaką jestem szczęściarą mogąc nazywać cię swoim chłopakiem - Odpowiedziałam, uśmiech rozprzestrzenił się na moich ustach - Mam pytanie - Wymamrotałam, moja zadowolona mina powoli słabła.
- Możesz mnie zapytać o wszystko - Odpowiedział Louis, kąciki ust podniosły mu się w uśmiechu.
- Chcę, żebyś był uczciwy Louis, dlaczego mnie skrzywdziłeś? - Zapytałam, moja twarz wyglądała poważnie, gdy na niego patrzyłam, jego uśmiech prawie że natychmiast zniknął.
- Nie chciałem cię skrzywdzić przyrzekam, nigdy bym cię nie skrzywdził - Wymamrotał Louis, zabierając jedną dłoń z moich bioder, żeby położyć ją na moim policzku. Delikatnie przejechał opuszkiem kciuka po mojej skórze, nie spuszczając oczu z moich.
- Ale zrobiłeś to Louis, skrzywdziłeś mnie. Nie zadałeś mi wiele fizycznego bólu, tylko samą myśl o tym co zrobiłeś - Wymamrotałam, zaciskając oczy, więc nie musiałam już na niego patrzeć.
- Malutka, tak bardzo przepraszam, nigdy więcej cię nie skrzywdzę, czuję się okropnie za to co ci zrobiłem, przepraszam kochanie - Wyszeptał Louis.
- Obiecujesz, że już mnie nie zranisz? - Zapytałam, otwierając oczy żeby spotkać jego spojrzenie.
- Obiecuję że nigdy nie położę na tobie palca, jeżeli miałoby to oznaczać, że cię skrzywdzę - Odpowiedział cicho.
- Okej, dobrze. Tak bardzo cię kocham Louis - Wymruczałam, wstałam z rozkroku, ale nie zeszłam z niego, położyłam głowę na jego klatce piersiowej słuchając bicia jego serca, moje nogi splotły się z jego.
- Też cię kocham Amanda, kocham cię bardziej niż cokolwiek na tym całym świecie - Wyszeptał gładząc lekko moje włosy, gdy złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
Leżeliśmy tak przez chwilę, nie odzywając się, nie przytulając, nie całując. Po prostu delektowaliśmy się wspólnym towarzystwem, kiedy rozmyślaliśmy. Tak bardzo tęskniłam za nim, teraz nie obchodziło mnie co zrobił, po prostu chciałam być z nim i zdawało mi się że także tego chciał, co czyniło mnie szczęśliwą.
- Dlaczego nie wrócimy do domu, nie przebierzemy się w wygodne ciuchy i nie pooglądamy filmu? Zabierzemy twoje rzeczy z domu Zayna rano, tak? - Louis w końcu się odezwał przełamując ciszę.
- Tak, brzmi w porządku - Odpowiedziałam z uśmiechem.
Zeszłam z Louisa stając na własnych stopach, gdy czekałam aż zrobi to samo. Po chwili stanął obok mnie, wziął mnie za ręce splatając nasze palce. Uśmiechnął się do mnie zanim zaczął iść, ciągnąc mnie za sobą. Szliśmy obok siebie po prostu trzymając się za ręce aż dotarliśmy do bramki. Wspięłam się na nią pierwsza, Louis zaraz po mnie. Kiedy już oboje staliśmy na nogach po drugiej stronie, on ponownie złapał mnie za rękę i tak jak wcześniej połączył nasze palce. Zaczęliśmy iść chodnikiem w stronę domu Louisa, naszego domu.
W końcu dotarliśmy na miejsce i puściłam rękę Louisa, wbiegłam po schodach prosto do sypialni Louisa. Wskoczyłam na łóżko, śmiejąc się do siebie, kiedy zawinęłam się w koc oddychając zapachem Lou, który był za mną. Mogłam usłyszeć jego chichot, gdy wszedł do pokoju.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłam za tym łóżkiem - Wymamrotałam uśmiechając się do niego.
- A ty nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem za widokiem ciebie w tym łóżku ze mną - Mruknął idąc w stronę łóżka i siadając na nim. Podniósł mnie i położył się, kładąc mnie na sobie, jego ręce oplotły moją talię.
Spojrzałam na niego z uśmiechem, zauważając że zrobił to samo. Położyłam rękę na jego policzku zanim uniosłam się, przyciskając swoje usta do jego. Nadal trzymał swoje dłonie na mojej talii uśmiechając się w pocałunku. Powoli odsunął się, ale wydęłam wargi chcąc więcej. Kiedy to zauważył, zachichotał i ponownie przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam na nim w rozkroku, gdy owinęłam ręce wokół jego szyi nie przerywając pocałunku. Zaczęłam kreślić małe serduszka na tyle jego karku czubkiem mojego palca, co spowodowało u niego dreszcze. Przebiegł językiem wzdłuż mojej dolnej wargi, pytając mnie o otwarcie ust przez co mógł wślizgnąć się do nich językiem. Powoli się odsunęłam i tym razem to on wydął wargi. Szczerze wyglądał słodko podczas wydymania ust, jego dolna warga wystawała na zewnątrz i zrobił wielkie oczy szczeniaczka, którym na prawdę nie mogłam się oprzeć. Skinęłam nieco, przyciskając usta do jego za trzecim razem. Teraz otworzyłam usta trochę szerzej pozwalając mu użyć języka przy pocałunku. Uśmiechnął się głupawo, kiedy się całowaliśmy. Ręce Louisa zaczęły wędrować w górę i w dół po obu moich stronach, powoli znajdując zamek mojej sukienki i odpinając go. Wtedy zrozumiałam do czego to doszło i odsunęłam się szybko, schodząc z łóżka i cofając do ściany, podczas ponownego zapinania sukienki. Oczy Louisa powiększyły swoje rozmiary, gdy zauważył jak nerwowa się stałam.
- Amanda przepraszam, zapomniałem co się stało, nie chciałem przepraszam - Wymamrotał Louis wstając z łóżka i zbliżając się do mnie.
- Jest w porządku Lou, po prostu nie jestem gotowa spróbować ponownie - Mruknęłam, ciasno owijając ręce wokół niego, gdy mnie przytulił.
- Cóż, jeśli ty nie chcesz, to ja też nie jestem gotowy - Wyszeptał Louis, przyciskając usta do czubka mojej głowy - Zmieńmy te mokre ciuchy na coś suchego i znajdziemy jakiś film, ok?
- Tak, okej. Pooglądajmy Robin Hooda - Zachichotałam, gdy odsunęłam się patrząc na niego. Robin Hood jest moim ulubionym filmem, nie wiem czemu tak bardzo go lubię, tak po prostu.

- W porządku, więc obejrzyjmy Robin Hooda - Zaśmiał się Louis.
~~
To już ostatni rozdział Dark Louis Tomlinson I. Czas na notkę końcową ;) 
Pomimo, że nie jestem z wami od początku to dziękuję za KAŻDE POJEDYNCZE słowo otuchy, każdy komentarz. Za to, że byliście tutaj i czytaliście moje wypociny ( czasem nieudane :D. ) Mam nadzieję, że miło spędziliście czas czytając ;) 
Autorka nie dała nam informacji z pozwoleniem, dlatego nie mam prawa tłumaczyć II części. Nie wiemy co się dzieje, cały czas próbujemy się z nią skontaktować. Wrócimy z nową stroną na drugiego bloga kiedy już otrzymamy zgodę. Narazie gorąco się z wami żegnam :)) Kocham WAS <3 
~ Aneta ( AngieTomlinson )

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 65 ,, Ściagana"

LOUIS' POV

Stałem w ulewie, sam. Mocno zacisnąłem oczy, kiedy łzy zaczęły spływać w dół moich policzków. Właśnie straciłem Amandę, znowu. Nie mogłem przestać jej tracić, bo za każdym razem to bolało bardziej i bardziej. Usłyszałem kroki śpieszące w moją stronę i byłem bliski krzyknięcia na Zayna,żeby zostawił mnie samego, kiedy poczułem dwie małe ręce owijające się wokół mojego torsu. Zapach truskawek wypełnił mój nos, gdy otworzyłem oczy, mrugając. Spojrzałem w dół, żeby zobaczyć Amandę trzymającą twarz na mojej klatce piersiowej, kiedy płakała. Natychmiast przyciągnąłem ją bliżej siebie. Kołysałem nią delikatnie i pocierałem jej ramiona, próbując sprawić, żeby przestała płakać. Powoli odsunąłem się kucając, teraz byłem z nią oko w oko.

- Dlaczego płaczesz kochanie? - Zapytałem, gdy starłem jej łzy opuszkiem kciuka.
- Ja, ja tak bardzo przepraszam Louis. P...proszę przyjmij m...mnie z powrotem. Ja...ja... ja tak bardzo cię kocham, przepraszam za to, że cię z...zostawiłam - Krztusiła się, gdy płakała.
- Też cię kocham Amanda, oczywiście, że przyjmę cię z powrotem - Wyszeptałem, delikatnie przyciskając usta do jej policzka.
Jej twarz rozjaśniła się na moje słowa, uśmiech wtargnął na jej usta, zanim szybko owinęła ręce wokół mnie, wyprowadzając mnie z równowagi. Wylądowałem w kałuży z nią na górze, ale nie obchodziło mnie to, wyglądało na to,że ją też nie. Zostawiła ręce owinięte dookoła mnie, gdy ja przyciągnąłem ją za talię, ocierając się lekko o jej dolną wargę, uśmiechnąłem się w jej szyję zostawiając kilka pocałunków na miękkiej skórze. Amanda podniosła głowę z mojego ramienia, odwracając na mnie wzrok z uśmiechem. Schyliła się i pocałowała kącik moich ust, denerwowała mnie. Próbowałem pocałować ją w usta, ale odwracała głowę w ostatniej chwili, więc cały czas trafiało na policzek. Jej uśmiech się powiększył, gdy ponownie się pochyliła, całując drugą stronę moich ust.
- Po prostu mnie pocałuj - Wymamrotałem z uśmiechem
Pokręciła głową nadal się uśmiechając i powiedziała - Musisz powiedzieć magiczne słowo.
- Uh, proszę? - Powiedziałem, ale pokręciła głową - Kocham cię? - Ponownie pokręciła głową - Jesteś słodka? - Uśmiechnęła się, ale znowu powtórzyła swój ruch - Po prostu mnie kurwa pocałuj - Zachichotałem, gdy podniosłem się, przyciskając swoje usta do jej.

Mogłem poczuć jej uśmiech przy moich ustach, kiedy się całowaliśmy. Byłem taki szczęśliwy, że wreszcie trzymałem ją w swoich ramionach, słyszałem ją mówiącą że mnie kocha i znowu czułem jej miękkie usta przy moich. Położyła rękę na mojej klatce piersiowej, gdy lekko szarpnąłem jej dolną wargę. Amanda nagle odsunęła się i wstała, zostawiając mnie leżącego na ziemi. Pospieszyła w dół parkingu, śmiejąc się do siebie, kiedy zsunęła szpilki, więc mogła biec szybciej. Śledziłem ją, gdy pobiegła prosto do auta Harrego, otwierając je i wkładając szpilki do środka.
- Jestem pewna, że nie będzie miał nic przeciwko - Zachichotała zanim przycisnęła mnie do boku jego auta, całując przez chwilę z pasją i ponownie się odsuwając.
Amanda przytuliła się do mnie, przyciągając bliżej i wtedy zrozumiałem jak bardzo była zimna. Odsunąłem się i ściągnąłem z siebie kurtkę, zostając w samym T-shircie i jeansach. Nasunąłem na nią okrycie, żeby nieco się ogrzała. Kurtka była na nią za duża, rękawy były długie i niemal docierały jej do kolan, pomyślałem, że to była najbardziej urocza rzecz na świecie.
- Dziękuję - Wymamrotała zanim ponownie mnie pocałowała.
Niespodziewanie znowu się odsunęła i zanim to zauważyłem Amanda biegła wzdłuż chodnika boso, śmiejąc się. Pobiegłem za nią, chichocząc do siebie. Szybko pojąłem, że już nie była przede mną i natychmiast przestałem biec, kiedy nigdzie jej nie widziałem. Zacząłem panikować, gdy szedłem rozglądając się za nią.
- Amanda? Amanda, gdzie ty pobiegłaś? - Wykrzyczałem, oglądając się dookoła.
Nagle zostałem pociągnięty do ciemnej alejki tylko po to, żeby poczuć miękkie usta Amandy przy moich, jej plecy były przyciśnięte do ceglanej ściany budynku. Amanda odepchnęła mnie od siebie, uśmiechając się przez chwilę zanim prześlizgnęła się obok mnie i tak jak wcześniej zaczęła biec chodnikiem. Pomyślałem, że to było cudownie jak chciała, żebym ją złapał, lubiłem to. Pobiegłem za nią, upewniając się że mam na nią oko, więc nie mogłem ponownie jej zgubić. Skręciła w stronę parku i oczywiście dalej ją śledziłem, trzymając się kilka kroków z tyłu. Amanda uśmiechnęła się do mnie, przygryzając dolną wargę, kiedy wspięła się na płot parku. Usiadła na czubku przez chwilę patrząc na mnie, zanim zeskoczyła z niego, lądując na stopach. Podeszła do bramki i chwyciła mnie za kołnierz koszulki, przyciągając do siebie. Zostawiła szybki pocałunek na moich ustach, zanim nieco się odsunęła, jej wargi nadal lekko dotykały moich.
- Chodź - Amanda wyszeptała zanim się uśmiechnęła. Puściła moją koszulkę, obróciła się i zniknęła w ciemności nocy.
Zachichotałem do siebie zanim wspiąłem się na płot, zeskakując na stopy zanim zacząłem za nią podążać. Po chwili wypatrywania, znalazłem ją stojącą obok stawu, jej ręce swobodnie zwisały po bokach ciała, gdy wpatrywała się w taflę wody. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej, owijając ręce wokół jej talii, przyciągając jej ciało bliżej mojego, gdy deszcz nadal padał na nas. Położyłem głowę na jej ramieniu, po prostu patrząc na staw.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem - Wyszeptałem cicho, moja głowa nadal leżała na jej ramieniu.
- Ja też za tobą tęskniłam Louis - Wymamrotała Amanda, odwracając się, więc teraz była twarzą do mnie.
Spojrzała na mnie, uśmiech nieco rozciągnął się na jej ustach. Zebrałem mokre włosy z jej twarzy i wsunąłem je za ucho zanim powróciłem dłonią na jej talię. Kontynuowała wpatrywanie się we mnie zanim stanęła na palcach, przyciskając usta do moich. Podniosłem ją, owijając jej nogi wokół mojego torsu, gdy się całowaliśmy, więc nie musiała tak bardzo się wysilać. Skończyłem poślizgując się na błocie, co spowodowało upadek do tyłu, Amanda siedziała na mnie.
- Wszystko w porządku? - Zapytała, próbując się nie śmiać podczas gdy patrzyła na mnie.
- Tak, jest w porządku - Odpowiedziałem, nieco chichocząc zanim ponownie ją pocałowałem.
Położyła dłonie na moich policzkach, teraz siedząc na mnie rozkrokiem, gdy całowaliśmy się w ulewie. Umieściłem ręce na obu jej bokach, używając kciuka, żeby głaskać jej skórę. Nie pojmowałem jak bardzo za nią tęskniłem aż do teraz. Amanda była dla mnie wszystkim i czułem się wspaniale mając ją z powrotem w moich ramionach, czułem się idealnie. Niezdecydowanie odsunęła się od pocałunku, wolno mrugając oczami, żeby na mnie spojrzeć, lekko przygryzła swoją dolną wargę.
- Jak dużo dzisiaj wypiłaś? - Zapytałem po prostu, uśmiechając się do niej.
- Um, nie tak dużo - Odpowiedziała pocierając swoje ramiona.
- Pamiętasz co się wydarzyło? - Zapytałem nadal się uśmiechając.
- Cóż, nie jestem pijana jeśli to jest to co sugerujesz - Amanda zachichotała zanim pochyliła się, ponownie składając pocałunek na moich ustach.
~~
Jeden do końca. Dalej nie ma śladu życia od autorki.
Jest prawie północ i chcę tylko podziękować tym, którzy komentują pomijając że obserwuje nas 149 osób a komentarzy jest ledwo 20. To jest smutne, że nie chcecie poświęcić chociażby krótkiej minuty na jakieś słowo motywacji. Ale cóż, nikogo do niczego nie zmuszam tylko NIE dziwcie się potem, jak rozdziały będa suche, z błędami.
Dziękuję też wszystkim którzy życzyli mi zdrowia po upadku. Jest już o niebo lepiej, byłam dzisiaj u chirurga. To było tylko stłuczenie kręgosłupa wyższego stopnia ;)
Kocham was moi drodzy !!  ♥ xx

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 64 ,,Wieczór"

LOUIS' POV
Minął tydzień odkąd Amanda odeszła z Zaynem i to był definitywnie najcięższy okres mojego życia. Tęsknię za nią tak bardzo, tęsknie za całowaniem jej miękkich ust. Tęsknie za trzymaniem jej kruchego ciała w moich ramionach. Tęsknię za jej uśmiechem. Tęsknie za jej śmiechem, którego ona nie cierpi, ale ja bardzo kocham. Tęsknie za sposobem w jaki pokazywała język, gdy mnie w czymś pokonała. Tęsknię za widokiem ubrań, które mi podkradała. Tęsknie za tym, kiedy próbowała ukryć się pod kocem a ja ją łaskotałem, dopóki nie odkryła głowy, żebym mógł ją pocałować. Tęsknię za tymi trzema prostymi  słowami, które zawsze czyniły mnie szczęśliwszym. Tęsknię za moim imieniem uciekającym z jej ust. Po prostu tak bardzo tęsknię za Amandą. Nie pojmowałem, kiedy zaczynałem się uśmiechać, gdy myślałem o niej, zanim przewracałem się na łóżku, żeby dotknąć jej delikatnej skóry, po prostu znaleźć ją a ona nadal nie była przy mnie.
Odepchnąłem się od łóżka z westchnieniem, ścierając pojedynczą łzę, która spłynęła po mojej twarzy. Miałem kolejną koszmarną noc. Odkąd odeszła, płakałem każdej nocy i budziłem się mając nadzieję, że to wszystko był tylko sen i że mój skarb nadal był ze mną, szczęśliwa, ale nigdy nie była.
Przebiegłem ręką przez nieład na mojej głowie, gdy poszedłem korytarzem w stronę łazienki. Otworzyłem drzwi, zatrzaskując je za sobą. Nie obchodzi mnie, czy drzwi zamknęły się, czy nie, nikogo innego tu nie było i nie będzie. Odsunąłem zasłonę prysznica i odkręciłem wodę. Zsunąłem T-shirt i bokserki, które ubrałem do snu zanim sprawdziłem ręką temperaturę wody. Wszedłem pod prysznic i pochyliłem się do przodu, pozwalając ciepłej wodzie obmywać moje plecy, zostawiając ślady gęsiej skórki na mojej zimnej skórze. Po minucie lub dwóch, obróciłem się i zmoczyłem włosy, kilka kropki wody spłynęło po mojej twarzy. Mocno zacisnąłem oczy, aby woda nie mogła się do nich dostać, gdy sięgnąłem po szampon. Cofnąłem się od lecącej wody i odtworzyłem zatyczkę opakowania, wycisnąłem trochę na rękę zanim pojąłem, że to był szampon Amandy. Zapach truskawek wypełnił mój nos i sprawił, że moje myśli pochmurniały, gdy pomyślałem o jej miękkich włosach. Woda spływała z moich włosów mieszając się ze słonymi łzami lecącymi ciurkiem po twarzy, kiedy wpatrywałem się w truskawki na różowym opakowaniu szamponu.
Złapałem się za głowę, gdy płakałem, nie wiedziałem co już robić, byłem zagubiony i samotny. Bez Amandy nie miałem nic, byłem niczym. Potrzebowałem zabrać myśli od niej, ale nie byłem pewien czy to możliwe. Harry i Niall zabierają mnie gdzieś jutro, nie jestem jeszcze pewien gdzie, ale zmusili mnie do pójścia, więc chyba to nie ma tak na prawdę znaczenia. Mam nadzieję, że cokolwiek zrobimy jutro, pomoże mi to zapomnieć o Amandzie, nawet jeśli to będzie tylko na chwilę.
**
Właśnie skończyłem nakładać kurtkę, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Poprawiłem fryzurę, patrząc na mój ubiór w lustrze. Ubrałem po prostu niebieskie jeansy, białą koszulkę z dekoltem ,,v" i czarną kurtkę. Nasunąłem też białe sneakersy, zanim pośpieszyłem w dół schodów i otworzyłem drzwi,żeby zobaczyć Harrego i Nialla stojących na progu, z szerokimi uśmiechami przyklejonymi do twarzy.
- Jesteś gotowy na noc zabawy, Tomlinson? - Zapytał Niall nadal się uśmiechając.
- Ja uh, tak sądzę - Mruknąłem w odpowiedzi, gdy lekko przygryzłem dolną wargę.
- Dzisiaj zapomnisz o wszystkim co się stało i masz się po prostu zabawić, zrobisz to? Dobrze. Teraz chodź, idziemy - Powiedział Harry, chwytając mnie za nadgarstek i wyciągając mnie  z domu.
Obserwowałem dwóch chłopaków, aż zobaczyłem auto zaparkowane na podjeździe. Wsiadłem na siedzenie pasażera, gdy Harry wsunął się tuż obok mnie, a Niall na tył. Nadal nie miałem pojęcia, gdzie jedziemy ale dowiem się, więc nie pytałem. Harry wyjechał na drogę, nucąc do radia, kiedy uśmiechnął się wpatrując w kropelki deszczu, gdy zaczęło padać
- Nie martw się Louis, miejsce do którego jedziemy jest zakryte, więc nie zmokniemy - Wymamrotał Niall.
- Jeśli zabieracie mnie do klubu ze striptizem, nie wejdę do środka, po prostu posiedzę w aucie. - Powiedziałem rzucając okiem na Niall'a i Harry'ego.
- Cóż, nie zabieramy cię do klubu ze striptizem, ale nawet jeśli, to dlaczego nie wszedł byś do środka? Znaczy, nie jesteś teraz w związku i... - Ciągnął Harry, kiedy ujrzał łzę spływającą po moim policzku, gdy wspomniał o relacjach - O mój boże, Lou, przepraszam, nie chciałem żeby...
- Jest w porządku Harry - Mruknąłem, teraz oglądając krople deszczu spływające po oknie obok mnie.
Reszta jazdy przebiegła w ciszy, nikt nie odezwał się słowem dopóki nie dotarliśmy na miejsce. Zaparkowali auto i wyszliśmy. Mogłem usłyszeć głośną muzykę z środka, zabrali mnie do klubu. To nie był klub ze striptizem, to był normalny klub, który moim zdaniem nie był wiele lepszy. W trójkę weszliśmy do środka, a Niall prosto do baru, podczas gdy Harry i ja znaleźliśmy wolny stolik. Cicho usiedliśmy, słuchając grzmiącej muzyki, dopóki Niall w końcu nie wrócił, trzymając trzy szklanki shotów w rękach. Dał jedną Harry'emu, drugą kładąc naprzeciwko mnie, a ostatnią zatrzymał dla siebie.
- Za dobrą noc - Wykrzyczał Niall ponad muzyką, trzymając w powietrzu kieliszek wypełniony żółto - brązowym alkoholem.
- Za dobrą noc - Zachichotał Harry, podnosząc swój kieliszek do Nialla.
- Może i będzie dobra - Powiedziałem z uśmiechem, unosząc mój na spotkanie z nimi.
Niall i Harry odsunęli się, wypijając płyn zanim odłożyli kieliszki na stół przed sobą. Obrócili się, żeby spojrzeć na mnie z szerokimi uśmiechami, odwzajemniłem uśmiech, gdy podniosłem kieliszek do ust, pochylając głowę do tyłu i pozwalając alkoholowi wpłynąć do moich ust i rozpalić tył gardła. Odstawiłem już pustą szklankę na stolik obok nadal się uśmiechając, ale to był raczej rodzaj głupkowatego uśmiechu, bo nadal nie byłem bardzo zadowolony, ale to nie miało znaczenia. Dwie dziewczyny podeszły do stolika i zaczęły rozmawiać z Harrym i Niall'em zostawiając mnie samego, ale nie obchodziło mnie to. Moje oczy przeskanowały zatłoczone pomieszczenie zanim wylądowały na dziewczynie na parkiecie. Mogłem zobaczyć tylko jej plecy, ale wyglądała trochę jak Amanda z tego co widziałem. Przygryzłem dolną wargę, gdy oglądałem ją, przechylając głowę w stronę anioła dostrzegając kogoś poruszającego się poza moim zasięgiem wzroku. Zauważyłem, że z kimś była, kiedy zaczęła coś mówić i wskazała na bar, ale nie obchodziło mnie to, nie obchodziło mnie to wszystko. Wstałem i podszedłem do baru po kolejnego drinka. Gdy zamawiałem jednego, usłyszałem za sobą jakieś zamieszanie, ale nie poświęcałem temu zbyt wiele uwagi.
- Powiedziałem odejdź od niej! - Wykrzyczał głos zza mnie, co spowodowało, że się obróciłem, żeby zobaczyć mężczyznę próbującego zarywać do dziewczyny od tyłu. Chłopak został rzucony na ziemię przez innego i wtedy odwróciłem się i kontynuowałem zamawianie drinka.
Były za mną krzyki i kłótnie, ale po prostu je ignorowałem, gdy czekałem na mój napój. W końcu otrzymałem zamówienie, kiedy jakaś dziewczyna podeszła do mnie, kładąc łokcie na blacie baru. Zamówiła sobie drinka i byłem bliski odejścia, kiedy chwyciła mnie za rękę, przyciągając z powrotem do siebie.
- Jesteś słodki, wiesz o tym? - Powiedziała wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- Uh, dzięki, na prawdę nie jestem teraz zainteresowany randkowaniem, jeżeli o to ci chodzi - Wymamrotałem, biorąc łyk z mojego kieliszka.
- Oh, coś ty, po prostu miałam nadzieję, że mogę się przyłączyć na jedną noc - Powiedziała przygryzając dolną wargę, próbując być pociągającą.
Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, kiedy to usłyszałem. Ten śmiech. Śmiech Amandy. Moja głowa wystrzeliła w górę i przeskanowałem cały pokój szukając jej. W końcu ją zobaczyłem. Śmiała się, gdy Zayn okręcał ją dookoła i dookoła i dookoła. Liam stał obok nich, jego ręce były zaplecione na klatce piersiowej, opierał się o ścianę chichocząc, kiedy na nich patrzył. Zayn miał ten uśmiech, zazwyczaj go przyodziewał, kiedy był szczęśliwy, albo dobrze się bawił, uśmiech w którym jego język był przyciśnięty pomiędzy zębami. Poczułem zazdrość buzującą we mnie, kiedy tak na nich patrzyłem. Nie mogłem nic na to poradzić, ale zauważyłem to jak pięknie wyglądała Amanda. Jej włosy spływały falami na plecy, na czubku głowy zapleciony był warkocz. Miala ubraną białą sukienkę zapinaną z przodu, białe obcasy z kwiatuszkiem, czarny naszyjnik i czarną torebkę.
- Hej, czy ty w ogóle słuchasz co ja do ciebie mówię? - Warknęła dziewczyna, ostro szarpiąc mnie za ramię.
- Nie, muszę iść - Powiedziałem dosadnie zanim ją odepchnąłem i zacząłem iść w stronę Amandy, Zayna i Liama.
Spychałem ludzi z mojej drogi, nie przenosząc wzroku z trójki z nich, gdy przechodziłem przez parkiet. Ludzie krzyczeli na mnie, ale ignorowałem to, nie byli dla mnie ważni, Amanda była. Oczy Liama zatrzymały się na mnie przez chwilę, zanim skinął do Zayna nieco wskazując na mnie głową i powodując, że spojrzał w moją stronę. Obrócił się, żeby mi się przyjrzeć, jego oczy przez chwilę przeskanowały tłum, zanim znowu wylądowały na mojej sylwetce. Pochylił się do przodu, szepcząc coś do Amandy, która nadal nie przestawała wirować. Wyglądała na zmieszaną, ale skinęła zanim dołączyła do Liama w tłumie, Zayn podążył za nimi. Zabierali ją ode mnie, odchodzili. Pospieszyłem przez tłum ludzi, docierając do nich, gdy szli do drzwi. Zanim wyszedłem na zewnątrz Amanda i Liam gdzieś zniknęli, ale Zayn stał w deszczu, czekając na mnie.
- Słuchaj Tomlinson, Liam i ja wiemy co robisz. Amanda nie jest przeznaczona na śmierć, jest słodką, niewinną, piękną dziewczyną więc przestań ją śledzić. - Zawarczał Zayn, kiedy się we mnie wpatrywał.
- Po prostu chcę ją z powrotem Zayn, to jest wszystko czego pragnę  - Powiedziałem, patrząc na niego z oczami pełnymi nadziei, marząc, że pozwoli mi ją zobaczyć.
- Znam twoją przeszłość, jeżeli myślisz że jestem na tyle głupi, żeby myśleć że ona cię obchodzi, zwariowałeś, obydwaj wiemy, że wszystko czego chcesz to zamordowanie jej, więc możesz dostać zapłatę i przenieść się na inną osobę, którą musisz zabić w zamówieniu u twoich jebanych zleceniodawców - Powiedział Zayn ze zdenerwowaniem
- Też znam swoją przeszłość i nie jestem z niej dumny. Wiem co robiłem, ale musisz mi zaufać, nie jestem już taki, zmieniłem się. Nie chcę jej zabić. Tak, na początku planem było zamordowanie jej, ale zakochałem się Zayn, kocham Amandę i nic tego nie zmieni. Proszę, po prostu mi zaufaj i pozwól mi ją odzyskać - Błagałem
- Nie ufam tobie w tym gównie Tomlinson, straciłem całe zaufanie i szacunek dla ciebie tego dnia, którego odkryłem ciebie mordującego niewinnych ludzi tylko dla pieniędzy - Warknął Zayn
Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, ale zamknąłem je ponownie, kiedy Amanda wyszła zza rogu - Zayn, Liam powiedział.. - Zaczęła, ale przestała, kiedy mnie zauważyła.
Jej oczy zatrzymały się przez chwilę na moich, jej niebieskie oczy zaczęły świecić, gdy napełniły się łzami. Szybko odwróciła spojrzenie, jej ręka powędrowała, żeby zamknąć usta, gdy odwróciła się, żeby biec. Zanim mogła uciec Zayn chwycił jej nadgarstek i przyciągnął z powrotem do nas. Patrzyłem jak Zayn przytula ją do siebie a ona zaczyna płakać w jego klatkę piersiową ,,Zostaw ją w spokoju" Zayn powiedział do mnie bezgłośnie, zanim zaczął mamrotać coś do Amandy, i odszedł z nią nadal płaczącą. Wiedziałem,że nie byli na randce, bo Amanda ciągle była zdenerwowana i nie byłaby z kimś innym, ale nadal byłem zazdrosny, była moja, ale nie tamtym razem, była niczyja.
~*~
 Tak tak, wiem - zepsułam. Z góry przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne. Tłumaczyłam go na szybko tak, żebyście mogli go spokojnie przeczytać i proszę, wybaczcie,że musieliście czekać tak długo. Miałam naukę a jak już mówiłam wcześniej,źle się czułam po upadku z konia.
Dobiegamy do końca... jak szybko zleciało. Zostały nam dwa rozdziały. Żadnej informacji od autorki.
Kolejny rozdział pojawi się CHYBA zgodnie z terminarzem, czyli albo za tydzień ( albo jeśli chcecie i mi się uda ) to już w ten weekend. Ale to już jak chcecie.
Pozdrawiam was kochani! xx


piątek, 23 maja 2014

Rozdział 63 ,, I prawda wychodzi na jaw"

ZAYN'S POV
Louis ponownie przyparł Amandę do ściany tym czasem wpatrując się we mnie. Jego oczy powiększyły swoje rozmiary jakby był zaskoczony i może nawet zdenerwowany, podczas gdy Amanda zdawała się błagać mnie o pomoc i uwolnienie od Louisa. Wtedy on odwrócił się, żeby spojrzeć na nią i zaczął coś do niej cicho mamrotać, więc nie mogłem go usłyszeć, a ona powiedziała mu żeby przestał, jakby mówił coś co nie było prawdą. Nie potrafiłem wyłapać co do niej mówi, ale kilka słów do mnie dotarło. To było coś w stylu, że jestem złym facetem, że jestem niebezpieczny żeby być blisko niej i błagającego, żeby go nie zostawiała, bo jest bezpieczna tutaj, a nie będzie jeśli pójdzie ze mną. Wywróciłem oczami na Louisa zanim chwyciłem go za kołnierz koszuli i odciągnąłem od Amandy, popychając na kanapę, więc teraz siedział po prostu patrząc na mnie.
- Zostaw ją w spokoju, najwyraźniej nie chce zostać z tobą. Jesteś tym, który sprawił, że odchodzi, zwariowałeś i skrzywdziłeś ją. To nie jest wina nikogo innego, ale twoja. Teraz radzę ci kurwa zostawić ją samą, bo jesteś kutasem a ona słodką dziewczyną, która zasługuje na kogoś lepszego od ciebie, o wiele lepszego - Powiedziałem zanim wziąłem z podłogi torby Amandy i wyszedłem na zewnątrz, wkładając je do bagażnika mojego auta.
Amanda powoli śledziła moje ruchy z domu, a potem cicho wsiadła na siedzenie pasażera, wiedziałem że to było dla niej trudne i czuła się nieco źle, chociaż wiedziałem też że zabranie jej od niego było dla jej dobra. Skinąłem do siebie i zatrzasnąłem bagażnik, zanim wsunąłem się na siedzenie kierowcy i odpaliłem auto. Louis teraz stał w drzwiach wpatrując się w nas, mogłem zobaczyć ból i skrzywdzenie w jego oczach, gdy oglądał ją ze mną, ale nie obchodziło mnie to, bardziej o niego dbałem kiedy był niemal moim bratem, zanim odepchnął mnie i Liama kupę czasu temu. Wycofałem auto z podjazdu i ruszyłem po drodze do mojego domu, który dzieliłem z Liamem. Amanda włączyła radio zważając na to że między nami była tylko cisza. Chciałem powiedzieć coś, żeby poczuła się lepiej i mniej zdenerwowana, ale nie wiedziałem co, to byłaby strata słów. Znaczyło to dla mnie, że nie chce rozmawiać więc po prostu siedziałem cicho. Słuchałem radia, stukając palcami w kierownicę w rytmie piosenki, gdy moje myśli znowu powędrowały do Louisa.

Liam, Louis i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi co teraz jest nie do wiary. Pracowaliśmy razem, przebywaliśmy razem, nawet mieszkaliśmy razem, ale Louis się zmienił. Oczywiście w końcu wszyscy wprowadziliśmy w sobie małe zmiany, ale on zmienił się bardzo i to nie była dobra zmiana, to była okropna zmiana, która będąc uczciwym przerażała mnie, myślę że Liama tak samo. Liam i ja chcieliśmy zostać oficerami policji a Louis za to kimś kto wydawał mi się niedorzeczny. Ktoś w rodzaju porywacza czy mordercy. Ludzie przychodziliby do niego i pytali o zabicie kogoś czy porwanie a Louis zrobiłby to bez wahania, nie ważne co by to było. Nie obchodziło go czy to było małe dziecko, dziewczynka, chłopczyk, jeden z jego przyjaciół, dorosły, niewinny człowiek, staruszek, po prostu nie obchodziło go to wszystko. Po tym, kiedy Louis się wyprowadził, porywał ludzi i zabierał do swojego domu, gdzie zaczynał być miły i zdobywał ich zaufanie, potem prowadził gdzieś i po prostu mordował bez żadnych ogródek. Zabierał życia ludzi, którzy nie zasłużyli na śmierć i nie dbał o to. Liam i ja odkryliśmy co robił i próbowaliśmy to powstrzymać. Najpierw rozmawialiśmy z nim o tym, ale po prostu powiedział nam żebyśmy się odpierdolili i że może robić co chce, nie ważne co powiemy czy zrobimy. Próbowaliśmy więc innego sposobu zatrzymania go. Zabieraliśmy ludzi, których porywał i ratowaliśmy ich. Louis zaczynał postrzegać Liama i mnie jako złych ludzi, dlatego, że rujnujemy jego plany czy przez zachowanie w stosunku do tych których porywał, żeby pokazać jak ,,dbał" o nich. Na prawdę nie wiem. Liam zawsze znajdywał jakoś szczegóły porwanych ludzi, co sprawiało że to było dla nas łatwiejsze, ale nie wiedzieliśmy o niczym oprócz Amandy, wyglądała na taką która utrudni naszą pracę. Nasz przyjaciel Harry dołączył do nas miesiąc zanim odnaleźliśmy Amandę, ale Louis oszukał go myślą, że jesteśmy źli, tak żeby mógł uciec z Amandą, nadal pomaga Louisowi, po prostu nie rozumie, że to co robi jest złe, bo nie rozumie co tak właściwie robi. Liam i ja mieliśmy oko na Amandę i Louisa, bo nadal nie wiemy czy na prawdę ją kocha czy to tylko oszustwo na zaufanie. Dla mnie tak w ogóle to wygląda jak gra, skrzywdził ją i Liam zgadza się ze mną, gdyż jeśli kogoś na serio kochasz, nie ranisz go. Ochronisz go, bez znaczenia jak. 
~~
Dzisiaj taki krótszy rozdział ;) Może następny uda mi się przetłumaczyć na niedzielę czy coś, ale nic nie obiecuję. Pozostały DWA rozdziały do końca Dark I. Pisaliśmy do autorki kilka razy, jednak nie odpowiedziała nam na pytanie czy możemy tłumaczyć kolejną część. Musimy czekać, bo ostatni rozdział oryginału Dark II pojawił się w kwietniu -nie wiemy co się dzieje. Jedyne co nam pozostaje to cierpliwe czekanie. Będę was na bieżąco informować co i jak ^.^
A teraz co uważacie o tej całej sprawie z Lou? Jak dla mnie to zaskakujące, nie spodziewałam się. Perspektywa Zayna wszystko nam wyjaśniła. Wypowiedzcie się w KOMENTARZACH !!!
Kocham was xx 

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 62 ,,Ból"

AMANDA'S POV

Harry odwiózł mnie z powrotem do domu jego oraz Nialla, i pomógł mi wyjść z auta. Weszłam do środka, idąc prosto do kuchni, więc mogłam wypłukać krew z ust. Szłam wzdłuż korytarza i skręciłam, wpadając prosto na Nialla, powodując, że upadłam na tyłek.
- Amanda, co się stało? Wszystko w porządku? - Zapytał zmartwiony, podnosząc mnie z podłogi i stawiając z powrotem na nogach.
- Jest dobrze - Po prostu odpowiedziałam, nie opowiadając mu co stało się pomiędzy mną a Louisem.
Przeszłam obok niego i do kuchni, wypłukując krew z ust. Harry dał mi dwie tabletki przeciwbólowe, co powstrzymało ból i paczkę lodu na tył głowy, gdzie formował się już siniak. Kiedy Louis rzucił mnie na ziemię uderzyłam głową o chodnik, szczęście że to nie było tak mocno, że skrzywdziłabym się czy coś poważnego. Usiadłam przy stole w jadalni, przyciskając lód do mojej głowy, gdy zamknęłam oczy. Moje życie stawało się lepsze, teraz to było jakby pokruszyło się i rozpadło na kawałki przede mną. a ja nie mogłam zrobić nic oprócz patrzenia. Wcześniej miałam kochającego narzeczonego, dwójkę dzieci w drodze, byłam beztroska, i byłam szczęśliwa, ale teraz nie mam dzieci, jestem zdenerwowana, i nie wiem nawet czy dalej chcę poślubić Louisa.

LOUIS' POV

Podniosłem się z chodnika po kilku minutach, ścierając łzy z oczu i policzków. Myliłem się przez cały czas. Potknąłem się w sobie, przygryzając nerwowo dolną wargę, bałem się, że Amanda mnie nienawidziła i, że nie chciałaby już mnie poślubić. Miała powody do nienawidzenia mnie, po prostu miałem nadzieję,że tego nie robiła. Zaczynało robić się już późno i pomyślałem, że Amanda wróciła do domu, ale zostawiłem drzwi otwarte, więc jeśli zdecydowała się żeby wrócić do domu, mogła wejść do środka. Poszedłem do kuchni, gdzie artykuły spożywcze, które kupiłem wcześniej nadal leżały na blacie, a ja zacząłem cicho je odkładać, pozwalając mojemu umysłowi napełniać się myślami i emocjami.

Zawiodłem. Nie tylko nakrzyczałem na Amandę tylko dlatego, że nie chciała powiedzieć mi gdzie szła, uderzyłem ją, skrzywdziłem mój skarb, skrzywdziłem jedyną osobę na tym świecie o którą dbałem. Ona jest całym moim światem, jest dla mnie wszystkim, kocham ją tak bardzo i zrobiłbym dla niej wszystko, ale skrzywdziłem ją jakby to było niczym. Boję się tego, że nie obchodziło mnie jej krzywdzenie podczas gdy to robiłem, oczywiście czuję się teraz okropnie, ale kiedy ją biłem, nie obchodziło mnie to. Jestem wściekły na siebie za to co jej zrobiłem, mogłem zrobić coś o wiele gorszego, ale to nadal była krzywda, nigdy nie chciałem jej zranić, nawet w najmniejszym stopniu. Widok jej zranionej zabija mnie, a wiedza, że jestem przyczyną jej bólu to jak wielokrotnie ugodzić się nożem w serce. Ostrze przebija skórę, uderzając dalej i dalej, gdzie boli jeszcze bardziej. Ból trwa, to jakbym tonął, ale nie mógł umrzeć, jakbym tonął w morzu bólu i nienawidził, ale nigdy nie umarł, nigdy nie odszedł i pozostał tu na zawsze nienawidzący siebie i skrzywdzony wiedzą, że zraniłem jedyną rzecz na tym świecie, która sprawia, że żyję, Amandę.

Skończyłem odkładać artykuły spożywcze i dosłownie wciągnąłem się po schodach do naszej sypialni, opadając na łóżko. Wsunąłem się pod ciepłą pościel, podciągając ją pod brodę, gdy wpatrywałem się w kompletną ciemność, która mnie ogarnęła. Nie mogłem przestać myśleć o Amandzie. Wstrząśnięta i skrzywdzona twarz jaką miała, kiedy ją uderzyłem odtwarzała się w mojej głowie jak zepsuta taśma i sprawiała, że chciałem krzyczeć i płakać. Patrzyłem na czarny, ciemny sufit, łzy płynęły po mojej twarzy, dopóki nie zasnąłem.

***

Obudziłem się następnego ranka w pustym łóżku, Amanda nie wróciła do domu ostatniej nocy, tak jak przypuszczałem. Powoli zsunąłem się z łóżka i powoli zszedłem po schodach. kierując się w stronę kuchni. Zatrzymałem się na środku korytarza, coś przyciągnęło mój wzrok w innym pokoju. Zrobiłem kilka kroków do tyłu, przyglądając się bacznie salonowi. Kilka plecaków leżało na kanapie i krzesłach, moje oczy powiększyły się, gdy zrozumiałem, że to były plecaki Amandy. Pospieszyłem do pokoju,żeby ją złapać wlekącą torbę do drzwi.
- Co ty robisz? - Zapytałem ją, gdy wróciła do salonu, żeby wziąć kolejną torbę.
- Odchodzę Louis, skrzywdziłeś mnie i nie chcę żyć z kimś, kogo będę się bała - Odpowiedziała cicho, patrząc na mnie przez chwilę, zanim łzy napłynęły do jej oczu. Odwróciła się szybko próbując je ukryć, ale nadal widziałem kilka spływających po jej policzkach.
- Nie musisz odchodzić Amanda, proszę nie zostawiaj mnie. Nie musisz się mnie bać, kocham cię tak bardzo i przepraszam, że cię skrzywdziłem, nie wiem co się stało, nigdy nie chciałem cię zranić, nigdy nie chciałem zranić cię ponownie. Czuję się okropnie, jesteś dla mnie wszystkim i bez ciebie jestem niczym, nie mam nic. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy, że się śmieję, uśmiecham, sprawiasz że chcę żyć, proszę nie zostawiaj mnie - Wyszeptałem, gdy podszedłem do niej, lekko łapiąc ją za rękę.
Amanda odsunęła dłoń od mojej bez patrzenia na mnie. - Nie mogę zostać Louis, nie mogę już tobie zaufać, będąc uczciwą przerażasz mnie i nie chcę bać się codziennie przez resztę mojego życia - Mruknęła, podnosząc kolejną torbę.
- Cóż, więc powiedz mi gdzie masz zamiar pójść - Wymamrotałem
- Nie, nie muszę ci mówić Louis - Odpowiedziała.
- Amanda, po prostu powiedz mi gdzie idziesz - Powiedziałem.
- Nie chcę ci mówić - Odpowiedziała, rzucając torbą w stronę drzwi.
- Po prostu mi powiedz Amanda - Powiedziałem z zaciśniętą szczęką.
- Nie Louis - Powiedziała, gdy dotarła do drzwi.
- Powiedz mi! - Wykrzyczałem, kiedy popchnąłem ją ponownie na ścianę, przytrzymując i zmuszając do spojrzenia na mnie.
- Zostaję z przyjacielem - Odpowiedziała zdenerwowana Amanda, wpatrując się we mnie, gdy próbowała mnie odepchnąć.
- Kim? Harrym i Niallem? - Zapytałem, moje zęby dalej były ciasno zaciśnięte.
- Nie, innym przyjacielem - Odpowiedziała cicho.
- Kim? - Zapytałem.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale zamknęła je z powrotem gdy usłyszała zatrzaskujące się drzwi samochodu. - Amanda, jesteś gotowa do wyjścia? - Znajomy głos zawołał, zanim jedna osoba, której absolutnie nienawidziłem pojawiła się na podjeździe. Zayn Malik.

~~~
Wyczuwam drakę O.O
Zayn O.O Co on tu robi ?!
~
Tak wg to przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale nie dałam rady przetłumaczyć. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam ;)
Powoli dobiegamy do końca I części Dark. Nadal nie otrzymałyśmy pozwolenia na tłumaczenie II części, ale dostaniemy odpowiedź w niedzielę. Mam nadzieję, że autorka sie zgodzi c:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 61 ,,Stary Lou powraca?"

Poroniłam. Nie mamy dzieci. Nadal tkwimy w depresji. Minął tydzień odkąd Louis i ja rozmawialiśmy, teraz rzadko już o tym mówimy. Nie rozmawialiśmy o tym wszystkim przez trzy dni i nawet nie pamiętam kiedy był ostatni raz, kiedy go przytulałam albo całowałam. Ledwo nawet pamiętam jakie to uczucie, kiedy jego usta są przyciśnięte do moich. To trudne. Dzieliliśmy prawdziwą radość z tych dzieci, ale teraz nie będziemy ich mieć, nie będziemy mieć już żadnych dzieci. Oczywiście możemy spróbować ponownie, ale nie chcę, boję się,że to stanie się kolejny raz. Louis źle to przyjął, ale zdecydowanie ja ciężej. Spędziłam cały dzień płacząc a Louis był zbyt zdenerwowany, żeby nawet spróbować mnie pocieszyć. Nawet nie spaliśmy w tym samym łóżku. On śpi na kanapie, to tak jakbyśmy już siebie nie obchodzili, jakbyśmy dla siebie nie istnieli.
Louis poszedł do sklepu po artykuły spożywcze a ja po prostu siedziałam na łóżku w naszej sypialni i wpatrywałam się w pierścionek zaręczynowy, który mi dał. Nasunęłam go na palec, podziwiając jego piękno. Westchnienie wydobyło się z moich ust, gdy zsunęłam go z palca i odłożyłam na mały stoliczek obok łóżka. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, zanim Louis powoli je otworzył, ukrywając coś za swoimi plecami, kiedy popatrzył na mnie.

- Ja, uh, kupiłem to dla ciebie - Wymamrotał Louis, wyciągając dosyć dużego misia zza pleców. Był koloru ciemnego brązu a w rękach trzymał małe serduszko mówiące ,, Kocham cię"
Zdobyłam się na uśmiech, gdy przeszedł przez pokój, podając mi misia.
- Dziękuję - Powiedziałam cicho, patrząc na pluszaka w moich dłoniach.
- Posłuchaj Amanda, nadal bardzo cię kocham i przepraszam że nie było mnie wtedy przy tobie, wiem że to musi być dla ciebie bardzo trudne. Jestem twoim narzeczonym i powinienem ci pomóc, ale po prostu cię ignorowałem, przepraszam - Mruknął, łapiąc mnie za dłoń na chwilę, gdy usiadł przede mną na łóżku.
- Jest w porządku Lou, nie chcę żebyś musiał mi pomagać, nie możesz, to jest jedna z rzeczy których nie chcę dla siebie - Wymamrotałam, patrząc mu przez chwilę w oczy, zanim z powrotem powróciłam wzrokiem na misia.
- Rozumiem, wiesz że możemy spróbować ponownie, jeśli chcesz - Mruknął Louis
- Wiem, ale nie chcę próbować ponownie, jestem zbyt przestraszona, że to się stanie znowu i będziemy jeszcze bardziej zrujnowani - Odpowiedziałam cicho, przygryzając dolną wargę.
- Amanda, proszę spójrz na mnie - Powiedział cicho Louis.
Kiedy na niego nie patrzyłam, puścił moją dłoń i użył palca do podniesienia mojego policzka, więc teraz na niego patrzyłam. Odepchnęłam jego ręce, gdy ujrzałam jego twarz, zanim wstałam, rzucając misia na podłogę. Wyszłam z pokoju, kilka łez spłynęło po moich policzkach. Nie mogłam nawet patrzeć na niego bez myśli o dzieciach, które mogliśmy mieć, ale teraz nawet ich nie zobaczymy. Usłyszałam, że Louis wstał i obserwował mnie wychodzącą z pokoju i schodzącą po schodach, ale nie powiedziałam nic.
- Gdzie idziesz? - Zapytał Louis, gdy chwyciłam moje klucze do auta. Kiedy nie uzyskał odpowiedzi, złapał mnie za nadgarstek i zmusił do popatrzenia na siebie krzycząc.
- Amanda! - Po tym, kiedy zobaczył łzy opuszczające moje oczy, jego twarz złagodniała.
- Przepraszam kochanie - Mruknął, sięgając do moich policzków, żeby zetrzeć łzy.
Odepchnęłam jego ręce i wyszarpnęłam nadgarstek z jego uścisku. Założyłam kurtkę i buty, zanim wyszłam na zewnątrz w stronę auta. Wsunęłam się na miejsce kierowcy, odpalając auto, gdy Louis usiadł obok mnie na miejscu dla pasażera.
- Gdzie jedziesz? - Spytał ponownie Louis.
- Louis, wyjdź z auta. - Powiedziałam surowo nie odpowiadając na jego pytanie. Po prostu wpatrywałam się w dom przez przednią szybę, mocno ściskając kierownice. Nie chciałam na niego patrzeć.
Kiedy tego nie zrobił obróciłam się i rzuciłam w niego kluczami. Wyszłam z auta, trzaskając za sobą drzwiami, zanim ruszyłam chodnikiem. Nie minęło dużo czasu, a Louis chwycił mój nadgarstek, przyciągając mnie do siebie i przyciskając z powrotem do auta, więc nie mogłam się nawet ruszać.
- Puść mnie! - Wykrzyczałam próbując od niego uciec. Poruszyłam się, próbując wyszarpnąć się z jego uścisku, to nie działało. Nie mogłam go odepchnąć, użył swoich rąk do przytrzymywania moich dłoni za głową i nie mogłam go kopnąć, bo jego kolana były ciasno przyciśnięte do moich, więc nie potrafiłam tak na prawdę ruszać nogami. Nawet jeżeli spróbowałabym go kopnąć, to zabolałoby mnie bardziej niż jego, jego kolana dotykają moich ud i nawet nie mogę go dotknąć.
- Amanda, po prostu mi odpowiedz, proszę skarbie - Louis mruknął cicho, patrząc na mnie z lekkim westchnieniem.
- Po prostu mnie puść! - Wrzasnęłam nadal próbując od niego uciec. Zacieśnił swój uścisk powodując u mnie skowyt bólu, ale zdawało się go nie obchodzić to, że mnie rani.
- Po prostu odpowiedz na to przeklęte pytanie i cię puszczę! - Krzyknął Louis. Nagle zdawał się zmienić nastrój.
- Nie muszę ci nic mówić! Nie jesteś moim szefem, nie musisz wiedzieć o wszystkim co robię! - Krzyknęłam zdenerwowana

Jego twarz zaczerwieniła się ze złości a szczęka ciasno się zacisnęła, gdy wpatrywał się we mnie. Wyglądał na wkurzonego. Jego uścisk wzmocnił się jeszcze bardziej a ja chciałam krzyczeć z bólu, ale tego nie zrobiłam. Nie krzyczałam, bo być może to jest to czego chciał, może chciał żebym wrzeszczała z bólu, ale nie mogłam mu dać tej satysfakcji, nigdy mu jej nie dam.
- Gdzie ty do cholery idziesz? - Warknął Louis, jego twarz była centymetry od mojej.
Patrzyłam na niego przez chwilę, zanim splunęłam mu w twarz. Nie powinnam tego robić. Uderzył mnie w twarz tak mocno, że bym upadła, gdyby nie przyciskał mnie do auta. Louis chwycił kołnierz mojej koszulki i rzucił na chodnik, zanim wspiął się nade mnie, siadając okrakiem na mojej talii.
- Może powinnaś odpowiadać na moje pytania - Warknął mi w twarz.
- Nie sądzę - Odpowiedziałam zdenerwowana. Bolało, tak, ale byłam też na prawdę wkurzona na niego, nie tylko za skrzywdzenie mnie, ale też za tracenie kontroli za zakaz wyjścia mi gdziekolwiek bez mówienia mu.
Zacisnął ciasno szczękę, jego linia szczęki była teraz strasznie wyraźna. Louis podniósł pięść i uderzył nią w moją twarz, metaliczny smak krwi wypełnił moje usta.
- Amanda?! - Wykrzyczał znajomy głos. Harry podbiegł do nas, odpychając teraz z szeroko otwartymi oczami Louisa ode mnie, zanim pociągnął mnie na nogi, owijając ręce wokół mnie.
- O mój boże Amanda, tak bardzo przepraszam, ja... ja nie wiem co we mnie wstąpiło - Mruknął Louis, gdy podszedł do Harrego i mnie.
Odsunęłam się od Harrego, stając przed nim, gdy obróciłam się, żeby spojrzeć na Louisa.
- Nie wierzę, że zamierzałam cię poślubić, jesteś kutasem - Wymamrotałam, zanim splunęłam mu w twarz, zostawiając ją lekko zakrwawioną.
Otarłam usta zewnętrzną stroną dłoni, zostawiając na niej krew. Usta Louisa uchyliły się a jego oczy zaświeciły jeszcze bardziej, gdy dotarły do niego moje słowa. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zanim jakiekolwiek słowa opuściły jego usta Harry chwycił moją rękę i pociągnął wzdłuż chodnika, pomagając mi wsiąść na miejsce pasażera. Wdrapał się za kierownicę, gdy Louis zaczął biec chodnikiem obok auta, kilka łez spłynęło po jego policzku. Po prostu, gdy Louis był blisko dotarcia do auta Harry wjechał na drogę. Louis rzucił się na kolana na końcu chodnika, zakrywając twarz dłońmi.

~~
NIE WIERZĘ!
Jak to?!
Jak to zostało już 5 rozdziałów do końca Dark?
( Jest oczywiście druga część, którą będę tłumaczyć - najprawdopodobniej sama.)
Martyna odchodzi od tłumaczenia :(
Może zastanowię się nad kimś do pomocy przy II części, jeśli nie będę dawać rady.
Ale to już kiedy indziej :))
Pozdrawiam
Aneta xx

CZYTASZ? SKOMENTUJ!

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 60 ,, Dawno się nie widzieliśmy"

LOUIS' POV

Nie mogłem uwierzyć, że powiedziała ,,tak". Amanda powiedziała ,,tak". Nie myślałem, że mogło być jeszcze lepiej. Biorę ślub z Amandą i niedługo będą tu dzieci. Niedługo staniemy się małą rodziną, wszyscy będą zazdrośni o to co zawsze chciałem mieć. Nie mogłem przestać się uśmiechać, jak ktoś może zmusić mnie do zaprzestania uśmiechu, kiedy moje życie w końcu się ułożyło, kiedy moje życie w końcu jest idealne?

- Hey Louis, dawno się nie widzieliśmy - Cholera, powiedziałem to za wcześnie.
- Cześć Eleanor - Mruknąłem, kiedy odwróciłem się żeby na nią spojrzeć, nadal trzymałem rękę Amandy.
- Woah, twoja dziwka trochę przytyła - Eleanor zachichotała.
- El, przestań, proszę po prostu odejdź - Powiedziałem. Nie chciałem jej wyganiać, ale patrzyłem też na zdanie Amandy. Mogła mówić i robić mi cokolwiek chciała, ale nie pozwolę jej zrobić nic Amandzie.
- Czekaj, jesteś w ciąży? - Zapytała Eleanor Amandę, a ta skinęła - Wow, chyba na prawdę jesteś dziwką.
Wzrok Amandy opadł na ziemię, kiedy przygryzła dolną wargę. Mówiła mi już jak bardzo boli ją to, kiedy ludzie tak ją nazywają, na prawdę płakała kiedy o tym wspominała. Eleanor nie miała prawa, żeby do nas przychodzić i wyzywać Amandę.
- Czy to jest pierścionek? Pobieracie się? - Zapytała odwracając wzrok w moją stronę.
- Tak - Odpowiedziałem
- Louis, dlaczego marnujesz swoje życie z tą dziwką? Jest taką suką. Ukradła mi ciebie, myślałam że będziemy coś razem mieli, ale dowiedziałam się, że tak na prawdę nic dla ciebie nie znaczyłam. Widziałam cię w mojej przyszłości, ale byłam tylko twoim zatraceniem, służyłam do odwracania twoich myśli od niej. Louis, wiem że dalej mnie lubisz, nie możesz tego ukrywać, widzę to w twoich oczach, po prostu to przyznaj - Wyszeptała Eleanor podchodząc bliżej, kładąc ręce na mojej klatce piersiowej, gdy przygryzła dolną wargę próbując wyglądać prowokująco. Jej ręce powędrowały w dół mojego torsu i w stronę brzegu koszulki.
- Eleanor, przestań natychmiast - Powiedziałem chwytając jej nadgarstki i odpychając ode mnie.
- Louis, po prostu przyznaj to sam sobie, nadal mnie kochasz, nadal mnie pożądasz. - Syknęła, gdy z powrotem przycisnęła swoje ciało do mojego - Jak możesz wybierać grubą, brzydką dziwkę a nie mnie?
- Odejdź ode mnie! - Praktycznie wykrzyczałem, gdy z powrotem ją odepchnąłem doprowadzając do jej upadku na ziemię - Nie czuję już nic do ciebie, kocham Amandę i tylko ją. Jest dla mnie wszystkim, nie potrzebuje nikogo oprócz niej. Po prostu przestań i rusz się, jesteśmy niczym, nigdy nie będziemy razem, jestem teraz z Amandą i niedługo się pobierzemy. Po prostu przestań i zostaw mnie samego.

Wziąłem dłoń Amandy i lekko pociągnąłem wzdłuż drogi z daleka od Eleanor. Szliśmy wzdłuż ścieżki, gdy próbowałem się uspokoić, Eleanor mnie wkurzyła, na prawdę wkurzyła. Usłyszałem ciche chlipanie uciekające z ust Amandy, więc natychmiast się zatrzymałem i spojrzałem na nią.
- Czy... czy ja cię skrzywdziłem? - Wyszeptałem. Martwiłem się,że byłem tak wściekły, że wzmocniłem swój uścisk tak bardzo, że ją skrzywdziłem.
- Nie, ale ona ma rację - Mruknęła cicho Amanda
- Co masz na myśli mówiąc że ma rację? -Zapytałem trzymając teraz obie jej ręce.
- Jestem tylko suką, jestem kurwą, ukradłam jej ciebie i to czyni mnie dziwką. Jesteś lepszy z nią, niż ze mną. - Wyszeptała, gdy kilka łez spłynęło w dół jej policzków.
- Nie,nie,nie kochanie, kocham ciebie, nie jesteś żadną z tych rzeczy, jesteś dokładnym przeciwieństwem. Próbowała cię zdenerwować, nie pozwól jej tego robić - Mruknąłem, gdy próbowałem pocałować ją w policzek, ale się odsunęła.
- Dlaczego wszyscy nazywają mnie suką, skoro nie jestem suką? Dlaczego ludzie nazywają mnie prostytutką, jeśli jestem przeciwieństwem prostytutki? Dlaczego każdy nazywa mnie dziwką, skoro jestem dobra, Louis? - Zapytała mnie Amanda, ale kiedy nie powiedziałem nic, kontynuowała. - Jestem tylko grubą, brzydką, głupią suką o którą nikt nie dba. W moim życiu nigdy nie będzie dobrze i wiesz o tym. Zawsze jestem pomylona, więc będzie lepiej jeśli odejdziesz, żebym nie mogła zrobić tego samego z tobą. Jesteś idealny, ale jestem twoim przeciwieństwem. Zawsze pytam siebie jak właściwie zasłużyłam sobie na ciebie, ale prawdą jest to,że nie zasługuje na ciebie, zasługujesz na kogoś o wiele lepszego niż ja, kogoś kto nie zniszczy twojego życia tak jak ja to robię.
- Amanda, nie zniszczyłaś mojego życia, sprawiłaś że jest o wiele lepsze, jesteś moim życiem. Jesteś idealna, bardziej niż idealna niż ja i jestem jedynym który na ciebie nie zasługuje. Nie jesteś gruba, jesteś przepiękna. Nie jesteś głupia, jesteś na prawdę jedną z najmądrzejszych ludzi jakich znam. A już na pewno nie jesteś brzydka, jesteś najpiękniejszą osobą jaką kiedykolwiek widziałem. Nie wiem jakim jestem szczęściarzem, żeby chociaż móc cię widzieć i z tobą rozmawiać, być z tobą to tak jakby wygrywać loterię każdego dnia w moim życiu. Obiecuję ci, kocham cię i zawsze będę kochał bez względu co się stanie. Proszę nie myśl tak o sobie, bo kiedy tak mówisz, to mnie zabija. - Wyszeptałem, gdy ponownie wziąłem jej rękę, pochylając się i tym razem pozwoliła mi pocałować jej policzek.
- Ja... ja też cię kocham Louis, ale nadal na ciebie nie zasługuję - Mruknęła
- Żadne z nas na siebie nie zasługuje, co czyni nas perfekcyjnymi nawzajem - Wymamrotałem a ona uśmiechnęła się zanim mnie przytuliła.
- Tak bardzo cię kocham Louis - Wyszeptała, gdy przycisnęła głowę do mojej piersi.
- Też cię kocham Amanda, kocham cię bardziej niż możesz to sobie nawet wyobrazić - Wyszeptałem, zanim pocałowałem czubek jej głowy - Wracajmy do domu, możemy pooglądać film jeśli chcesz.
- Nie chcę oglądać filmu, po prostu chcę położyć się do łóżka i porozmawiać, nadal nie rozmawialiśmy sporo o naszych dzieciach - Wymamrotała Amanda, gdy odsunęła się ode mnie i zaczęliśmy znów iść za ręce.
- Cóż, wybraliśmy imiona - Mruknąłem
- Tak, ale nadal musimy porozmawiać o wielu rzeczach. Wciąż mamy ślub do zaplanowania.
-Yeah, wciąż mamy ślub do zaplanowania - Wymamrotałem szczęśliwy.
Pochyliłem się i przycisnąłem moje usta do jej, moje ręce spoczywały na jej biodrach, gdy jej dłonie ujęły moje policzki. Słyszeliśmy kilkoro dzieci mamroczących coś za nami, a kilkoro z nich udawało,że wymiotuje, co doprowadziło Amandę do uśmiechu przy moich ustach. Małe dzieci zawsze myślały, że całowanie się było obrzydliwe, co ją rozbawiło.
- Już niedługo będziemy mieć własne dzieci, które będą nam mówić jak bardzo ohydne jest to, kiedy się całujemy - Zachichotała w moje usta zanim z powrotem zaczęła mnie całować.
- Oh kochanie, nie mogę się doczekać - Uśmiechnąłem się, gdy pocałowałem ją, moją narzeczoną.

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 59 ,,Kropla w oceanie"

AMANDA'S POV

Minęło około sześć miesięcy odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży i bardzo wiele się zdarzyło przez ten czas, trochę rzeczy było dobrych jak i złych. Poinformowano mnie, że będę mieć bliźniaki, chłopczyka i dziewczynkę. To było ekscytujące, ale bałam się, nie wiem jak zaopiekuję się jednym dzieckiem, nie mówiąc już o dwóch. Louis zawsze mówi mi że jest O.K, wszystko będzie dobrze, mam nadzieję, że ma rację.

Wybaczyłam Niallowi, jak mogłabym nie wybaczyć komuś, kto ocalił mi życie? Niall i Harry mieszkają razem. więc dzielą koszty, bo nie mogą znaleźć pracy. Louis praktycznie zamieszkał w moim domu, przeniósł się około trzech tygodni temu. Niall i Harry przestali tak często mnie odwiedzać, zawsze mówią mi, że pomogą z dziećmi, często walczą o to kto jest lepszym wujkiem i zawsze mówią, że będą robić niesamowite rzeczy z dziećmi, co zawsze doprowadza mnie do śmiechu. Riley odszedł  jakiś czas temu  i nie słyszałam o nim od tego czasu i cieszę się bo na prawdę nie chcę z nim rozmawiać po tym co mi zrobił. Widziałam go wiele razy, rozpoczął nowy zespół i stali się bardzo popularni. Robią covery do piosenek na YouTube i  teraz piszą swoje własne teksty, kilka dni temu wyruszyli nawet w trasę. Louis stał się potem na prawdę słodki, zawsze jest słodki, ale ostatnio zaczął się robić na prawdę słodki. Podchodzi do mnie od tyłu, kładzie swoje ręce na moim brzuchu, całuje moją szyję, umieszcza głowę na ramieniu i mówi mi, że te dzieci będą tak samo słodkie jak ja. To zawsze doprowadza mnie do uśmiechu i kończę rumieniąc się jak idiotka, co on uważa za godne podziwu. Ludzie  przestali mnie wyzywać. Nawet ci których wcześniej nie widziałam podchodzili do mnie i nazywali mnie dziwką lub suką, próbowałam to po prostu ignorować ale to boli, kiedy ludzie mówią o tobie rzeczy nawet cię nie znając. Skończyłam dwadzieścia lat trzy miesiące temu, więc teraz nie będę miała dzieci będąc jedynie nastolatką, co sprawiło że byłam dumna.

Siedziałam na kanapie około pół godziny czekając na Louisa, aż będzie gotowy. Mówił mi, że chce zabrać mnie do parku, ale nigdy nie przekazał dlaczego chce tam pójść.  Gwałtownie poruszał się po piętrze szukając czegoś a ja zaoferowałam pomoc, jednak on mówił tylko że mam zostać na dole i znajdzie to sam. Westchnęłam do siebie, gdy zaczęłam skubać różowy lakier z paznokci nudząc się, i tak powoli schodził. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni po coś do picia.
- Nie weszłaś na piętro, prawda? - Louis wykrzyczał ze szczytu schodów, więc mogłam go usłyszeć.
- Nie, poszłam do kuchni po coś do picia, nie martw się - Odkrzyczałam do niego i chwyciłam szklankę, napełniając ją wodą.
- Okey, dobrze - Louis krzyknął. Przez minutę nastąpiła cisza zanim usłyszałam - Kocham Cię!
Zaśmiałam się i uśmiechnęłam do siebie zanim wykrzyczałam - Ja też cię kocham!
Wypiłam kilka łyków wody zanim wylałam resztę do zlewu, nie chciałam jej więcej. Odłożyłam szklankę z powrotem , zanim usłyszałam Louisa zbiegającego po schodach, w końcu. Popatrzył do kuchni i uśmiechnął do mnie, gdy przeszedł obok..
- Przepraszam, że to tyle zajęło kochanie, jestem gotowy do wyjścia - Wymamrotał zanim złożył szybki pocałunek na moich ustach.
- Lepiej  bądź gotowy, bo nie będę czekać dłużej - Powiedziałam, uśmiech wtargnął na moje usta
Louis uśmiechnął się do mnie zanim poszedł założyć swoje buty. Nałożyłam swoje sneakersy a  on wziął moją rękę zanim  wyszliśmy na zewnątrz. Otworzył dla mnie drzwi pasażera a ja wsiadłam, gdy on obiegł samochód od przodu siadając na miejscu kierowcy. Odpalił auto i wycofał z podjazdu wjeżdżając na drogę prowadzącą do parku. Jazda była krótka i cicha, co ja nawet polubiłam. Lubiłam ciszę, gdyż dawała mi szansę na przemyślenie wszystkiego, a aktualnie miałam tego dużo. Louis wyszedł z auta zanim okrążył je, otwierając moje drzwi.  Po prostu zachichotał i wywrócił oczami w głupich manierach, kiedy zobaczył mnie uśmiechającą się głupawo. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przez park idąc bez celu.
- To miejsce jest dla mnie wyjątkowe - Wymamrotał, kiedy obrócił się, żeby spojrzeć  na mnie z uśmiechem.
- Dlaczego ten park jest dla ciebie taki specjalny? - Zapytałam
- To jest miejsce, w którym pierwszy raz cię zobaczyłem, nie znałem cię jeszcze, ale dziwi mnie że zdarzyło się to dwa, prawie trzy lata temu - Odpowiedział Louis
- Cóż, opowiedz mi o chwili, kiedy pierwszy raz mnie zobaczyłeś, chcę wiedzieć - Powiedziałam z ekscytacją
- Dobrze  - Powiedział zastanawiając się przez moment - To było latem i byłem z moimi dwoma kumplami, Liamem i Zaynem. Chcieli iść do parku, więc tam poszliśmy. Potem, kiedy weszliśmy do niego, Zayn wskazał cię nam. Grałaś w koszykówkę z jednym z twoich przyjaciół. Liam powiedział nam, że rozmawiał z tobą bo byłaś w jego klasie matematycznej.
- Pamiętam to, byłam poziom wyżej od klasy - Powiedziałam zadowolona
- Yeah, Liam opowiedział nam praktycznie wszystko co wiedział o tobie i  to dosłownie brzmiało dla mnie idealnie. Zayn  próbował podejść bliżej i zagrać razem z tobą, ale potem, gdy się zbliżył ty i twój przyjaciel odeszliście. Próbowaliśmy z tobą rozmawiać, ale siedziałaś tam cicho, więc ja też to robiłem. Twój przyjaciel przeprowadzał całą rozmowę podczas gdy Liam i Zayn  tylko do niej dołączali. Myślałem, że to było jak kropla w oceanie, zmiana w pogodzie, modliłem się, żebyśmy skończyli razem. Byłaś idealna  a ja byłem znany jako kutas, więc to było jak prośba o deszcz, kiedy stałem na środku pustyni, ale teraz trzymam cię tak blisko jak mogę, bo jesteś moim niebem - Louis uśmiechnął się do mnie
Zaśmiałam się z tego co powiedział - To jest na prawdę słodkie Louis, ale po prostu powtórzyłeś słowa A Drop In The Ocean Roana Pope - Powiedziałam nadal lekko się śmiejąc
- Wiem, ale na prawdę się tak czułem - Lous powiedział uśmiechając się do mnie
- Dlaczego już nie jesteście kumplami z Liamem i Zaynem? - Zapytałam
- Chcieli ci coś zrobić, złe rzeczy. Kiedy zobaczyli nas razem Liam był zazdrosny,  zauroczył się w tobie, bardzo zauroczył. Zayn także, nawet  jeśli tego nie przyznał. Po prostu na prawdę się wkurzyli. - Odpowiedział Louis
- Cóż, jedna rzecz którą przyznałam sobie chwilę temu to zauroczenie w tobie, chłopcu który zacytował Ron Ropa w swojej rozmowie - Zaśmiałam się
Louis zaśmiał się z tego co powiedziałam - To jest to co aktualnie czuję. Czuję że jeszcze kiedyś mnie nie zauważałaś,a teraz jesteśmy razem tutaj i już niedługo będziemy mieli dzieci - Powiedział Louis nadal się uśmiechając
- Wiem, sporo się zdarzyło od tamtego czasu - Wymamrotałam patrząc w dół

Louis uklęknął na jedno kolano naprzeciwko mnie, myślałam że to tylko moja wyobraźnia więc po prostu na niego patrzyłam. Byłam w błędzie.. Wyciągnął coś z kieszeni swojej kurtki, ale miał dłonie owinięte wokół tego, więc nie mogłam zobaczyć co to było. Podniosłam na niego wzrok, wpatrując się w jego oczy. Uśmiechał się jak idiota i byłam po prostu zmieszana. Kiedy wróciłam spojrzeniem na jego ręce , ujawnił małe pudełeczko. Moje oczy zaświeciły się i zakryłam usta dłonią, kiedy wpatrywałam się w to.
- Amanda, wiem że nadal jesteśmy młodzi  i ludzie nie myślą, że możemy się wtedy zakochać, ale jestem pewien, że się w tobie zakochałem. Za każdym razem kiedy się całujemy, zakochuję się w tobie kolejny raz, zakochuję się jeszcze bardziej. Kiedy trzymam cię w swoich rękach próbuję  być tak delikatny jak potrafię, bo trzymam w nich cały mój świat. Chcę  być zdolny, żeby zatrzymać go na zawsze, widzieć twoją uśmiechniętą twarz każdego pojedynczego dnia przez resztę mojego życia. Kiedy spotkałem cię pierwszy raz wiedziałem że jesteś dla mnie jedyną, wiedziałem że się w tobie zauroczyłem i nigdy nie przestanę cię lubić. Wiedziałem że będziesz dla mnie tą z którą chcę spędzić resztę mojego życia, kiedy powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży.  To we mnie uderzyło, że byłaś jedyną, jedyną z którą chciałem się ustatkować i żebyśmy razem zajęli się naszymi dziećmi. Bez ciebie jestem niczym, bez ciebie nie mam niczego. Jesteś dla mnie wszystkim Amanda, nigdy nie dbałem o nikogo ani o nic tak bardzo jak dbam o ciebie, Jeśli coś ci się działo, wariowałem, nie wiedziałem co robić.  I to jest tylko kilka powodów, mam nadzieję , że spędzisz resztę swojego życia ze mną. Wyjdziesz za mnie? - Louis otworzył małe pudełeczko ujawniając piękny pierścionek. Teraz płakałam a kilka łez spłynęło w dół jego policzków, kiedy uśmiechnął się do mnie.
Nie musiałam nawet zastanawiać się nad decyzją - Oczywiście, że za ciebie wyjdę Louis.
Jego uśmiech stał się szerszy, kiedy wstał oplatając swoje ręce wokół mnie w uścisku. Także go przytuliłam i uśmiechnęłam się, kiedy przyprawiał moje policzki i usta pocałunkami. Ignorowaliśmy ludzi, którzy zatrzymywali się, żeby na nas spojrzeć. Moim centrum był Louis, a centrum Louisa byłam ja. Odsunął się ode mnie i uśmiechnął, ścierając moje łzy zanim zrobił to samo ze swoimi policzkami. Wyjął pierścionek z pudełeczka i chwycił moją rękę w swoją. Pocałował ją delikatnie zanim wsunął go na mój palec. Podziwiałam pierścionek, kiedy Louis przebiegł kciukiem wzdłuż moich kłykci.
- Jest taki piękny - Wymamrotałam szczęśliwa
- Jest, ale nie jest najpiękniejszą rzeczą jaką widziałem. Nic nie może być tak samo piękne jak ty. - Wyszeptał Louis
- Kocham cię Louis - Wymamrotałam patrząc na niego
- Też cię kocham pani Tomlinson - Wymamrotał z uśmiechem
- Nie pobraliśmy się jeszcze Louis - Powiedziałam lekko chichocząc.
- Wiem, ale zrobimy to niedługo - Wyszeptał zanim przycisnął usta do moich, przyciągając mnie bliżej niego.
Odsunął się i uśmiechnął, kiedy odwzajemniłam to. Próbowałam przestać płakać, ale nie mogłam. Byłam zbyt szczęśliwa i łzy po prostu nie przestawały. Kochałam Louisa. Poślubię chłopaka, którego kocham najbardziej.

~~
Jeju to takie piękne :'( Płacze, po prostu płaczę  :(( Nie napiszę nic więcej..... ŁEEEEEEEEEEEEEEE :C
Wzruszyłam się, przepraszam :O
Spodziewaliście się tego? Bo ja od razu, po tym jak Lou latał po piętrze jak szaleniec ;33
PROSZĘ O UDZIAŁ W SONDZIE,TYCH CO JESZCZE TEGO NIE ZROBILI :))
Czytasz = komentujesz :))
JEŻELI POD TYM ROZDZIAŁEM BĘDZIE DUŻO KOMENTARZY TO KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W NIEDZIELĘ, TAKŻE POSTARAJCIE SIĘ !! MIN 30 KOMENTARZY !! :* Aneta xx

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 58 ,,Dziękuję ci"

Amanda's POV

Powoli wybudziłam się z powodu kogoś dotykającego mojego czoła. Próbowałam to ignorować, ale dotyk stawał się po prostu cięższy i cięższy do chwili gdzie zaczynała już boleć mnie głowa. Wolno uchyliłam oczy i zobaczyłam że Louis i ja byliśmy nadal w tej samej pozycji co ostatniej nocy. Moja ręka była owinięta wokół jego torsu, druga spoczywała na klatce piersiowej, moja głowa na jego ramieniu podczas gdy jego ręka owinięta była wokół mnie. Louis nie był tym, który mnie dotykał, więc obróciłam głowę, żeby zobaczyć kto to. Był to Riley.

- Zamierzasz tulić się ze swoim chłopakiem cały dzień, czy zrobisz mi śniadanie? - Zapytał
- Nie jestem twoją  niewolnicą Riley, zrób sobie coś. - Odpowiedziałam
- Jesteś dziewczyną, jesteś przeznaczona do gotowania - Powiedział
- Pieprz się Riley, odejdź - Wymamrotałam ponownie zamykając swoje oczy, kiedy wtuliłam się w Louisa,  podciągając koc tak,że zakrywał nas do brody.
- Nie zostawię cię, dopóki nie zrobisz mi śniadania -  Powiedział Riley uporczywie
- Więc nie zrobię ci śniadania - Wymamrotałam
- Owszem zrobisz, teraz wstawaj i zrób mi coś - Powiedział głośno
- Zamknij się, obudzisz go - Wymamrotałam
- Oh nie, biedny Leo, Lewis czy ktokolwiek - Powiedział Riley kpiąco
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego - Jego imię to Louis
- Byłem blisko - Powiedział wywracając oczami
- Cóż, dalej było źle.Teraz spadaj i zostaw mnie samą - Powiedziałam
- A co jeśli tego nie zrobię? - Zapytał Riley,  mały uśmieszek wtargnął na jego usta
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zatrzymałam się, kiedy poczułam Louisa przebiegającego kciukiem wzdłuż mojej ręki - Shh dziewczynko, po prostu go ignoruj - Wyszeptał Louis do mojego ucha zanim pocałował mnie w policzek
Obróciłam się, żeby spojrzeć na Louisa, który już robił to samo do mnie. - Dzień dobry Louis - Wymamrotałam
- Dzień dobry Amanda - Wyszeptał zanim przycisnął usta do moich w szybkim pocałunku.

Riley chwycił moją rękę i próbował mnie podnieść żebym mogła zrobić mu śniadanie, ale Louis wyszedł mu na przeciw i odepchnął go zmuszając do wycofania się i odejścia ode mnie. Mój brat  potrafił być miły, ale zazwyczaj  był dla mnie kutasem i nawet nie wiem dlaczego. Riley wpatrywał się w Louisa, kiedy chwycił moją rękę ponownie. Zanim Louis zdążył go jednak odepchnąć tak jak zrobił to wcześniej, Riley spadł do tyłu, spychając mnie z kanapy razem ze sobą. Wylądowałam na plecach, uderzając głową o drewnianą podłogę, mocno. Jęknęłam z bólu, kiedy przeniosłam rękę do mojej obolałej głowy. Louis prawie natychmiast zszedł z kanapy i stanął przy mnie, pomagając mi wstać.
- Jesteś takim dupkiem - Wymamrotałam do Rileya, kiedy pocierałam głowę.
- Więc teraz wstałaś i możesz zrobić mi śniadanie - Powiedział Riley chichocząc
Ktoś zbiegł ze schodów do pokoju. To był Harry. Zapomniałam, że tu był. - Wszystko w porządku? - Zapytał i stanął obok Louisa., Rileya i mnie, mierzył wzrokiem mojego brata - Kto to jest?
-  Jest w porządku, to mój brat - Riley - Odpowiedziałam na zarówno oba pytania Harrego.
Riley chwycił mój nadgarstek i dosłownie pociągnął mnie do kuchni, popychając w stronę kuchenki. On na prawdę chciał, żebym mu zrobiła to śniadanie, ale nie chciałam, nie wiedziałam dlaczego nie mógł zrobić go sobie sam. Obróciłam się twarzą do niego, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Wpatrywał się we mnie, kiedy  kroczył bliżej mnie.

- Amanda, to nie jest trudne, żeby zrobić mi śniadanie - Warknął
- Więc zrób je sobie, Riley - Odpowiedziałam zdenerwowana
-  Jesteś kobietą, kobiety są przeznaczone, żeby gotować dla mężczyzn - Warknął
Riley był na prawdę wybuchowy, wściekły przez głupie rzeczy, takie jak nie zrobienie mu śniadania. Po prostu wywróciłam oczami i próbowałam przejść obok niego, ale on chwycił moją koszulkę i przyciągnął w swoją stronę. Potem złapał mnie za szyję i popchnął na lodówkę. Ciężko oddychałam , kiedy on przycisnął mnie do niej. Złapałam jego dłonie próbując go odepchnąć. Riley zawsze był nieco obraźliwy, ale nigdy nie było tak źle. Zaczął przyciskać kciuki do mojej szyi, oczy zaczęły mi łzawić.  Zaczynałam się czuć na prawdę oszołomiona, miałam zawroty głowy, kiedy wbił kciuki w moją krtań. Próbowałam zawołać Louisa albo Harrego, ale żadne słowa nie uciekły z moich ust, nie mogłam oddychać, nie mogłam  mówić, umierałam.
Riley nagle został ode mnie odepchnięty i  rzucił się na ziemię. Upadłam na kolana, oddychając ciężko, kiedy próbowałam ponownie napełnić moje płuca powietrzem. Mogłam usłyszeć coś mocno uderzającego o podłogę. Ktoś przeszedł obok mnie i klęknął, gdy dwie pary stóp weszły do pomieszczenia. Nie chciałam otwierać oczu, bałam się, że osobą klęczącą obok mnie był Riley. Kiedy w końcu się odważyłam, zobaczyłam Nialla kucającego obok.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Niall, ale byłam zbyt zajęta  napełnianiem płuc, żeby odpowiedzieć.
Nagle usiadłam i owinęłam ręce wokół niego, jeżeli by go tu nie było, teraz byłabym martwa. Przytulił mnie, trzymając moją głowę z zagłębieniu swojej szyi. Zaczęłam płakać, byłam bardzo przestraszona. Powinnam być teraz martwa.  Niall nucił i głaskał mnie po włosach, próbując mnie uspokoić. To mi nie pomagało.  Bardzo mocno płakałam w jego szyję, kiedy kołysał nas do przodu i do tyłu. Nie powinnam teraz oddychać, powinnam leżeć  martwa na podłodze. Niall wszedł przez drzwi kuchni i uratował mnie, uratował mi życie. Odsunęłam się od niego i po prostu wpatrywałam się w niego ze łzami spływającymi w dół policzków. On także mi się przypatrywał, przygryzając lekko dolną wargę. Starłam łzy wierzchem dłoni, ale zastępowały je nowe.
- Dziękuję ci Niall, dziękuję - Wyszeptałam cicho zanim znowu go przytuliłam.
~~
Należy się wyjaśnienie. Teraz dopóki jest wolne dodaje rozdziały często. Ale kiedy znowu pójdę do szkoły, wrócimy do starego grafiku. Czyli jeden w weekend :)
Jezus, jak dobrze że Niall się pojawil O.O Jaki z jego wspaniały przyjaciel <3
A Riley to ku**s -.-
PROSZĘ O ZAGŁOSOWANIE W SONDZIE PO PRAWEJ STRONIE !! :)
CZYTASZ = SKOMENTUJ :)

Buzziaki, Aneta xx

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 57 ,,Zły sen"

Ostatniej nocy Riley zdecydował się przenocować, ale wkrótce nas opuści. Louis spał na kanapie, Harry w pokoju gościnnym, a ja właśnie wybudziłam się ze złego snu w moim pokoju. Ktoś chciał mnie martwej, ale nie mogłam zobaczyć ich twarzy, bo kiedy kiedy miałam dobry widok na nie, zawsze były zakryte przez cienie.  Złapali mnie i kiedy w końcu zabrali do swojego domu, gdzie planowali torturowanie, dopóki nie umrę. Teraz leżałam na łóżku, wpatrzona w sufit. Byłam spocona i bardzo przestraszona. Wzięłam głęboki oddech zanim zsunęłam się z łóżka i ruszyłam przez sypialnie. Próbowałam wmówić sobie, że to tylko sen, ale nadal byłam wystraszona przez niego. Szłam cicho po panelach, zanim otworzyłam drzwi i pospieszyłam do holu.  Rzuciłam w się w dół schodów i prosto do salonu, gdzie leżał Louis.

- Louis - Powiedziałam cicho próbując go obudzić. Kiedy się nie poruszył wymówiłam jego imię jeszcze kilka razy, ale nic to nie dało - Kochanie, wstań - Wyszeptałam
Westchnęłam do siebie, kiedy się nie obudził. Pomyślałam przez chwilę, po prostu wpatrując się  w niego zanim pochyliłam się i cmoknęłam go w usta. Wyrwał się ze snu i spojrzał na mnie, zaskoczony wyraz zagościł na jego twarzy. Uśmiechnął się kiedy mnie zobaczył.
- Co jest nie tak malutka? - Zapytał patrząc na mnie nieprzytomnie.
- Miałam zły sen i nie mogłam zasnąć - Powiedziałam nieśmiało, przygryzając lekko dolną wargę
- Aw, przepraszam kochanie, możesz spać ze mną - Powiedział

Przesunął się w głąb kanapy, więc jego plecy były przyciśnięte do oparcia. Podniósł koc i poklepał miejsce drugą ręką, dając mi znak, żebym położyła się obok niego. Bez wahania wsunęłam się pod koc i wtuliłam w niego, kiedy opuścił koc przykrywając nas. Opiekuńczo owinął swoją rękę wokół mojej talii i natychmiast poczułam senność. Moje oczy powoli zaczęły się zamykać, zanim usnęłam, poczułam Louisa całującego tył mojej głowy. Przeniósł pocałunki na szyję, tuż pod moim uchem i w końcu na szczękę. Uśmiechnęłam się do siebie zanim obróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć. Przycisnął usta do moich. To było tylko cmoknięcie, ale nadal mi się podobało. Przewróciłam się, żeby móc go zobaczyć, ale on zatrzymał mnie kiedy byłam na plecach. Wdrapał się nade mnie i uśmiechnął.
- Jesteś taka śliczna, malutka - Wyszeptał powodując u mnie rumieniec. - Kiedy się rumienisz wyglądasz jeszcze słodziej - Wymamrotał doprowadzając mnie do rumieńca nawet większego niż ciemniejszy odcień różu. Umieścił swoją dłoń na moim policzku i przebiegł kciukiem do moich ust, patrząc prosto w oczy z uśmiechem wymalowanym na ustach - Jesteś całym moim światem Amanda, tak bardzo cię kocham.
- Też cię kocham, Louis - Wyszeptałam. I wtedy pocałowałam jego kciuk, gdy kontynuował drogę wzdłuż moich ust co doprowadziło go do jeszcze większego uśmiechu.
- Kocham cię bardziej - Powiedział, uśmiechając się do mnie.
- Nie, ja kocham cię bardziej - Powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
- Więc ja kocham cię najbardziej - Wymamrotał, zatrzymując swój kciuk na moich ustach.
- Ja kocham cię bardziej niż najbardziej - Powiedziałam nadal się uśmiechając, gdy wpatrywałam się w niego.
- To kłamstwo - Powiedział
- Nope, mówię tylko prawdę - Odpowiedziałam
- Nie, nie robisz tego malutka, teraz kłamiesz - Powiedział z uśmiechem Louis
- Oh, ale ja nie kłamię kochanie, bardzo cię kocham - Powiedziałam
- Oh, zamknij się i mnie pocałuj - Powiedział

Uderzył ustami o moje tak szybko, że ledwo zauważyłam uśmiech pojawiający się na jego ustach. Nasze wargi poruszały się w tańcu, kiedy się całowaliśmy, to było idealne tak jak każdy inny pocałunek który dzieliliśmy. Jego usta po prostu były perfekcyjne razem z moimi. Powoli zaczęłam czuć pobudzenie Louisa, kiedy mnie całował więc próbowałam go odepchnąć, ale nie mogłam. Przeniósł swoją dłoń z mojego policzka i wsunął pod moją koszulkę gdzie jego palce tańczyły na moim brzuchu doprowadzając mnie do uśmiechu. Pogłębił pocałunek jeszcze bardziej i to był ten moment, kiedy wiedziałam że musieliśmy przestać.
- Louis - Powiedziałam cicho w jego usta, gdy kontynuował pocałunek. Próbowałam go zatrzymać, ale wyglądało na to, że to jeszcze bardziej go pobudzało, bo zaczął podciągać moje szorty. - Louis - Próbowałam ponownie, ale nie odsunął się i tym razem - Kochanie, przestań - Wymamrotałam i tym razem mnie posłuchał
- Co jest nie tak? Zrobiłem ci coś? - Zapytał z obawą
Pokręciłam głową i powiedziałam - Po prostu nie możemy tego robić.
Przez chwilę wyglądał na zdezorientowanego, zanim w końcu powiedział - Oh, dammit, zapomniałem że jesteś w ciąży.
- Tak, przepraszam - Wymamrotałam
- Nie przepraszaj. Jak długo musimy czekać? - Zapytał zsuwając się ze mnie i kładąc tuż obok.
- Około roku - Odpowiedziałam a on nieznacznie jęknął.
Obróciłam się twarzą do niego, opierając głowę o jego ramię. Owinęłam rękę wokół jego torsu, podczas gdy moja druga ręka leżała na jego odkrytej piersi. Jego ręka była pode mną, trzymając mnie bliżej niego.
- Dobranoc Louis - Wymamrotałam sennie
Przycisnął usta do mojego czoła, zanim wyszeptał - Nie idź spać, chcę porozmawiać.
- O czym chcesz rozmawiać? - Zapytałam go.
- O dziecku - Odpowiedział
- Co mamy do omówienia? - Zapytałam, kręcąc małe kółka na jego nagiej piersi.
- Jakie imię ci się podoba? - Zapytał
- Cóż Louis, nawet nie wiemy czy to chłopiec czy dziewczynka, wiemy o ciąży od dwóch dni. - Powiedziałam
- Więc, jakie imiona ci się podobają? - Zapytał
- Dakota i Lillian, lubię także Grace - Odpowiedziałam
- Co powiesz na Dakota Grace Tomlinson? - Powiedział Louis
- To piękne - Wymamrotałam szczęśliwa
- Mi też się podoba - Powiedział. - A co z męskimi imionami?
- Więc, podoba mi się imię które tak właściwie nie jest na prawdę imieniem, po prostu je lubię - Odpowiedziałam
- Jakie? - Zapytał Louis
- Jettison, ale Jett jest zdrobnieniem - Odpowiedziałam
Louis pomyślał przez chwilę, zanim powiedział - Co powiesz na Jettison Arthur Tomlinson?
- Podoba mi się - Powiedziałam z uśmiechem
- Mi też - Wymamrotał Louis
- Dakota Grace Tomlinson i Jettison Arthur Tomlinson - Westchnęłam szczęśliwa, gdy wtuliłam się w Louisa
- Wiesz jakie inne imię mi się podoba? - Zapytał cicho
- Jakie? - Zapytałam
Zaczekał chwilę zanim odpowiedział - Amanda Tomlinson
Zarumieniłam się i obróciłam, więc nie mogłam na niego patrzeć. Uśmiech wtargnął na moje usta, kiedy wpatrywałam się w jakiś punkt przede mną. I wtedy poczułam jego palec obracający mój podbródek, więc teraz mój wzrok znowu był skierowany na niego.
- Podoba mi się to imię - Wymamrotał
Pokój pogrążył się w chwilowej ciszy zanim w końcu odparłam - Mi też.
~~
Hej, przepraszam za jakiekolwiek błędy. 
Jest sprawa. NA PRAWDĘ proszę was, jeśli czytacie rozdział - zostawcie jeden mały komentarz. Chodzi o to, żebym wiedziała ile osób tak na prawdę to czyta bo obserwujących jest 140 a komentarzy zaledwie 20. Postarajcie się proszę, poświęćcie to kilka sekund na wpisanie drobnego: ,,fajny rozdział". Nie długo Martyna zrobi sondę i proszę, żebyście wzięli w niej udział. 
Jesteśmy na 57 rozdziale, I część Dark ma 66 więc powoli zbliżamy się do końca. Na ogarnięcie II bloga ( oddzielnego na 2Dark) potrzebujemy ok. tygodnia. Wtedy rozdziały NIE będą się pojawiać. Ale to tylko taka informacja dla was wstępna, na razie lecimy jak jest: )

Aneta xx