sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 37 "Stuknięcie w reflektory"

AMANDA'S POV


Szliśmy chwile dłużej szukając Harry'ego i Nialla, którzy zniknęli. Aktualnie Josh i Louis szli. Louis trzymał mnie na swoich plecach z jakiegoś powodu nie chciał abym szła. Próbowałam zrobić cokolwiek aby mieć kontakt z ziemią, ale to na nic on trwał w swoim.

Kiedy wreszcie mnie postawił szłam między nim, a ścianą budynku. Nie mogłam od niej odejść od niej nawet na 3 kroki nie zostając dopchnięta do niej przez Louisa. Chłopak nagle ustał przede mną, a zębami podgryzał dolną wargę.Spojrzał na mnie. Przycisnął swoje wargi do moich. W tym pocałunku nie było żadnej słodyczy to był gorzki i gorący pocałunek. Po chwili zostawił moje usta w spokoju i przeniósł się na linię szczęki.

-Jesteś moja Amanda! Cała moja- warknął dociskając wargi do mojej skóry.

Nie mam zamiaru kłamać. Byłam trochę onieśmielona tą stroną Louisa.

Jego usta przeniosły się na wrażliwy punkt na mojej szyi. Chłopak pocałował to miejsce kilka razy i przygryzł zębami wysyłając dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Po chwili odsunął się i spojrzał na moją skórę. Następnie w czerwonym i piekącym miejscu złożył pocałunek. Już wtedy wiedziałam, że zrobił mi malinkę.

-Jesteś moja Amanda, teraz każdy będzie o tym wiedział- szepce wzdychając się zimnym powietrzem. Na jego twarzy zagościł uśmiech, a potem znów przycisnął swoje wargi do moich.

Ten pocałunek był tak...normalny, taki jaki chciałabym żebyśmy dzielili częściej, słodki i pełny miłości. Louis położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie, a ja automatycznie zarzuciłam ręce na jego szyi. Chłopak nakreślił małe kółka na moim ciele co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Kiedy całowaliśmy się kreśliłam małe serduszka na jego plecach dając mu znak aby przyciągnął mnie do siebie bliżej. Byliśmy bardzo blisko siebie. Nie sądzę, że miedzy nas dałoby się włożyć choćby kartkę papieru. Lou zdjął rękę z mojego biodra, aby poprawić mi włosy opadłe na twarz. Chłopak następnie schował je za ucho. Znów zaczęliśmy się całować. Jedną ręką brunet owinął mnie w talii, a drugą gładził po policzku. Nie słyszałam już Josha, chyba sobie poszedł.

-Kocham cię Amanda- wyszeptał i znów powrócił do całowania mnie.

-i ja kocham ciebie, Louis- wymamrotałam cicho. Moje słowa były ledwo słyszalne.

Powoli przestał mnie całować, ale ciągle trzymał w ramionach opierając swoje czoło o moje.

-Dlaczego jesteś taka piękna?- Zapytał powodując na mojej twarzy rumieńce. Zaczęłam też spuszczać wzrok. Użył swojego palca, aby podnieść moją brodę, tak  bym patrzyła na niego- Chodzi mi o to, że po prostu jesteś piękna.

-Dzięki Louis! Też nie wyglądasz najgorzej- Szybko cmoknął moje usta powodując uśmiech.

-Zdecydowanie brakowało mi tego kiedy się rozstaliśmy- wymamrotał cicho

-Za czym tęskniłeś najbardziej?-pytam

-Tęskniłem ogólnie za tobą. Tęskniłem za twoim uroczym śmiechem, za pięknymi oczami, za niezwykłym uśmiechem i oczywiście za twoimi pocałunkami- powiedział cicho

-Też za tobą tęskniłam, Lou- wyszeptałam

-Dlatego już ze sobą nie zerwiemy. Brakuje nam siebie zbyt bardzo-wymamrotał

Uśmiechnęłam się do niego, a on powoli odsunął się ode mnie. Wziął mnie za rękę przeplatając nasze palce. Ruszyliśmy. Razem. Powoli już jednak wychodziliśmy z Alei, a mój wzrok padł na Nialla, Josha i Harry'ego stojących po drugiej stronie ulicy. Uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy, kiedy ich zobaczyłam. Puściłam ręce Louisa i zaczęłam iść w kierunku ulicy.

-Amanda nawet nie waż się przejść przez poprzek ulicy to bardzo nie bezpieczne- wymamrotał idąc za mną

-Mam w planach biec szybko-wymamrotałam.

Zanim brunet zdążył zrobić cokolwiek albo coś powiedzieć, aby mnie zatrzymać ja już biegłam w poprzek ulicy. Słyszałam jego krzyki, że mam zawrócić, czy coś, zostały jednak one zagłuszone przez głośny huk i rażące światła reflektorów. Oczywiście pojazdu na przeciw mnie, a potem...potem straciłam przytomność


----------------------------------------------------
Więc wracamy do zasady weekendy i środy(ankieta) OK! Więc tu macie weekendowy. Gdyby nie końcówka to takie rzygam tęczą no ale... Jestem na asku jestem na tt. :) Kolejny w środę, albo we wtorek z uwagi na święta.

PS.
Jak nagłówek? :)


PS2.
Kolejna osoba zgodziła się abyśmy wzięły się za tłumaczenie jej bloga :)

PS3.
W "stronach" macie link do oryginału

17 komentarzy:

  1. O Boże mam nadzieję, że ona przeżyje
    Rozdział cudowny ;)
    Czekam nn ;*
    Xoxo@JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby szybko wyzdrowiała , nagłówek spoko , troche przerażający :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za dużo tej słodkości xd Nie no super, ale uważam, że Amanda powinna dać sobie spokój z Louis'em ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww jak słodziutko *---* DAWAJ DALEJ <3 Śliczny nagłówek :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu cudowny!!! Mam nadziej że będzie wszystko ok z Amandą ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się, trochę za słodko. Dobrze, że końcówka uratowała rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle piękny :D Czekam na następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba było się słuchać Lou a nie... Cudowny. Czekam na nexta <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie rzygam tęczą!To bardzo fajny rozdział ;P tylko gdyby Amanda posluchala się Louisa wszystko było by dobrze,alee nie przecież jest mądrzejsza =(

    OdpowiedzUsuń