środa, 18 września 2013

Rozdział 11 "Naleśniki"

AMANDA POV

Kiedy razem z Louisem szliśmy do jego domu, chłopak zaczął nucić. Położyłam głowę na jego piersi, nie mogłam się powstrzymać. Jego podśpiewywanie przerodziło się w delikatne śpiewanie. Śpiewał "When I was your name". Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, był naprawdę dobrym wokalistą. Spojrzałam na Louisa, a on również spojrzał na mnie z uśmiechem. Następnie spojrzał przed siebie, wydawało się jakby nie wiedział gdzie idzie.

Spacer do jego domu, trwał około 20 minut. Mimo moich protestów Louis doprowadził mnie do domu. Gdy do niego weszliśmy chłopak posadził mnie oczywiście bardzo delikatnie na kanapie i skierował się do kuchni. Jednak w każdej chwili chłopak chciał być w salonie i ciągle tu zaglądał.

-Louis, ja nigdzie nie idę- powiedziałam chłopakowi chyba po raz trzydziesty kiedy to znów wepchnął swoją głowę do salonu.

-Wiem...ee... tylko chciałam się upewnić- odpowiedział

Nie byłam pewna co on robi tyle czasu w tej kuchni więc usadowiłam się wygodnie i bawiłam włosami. Po pewnym czasie to zaczęło robić się nudne. Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę pomieszczenia gdzie znajdował się chłopak. Louis próbował zrobić naleśniki. Właśnie, próbował.Kilka spalonych leżało w koszy, gdy je zobaczyłam nie mogłam powstrzymać śmiechu. Louis odwrócił się gdy tylko mnie usłyszał. Jego policzki zaczęły robić się różowe. Nie wiedziałam, że się rumieni! Był wyraźnie zakłopotany. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało. To była najbardziej urocza rzecz jaką widziałam kiedykolwiek. NIE Amanda przestań! Louis to twój porywacz! Nie możesz na niego lecieć! I małe westchnienie wymsknęło się z moich ust, na samą myśl.


LOUIS' POV

Próbowałem zrobić naleśniki, ale jakimś cudem udało mi się spalić każdy jaki prawie zdołało mi się ugotować! Po pewnym czasie przestałem nawet sprawdzać Amandę, byłem zbyt zirytowany. Chociaż tak w tajemnicy to sprawdzałem ją co pięć minut, po prostu ona nie wiedziała, że tam jestem. Kontynuowałem próby przyrządzenia dania, kiedy nagle usłyszałem śmiech, szybko się odwróciłem. Amanda zwijała się ze śmiechu patrząc na wszystkie spalone naleśniki w koszu. Mały rumieniec oblał moje policzki powodując, że zyskały one trochę różowy kolor. Trochę byłem zakłopotany, w końcu widziała jak fatalnym kucharzem jestem. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało na co ona westchnęła

-Co się stało kochanie?- zapytałem

-Nic, tylko myślę-odpowiedziała z małym uśmiechem.

-Może chciałabyś spróbować zrobić naleśniki ze mną?- zapytałem

-Mówiąc zrobić naleśniki ze mną masz na myśli, to, że ja je zrobię, tak?- zapytała

-Tak, ale możesz mnie nauczyć- szybko wymigałem się z sytuacji i posłałem jej uśmiech.

-W porządku- powiedziała wciąż się uśmiechając.

Po tym jak zrobiliśmy naleśniki, dobra, ona zrobiła naleśniki, postanowiliśmy obejrzeć film. Amanda chciała oglądać Paranormal Activity więc to włączyłem. Dziewczyna siedziała na kanapie na przeciwko mnie i wyglądała uroczo. Miała koc zawinięty pod samą szyję, a sama przyciskała kolana do klatki piersiowej. Jej oczy były szeroko otwarte i patrzyły dzikim wzrokiem na ekran. Nie mogłem przestać się na nią gapić, na dodatek za każdym razem gdy to robiłem nie mogłem powstrzymać śmiechu albo chociaż uśmiechu. Za każdym razem gdy zbliżała się jakaś straszna scena zamykała oczy i chowała twarz w dłoniach. W sumie chciałbym, żeby była obok mnie i żebym mógł ją przytulać w takich momentach. Ale przynajmniej jest bezpieczna, nie wiem co bym zrobił gdyby to się nie stało!



--------------------------------------------------------------
 dzięki za ostatnią uwagę! :)


12 komentarzy: