niedziela, 27 października 2013

Rozdział 22 "Szkarłatna bluzka"

AMANDA'S POV

Głośny dźwięk na chwilę odciął mnie od świata, aż przywrócił mnie do niego przeraźliwy krzyk. Krzyk wlał się do mojego ucha po raz kolejny. Głośny strzał zabrzmiał gdzieś w pobliżu. Ścisnęłam mocniej Louisa i patrzyłam jak kasjerka opada na ziemię. Szkarłatna ciecz zabarwiła jej bluzkę, która była wcześniej biała. Płakała i niekontrolowanie z jej czoła spływały łzy. Kaszlała, a za każdym razem gdy to robiła z jej ust wydobywało się trochę krwi.

"wystarczy ją z tamtąd wynieść" pomyślałam. Louis chwycił mnie za rękę i zaprowadził w przeciwnym kierunku do kaszlącej kobiety. Kolejny wystrzał spowodował jeszcze większą panikę, ale i ciszę jednocześnie, wiązało to się z końcem kaszlu tej pani. Krzyczałam, a po twarzy spływały mi łzy. Schowałam głowę w ramię Louisa gdy biegliśmy. W rogu końca korytarza usłyszałam chichot, dokładnie z tego miejsca gdzie leżała już martwa ekspedientka. Chichot był znajomy wiem, że słyszałam go wcześniej. Nagle uderzyło mnie, że ten ktoś kogoś zabił, zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

-Cholera!- Louis zaklął pod nosem

-Hej, nie pozwól im uciec!- usłyszałam krzyk kogoś

-Mogę go zastrzelić?- odezwał się drugi głos

-Nie, obydwoje mają żyć!- znów pierwszy.

Usłyszałam stukania butów o podłogę wyłożoną kafelkami. Louis chwycił mnie w ręce i biegł. Wiedziałam, że to nie wypali, nie może biec zbyt szybko z dodatkowym obciążeniem. Szarpnęłam się z jego uścisku, ale on tylko go zacisnął.

-Louis, puść mnie!-krzyknęłam

-Dlaczego?- spojrzał na mnie

-Ja też mogę biec, będzie szybciej- odpowiedziałam

Chłopak ostrożnie postawił mnie na ziemi. Louis złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec obok siebie. Dźwięk butów za nami był coraz głośniejszy. Każdy krok powodował, że bałam się bardziej. Jeśli nie trzymałabym go za rękę, nie byłabym w stanie zobaczyć czegokolwiek. Moja wizję z każdą chwilą zamazywały coraz bardziej przepełniane łzami oczy. Czułem jak coś powoli owija się wokół mojej tali co spowodowało, że puściłam bruneta.

-Louis!- krzyknęłam

Zayn skoczył na niego w chwili kiedy ten się odwrócił aby spojrzeć na mnie. Teraz leżał już przyciśnięty do ziemi przez mulata.

-Hej kochanie, długo się nie widzieliśmy. Tęskniłaś za mną?- zapytał Liam z głupim uśmieszkiem

-Zostaw mnie!- syknęłam, jakby ktoś rozlał kwas na moim języku

-Nie mów tak do mnie!- powiedział i zacisnął uścisk na mojej talii

Zayn tymczasem uderzył Louisa w twarz kiedy ten tylko zaczął mu się wyrywać. Patrzyłam jak Zayn wyciąga coś z tylnej kieszeni i mierzy w chłopaka. To była broń. Krzyknęłam i znów zamgliłam sobie wzrok łzami.

-Nie strzelaj!-wrzasnęłam

-Nie będzie strzelał głupku- mruknął Liam za moimi plecami

-Wstań!- Zayn krzyknął, a Louis posłusznie wykonał polecenie.

Louis spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, dzikimi i błyszczącymi. Jak wcześniej. Mały grymas wkradł się na jego twarz, a oczy zatrzymały na mnie. Zayn obrócił Louisa, ciągle trzymając pistolet przy jego głowie. Popchnął Louisa, tak, że wyszedł ze sklepu, to samo ze mną zrobił Liam. Zayn usadowił chłopaka na tylnych siedzeniach swojego siedzenia, a następnie usiadł na miejsce kierowcy i odpalił silnik. Liam próbował wepchnąć mnie do wozu, ale stawiałam opór.

-Cholera Amanda! Właź do tego pieprzonego auta!- Liam krzyknął i popchnął moje plecy, tak, że wpadłam prosto na tylne siedzenia.

Zayn odjechał dokładnie wtedy jak Liam dostał się na siedzenia pasażera. Wpadłam w ręce Louisa, ale i tak byłam przerażona. Chłopak potarł moje plecy, ale to ciągle nie działało. Płakałam w jego ramię, a ten tylko mamrotał pocieszające rzeczy w moje włosy. Ale gdy powiedział, że wszystko będzie dobrze, zaczęłam płakać bardziej. Wiedziałam, że nie będzie, oboje wiedzieliśmy, po  prostu nas porwali i mają broń, której oczywiście nie bali się używać. Louis odkaszlnął i powoli przestawał mówić te pocieszające rzeczy. Ciągle jednak poklepywał moje plecy.

***

Przez ostatnie półgodziny siedzieliśmy w aucie, aż ten ostatecznie się zatrzymał. Byliśmy tak jakby nigdzie. Nawet nie wiem jak nazywało się to miasto. Liam otworzył drzwi i pewnym, szybkim i intensywnym ruchem wysadził mnie z wozu.

-Hej, nie dotykaj jej tak!-wrzasnął Louis

Zayn złapał Louisa i obydwoje nas przenieśli do małego domku. Ten budynek to nawet nie był dom, to coś w rodzaju kabiny, która można sobie wynająć na kilka dni. Na tej jednej podłodze znajdowały się 4 pokoje. Jeden to coś w rodzaju jadalnio-kuchni spłaszczonej do bardzo małych rozmiarów. Drugi pokój to łazienka, z prysznicem w rogu, wszystko nie wyglądało zbyt obiecująco. Na pewno nie czysto. Trzeci pokój był normalnej wielkości i chyba było to sypialnia z uwagi na łózko. Jedyna rzecz, która się tam znajdowała. Ostatni pokój również był mały ale miał kanapy i to było to.

Zayn z Liamem wepchnęli nas do sypialni. Zaczęli nas zmuszać abyśmy usiedli na dwa drewniane krzesła. Zaczęli od Louisa, a to zajęło im trochę czasu. Biorąc pod uwagę, że Louis cały czas próbował od nich uciec i kopał. Kiedy wreszcie go posadzili zajęli się mną. Bezproblemowo to zrobili, a potem przywiązali moje nogi do nóg krzesła, tak, że nie mogłam się poruszać. Głośny krzyk uciekł z moich warg kiedy zaczęli dociskać sznur wokół mojej kostki. Louis warknął gardłowo, ale został zignorowany. Zaciągnęli moje ręce za plecy i wiązali kolejny supeł. Tym razem nie krzyknęłam. Nie chciałam aby Louis do końca zwariował.

Zayn z Liamem wyszli z pokoju zamykając za sobą drzwi. Mogłam usłyszeć, że rozmawiali, ale nie mogłam wyłapać większości słów. Liam wrócił do sypialni po jakichś 15 minutach od czasu jego wyjścia, ale tym razem miał coś w ręku. Dziki uśmieszek przemknął przez jego twarz kiedy przyłożył nóż do mojej twarzy, wprowadzając Louisa w furię. Z całych sił próbował wydostać się z lin, który owinięte były wokół krzesła, jednak niewiele to skutkowało...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dodany w weekend, więc zmieściłam się w terminie :) Jak wam się podoba, jak myślicie dlaczego mszczą się na Louisie i osobach, które Lou darzy uczuciami?

KOMENTOWAĆ!

22 komentarze:

  1. super rozdział !! czekam na następny fasjfasfhfg

    OdpowiedzUsuń
  2. sicneinfbdjdkscjxndcjcsnhfhdh WOW TYLKO TYLE JESTEM W STANIE NAPISAC... XD

    OdpowiedzUsuń
  3. O.M.G.!!! Już nie mogę się doczekać next'a! *___*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu ile się dzieje. Czekam na nexta <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział!!!! Może mszczą się za pobicie Nialla? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Żadne słowa nie mogą wyrazić tego jak mi się to podoba, więc napiszę tylko sdfghjhytrewsdegrfhjkhngfdcsgfvbhnj. Pozdrawiam i życzę weny <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Niemoge sie doczekać następnego rozdziału.Co oni chcą im zrobić??

    OdpowiedzUsuń
  7. hvfdbnhjdebzdrljkzbvyzoldurhzbvgyuors AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. o nieee . tylko nie oni -.- ale tak myślałam , że to będzie zayn strzelał itp . ughh . mam nadzieję , że uciekną , a louis uwolni się i porządnie wpierdoli im za to . nie mogę się doczekać następnego xx
    ~@xx_sweetie

    OdpowiedzUsuń
  9. fjafjakfajkl moje emocje nie są do opisania . Genialny .! ♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  10. O LOL, ja naprawde potrzebuje pieluchy!!! CORAZ CIEKAWIEJ <3
    sorry za spam, ale zapraszam :) http://need-you-now-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Mszczą się za Nialla to pewne... w końcu się rozkręca... ale u mnie dopiero akcja się zancznie (39 rozdział ale spox) Podoba mi się twoje tłumaczenie i czekam na środę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. omfg, z każdym nowym rozdziałem coraz bardziej kocham tego bloga *-* dziękuję, że wzięłaś się za tłumaczenie tego fanfiction, ily <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ! czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooooo Mamciu. *-* Uwielbiam takie akcje. Normalnie ciekawość mnie zżera. Czekam na nn. <3
    strong-fanfiction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Fjksjdkshdiwnjsnskajaskj
    *-* kocham! :3

    OdpowiedzUsuń
  17. o jezu o boże o matko *o*

    OdpowiedzUsuń